Reklama

Analizy i komentarze

Shell wychodzi z Nigerii. Sprzedaje aktywa po prawie 100 latach obecności w kraju

Fot. flickr
Fot. flickr

Shell, w ślad za innymi firmami, postanowił sprzedać swoje aktywa związane z wydobyciem ropy naftowej na lądzie Nigerii. Czy Nigeryjczykom udało się w końcu „przegonić” zagraniczne koncerny naftowe ze swoich ziem, a duchy słynnych Ogoni Nine mogą być spokojne? Według danych nigeryjskiego rządu w samych tylko latach 1970-2000 w kraju doszło do około 7 tys. wycieków ropy, a Shell zamierza wciąż prowadzić działalność gazową, a także naftową na morzu.

Shell zakończy wydobycie ropy naftowej na lądzie w Nigerii. Sprzeda swoją spółkę zależną Shell Petroleum Development Company of Nigeria Limited (SPDC Limited) konsorcjum Renaissance, w skład którego wchodzi szwajcarska spółka Petrolin oraz czterech nigeryjskich producentów ropy naftowej: ND Western, Aradel Energy, First E&P i Waltersmith. Kwota sprzedaży ma wynosić 1,3 mld USD, a nabywcy mają zapłacić dodatkowo do 1,1 mld USD, co jest związane z wcześniejszymi należnościami.

Reklama

Sama SPDC działała w Nigerii od 68 lat, a Shell jest tam obecny od niemal 100 lat, co czyni go najstarszą firmą naftową w Nigerii. Można powiedzieć, że to koniec pewnej epoki. SPDC Limited posiada 30 proc. udziałów w spółce joint venture SPDC, która posiada 18 licencji na wydobycie ropy. Pozostałe udziały należą do Nigerian National Petroleum Corporation (NNPC, 55 proc.), francuskiej TotalEnergies (10 proc.) oraz włoskiej Eni (5 proc.). Eksploracja na lądzie będzie więc kontrolowana w większości przez Nigeryjczyków.

Koncern czyni to w ślad za innymi międzynarodowymi korporacjami, które chcą opuścić niespokojny region delty Nigru: amerykańskim ExxonMobil, włoskim Eni, norweskim Equinor i chińskim Addax. Wszystkie w ciągu ostatnich dwóch lat ogłosiły sprzedaż aktywów lądowych w Nigerii z powodu trudności w prowadzeniu działalności w regionie, w którym korupcja i przemoc są na porządku dziennym. Do tego doszły kradzieże ropy i uszkadzanie rurociągów. Spółki wydobywcze musiały więc liczyć się ze stratami.

Czytaj też

Ostatnia decyzja Shell wcale nie oznacza, że koncern kończy swoją działalność w Nigerii. Co prawda porzuca wydobycie ropy na lądzie, ale dalej będzie pozyskiwał ją ze złóż głębinowych u wybrzeży Nigerii. Będzie także kontynuować inwestycje związane z gazem. Przedsięwzięcia na morzu są bowiem bardziej odporne na złodziei i wandali. Teraz to konsorcjum Renaissance będzie musiało radzić sobie z wyciekami ropy naftowej, kradzieżami oraz sabotażem. Shell od wielu lat mierzył się z oskarżeniami o zanieczyszczenie środowiska przez wycieki z jego infrastruktury i brał udział w licznych procesach sądowych. W 2023 r. rzecznik spółki powiedział : „uważamy, że spory sądowe w niewielkim stopniu rozwiązują prawdziwy problem w delcie Nigru: wycieki ropy spowodowane kradzieżą ropy, nielegalną rafinacją i sabotażem, z którymi SPDC nieustannie ma do czynienia i które powodują największe szkody dla środowiska”. Firma stale zaprzeczała wszelkim oskarżeniom skierowanym w jej stronę i utrzymywała, że 80 proc. wycieków to wina sabotażystów .

Reklama

Dlaczego więc dopiero teraz?

Shell od trzech lat dążył do wycofania się ze swojej działalności na lądzie w Nigerii. Proces musiał zostać wstrzymany w 2022 r. – oczekiwano na wynik sprawy sądowej związanej z odszkodowaniem za szkody środowiskowe w delcie Nigru. W roku 2004, 2005 i 2007 nastąpiły kolejno wycieki ropy w pobliżu wiosek Goi, Oruma i Ikot Ada Udo. W 2008 r. prawnicy wynajęci przez organizację Friends of the Earth Nigeria i jej holenderski odpowiednik Milieudefensie pozwali Shell i SPDC w Holandii. Koncer utrzymywał, że wypadki były skutkiem sabotażu. W 2013 r. holenderski sąd uznał , że Shell mógł zapobiec sabotażowi w Ikot Ada Udo, a w 2021 r., po apelacji firmy, stwierdził , że Shell nie udowodnił „ponad wszelką wątpliwość”, że to osoby trzecie były odpowiedzialne za wycieki w wioskach Goi i Oruma, a nie niewłaściwa konserwacja. Rok później zasądzono odszkodowanie w wysokości łącznie 16 mln USD dla rolników. Shell dalej odwoływał się od decyzji, co zablokowało możliwość sprzedaży aktywów na lądzie. W styczniu tego roku Sąd Najwyższy Nigerii uznał odwołanie spółki od tego wyroku, co umożliwiło wznowienie procesu sprzedaży.

Reklama

Długi korowód przewinień Shell w Nigerii

Nie jest to jedyna sprawa przeciw Shell w tym regionie. Wycieki ropy naftowej, czasami spowodowane wandalizmem i kradzieżą, a czasami zaniedbaniem infrastruktury są powszechne w delcie Nigru – terenie dotkniętym ubóstwem, zanieczyszczeniem i korupcją. Jednocześnie firmy spotykają się z problemami przy usuwaniu skutków wycieków, jeśli już takie wysiłki podejmują. Zdarza się, że lokalne gangi przemocą próbują wymusić większe odszkodowania lub zdobyć kontrakty na sprzątanie.

Czytaj też

W 2008 i 2009 r. miały miejsce dwa duże wycieki w pobliżu miasta Bodo. Miejscowa ludność wniosła sprawę do sądu w Londynie. Ustalono, że przyczyną były błędy operacyjne Shell. Ujawnione dokumenty wskazały że infrastruktura nie była prawidłowo konserwowana od 1993 r., a w 2002 r. pracownicy koncernu wykazali , że 30-letni rurociąg powinien zostać wymieniony, do czego nigdy nie doszło. W 2015 r. Shell wciąż utrzymywał, że winę ponoszą sabotażyści, ale zgodził się oczyścić teren i zapłacić łącznie 84 mln USD odszkodowania. To pierwszy raz, gdy zasądzono również wypłaty indywidualne – ponad 15 tys. poszkodowanych rybaków  otrzymało  po 3,3 tys. USD, co odpowiada wysokości kilkuletniego zarobku. Pozostała część została przekazana społeczności.  Firma oszacowała , że wyciekło wówczas około 4 tys. baryłek ropy, chociaż eksperci twierdzili, że mogło to być nawet 60 razy więcej, czemu Shell zaprzeczył.

Inny duży wyciek nastąpił w latach 1967-1970 podczas wojny domowej w Nigerii, na terenie zamieszkiwanym przez społeczność Ejama-Ebubu. Shell nie wziął za to odpowiedzialności i utrzymywał , że wyciek spowodowały strony trzecie podczas działań wojennych. W 2010 r. nigeryjski sąd nałożył na koncern grzywnę w wysokości prawie 42 mln USD, od czego Shell się odwołał. 10 lat później Sąd Najwyższy Nigerii uznał , że wraz z odsetkami kara wzrosła do 111 mln USD. Firma oświadczyła, że nie miała możliwości obrony i w 2021 r. rozpoczęła międzynarodowy arbitraż w tej sprawie.

Kiedy za aktywizm grozi śmierć

Najgłośniejszą i najmroczniejszą sprawą związaną z kontrowersyjną działalnością Shell w Nigerii był przypadek Ogoni Nine. Była to grupa 9 aktywistów, którzy sprzeciwiali się praktykom firmy w Ogoniland w delcie Nigru. Apelowali także o sprawiedliwszy podział korzyści z wydobycia ropy na ich terenie. W 1990 r. jeden z nich, Ken Saro-Wiwa, założył Ruch na rzecz Przetrwania Ludu Ogoni (MOSOP). W pokojowe protesty w ramach Ruchu zaangażowało się 300 tys osób. Dziewięciu mężczyzn szybko stało się ofiarami prześladowań politycznych ze strony nigeryjskiego reżimu wojskowego, a protesty były brutalnie tłumione, dochodziło do palenia wiosek. Głową państwa był wówczas gen. Sani Abacha, oskarżany o zabójstwa polityczne, który przejął władzę siłą. Amnesty International twierdziła , że to Shell zachęcał wojsko do reagowania na demonstracje Ogoni. Po licznych aresztowaniach założyciel ruchu i ośmioro innych aktywistów zostało oskarżonych o podżeganie do zabójstwa przywódców Ludu Ogoni, a następnie straconych w 1995 r. Shell podkreślał , że próbował odwieść władze od tego pomysłu. 

Czytaj też

Żony zmarłych mężczyzn wytoczyły proces przeciwko Shell, oskarżając firmę o współudział w ich śmierci. Twierdziły, że Shell opłacił osoby, które świadczyły przeciwko ich mężom. Ci sami świadkowie podczas procesu w Hadze przyznali się do składania fałszywych zeznań, za które miał im płacić Shell, a czemu firma stale zaprzeczała. Sąd uznał te dowody za niewystarczające. Kobiety nie wykluczają dalszej walki.

Przedstawiciele Ogoni zdecydowanie mieli przeciwko czemu protestować. W raporcie Organizacji Narodów Zjednoczonych z 2011 r. wskazano, że odbudowa środowiska naturalnego na obszarze Ogoniland, liczącego 1 tys. km2, zajmie od 25 do nawet 30 lat ze względu na wysoki poziom skażenia po wyciekach i pożarach ropy (s. 5). „Przywrócenie środowiska naturalnego w Ogoniland może okazać się najszerszym najbardziej długoterminowym na świecie działaniem w zakresie oczyszczania terenu po działalności naftowej, jakie kiedykolwiek podjęto” – dodano .

Czy Nigeryjczycy mogą spać spokojnie?

Wydawać by się mogło, że mieszkańcom delty Nigru, w mniej lub bardziej legalny sposób, udało się „wykurzyć” zagraniczne firmy naftowe. Jednakże są pewne dwa, „drobne” niuanse.  

Po pierwsze – Shell będzie kontynuować wydobycie ropy na morzu. To również może stwarzać zagrożenie dla osób żyjących na wybrzeżu, ponieważ potencjalny wyciek może dotrzeć na ląd. Taki wypadek zdarzył się w 2011 r. podczas załadunku tankowca 120 km od brzegu – do wody dostało się wówczas 40 tys. baryłek. Według mieszkańców wyciek długotrwale skaził tereny nadmorskie, niszcząc rolnictwo, rybołówstwo oraz zanieczyszczając wodę pitną. Pozew przeciwko Shell próbowało wnieść prawie 30 tys. osób i ponad 450 społeczności. Okazało się, że sprawę zgłosili zbyt późno – zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego Wielkiej Brytanii upłynął ustawowy, sześcioletni termin na podjęcie działań. Sędziowie dodali, że nie wystąpiła „ciągła uciążliwość”, która znosiłaby ten wymóg. Shell w tym przypadku zwyciężył. Ta sprawa może potencjalnie stać się precedensową.

Czytaj też

Druga kwestia – ropa naftowa wciąż będzie wydobywana na lądzie, tylko przez inne podmioty, w większości nigeryjskie. Czy to oznacza, że rząd będzie bardziej dbał o swoich obywateli? Jak dotąd niezbyt się to udawało. Nigeria należy do 50 najbardziej skorumpowanych krajów świata, a problem ten jest tam stale obecny od wielu lat.  Szacuje się, że w latach 1960-2012 przywódcy kraju „przygarnęli” 400 mld USD. Sam Sani Abacha w czasie swoich pięcioletnich rządów ukradł 5 mld USD z publicznych pieniędzy. Ponadto politycy mają silne powiązania z sektorem naftowo-gazowym, a skarb państwa ma większościowy udział w spółce joint venture SPDC. Korzyści z sektora paliw kopalnych nie są równomiernie rozłożone w kraju. Mimo, że jest to największa gospodarka w całej Afryce, w państwie panują ogromne nierówności. Dodatkowo branża naftowa w ostatnich latach odpowiadała za 5-9 proc. PKB w kraju oraz za 90 proc. eksportu. Trudno więc w tej sytuacji oczekiwać uwzględniania potrzeb najbiedniejszych społeczności lokalnych.

Reklama

Komentarze

    Reklama