Analizy i komentarze
Skąd wziąć 9 bln USD rocznie na klimat? Krok pierwszy: wycofać subsydia do paliw kopalnych
Brytyjski Financial Times przedstawił wnioski z najnowszego raportu dotyczącego finansowania działań proklimatycznych. Do 2030 r. będziemy potrzebować na ten cel 9 bln USD rocznie, później jeszcze więcej. Ale „brak środków na transformację to wyimaginowany problem”. Wycofując globalne dopłaty do paliw kopalnych, można już uzyskać – a właściwie odzyskać – 7 bln USD rocznie. A są jeszcze inne źródła.
Zgodnie z raportem organizacji doradczej Climate Policy Initiative z 2023 r. jeśli chcemy zatrzymać ocieplenie na poziomie 1,5°C, to globalne finansowanie działań proklimatycznych musiałoby wzrosnąć do około 9 bln USD rocznie do 2030 r. w porównaniu do prawie 1,3 bln USD w latach 2021-2022. Szybko powinny one wzrosnąć do 10 bln USD rocznie i utrzymywać się na tym poziomie do 2050 r. Według innego scenariusza może to być nawet 12 bln USD rocznie od 2030 r., co można zaobserwować na poniższym wykresie. Ostatecznie, dla scenariusza „średniego” to 254 bln USD do 2050 r.
Z kolei według raportu Instytutu Rousseau Unia Europejska, by zdekarbonizować całą swoją gospodarkę, do 2050 r. będzie potrzebowała inwestycji łącznie w wysokości 40 bln euro.
Czytaj też
Na co będą wydane te pieniądze? Między innymi na rozwój energetyki. Podczas szczytu klimatycznego COP28 w Dubaju 130 państw zgodziło się, by potroić globalną moc odnawialnych źródeł energii i podwoić efektywność energetyczną do 2030 r. Według Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej (The International Renewable Energy Agency, IRENA), aby osiągnąć ten cel i zatrzymać ocieplenie na poziomie 1,5°C, globalna moc zainstalowana odnawialnych źródeł energii musi wzrosnąć z niecałych 3,9 tys. GW w 2023 r. do ponad 11 tys. GW do 2030 r. Oznacza to, że należy instalować rocznie średnio 1 tys. GW do końca tej dekady. Do tego obecne inwestycje muszą wzrosnąć ponad trzykrotnie. Z kolei średnie roczne tempo poprawiania efektywności energetycznej musi globalnie wzrosnąć z 2 do 4 proc. każdego roku do 2030 r. Ponad 20 rządów zadeklarowało również potrojenie globalnej mocy w energetyce jądrowej do 2050 r. Do tego dochodzą np. koszty odtwarzania ekosystemów.
Chociaż powyższe wyliczenia mogą wyglądać nierealnie, koszty zaniechania działań na rzecz klimatu byłyby jeszcze większe. Autorzy analizy z kwietnia tego roku szacują, że do 2049 r. zniszczenia związane ze zmieniającym się klimatem będą rocznie kosztować globalną gospodarkę średnio około 38 bln w dolarach międzynarodowych z 2005 r. To – z grubsza szacując – cztery razy więcej niż koszty łagodzenia zmiany klimatu przedstawione przez Climate Policy Initiative.
Czytaj też
Skąd wziąć takie pieniądze?
Cóż, gdyby tylko wycofać subsydia do paliw kopalnych, mielibyśmy już prawie całość. Rocznie globalnie wydaje się na to 7 bln USD (dane z 2022 r.). Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w 2020 r. było to jeszcze 2 bln USD.
Jak mówił dla FT Kingsmill Bond z Rocky Mountain Institute (RMI), brak środków na transformację to wyimaginowany problem. W jego opinii wiele obaw związanych z finansowaniem działań proklimatycznych pomija kluczową kwestię: w uprzemysłowionym świecie dostępne jest mnóstwo kapitału. „Kwoty, o których mowa, są w rzeczywistości dość ograniczone i jest to absolutnie możliwe do rozwiązania. Zwiększmy wydatki na odnawialne źródła energii, ale zmniejszmy na energetykę starego typu. Rządy muszą wprowadzić kluczowe struktury regulacyjne i cenowe, które umożliwią przepływ pieniędzy. Nie muszą wydawać dużo kapitału, ale muszą poświęcić czas i wykonać ciężką pracę” – podsumował.
Na ten pomysł wpadła już Holandia – rozpoczęła wycofywanie części dotacji na paliwa kopalne. Po zainicjowaniu koalicji na rzecz realizacji tego planu Rob Jetten, wicepremier Holandii mówił: „te pieniądze byłyby znacznie lepiej wydane na walkę ze zmianami klimatycznymi. Jednocześnie wiemy, że połowa wszystkich dotacji na paliwa kopalne jest związana umowami międzynarodowymi i dlatego musimy współpracować z innymi krajami”. Inicjatywę poparły m.in. takie kraje jak Austria, Francja Belgia, Finlandia, Kanada, Dania, Hiszpania i Kostaryka.
Simon Stiell, sekretarz wykonawczy Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNFCCC), stwierdził: „każdego dnia ministrowie finansów, dyrektorzy generalni, inwestorzy i bankierzy rozwojowi kierują bilionami dolarów. Nadszedł czas, aby przenieść te dolary z energii i infrastruktury z przeszłości na czystszą, bardziej odporną przyszłość”. Zwrócił uwagę, że „siła ognia G20 zgromadzona podczas globalnego kryzysu finansowego” powinna teraz zostać zaprzęgnięta do łagodzenia zmiany klimatu. W swoim artykule FT dodał, że środki wydane w czasie pandemii COVID-19 były wyższe niż potrzeby finansowe łagodzenia zmiany klimatu.
Według raportu RMI „The Great Rellocation” – wbrew powszechnemu przekonaniu – rozwój energetyki odnawialnej wcale nie wymaga wielkich nakładów inwestycyjnych. Na bazie scenariuszy Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE) analitycy obliczyli, że w ciągu najbliższych siedmiu lat nakłady inwestycyjne na odnawialne źródła energii podwoją się, a wydatki inwestycyjne na paliwa kopalne spadną o połowę. W ten sposób spadające nakłady na paliwa kopalne zapewnią połowę wzrostu nakładów na odnawialne źródła energii.
Zmiany są nieuniknione. Jak analitycy RMI wskazali w innej analizie, dzisiejszy system energetyczny oparty głównie o paliwa kopalne jest „niewiarygodnie nieefektywny”. „Prawie dwie trzecie całej energii pierwotnej jest marnowane podczas produkcji, transportu i użytkowania energii, zanim paliwo kopalne wykona jakąkolwiek pracę lub przyniesie jakiekolwiek korzyści. Oznacza to, że ponad 4,6 bln USD rocznie, prawie 5 proc. globalnego PKB i 40 proc. tego, co wydajemy na energię, idzie z dymem z powodu nieefektywności paliw kopalnych. Większość strat energii wynika właśnie z nieodłącznej nieefektywności produkcji i dostarczania paliw kopalnych, transportu oraz ich użytkowania. Największe straty generowane są przez elektrownie wykorzystujące paliwa kopalne i silniki spalinowe (ICE). Te dwie technologie są odpowiedzialne za prawie połowę globalnego marnotrawstwa energii”.
Załóżmy, że wycofano dotacje do paliw kopalnych. Co dalej?
Politycy liczą , że dużą część kosztów weźmie na siebie sektor prywatny. W scenariuszu osiągnięcia zerowych emisji netto MAE szacuje , że 70 proc. inwestycji w czystą energię w latach 20. XXI wieku powinno być przeprowadzonych przez prywatnych deweloperów, konsumentów i podmioty finansujące. Oczekuje się natomiast, że rządy najważniejszą rolę odegrają w finansowaniu kluczowej infrastruktury dla zielonej transformacji, np. sieci elektroenergetycznych. Konieczne są partnerstwa publiczno-prywatne. Kate Levick z firmy konsultingowej E3G zauważyła , że władze będą musiały skorzystać z „szerokiej gamy dźwigni”, od podatków po instrumenty finansowe, takie jak kredyty węglowe.
Już około 40 państw wprowadziło jakiś mechanizm opłat za emisje dwutlenku węgla, ale jak wskazuje FT , są one często przeznaczane na ogólne wydatki rządu, a nie działania proklimatyczne. Do sprawy inaczej podeszła Irlandia – w 2021 r. rząd zadeklarował, że wpływy z podatku węglowego będą przeznaczane na inwestycje związane z klimatem i zwalczaniem ubóstwa energetycznego. 55 proc. środków ma być przeznaczane na modernizację budynków mieszkalnych.
Kolejnym źródłem może być podatek od zysków nadzwyczajnych (ang. windfall tax) nałożony na branżę paliwową. To zwiększony podatek od nagłych, nieoczekiwanych zysków, które przedsiębiorstwo zdobyło zazwyczaj dzięki zewnętrznym zakłóceniom rynku. Przykładem takiego zakłócenia jest wojna w Ukrainie, gdy początkowo wzrosły ceny paliw z powodu odcięcia dostaw z Rosji. W 2022 r. największe światowe koncerny paliwowe ponad dwukrotnie zwiększyły swoje zyski do łącznej wysokości 219 mld USD. Po pierwszym szoku, już w 2023 r., zyski spadły, ale wciąż utrzymują się na znacznie wyższym poziomie niż przed rosyjskim atakiem. Dla Exxon Mobil i Chevron – przykładowo – to wciąż najwyższe zyski od dekady.
Podatek od zysków nadzwyczajnych firm naftowych i gazowych wdrożono już np. w Wielkiej Brytanii. Został on wprowadzony w 2022 r., a niedawno ogłoszono jego przedłużenie do roku 2029. W pierwszym roku funkcjonowania pozyskano w ten sposób 2,6 mld GBP. Początkowo podatek miał wysokość 25 proc., później podniesiono go do 35 proc. Całkowite obciążenie podatkowe od zysków nadzwyczajnych producentów ropy i gazu na Morzu Północnym wzrosło do 75 proc., a teraz Partia Pracy, która pewnie idzie po wygraną w wyborach 4 lipca, zapowiedziała zwiększenie do 78 proc.
Organizacje prośrodowiskowe mówią też o uzupełniającej opłacie – podatku od wydobycia paliw kopalnych pod nazwą Climate Damages Tax. Według raportu z kwietnia 2024 r. początkowa opłata powinna wynosić 5 USD od każdej wydobytej tony węgla, baryłki ropy i metra sześciennego gazu. Jeśli co roku będzie rosła o kolejne 5 USD, to do 2030 r. powinna wygenerować prawie 700 mld USD tylko w krajach G7. Gdyby wziąć pod uwagę wszystkie 38 krajów OECD, mogłoby to być nawet 900 mld USD.
Czytaj też
Niektóre władze rozważają wykorzystanie wpływów z podatków z turystyki na działania proklimatyczne. Z taką propozycją wyszedł gubernator Hawajów Josh Green – środki miałyby być pobierane w formie opłaty za zameldowanie w hotelu w wysokości 25 USD. W Barcelonie ratusz zapowiedział przeznaczenie 100 mln euro z podatku turystycznego na instalację pomp ciepła i paneli fotowoltaicznych w publicznych szkołach.
Jedną z opcji jest też emisja zielonych obligacji – które działają tak, jak te tradycyjne, ale wykorzystywane są do finansowania zrównoważonych projektów. Takie rozwiązanie wprowadziły np. Indie i Egipt .
Podczas COP28 kraje takie jak Francja, Kenia czy Barbados postanowiły przeanalizować, w jaki sposób stworzyć ramy dla wykorzystania „innowacyjnych” źródeł finansowania, w tym np. opłat dla żeglugi i lotnictwa. Według prognoz dodatkowe podatki mogłyby generować 2,2 bln USD rocznie. Dopracowane plany wdrożenia niektórych pomysłów mają zostać przedstawione na COP30 w 2025 r. Razem z całkowitym, globalnym zniesieniem subsydiów do paliw kopalnych, mielibyśmy już komplet środków finansowych niezbędnych do działania na rzecz klimatu do 2030 r.
Wszystkie ręce na pokład
Wygląda na to, że Kingsmill Bond z RMI ma rację: środki finansowe na transformację są osiągalne i dostępne. Trzeba je „tylko” zabrać trucicielom w myśl zasady „zanieczyszczający płaci”. Opodatkować ich, zamiast wspierać dotacjami.
Catherine McKenna , była kanadyjska ministra ds. środowiska i zmiany klimatu, zauważyła , że „rządy powoli zaczynają rozumieć, że walka ze zmianami klimatycznymi nie jest już tylko zadaniem ministrów ds. klimatu. Potrzebne jest zaangażowanie premiera, zaangażowanie najwyższego szczebla sektora publicznego, zaangażowanie wszystkich ministrów, a co najważniejsze, zaangażowanie finansowe”.
Anika Heckwolf , analityczka polityczna z Grantham Research Institute, podsumowała , że znacznie większy wpływ miałoby zazielenienie wszystkich wydatków rządowych niż tylko znalezienie „nowego worka z pieniędzmi”.