„Beautiful Bill” czy katastrofa? Zielona energia pod ostrzałem Trumpa
Skoro paliwa kopalne były podstawą amerykańskiej gospodarki od XIX wieku, to dla Donalda Trumpa nie ma powodu, aby zwracać się w stronę OZE. To węgiel, ropa i gaz mają dalej napędzać ekonomię USA i wspierać je w nadchodzącej wojnie technologicznej, a do zielonych źródeł brakuje zaufania – powiedział w rozmowie z E24 amerykanista Rafał Michalski.
Komentator opowiedział nam o ustawie budżetowej „The One Big Beautiful Bill Act”, priorytetach finansowych Donalda Trumpa, o tym, dlaczego OZE go nie interesują, i jaki wpływ na forsowanie polityki „drill, baby, drill” ma pozostająca w medialnym cieniu postać byłego gubernatora Dakoty Północnej Douga Burguma.
Piękna ustawa w cieniu wiatraków
Prezydent Trump obiecał, że „wielka, piękna ustawa” uchwalona przez amerykański Kongres 3 lipca i podpisana przez głowę państwa symbolicznego 4 lipca będzie jednym z najbardziej udanych aktów prawnych w historii Ameryki. Czy jest to jednak uniwersalnie dostrzegalne piękno? Na pewno nie dla zwolenników OZE.
W ustawie takiej jak „The One Big Beautiful Bill Act” znajdują się jedynie przepisy budżetowe, które określają stawki wydatkowe na najbliższą przyszłość. Może ona zostać przegłosowana zwykłą większością w amerykańskim Senacie. Taka procedura została spopularyzowana w Stanach Zjednoczonych w latach 80., kiedy gwałtowne przemiany na świecie wymagały od ustawodawców bardzo szybkiego czasu reagowania, by móc zmienić priorytety w federalnym budżetowaniu – wyjaśnił Rafał Michalski.
Rozmówca E24 przekazał, że w ustawie „zawarto trzy priorytety Donalda Trumpa. Po pierwsze, chodziło mu o wprowadzenie na trwałe ulg podatkowych z ustawy z roku 2017. Drugi priorytet to zwiększenie finansowania w celu egzekwowania przepisów migracyjnych. (…) Trzeci priorytet to jest większe finansowanie dla Pentagonu”.
Aby móc sfinansować ustawę podatkową, w której zawarto m.in. przepisy związane z ulgami dla korporacji, np. możliwość tzw. SALT, czyli odliczania od podatku federalnego zapłaconego podatku stanowego, potrzebne były cięcia – dodał Michalski. Zdecydowano się na cięcia w sektorze ubezpieczeń zdrowotnych – co chyba najbardziej zdenerwowało część Amerykanów, w sektorze polityki socjalnej i żywnościowej oraz… zielonej energii.
Motorem tych cięć są szczególnie politycy z Teksasu i z Dakoty Północnej, ponieważ są to stany, w których ten polityczny wpływ sektora wydobycia jest bardzo silny. I właśnie delegacja Północnej Dakoty utkała takie hasło jak „One Big Beautiful Coal", czyli jeden wielki, piękny węgiel. I oni uważają, że Stany Zjednoczone stoją na progu kolejnej wojny technologicznej. A ta wojna technologiczna jest, oczywiście, związana z wyścigiem sztucznej inteligencji i branży nowych technologii. Żeby w tym wyścigu wygrać trzeba mieć bardzo duże zasoby energetyczne. Według Republikanów odnawialne źródła energii, szczególnie energia solarna i wiatrowa, są zawodne i drogie.
Rafał Michalski
Jednocześnie w USA panuje ponadpartyjna zgoda, że to energia jądrowa jest przyszłością. W ustawie pojawia się nawet bardzo drobne rozszerzenie ulgi podatkowej dla okręgów, w których znajdują się otworzone ponad 15 lat temu obiekty jądrowe – dodał amerykanista.
Amerykanie chcieli zielonej energii
„Tak jak Republikanie są podzieleni w kontekście finansowania, oni byli również bardzo mocno podzieleni w kontekście swojej oceny zielonej polityki Joe Bidena” – uważa Michalski.
W sierpniu 2022 r. za prezydentury Joe Bidena weszła w życie ustawa o redukcji inflacji (Inflation Reduction Act). Nowe fundusze federalne zostały skierowane m.in. na ograniczenie emisji dwutlenku węgla. Miała ona na celu pobudzenie inwestycji w krajową produkcję oraz komercjalizację nowoczesnych technologii – właśnie takich jak wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla oraz czysty wodór. Gdy ją wprowadzono, między Republikanami a Demokratami pojawił się silny spór. Demokraci – jak tłumaczył Michalski – chcieli, aby do ulg podatkowych kwalifikowały się podmioty, które inwestują albo korzystają z programu odnawialnych źródeł energii. W ocenie Republikanów, potrzebne były tzw. przepisy technologicznie neutralne – do ulg podatkowych, ich zdaniem, powinny kwalifikować się podmioty, które są bezemisyjne (niekoniecznie oznacza to OZE). I to propozycje większości, czyli Republikanów, weszły w życie, a stało się to zaledwie 1 stycznia 2025 r.
