Reklama

Analizy i komentarze

W 2023 r. co 11. osoba na świecie głodowała. Zmiana klimatu uderza w łańcuchy dostaw żywności

Czarne kobiety ubrane w ubrania w afrykańskie wzory przesiewają ziarna
Autor. Envato elements / @astakhovyaroslav

Ludzkości wciąż nie udało się rozwiązać problemu głodu na świecie, a ostatnie lata wskazują, że problem pogłębia się. Jedną z przyczyn jest zmiana klimatu, która uderza w każdy aspekt prowadzenia działalności rolniczej.

24 lipca 2024 opublikowano raport Stan bezpieczeństwa żywnościowego i żywienia na świecie Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), Międzynarodowego Funduszu Rozwoju Rolnictwa (IFAD), Światowego Programu Żywnościowego (WFP), Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i Funduszu Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF). 

Koalicja Klimatyczna nazwała go „raportem wstydu”. Wynika z niego, że ludzkości nie tylko nie udało się wyeliminować głodu na świecie, ale że liczba osób narażonych na głód wzrasta. Likwidacja głodu była jednym z milenijnych celów rozwoju ONZ, którego nie udało się osiągnąć w 2000 r. Teraz jest jednym z Celów Zrównoważonego Rozwoju (ang. Sustainable Development Goals, SDGs), których osiągnięcie zaplanowano na 2030 r. 

Nie widać szansy na sukces – wskaźniki utrzymują się na wyższych poziomach niż przed pandemią, podczas której problem głodu na świecie gwałtownie wzrósł. Przez 3 lata nie poczyniono żadnego postępu. Około 150 mln więcej osób mogło w 2023 r. doświadczyć głodu niż w 2019 r.                                                                  

Reklama

W 2023 r. głodu doświadczało ponad 700 mln osób – co 11. osoba na świecie. W Afryce była to jedna na pięć osób, a problem w tym regionie wciąż rośnie. W Azji pozostaje niezmieniony, postępy poczyniono natomiast w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach, ale wciąż są to poziomy wyższe niż przed pandemią. 45 milionów dzieci na świecie cierpi na wyniszczenie organizmu z powodu ostrego niedożywienia, a ponad milion rocznie umiera z tego powodu.

W publikacji wskazano również, że mniej niż ¼  oficjalnej pomocy rozwojowej (ODA) jest przeznaczana na zwalczanie przyczyn głodu i niedożywienia. Większość jest kierowana na wsparcie konsumpcji żywności, co nie zwiększa bezpieczeństwa żywnościowego.

Jedną z przyczyn – zmiana klimatu

Autorzy raportu zaznaczyli, że jedną z najważniejszych przyczyn pogłębiania problemu głodu i pogarszania bezpieczeństwa żywnościowego jest zmiana klimatu, która wpływa na wszystkie czynniki produkcji w rolnictwie. 

Zgodnie z badaniami z 2021 r. plony pszenicy – rośliny, która odpowiada za dostarczanie 20 proc. kalorii ludziom na świecie – będą spadać o 6 proc. na każdy stopień ocieplenia więcej. Różni się to w poszczególnych regionach świata. Przykładowo w Australii – czwartym największym eksporterze pszenicy na świecie – w latach 1990-2015 ze względu na zmieniające się warunki klimatyczne plony pszenicy były niższe o 27 proc. w porównaniu do sytuacji, gdyby zmiana klimatu nie zachodziła. 

Dotyka to także rolnictwa w Europie. Niedawno unijne Monitoring Agriculture ResourceS (MARS) musiało skorygować w dół prognozy plonów w tym sezonie ze względu na utrzymujące się susze i fale upałów w jednej części kontynentu i nadmierne opady w drugiej. Problem z bezpieczeństwem żywnościowym dotyczy także Polski. 

Czytaj też

Jak napisano w raporcie Koalicji Klimatycznej „Bezpieczeństwo żywnościowe i ochrona środowiska oczami rolników i rolniczek”  „w Polsce obserwuje się częstsze i dłuższe susze hydrologiczne, zmniejszenie zasobów wodnych, susze glebowe, a jednocześnie prognozuje się częstsze powodzie, ekstremalne zjawiska pogodowe (np. gwałtowne burze, gradobicia), wahania rozpoczęcia okresu wegetacyjnego i występowania przymrozków wiosennych, a także pojawianie się nowych chorób i szkodników na skutek nieregularnych i ciepłych zim. Wszystko to zwiększa ryzyko strat i dalszej niestabilności produkcji rolniczej (zagrożona jest m.in. uprawa zbóż ozimych i jarych, które dominują w strukturze zasiewów). Wpływa także na wszystkich konsumentów, w tym na osoby i rodziny o niskich dochodach, które na skutek wzrostu cen nie będą w stanie pozwolić sobie na zakup żywności wysokiej jakości”. 

Zgodnie z raportem ONZ w 2022 r. 2,83 mld ludzi na świecie nie było stać na utrzymanie zdrowej diety (s. 23). ¾ z nich mieszka w krajach o najniższych dochodach. W porównaniu z okresem 2017-2021 średni koszt zdrowej diety wzrósł na całym świecie. Od 2019 r. do 2022 r. indeks cen żywności FAO (FFPI) wzrósł o 52 proc. Indeks ten jest miarą miesięcznej zmiany międzynarodowych cen koszyka towarów żywnościowych złożonego z pięciu grup: tłuszczów roślinnych, produktów mięsnych, cukru, nabiału i zbóż. Niestety kraje o najwyższych dochodach nie wywiązują się ze swoich obietnic wsparcia finansowego dla krajów rozwijających się w adaptacji do zmiany klimatu, co poprawiłoby bezpieczeństwo żywnościowe w tych miejscach. Niemal ⅓ globalnej populacji w 2023 r. była umiarkowanie lub poważnie pozbawionych bezpieczeństwa żywnościowego.

