Analizy i komentarze
CEO ExxonMobil: „osoby generujące emisje muszą za to płacić”. Nie, nie mówił o sobie
Darren Woods, prezes globalnego koncernu naftowego uważa, że odpowiedzialność za emisje ze spalania paliw kopalnych spoczywa na jednostkach, które z nich korzystają. Absolutnie nie na jego korporacji. Mało kto mógłby mu dorównać hipokryzją. Chociaż Exxon miał dobre początki z nauką o klimacie, później przerzucił się na finansowanie denialistów klimatycznych. Jak widać, koncern wciąż niezbyt lubi się z faktami.
„Świat nie znajduje na dobrej drodze do osiągnięcia swoich celów klimatycznych – i jest to wina społeczeństwa” – stwierdził CEO ExxonMobil Darren Woods. Zarzucił , że „świat czekał zbyt długo, aby zacząć inwestować w szerszy zestaw technologii w celu spowolnienia ogrzewania planety”. Powiedział też, że to klienci nie chcą płacić za droższe, lepsze dla planety rozwiązania: „Ludzie, którzy generują emisje, muszą być tego świadomi i płacić za to cenę”. Prezes Exxona nazwał to ostatecznym rozwiązaniem problemu.
Czytaj też
Tak, tego Exxona (jeszcze bez członu Mobil w nazwie), który od 1977 r. wiedział o wpływie spalania paliw kopalnych na klimat. Wówczas naukowiec James F. Black kierownictwu korporacji: „istnieje ogólna zgoda naukowa co do tego, że najbardziej prawdopodobnym sposobem, w jaki ludzkość wpływa na globalny klimat, jest uwalnianie dwutlenku węgla ze spalania paliw kopalnych”. W 1978 r. jeden z menedżerów w Exxon Research, Harold N. Weinberg, stwierdził : „to może być rodzaj okazji, której szukamy, aby technologia, zarządzanie i zasoby Exxon przyczyniły się do projektu mającego na celu dobro ludzkości”. Trochę im nie wyszło.
Exxon zmienny jest, czyli burzliwa relacja koncernu z nauką o klimacie
Wkrótce po prezentacji Blacka koncern rozpoczął własne badania dotyczące dwutlenku węgla, które obejmowały też modelowanie przyszłego klimatu. W dokumencie „do użytku wewnętrznego” z 1982 r. Exxon przyznał , że powstrzymanie globalnego ocieplenia „wymagałoby znacznego ograniczenia spalania paliw kopalnych”. Naukowcy pracujący w firmie chcieli mieć swój wkład w rozwój nauki o klimacie, a swoje wyniki opublikowali w recenzowanych czasopismach naukowych. Exxon chwalił się prowadzeniem takich badań. Jednakże w latach 80. w celu redukcji kosztów zwolniono szereg pracowników, w tym tych zajmujących się klimatem. Pod koniec dekady projekt porzucono , a swoje siły i środki koncern przekierował na kreowanie wątpliwości na temat zmiany klimatu. Mówiąc bardziej wprost – na dezinformację.
Nastąpiło to po wystąpieniu Jamesa Hansena przed senatem USA w 1988 r., eksperta ds. zmiany klimatu z NASA. Rozpoczął on wtedy publiczną dyskusję o globalnym ociepleniu, a Exxon poczuł zagrożenie i od tej pory płacił za podważanie nauki o klimacie. Zgodnie z danymi z bazy Exxon Secrets od 1998 r. firma wydała na ten cel łącznie 33 mln USD, które trafiły do 60 różnych organizacji denialistycznych. Według portalu DeSmog ta kwota może być jeszcze zaniżona . A tak dobrze im szło.
Nad zaprzeczaniem zmianie klimatu pracowali także naukowcy, którzy wcześniej badali temat w Exxonie i skonstruowali modele klimatyczne. Całkiem trafne , swoją drogą. Wszystko po to, aby blokować regulacje i polityki, które mogłyby zaszkodzić głównej działalności biznesowej koncernu – wydobyciu ropy naftowej. Exxon sponsorował więc takie słynne organizacje denialistyczne jak Cato Institute czy Heartland Institute . Co ciekawe, osoby pracujące w tych „instytutach” czasem miały też powiązania z koncernami tytoniowymi. Przemysł naftowy i tytoniowy stosowały bowiem podobne techniki , by podważać naukę godzącą w ich biznes. Pisali o tym w swojej książce „Merchats of Doubt. How a Handful of Scientists Obscured the Truth on Issues from Tobacco Smoke to Global Warming” Naomi Oreskes i Erik M. Conway. Wśród „beneficjentów” exxonowej kampanii przeciwko globalnemu ociepleniu znalazły się też prawicowe think tanki.
Co mówili inni prezesi Exxona?
Gdy w 1997 r. globalna społeczność zaczęła podejmować wysiłki na rzecz spowolnienia zmiany klimatu i przyjęła protokół z Kyoto, ówczesny CEO Exxona, Lee Raymond, podważał ich zasadność. „Tak naprawdę wiele nie wiemy o tym, jak zmieni się klimat w XXI wieku i później. (…) Jest bardzo mało prawdopodobne, aby temperatura w połowie następnego stulecia uległa znacznemu zmianie, niezależnie od tego, czy polityka zostanie wprowadzona teraz, czy za 20 lat” – mówił . No to się nieco pomylił. Zaledwie 27 lat później świat był już ogrzany o 1,1 w odniesieniu do roku 1880. Gwałtowny wzrost zaczął się po 1975 r.
Z kolei poprzednik obecnego prezesa, Rex Tillerson w 2015 r. określił modele klimatyczne jako niewystarczająco dobre, by traktować je poważnie. Wtedy mieliśmy już dostępny V Raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), który sprawę stawiał jednak CAŁKIEM POWAŻNIE.
Jaką rozwiązania proponuje obecny prezes?
Darren Woods wyraził pretensję do aktywistów za próby wykluczenia przemysłu paliw kopalnych z walki o spowolnienie zmiany klimatu. W jego opinii sektor ten ma największe możliwości, by rozwijać niektóre technologie. Przyznał, że Exxon nawet mógłby już produkować zrównoważone paliwo lotnicze, ale po co, skoro jego zdaniem linie lotnicze nie są w stanie za to zapłacić. Uważa też, że sama energia odnawialna nie wystarczy, by osiągnąć cele redukcji emisji – chce postawić na wychwyt i składowanie dwutlenku węgla (CCS). Problem w tym, że na ten moment ta metoda nie jest na tyle dojrzała, żeby aż tak na niej polegać. Wciąż jest droga, a ceny energii ze źródeł odnawialnych coraz bardziej konkurencyjne.
Zdaniem Fatiha Birola, szefa Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE) przemysł paliw kopalnych wcale nie wydaje wystarczająco dużo pieniędzy na rozwój technologii CCS. Stwierdził, że ten sektor „porzucić iluzję, że rozwiązaniem są ogromne możliwości wychwytywania dwutlenku węgla”. Zauważył , że wymagałoby to tysiąckrotnego wzrostu rocznych inwestycji z 4 mld USD w 2022 roku do 3,5 bln USD.
Czytaj też
Skąd takie oświadczenia Woodsa właśnie teraz?
Może mieć to związek z faktem, że Komisja Papierów Wartościowych i Giełd USA pracuje nad przepisami dotyczącymi ujawniania emisji gazów cieplarnianych przez korporacje. Tydzień temu, 23 lutego 2024 r., Reuters ujawnił , że instytucja chce porzucić pomysł, aby spółki musiały ujawniać emisje z zakresu trzeciego . Wcześniej zostały uwzględnione w pierwotnej wersji projektu przepisów z marca 2022 r. To takie emisje, które powstają w łańcuchu dostaw firmy lub w czasie konsumpcji jej produktów przez klientów. Według firmy konsultingowej Deloitte jest to zazwyczaj 70 proc. emisji firmy.
Korporacjom zależy, by ograniczyć przepisy tylko do zakresu pierwszego i drugiego , gdzie mają największy wpływ i lobbują za takim rozwiązaniem. Zakres pierwszy dotyczy bezpośrednich emisji ze źródeł, które firma posiada, a drugi – emisji ze źródła energii, z którego korzysta. Exxon oczywiście również preferuje okrojoną wersję regulacji, ponieważ on tylko „dostarcza produkt i nie ponosi odpowiedzialności za sposób, w jaki klienci go wykorzystują”. Ciekawe, jakie inne wykorzystanie paliw kopalnych widzi koncern?
Pan prezes niezwykle martwi się stanem planety. Gdyby to Exxon odpowiadał za emisje, musiałby produkować mniej paliw kopalnych. A to, według Woodsa, zwiększyłoby globalne emisje, ponieważ ludzie zaczęliby kupować bardziej zanieczyszczające produkty, wytwarzane w innych miejscach świata. Jak miło z jego strony, że tak się o nas troszczy.