Reklama

Analizy i komentarze

„Żyjemy w epoce głupców”. Co o przyszłości mówią autorzy raportów IPCC o klimacie?

autorzy IPCC siedzący za stołem konferencyjnym
60. sesja plenarna IPCC 16-19 stycznia 2024 r. w Stambule
Autor. Twitter (X) / @IPCC_CH

„Czuję ulgę, że nie mam dzieci, wiedząc, co przyniesie przyszłość” – przyznał jeden ze współautorów publikacji IPCC. Jakie szanse dla cywilizacji dają najlepsi specjaliści od klimatu na świecie?

Brytyjski dziennik Guardian skontaktował się z autorami i redaktorami raportów Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) począwszy od 2018 r. Spośród 843 zapytanych, 380 opowiedziało o tym, jak czują się na myśl o przyszłości ludzkości. Jak napisano w artykule : „eksperci IPCC to, w kwestii klimatu, najlepiej poinformowane osoby na naszej planecie”.

Załamanie, poczucie beznadziei, niepokój o los swoich dzieci, a nawet rozpacz – to główne emocje, jakimi dzielili się rozmówcy w wywiadach Guardiana. Naukowcy czują wściekłość i rozczarowanie brakiem adekwatnych działań ze strony rządów pomimo wyraźnych dowodów naukowych na postępujące ocieplenie klimatu i jego fatalne skutki dla wszystkich mieszkańców globu.

Przy tworzeniu raportów IPCC pracują naukowcy- wolontariusze z różnych dziedzin, którzy analizują tysiące recenzowanych publikacji z zakresu nauk ścisłych, technicznych i społeczno-gospodarczych. Korzystają przy tym z danych pomiarowych różnych instytucji. W ten sposób podsumowują i porządkują najbardziej aktualną wiedzę o zmianie klimatu, jej skutkach, sposobach łagodzenia oraz metodach adaptacji. Organizacja sama nie finansuje i nie prowadzi własnych badań naukowych, nie dokonuje też pomiarów. Do tej pory opracowano już sześć raportów, z czego pierwszy – w roku 1990. Jak pisze Guardian: „pod względem skali i znaczenia może to być najważniejsze przedsięwzięcie naukowe w historii ludzkości”.

Wśród autorów raportów IPCC zdarzają się też oczywiście czarne owce. Patrick J. Michaels i Richard Lindzen – jedni z dawnych współautorów – później z pasją głosili dezinformację klimatyczną . Żaden poziom wiedzy i wykształcenia nie chroni przed uleganiem teoriom spiskowym ani przed błędami poznawczymi – patrz: choroba noblistów . A na pewno nie chroni przed kuszącą wizją dolarów otrzymanych od koncernów paliwowych za sianie wątpliwości o zmianie klimatu. Nie słuchamy pojedynczych „ekspertów” głoszących „kontrowersyjne” tezy (patrz: fałszywi eksperci i fałszywa symetria ). Słuchamy tych, za którymi stoi ponad 99 proc. konsensus naukowy . Co mówią o przyszłości ludzkiej cywilizacji i jak czują się w związku ze stale postępującym globalnym ociepleniem ci, którzy najlepiej znają się na ziemskim klimacie?

Reklama

Jak naukowcy oceniają nasze szanse?

Oprócz wywiadów brytyjski dziennik przeprowadził także badanie ilościowe na liczącej 380 osób grupie autorów i recenzentów IPCC. Wynika z niego, że:

  • 77 proc. respondentów uważa, że globalne temperatury osiągną co najmniej 2,5°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej;
  • prawie połowa – 42 proc. – uważa, że będzie to więcej niż 3°C;
  • tylko 6 proc. uważa, że utrzymanie ocieplenia poniżej 1,5°C się powiedzie.