Jednakże jak mówił prof. SGGW Zbigniew Karaczun , ekspert Koalicji Klimatycznej: „ograniczenie głodu na świecie i zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego nie będzie możliwe bez powstrzymania zmiany klimatu. (…) jeśli nie ograniczymy emisji gazów cieplarnianych – także z produkcji rolnej – to zakres zachodzących zmian będzie tak duży, że rolnicy nie będą się w stanie do nich adaptować. Dotyczy to także Polski”. 

Reklama

Jak zmiana klimatu wpływa na bezpieczeństwo żywnościowe?

Wciąż popularny jest mit , że im wyższe jest stężenie dwutlenku węgla w atmosferze, tym lepiej dla roślin. W końcu kiedyś było cieplej, a na Antarktydzie rosły palmy, prawda? Z tym że CO2 to niejedyny czynnik przyczyniający się do wzrostu rośliny. W rzeczywistości jego zbyt wysokie stężenie utrudnia pobieranie składników odżywczych roślinom, a u wielu gatunków może ograniczać fotosyntezę.

Wraz z postępującą zmianą klimatu spowodowaną antropogenicznymi emisjami gazów cieplarnianych powierzchnia nadająca się pod uprawy będzie się zmniejszać przez pustynnienie i erozję gleby. Nieprawdą jest, że będzie możliwe proste przeniesienie produkcji rolnej w stronę biegunów. Występujące tam gleby mogą nie być odpowiednie dla uprawianych roślin, nawet jeśli będzie tam wystarczająco ciepło. Wymagałoby to opracowania nowych gatunków uprawnych.

Im jest cieplej, tym intensywniejsze jest też parowanie, a rośliny potrzebują więcej wody do wzrostu. Co prawda zmiana klimatu w niektórych rejonach spowoduje wyższe opady, ale gwałtowne ulewy, jakie nas czekają, wcale nie są dobre dla produkcji roślin. Gdy opady występują w formie krótkich, intensywnych ulew, woda nie zdąży wsiąknąć w ziemię i spływa do cieków wodnych. Wymywa to składniki odżywcze i samą ziemię z gleby. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze częściej występujące i intensywniejsze ekstremalne zjawiska pogodowe – burze, gradobicia, wichury – które fizycznie mogą niszczyć uprawy oraz utrudniać prowadzenie prac polowych.

Jak powiedział prof. dr hab. Jerzy Kozyra z Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach – w Polsce w ciągu dwóch ostatnich dekad okres wegetacyjny wydłużył się o 8 dni. To wcale nie oznacza, że plony będą wyższe lub że zbiory będą odbywać się kilka razy w roku. Przede wszystkim okres wegetacyjny i okres wegetacji to dwa różne pojęcia. Okres wegetacyjny jest wyznaczany przez temperaturę – to część roku, kiedy rośliny mają możliwość się rozwijać ze względu na dostateczną ilość ciepła – i się wydłuża. Okres wegetacji roślin to czas, w którym roślina odbywa swój cykl rozwojowy, który wskutek ocieplenia się skraca m.in. przez brak wody i ograniczoną dostępność azotu.

Czytaj też

Prof. Kozyra zwrócił uwagę, że od pewnego czasu w naszym regionie zanika wiosna, a zima bardzo szybko przechodzi w lato. „To powoduje, że jednocześnie zaczyna się wegetacja roślin, które potrzebują do ruszenia lub wznowienia wegetacji temperatury dobowej przekraczającej 5°C – i tych, które wymagają przekroczenia progu termicznego 8-10°C. Dlatego w tym samym czasie pojawiają się kwiaty na wielu różnych roślinach, które zwykle kwitły po kolei”. W ten sposób nakładają się okresy kwitnienia różnych roślin, co stwarza problem nie tylko dla alergików, ale też zapylaczy – w pewnym okresie roku występuję nadpodaż pokarmu, w innym – niedobory, prowadzące do wymierania. Pod wpływem wysokiej temperatury rośliny szybciej przechodzą przez wszystkie fazy rozwojowe – dają więc plony o mniejszej masie.

Ponadto kiedy wegetacja zaczyna się wcześniej niż zazwyczaj, wcześniej również zaczynają swój cykl rośliny, które nie są odporne na przymrozki – a one zdarzają się nawet w maju. Właśnie taka sytuacja spowodowała tak duże straty wśród polskich sadowników w tym roku. Dzikie rośliny są zazwyczaj bardziej odporne – reagują one przede wszystkim na długość dnia, która „mówi” im o rozpoczęciu i zakończeniu okresu wegetacji. Jednakże w przypadku roślin hodowlanych ludzkość dążyła do osłabienia tego mechanizmu, by wydłużyć okres ich wzrostu. Takie rośliny są bardziej narażone na przymrozki, które wciąż mogą się zdarzać mimo rosnącej globalnej średniej temperatury. Ponadto z tego powodu szybciej swój cykl życiowy zaczynają też organizmy, które są uznawane za szkodniki dla ludzkich upraw i w jednym roku potrafią wytworzyć więcej pokoleń, co wymaga większego użycia środków ochrony roślin.

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze