Analizy i komentarze
Masowi mordercy to proklimatyczni działacze? Petersonowi i spółce odjechał peron
Czy mordercy, którzy dokonywali w ostatnich latach masakr, to w zasadzie „ekstremalni ekolodzy”? Choć taka teza wydaje się wzięta z kosmosu, to właśnie tego typu przykłady i porównania padają w Akademii Petersona. Wobec tego przekazu nie można przejść obojętnie. Jest nie tylko nieprawdziwy. Jest niebezpieczny dla wielu osób walczących o klimat i to na nie kieruje szereg bezpodstawnych oskarżeń.
Zajęcia, które szczegółowo opisał portal DeSmog, są prowadzone w szkole online Jordana Petersona przez Mariana Tupy’ego. Peterson to psycholog kliniczny z Uniwersytetu w Toronto, znany prawicowy komentator, autor kilku bestsellerowych książek, przeciwnik „histerii politycznej poprawności” i denialista klimatyczny, lubiący powoływać się na teorie spiskowe i pseudonaukę. Financial Times opisał go jako „anty-MeToo, anty-1968, obrońcę męskości starej szkoły”. Tupy to z kolei starszy specjalista w Cato Institute – libertariańskim think tanku założonym przez magnata naftowego Charlesa Kocha , organizacji znanej z negowania nauki o klimacie.
To, że przywołani przez Tupy’ego na wykładzie zabójcy pisali o środowisku lub przeludnieniu, jest faktem. Problemem jest to, że „wykładowca” nie dokonuje rozróżnienia pomiędzy rasistowską ideologią ekofaszyzmu a rzeczywistymi argumentami i celami działaczy prośrodowiskowych.
Utrzymuje on, że podstawowym przedmiotem zainteresowania głównego nurtu ruchu prośrodowiskowego jest ograniczenie populacji planety, co zmniejszyłoby wpływ na środowisko i zredukowało emisję gazów cieplarnianych. Dodaje, że istnieje „rosnący w siłę nurt antyhumanizmu w ruchu ekologicznym, który w swojej najłagodniejszej formie opowiada się za antynatalizmem, co oznacza posiadanie mniejszej liczby dzieci, a w najbardziej destrukcyjnej formie flirtuje z ludobójstwem”. Pyta także: „co mamy zrobić z tym ciągłym, stopniowym i coraz bardziej bojowym antyludzkim, antycywilizacyjnym dążeniem w ruchu ekologicznym?”.
O czym pisali ci mordercy?
Marian Tupy podczas wykładu „Wrogowie postępu od romantyków do skrajnych ekologów” przekonywał , że sprawcy masowych moderstw z ostatnich dziesięcioleci to właściwie działacze na rzecz środowiska. Porównał w ten sposób Andersa Breivika, który zamordował 77 osób w Norwegii, Patricka Crusiusa – zamachowca z El Paso w Teksasie, który odebrał życie 23 osobom oraz Brentona Tarranta, sprawcę masakry w Christchurch w Nowej Zelandii. Dowodem na związek ich zbrodni z działaniami na rzecz planety miałyby być napisane przez nich manifesty z elementami prośrodowiskowymi lub antypopulacyjnymi – które w rzeczywistości odzwierciedlają ekstremistyczne, skrajnie prawicowe, rasistowskie ideologie.
Breivik uważał , że aktywiści środowiskowi są częścią „marksizmu kulturowego” i chcą odebrać bogactwa Zachodowi, by redystrybuować je na Globalnym Południu. Inspirował się m.in. Madisonem Grantem – uważanym za ojca ekofaszyzmu – orędownikiem ochrony przyrody, rasistą i zwolennikiem eugeniki. Breivik pisał o przeludnieniu, które miałoby być winą „marksistowskiego podejścia do egalitaryzmu” i postulował zmniejszenie populacji do 2,5 mld ludzi.
Patrick Crusius w swoim manifeście o tytule The Inconvenient Truth – nawiązującym do filmu Ala Gore’go An Inconvenient Truth o globalnym ociepleniu – pisał o przeludnieniu i nadmiernej konsumpcji, które prowadzą do wyczerpywania zasobów i powstawania zanieczyszczeń. Proponowanym przez niego rozwiązaniem było ludobójstwo. Pisał: „jeśli uda nam się pozbyć wystarczającej liczby ludzi, nasz sposób życia może stać się bardziej zrównoważony”. Kiedy pisał „nasz” to miał na myśli takich jak on, czyli białych Amerykanów. Z tego powodu zabił osoby, które uważał za część „latynoskiej inwazji na Teksas”. Przedstawiał stanowisko, że otwarte granice i wyrównywanie szans dla osób z innych grup etnicznych to najgorsze, co spotkało Stany Zjednoczone.
Czytaj też
Tarrant z kolei twierdził , że niekontrolowana migracja jest przyczyną degradacji środowiska, ponieważ wśród migrantów są wyższe wskaźniki urodzeń, co obciąża planetę. Pisał , że „zielony nacjonalizm jest jedynym prawdziwym nacjonalizmem. Nie ma konserwatyzmu bez natury, nie ma nacjonalizmu bez ekologizmu”, a także, że „nie ma zielonej przyszłości z niekończącym się wzrostem populacji, idealny zielony świat nie może istnieć w świecie 100 miliardów, 50 miliardów, a nawet 10 miliardów ludzi. Ciągła imigracja do Europy jest wojną środowiskową i ostatecznie niszczy samą naturę”.
Marian Tupy na wykładach w Akademii Petersona powoływał się także na Teda Kaczynskiego – Unabombera – który zabił w USA trzy osoby za pomocą bomb. On także wydał swój manifest o szkodach dla społeczeństwa i środowiska, jakie jego zdaniem wyrządziła rewolucja przemysłowa i postęp technologiczny. W swoim wywodzie „wykładowca” postanowił zignorować całą resztę przekazu tych niekiedy bardzo długich „dzieł” i wybrać tylko te fragmenty, które udowadniają jego fałszywą tezę.
To nie pierwszy raz, gdy denialistyczne organizacje sięgają po tę nieprawdziwą narrację. W 2012 r. Heartland Institute – think tank znany z opinii, że zmiana klimatu nie jest katastrofą, człowiek ma na nią nikły wpływ, a korzyści prawdopodobnie przewyższą koszty – stworzył kampanię z Tedem Kaczynskim. W Chicago postawiono billboard ze zdjęciem Unabombera i napisem „I still believe in global warming, do you?” (pol. Wciąż wierzę w globalne ocieplenie, a Ty?). W 2023 r. członek American Enterprise Institute , konserwatywnego think tanku zaprzeczającego nauce o klimacie, porównał tego terrorystę z działaczami prośrodowiskowymi „starej daty”, do których zaliczył też Gretę Thunberg.
Ekofaszyzm i jego błędne założenia
Eksperci oceniają dokumenty napisane przez tych zabójców jako przykłady ideologii ekofaszyzmu – skrajnie prawicowego poglądu , że imigracja z krajów o niższych dochodach i powodowane przez nią przeludnienie powodują degradację środowiska i odpowiadają za globalne ocieplenie. „Występuje tutaj związek między tęsknotą za czystością w sferze środowiskowej a pragnieniem czystości rasowej w sferze społecznej” – stwierdził dr Peter Staudenmaier z Uniwersytetu Marquette. Ekofaszyści chcą wrócić do pewnego wyimaginowanego „naturalnego porządku”. „Dla takich osób naród jest ekosystemem, a nie-biali imigranci są gatunkiem inwazyjnym” – pisał z kolei portal New Republic.
Ekofaszyści opowiadają się za kontrolą populacji opartą na kryteriach rasowych, a nawet za ludobójstwem na Globalnym Południu, by „chronić środowisko”. To niezwykle „ciekawy” pomysł, biorąc pod uwagę, że kraje o najniższych dochodach w najmniejszym stopniu przyczyniły się do globalnego ocieplenia, a za największą część emisji historycznie odpowiadają USA, Unia Europejska wraz z Wielką Brytanią oraz Chiny.
Do tego zgodnie z raportem organizacji Oxfam 1 proc. najbogatszych osób na świecie w 2019 r. emitował tyle gazów cieplarnianych, ile ⅔ najbiedniejszej części ludzkości, czyli 5 mld ludzi. Najbogatszy 1 proc. – 77 milionów ludzi – był odpowiedzialny za 16 proc. globalnych emisji konsumpcyjnych w 2019 r. – to więcej niż cały transport drogowy. Najbogatsze 10 procent odpowiadało już za połowę emisji. Komuś z 99 proc. biedniejszych osób wyprodukowanie takiej ilości dwutlenku węgla, ile w ciągu roku emitują najbogatsi miliarderzy, zajęłoby 1,5 tys. lat.
W raporcie z 2015 r. pisano z kolei, że osoba z najbogatszych 10 proc. obywateli Indii produkuje rocznie średnio ¼ ilości dwutlenku węgla, jaką emituje osoba z biedniejszej połowy populacji USA. Pomysł, że aby zmniejszyć presję na środowisko, należałoby wymordować ludzi na Globalnym Południu, jest nie tylko absolutnie straszny i niebezpieczny, ale także całkowicie pozbawiony sensu. Nie ma więc w tym krzty troski o środowisko, a tylko nienawiść.
Czytaj też
Co mówią same organizacje prośrodowiskowe?
Od takich poglądów zdecydowanie odcinają się przedstawiciele ruchu prośrodowiskowego i największe organizacje ekologiczne, o czym Marian Tupy zapomniał wspomnieć na swoim wykładzie. „Wadliwa, niebezpieczna idea kontroli populacji przekierowuje winę za problemy społeczne na tych, którzy mają najmniejszą władzę, by im zaradzić” – pisał na ten temat Greenpeace. Organizacja podkreśla, że przeludnienie to przestarzały pogląd, który odwraca uwagę od sedna problemu: „najlepszym sposobem na rozwiązanie kryzysu klimatycznego jest wywieranie presji na firmy, które są jego główną przyczyną, a także zrównoważona, odnawialna, sprawiedliwa i równa dystrybucja”.
Dr Rachel Cleetus , dyrektorka ds. polityki klimatycznej w Union of Concerned Scientist, podkreśliła , że „skupienie się na przeludnieniu jest całkowitym błędem, a większość ludzi w ruchu klimatycznym całkowicie to rozumie i identyfikuje paliwa kopalne jako główny problem, a odejście od nich jako główne rozwiązanie w walce ze zmianami klimatu”. Dodała, że łączenie ekofaszyzmu i przemocy z troską o środowisko jest całkowicie nieuzasadnione. Jej zdaniem osoby uczestniczące w zajęciach Tupy’ego „otrzymują głęboko niedokładny obraz ludzi i społeczności pracujących nad zachowaniem ekosystemów i stabilnego klimatu”.
Tak naprawdę współczesne ruchy prośrodowiskowe opowiadają się za sprawiedliwością klimatyczną i sprawiedliwą zieloną transformacją. Te tematy stają się coraz bardziej powszechne w ich komunikacji. Ich poglądy zakładają między innymi uznanie nieproporcjonalnego wpływu zmiany klimatu na ludzi o niższych dochodach oraz nieuprzywilejowanych (m.in. kobiety, ludność rdzenna, mniejszości rasowe), a także zauważenie roli kapitalizmu i kolonializmu w wywołaniu obecnego kryzysu klimatycznego. Zwolennicy tego poglądu zauważają powiązania między niesprawiedliwością społeczną a podatnością na skutki zmiany klimatu. Stają więc w obronie grup marginalizowanych, a nie proponują, aby je wymordować.
Petersonowi nie jest po drodze z nauką o klimacie
Jak pisze portal DeSmog, internetowa szkoła Jordana Petersona wpisuje się w trend panujący wśród prawicowych influencerów, „wykorzystujących język i estetykę szkolnictwa wyższego do promowania antyprogresywnych idei”. Nie jest to oczywiście działalność pro bono – dostęp do wykładów kosztuje 499 USD. Szkoła nie posiada akredytacji ani w Kanadzie, ani w Stanach Zjednoczonych, co nie powstrzymuje Petersona przed twierdzeniem, że chce „obniżyć koszt uzyskania tytułu licencjata do 4000 USD”. Bez akredytacji „dyplom” zdobyty na tych kursach online nie będzie nigdzie uznawany.
Peterson mówił , że uczniowie jego szkoły poznają „narzędzia do myślenia, a nie listę faktów”, a hasłem przewodnim Peterson Academy jest „edukacja pozbawiona ideologii”, co najwyraźniej średnio im wychodzi. DeSmog przeanalizował sylwetki wykładowców szkoły – kilkunastu z nich zaprzeczało istnieniu poważnego kryzysu klimatycznego i uznawało, że starania mające na celu ograniczenie jego skutków są przesadzone. Jednym z nich jest Gale Pooly – tak jak Marian Tupy współpracujący z Cato Institute.
Czytaj też
Sam Jordan Peterson ma na koncie wiele denialistycznych wypowiedzi o klimacie. Nie mówi on co prawda, że zmiana klimatu nie zachodzi ani nie zaprzecza otwarcie faktowi, że powodują ją antropogeniczne emisje gazów cieplarnianych. Mówi raczej, że sytuacja nie jest tak katastrofalna, a środki zaradcze są nadmierne i będą kosztować za dużo. Takie poglądy wpisują się w nurt New Denial – to twierdzenia typu „skutki globalnego ocieplenia są nieszkodliwe, a nawet korzystne”, „rozwiązania nie zadziałają” lub „nauka o klimacie i ruch klimatyczny są niewiarygodne”. Denializm Petersona jest więc dość subtelny, a więc też trudniejszy do zauważenia i prostego wyjaśnienia. Jego wypowiedzi wpisują się w narrację delayizmu klimatycznego, czyli opóźniania działań na rzecz klimatu.