Ograniczenie ocieplenia do poziomu 1,5°C to cel Porozumienia Paryskiego z 2015 r. Uznano, że jest to próg względnie bezpieczny, pozwalający uniknąć najgorszych skutków zmiany klimatu. Apelowały o to szczególnie kraje wyspiarskie, które są wyjątkowo wrażliwe na wzrost poziomu morza. Próg ocieplenia 1,5°C jest przyjmowany jako punkt odniesienia w negocjacjach klimatycznych, a samo porozumienie jawiło się jako triumf.

Czytaj też

Jednakże średnia globalna temperatura już wzrosła o 1,2°C w porównaniu z okresem przedprzemysłowym. Skala i dotkliwość przyszłych skutków zależy od tego, co zrobimy teraz, a także od tego, jak zareagują na to ekosystemy. Przy tym niewielu ekspertów IPCC spodziewa się, że świat podejmie działania na skalę wymaganą do ograniczenia wzrostu temperatury. Zgodnie z VI raportem IPCC, jeśli będziemy kontynuować polityki sprzed 2020 r., to do końca stulecia czeka nas ocieplenie o 3,2°C ( s. 33 ). Jak powiedziała Leticia Cotrim da Cunha z Uniwersytetu Stanowego w Rio de Janeiro, „koszty” takiego podejścia liczone są w ludziach.

Tak wysokie ocieplenie, jakie przewiduje większość ekspertów z badania Guardiana przenosi nas na zupełnie nieznane ludzkości terytorium. Skutki zmiany klimatu obserwowane w jednym miejscu mogą rozprzestrzeniać się na cały świat – przez zerwane łańcuchy dostaw, wzrosty cen żywności czy migrację.

W opinii większości ekspertów, z którymi rozmawiał Guardian, próg 1,5°C jest już „martwy”. Jonathan Cullen z Uniwersytetu w Cambridge dosadnie podsumował: „1,5°C to gra polityczna – nigdy nie istniała możliwość, żebyśmy (jako ludzkość – przyp. Energetyka24) osiągnęli ten cel”. Jeden z naukowców z Afryki Południowej, który nie chciał być podpisany swoim nazwiskiem, powiedział jeszcze dobitniej: „dotychczasowa reakcja świata jest naganna – żyjemy w epoce głupców”.

Reklama

Co czują naukowcy zajmujący się klimatem?

Świat, który wyłania się z rozmów z naukowcami, jest bez wątpienia ponury: głód, masowa migracja, konflikty. Padały stwierdzenia takie jak „dystopia” czy „zagłada”. „Czuję ulgę, że nie mam dzieci, wiedząc, co przyniesie przyszłość” – stwierdził jeden z nich.

James Renwick z Uniwersytetu Wiktorii w Wellingtonie w Nowej Zelandii powiedział o zmianie klimatu: „to największe zagrożenie, przed jakim stanęła ludzkość, które może zniszczyć sposób, w jaki funkcjonują nasze społeczeństwa, styl  życia. Może zabić miliony, jeśli nie miliardy ludzi, poprzez głód, wojny o zasoby, wysiedlenia. Skutki nie ominą nikogo z nas”. Z kolei Tim Benton , ekspert ds. bezpieczeństwa żywnościowego i systemów żywnościowych w think tanku Chatham House przyznał, że jest przerażony. „Nie widzę sposobu na wyjście z tego bałaganu” – dodał.

Czytaj też

Eksperci obawiają się też przekroczenia tzw. punktów krytycznych. „Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak duże jest to ryzyko” – powiedział Wolfgang Cramer ze Śródziemnomorskiego Instytutu Bioróżnorodności i Ekologii. W definicji IPCC punkty krytyczne to graniczne wartości parametrów w systemie klimatycznych, których przekroczenie może doprowadzić do gwałtownej zmiany w tym systemie, która często może okazać się nieodwracalna ( s. 88 ). Przykładem jest tajanie wiecznej zmarzliny czy topnienie pokrywy lodowej Grenlandii na dużą skalę. Może nastąpić wtedy efekt domina – w systemie klimatycznym uruchomią się kaskadowe, samonapędzające się procesy, które doprowadzą do ogromnego wzrostu temperatury. Do ich przekroczenia może wystarczyć nawet niewielkie zaburzenie – np. wzrost średniej globalnej temperatury rzędu 0,1°C w wyniku zwiększonej emisji gazów cieplarnianych. Jej wzrost o 2°C niebezpiecznie przybliża nas do przekroczenia różnych punktów krytycznych.

Czytaj też

Czy to już „koniec gry"?

Peter Cox z University of Exeter w Wielkiej Brytanii powiedział : „zmiana klimatu nie stanie się nagle niebezpieczna dopiero przy wzroście temperatury o 1,5°C – ona już taka jest”. W jego opinii przekroczenie tego poziomu ocieplenia to nie jest „koniec gry”. Ocieplenie o 2°C również nie.

Henri Waisman z Instytutu Badań polityki IDDRI we Francji, przyznał : „regularnie zmagam się z poczuciem rozpaczy i winy, że nie udało mi się sprawić, by sytuacja (wdrażanie ambitnych polityk klimatycznych – przyp. Energetyka 24) zmieniała się szybciej, a uczucia te stały się jeszcze silniejsze, odkąd zostałem ojcem”. W takich chwilach pomagają mu dwie rzeczy: świadomość, jak duży postęp w tej kwestii nastąpił w tym zakresie od 2005 r., gdy zaczął naukowo zajmować się klimatem. Druga to fakt, że każda dziesiąta część stopnia ma duże znaczenie dla systemu klimatycznego – „oznacza to, że warto kontynuować walkę”.

W rozmowie z singapurskim dziennikiem Today Tim Lenton , dyrektor Katedry Nauk o Zmianach Klimatu i Systemie Ziemi z University of Exeter powiedział dobitnie: „każda dodatkowa dziesiąta część stopnia ocieplenia oznacza 140 milionów ludzi więcej cierpiących z powodu niebezpiecznych upałów”. Według badania opublikowanego w Nature w 2023 r., którego Lenton jest współautorem, ocieplenie o 2,7°C do końca stulecia wypchnie około ⅓ światowej populacji – czyli ponad 2 mld ludzi – poza tzw. niszę klimatyczną, czyli łagodne i stosunkowo stabilne warunki, w których funkcjonowała ludzka cywilizacja w ciągu ostatnich 10 tys. lat.

Reklama

Nadzieja w młodym pokoleniu

Skoro tak wielu naukowców i badaczek dopada zwątpienie/rezygnacja, to skąd czerpią siłę do dalszej pracy? „Wszyscy, z którymi pracowałam nad ostatnim raportem IPCC (szóstym, opublikowanym w 2023 r. – przyp. Energetyka24), byli niesamowicie sfrustrowani, u kresu sił. Co, do ciężkiej cholery, mamy jeszcze zrobić, aby świat uwierzył, jak bardzo jest źle?” – pytała Camille Parmesan z francuskiego National Centre for Scientific Research (CNRS). „Poświęciłam całe swoje życie badawcze nauce o klimacie” – mówiła. 15 lat temu była bliska rezygnacji. Do dalszego działania zainspirowali ją młodzi aktywiści obecni na szczycie klimatycznym ONZ w Kopenhadze w 2009 roku: „powiedziałam, że będę to robić dalej, nie dla polityków, ale dla nich”.

Podobnie o młodym pokoleniu wyraziła się Lisa Schipper z Uniwersytetu w Bonn: „moim jedynym źródłem nadziei jest fakt, że jako wykładowczyni widzę, że następne pokolenie jest tak inteligentne i rozumie politykę”. Swoją pracę przy raporcie IPCC podsumowała : „przygotowaliśmy ten naprawdę dobry raport i – wow – to naprawdę nie miało wpływu na decydentów”. Zapytana o swoje emocje odpowiedziała: „naukowcy są ludźmi; również należymy do ludzi żyjących na tej Ziemi, również doświadczamy skutków zmian klimatu, również mamy swoje dzieci i również martwimy się o przyszłość”.

„Czasem nie da się nie załamywać i nie tracić nadziei” – mówiła w rozmowie z Guardianem Ruth Cerezo-Mota z Narodowego Uniwersytetu Autonomicznego Meksyku, gdzie zajmuje się modelowaniem klimatu. „Nie ma bezpiecznego miejsca dla nikogo. Po wszystkich powodziach, pożarach i suszach z ostatnich trzech lat na całym świecie, związanych ze zmianami klimatu, oraz po furii huraganu Otis w Meksyku, moim kraju, naprawdę myślałam, że rządy są gotowe słuchać nauki i działać w najlepszym interesie ludzi”. W pewnym momencie zachorowała na depresję: „to był bardzo mroczny moment w moim życiu. Nie byłam w stanie nic robić” – opowiadała. Zdołała jednak kontynuować swoją pracę. W jaki sposób? „Naprawdę nie wiem, co musi się stać, aby ludzie, którzy mają całą władzę i wszystkie pieniądze, dokonali zmiany. Ale potem widzę, jak młodsze pokolenia walczą i znów mam trochę nadziei” – przyznała. „Robimy to dalej, ponieważ musimy to robić, aby ludzie u władzy nie mogli powiedzieć, że nie wiedzieli. (…) Mogą powiedzieć, że ich to nie obchodzi, ale nie mogą powiedzieć, że nie wiedzieli” – podsumowała.

Czytaj też

Dlaczego nie działamy na odpowiednią skalę?

Eksperci przepytani w badaniu Guardiana jako główną przyczynę opóźniania działań na rzecz klimatu wskazali brak woli politycznej. Działania na rzecz klimatu wymagają planowania na znacznie więcej lat, niż trwają kadencje władz. Według ekonomisty Dipaka Dasgupty , rządy i przedsiębiorstwa myślą zbyt krótkoterminowo.

Tylko niecała ⅓ respondentów wskazała brak finansowania jako przeszkodę, co świadczy o tym, że w opinii większości środki finansowe istnieją, ale mogą wydawane na inne cele. Jedynie pojedynczy badacze uważali, że problemem jest brak odpowiednich technologii. Naukowcy od Brazylii po Ukrainę martwili się też nasilającą się dezinformacją klimatyczną.

Z kolei 60 proc. respondentów Guardiana obwiniło interesy wielkich korporacji. Część twierdziła, że sektor paliw kopalnych ma zbyt duży wpływ na polityków i media. Wielu mówiło o nierównościach dochodowych i braku pomocy ze strony krajów wysokorozwiniętych dla tych o najniższych dochodach – a to ich mieszkańcy najbardziej cierpią z powodu zmiany klimatu, mimo że najmniej się do niej przyczynili. Zwrócili także uwagę na nadkonsumpcję w krajach o najwyższych dochodach. Dlatego jeden z francuskich naukowców, niewymieniony z nazwiska, zaapelował : „walczmy o bardziej sprawiedliwy świat”.

Zdaniem Estebana Jobbágy’ego z Uniwersytetu San Luis w Argentynie, globalna solidarność może przezwyciężyć każdy kryzys środowiskowy. Zauważa jednak, że „rosnące nierówności są największą przeszkodą na drodze do tego celu”. Według Oxfam – grupy organizacji pozarządowych zajmujących się ubóstwem na świecie – ponad ⅔ światowego bogactwa znajduje się w krajach Globalnej Północy, które zamieszkuje tylko 20 proc. globalnej populacji. W 2023 r. po raz pierwszy od 25 lat zaobserwowano wzrost globalnych nierówności dochodowych. Do tej pory nierówności między krajami na ogół malały, a wzrastały te wewnątrz danego kraju. Do tego 1 proc. najbogatszych ludzi na świecie posiada obecnie ponad 40 proc. wszystkich aktywów finansowych na świecie, a od 2019 r. zbiedniało prawie 5 mld ludzi. W dużym stopniu przyczyniła się do tego pandemia COVID-19.

Jak powiedział Louis Verchot z Międzynarodowego Centrum Rolnictwa Tropikalnego w Kolumbii: „cała ludzkość musi się zjednoczyć i współpracować. To ogromna szansa na odłożenie różnic na bok i wspólne działania. (…) Zastanawiam się, jak głęboki musi stać się kryzys, zanim wszyscy zaczniemy »wiosłować« w tym samym kierunku”.

Jak działać?

Autorzy raportów IPCC dają też wskazówki, jak efektywnie działać na rzecz klimatu. Jedna z nich, Maisa Rojas , ministra środowiska Chile, uważa , że wciąż możemy utrzymać ocieplenie poniżej 2°C. Według niej, aby to się udało, musimy pokazywać, że rozwiązania proklimatyczne przynoszą też korzyści, a nie są tylko obciążeniem. Rzeczywiście, zgodnie z analizą kosztów globalnego ocieplenia opublikowaną w Nature w kwietniu 2024 r. koszty szkód wywołanych zmianą klimatu będą 6-krotnie wyższe niż koszty jej ograniczenia do poziomu poniżej 2°C. Lars Nilsson z Uniwersytetu Lund w Szwecji przypomina też, że „ratowanie klimatu staje się coraz tańsze „, a zielone technologie rozwijają się w szybkim tempie, zwiększa się też popyt na takie rozwiązania. Przynoszą też one dodatkowe korzyści – np. czystsze powietrze.

Czytaj też

Mark Pelling z University College London uważa wręcz, że adaptacja i łagodzenie zmiany klimatu niosą ze sobą „nowe, ekscytujące możliwości”. Te działania mogą uczynić świat bardziej sprawiedliwym, bo idą w parze np. z ograniczeniem ubóstwa, zdrowszą dietą czy lepszym dostępem do wody pitnej i elektryczności.

Jak sprawić, by ludzie to dostrzegli? Elena López-Gunn , założycielka hiszpańskiej firmy badawczej Icatalist, mówi , że „wierzy w społeczne punkty krytyczne, przy których niewielkie zmiany w społeczeństwie wywołują działania klimatyczne na dużą skalę”. Stephen Humphreys z London School of Economics zapytany o efektywne sposoby indywidualnego działania odpowiedział krótko: „nieposłuszeństwo obywatelskie”.

Czytaj też

Podsumowanie

Jeśli światowej klasy eksperci od klimatu mówią, że czują się zrozpaczeni i bezsilni, to znaczy, że coś jest naprawdę nie tak. I nie jest to kwestia np. możliwości technicznych, a raczej postawy decydentów. Taki właśnie wniosek zawarto w VI raporcie IPCC ukończonym w 2023 r.: rozwiązania potrzebne do spowolnienia zmiany klimatu są już dostępne. Potrzebna jest wola polityczna, by je wdrożyć.

Jeśli połączymy technologię, know-how oraz zagwarantujemy środki polityczne i finansowe, to znacząco ograniczymy emisje gazów cieplarnianych. „Jeżeli podejmiemy działania teraz, nadal możemy zapewnić wszystkim zrównoważoną przyszłość” – napisano w komunikacie prasowym IPCC po publikacji ostatniego raportu.

Jak do tego doprowadzić? Jak powiedziała część badaczy – kluczowa jest presja społeczna, być może również wywoływana przez obywatelskie nieposłuszeństwo. W chwilach załamania warto przypomnieć sobie, jak dużego postępu w kwestii świadomości skutków zmiany klimatu społeczeństwa dokonały na przestrzeni lat. I pamiętać, że walka nie toczy się tylko o ograniczenie strat finansowych – chodzi o sprawiedliwszy świat. I po prostu – ludzkie życia.

Reklama

Komentarze

    Reklama