Przykładowo Peterson mówił , że nadmiar dwutlenku węgla sprawił, że planeta zazieleniła się, a produktywność upraw wzrosła. Niestety to nie do końca prawda. Średni współczynnik ulistnienia (czyli stosunek sumarycznej powierzchni liści do powierzchni gruntu, na którym rosną rośliny) rzeczywiście rośnie , ale nie z powodu CO2, a głównie przez działania człowieka na rzecz np. zalesiania i zwiększania powierzchni upraw. Jak pisze Nauka o Klimacie: „wzrost niektórych roślin można przyśpieszać, dostarczając im w kontrolowanych szklarniowych warunkach dodatkowe porcje CO2”. Jednakże jednocześnie postępuje pustynnienie części regionów, a dalszy wzrost stężenia dwutlenku węgla będzie szkodził roślinom i rolnictwu .
W innej wypowiedzi założyciel Akademii twierdził , iż „pomysł, że nauka jest oparta na konsensusie, jest błędny” – to z kolei wskazuje na niezrozumienie terminu „konsensus naukowy” . Peterson mówił również, że „z dokumentów IPCC wynika, że prognozy mówią o 1-2 stopniach dalszego ocieplenia przy pewnym wzroście zmienności” – tymczasem według IPCC jesteśmy na drodze do ocieplenia o 3,2°C do końca stulecia, o ile nie wprowadzimy bardziej ambitnych polityk klimatycznych.
Zarzucał także, że IPCC nie pisze o ryzyku „wymknięcia się spod kontroli pozytywnych sprzężeń zwrotnych” (czyli takich, które będą wzmacniać zachodzącą zmianę klimatu). To zwyczajnie nieprawda – w swoich publikacjach zespół wielokrotnie opisywał wpływ takich zjawisk jak np. topnienie wiecznej zmarzliny oraz omawia ryzyko przekroczenia punktów krytycznych planety.
Peterson nie tylko sam zaprzecza ustaleniom klimatologów, ale także udostępnia platformę do wypowiedzi innym denialistom. W swoim podcaście przeprowadził wywiad z Judith Curry , która twierdzi m.in. że w sprawie zmiany klimatu nie ma konsensusu naukowego . Na swoim koncie na platformie X (dawniej Twitter) Peterson powoływał się także na innego znanego denialistę klimatycznego, Piersa Corbyna.
Wraz z Bjørnem Lomborgiem , również modelowym przedstawicielem retoryki new denial, krytykował koszty polityk klimatycznych, które według nich „będą znacznie wyższe niż 100 bilionów dolarów, przynosząc jednocześnie ułamek tak dużych korzyści”. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. Analiza z 2024 r. wskazuje , że koszty szkód wywołanych zmianą klimatu będą 6-krotnie wyższe niż koszty jej ograniczenia do poziomu poniżej 2°C.
W jednej ze swoich książek Peterson pisał także o „samozwańczych ateistycznych ekologach najbardziej antyludzkiego rodzaju”. Podsumowując, nic dziwnego, że treści takie jak te znane z wykładu Mariana Tupy’ego, pojawiają się w Peterson Academy.
Czytaj też
Kto tu naprawdę jest złoczyńcą?
Oskarżanie działaczy prośrodowiskowych o chęć zabijania ludzi to naprawdę bezczelna narracja, skoro to właśnie oni giną na froncie walk o bezpieczniejszy klimat. Według organizacji Global Witness tylko w latach 2012-2023 na całym świecie zamordowano ponad 2,1 tys. osób walczących o czystsze środowisko i stabilniejszy klimat. Niemal połowę tej grupy stanowi ludność rdzenna i o korzeniach afrykańskich, a najwięcej zabójstw przypada na Amerykę Łacińską. Niedawno głośna była także sprawa z Panamy, gdzie mężczyzna zastrzelił dwie osoby podczas blokady drogi.
Dodatkowo, chcąc oskarżyć kogoś lub coś o mordercze zamiary, warto raczej przyjrzeć się branży paliw kopalnych. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w 2021 r. w regionie europejskim ( 53 państwa ) paliwa kopalne przyczyniły się do śmierci ponad pół miliona osób. To więcej niż alkohol. Eksperci WHO wprost powiedzieli , że branża paliwowa świadomie przyczynia się do przedwczesnych zgonów poprzez stosowanie „wprowadzającego w błąd” marketingu i uderzanie w polityki mające na celu ochronę zdrowia obywateli.
Patrząc tylko na te dane, trudno nie odnieść wrażenia, że ostrze krytyki jest w Akademii Peteresona skierowane nie w tym kierunku, co trzeba.