Kiedy Joe Biden przygotowywał Inflation Reduction Act, było dla niego bardzo ważne, żeby popularyzować zieloną energię. On miał taką koncepcję, że najlepiej Amerykanów przekonać do tej przemiany energetycznej w momencie, jeżeli szeroko udostępni Amerykanom możliwość korzystania z niej albo finansowania. Były to ulgi podatkowe, które pozwalały czy to rodzinie, czy to okręgowi szkolnemu zakupić choćby panele słoneczne na dach. I to się faktycznie udało.
Rafał Michalski
Program ulg podatkowych w związku z inwestycjami w OZE był bardzo popularny.Amerykanie uznali, że w przyszłości tańsza będzie zielona energia niż inwestycja w dotychczasową infrastrukturę energetyczną. W One Big Beautiful Bill Act zabrakło ulg podatkowych dla odbiorców indywidualnych, jak i dla firm, które chciałyby inwestować w zasilanie z OZE.
Realia ONE BIG BEAUTIFUL BILL: w Wirginii Lee County Public Schools wyposażyło się w panele 1,4 megawatowe w siedmiu szkołach.
— Rafał Michalski (@Michal_Sestero) July 5, 2025
Okręg szkolny już teraz zaoszczędził ponad 3 miliony dolarów, dzięki ulgom z Inflation Reduction Act. Tych, które usunęło OBBB. pic.twitter.com/TSuna6HYxz
„Drugi kontrowersyjny zapis tego projektu jest taki, że Republikanie bronią się, że ulgi podatkowe dla podmiotów budujących obiekty, które będą wykorzystywały odnawialne źródła energii, będą dostępne dla takich obiektów, które się otworzą do stycznia roku 2027. To jest jakaś linia obrony. Tylko problem z tym przepisem jest bardzo jasny” – wyjaśnił Michalski.
W tym momencie mówimy, że jeżeli jakaś firma chce się na tę ulgę podatkową wyrobić, to ona musi otworzyć tę infrastrukturę do 1 stycznia roku 2027, to jest w ciągu półtora roku. Być może w takich małych projektach indywidualnych to jest realne, ale przy takich większych, w przypadku firm, to jest już nierealne.
Rafał Michalski
Energetyczna dominacja czy podporządkowanie?
Donald Trump, za swojej pierwszej kadencji w latach 2017-2021, bardzo często uznawał za słabość polityki swojego poprzednika, Baracka Obamy, uzależnienie USA od chińskich technologii. Trumpowi nie podobało się to, że w przypadku transformacji energetycznej konieczny byłby zakup technologii z ChRL. Potem w okolicy 2018-2019 r. ukuł hasło „uwolnienia energetycznego” – wyjaśnił Michalski. „Oznacza to, że najsilniejszą potęgą Stanów Zjednoczonych są te źródła energetyczne, które oni mają w ziemi, które oni mają na swoim terenie i one pozwalają im się uniezależnić. To też był spór polityczny. Wielu Republikanów inaczej postrzega tę sytuację” – powiedział.
Dla części Republikanów, przeciwnych temu wnioskowi Trumpa, zakup technologii z Chin nie jest problemem, bo jeżeli ChRL inwestuje w OZE, to znaczy, że jest to przyszłość. Twierdzą też, że zanim Amerykanie wybudują podobny potencjał technologiczny, to powinni pójść na kompromis i korzystać z handlu z Pekinem. W czasie pierwszej kadencji Trumpa, pośrednikami w rozmowach USA i Chin byli gubernatorzy z Kalifornii, szczególnie Gavin Newsom – wyjaśnił Michalski. Był to „progresywny polityk w sporze politycznym z prezydentem, ale jednak istniało nieformalne przyzwolenie, by reprezentował on Stany Zjednoczone w rozmowach dotyczących zielonej energii”.
Zdaniem Davida Goldwyna i Andrei Clabough, analityków Atlantic Council, amerykański Kongres, poprzez The One Big Beautiful Bill Act, oddaje przyszłość inwestycji w energię wiatrową, słoneczną i wodorową właśnie Chinom. Ustawa ta stanowi przyzwolenie na globalnie skoncentrowane systemy rozwoju i łańcucha dostaw tych technologii w rękach największego rywala USA – stwierdzili. Zamiast zachęcać europejskich i azjatyckich sojuszników do inwestowania we własne gałęzie przemysłu lub kupowanie amerykańskich komponentów do tych technologii (które rozwijają się na całym świecie), ustawa będzie kusić nabywców do wyboru tańszych i już bardziej zaawansowanych chińskich komponentów – ocenili.
„W skrócie, ustawa ta jest receptą na energetyczne podporządkowanie, a nie energetyczną dominację” – uważają specjaliści z „Atlantic Council”.
Wydobycie według Burguma
Ale zniesienie ulg dla OZE to nie wszystko. Co ciekawe, w The One Big Beautiful Bill Act uderzono również w technologię przechwytywania dwutlenku węgla. „Rzecz w tym, że technologię przechwytywania CO2 w ostatnich latach głównie szerzyli Republikanie. I to szczególnie Republikanie z Dakoty Północnej. Widzieliśmy w ostatnich latach, że Republikanie, konserwatyści, widzieli właśnie w tym kompromis pomiędzy ich partią a Demokratami” – skomentował Michalski.
Przechwytywanie emisji było jeszcze do niedawna powszechnie akceptowalne przez Republikanów „właśnie z tych stanów, które inwestują albo, albo które zajmują się wydobyciem, szczególnie północna Dakota, ale mówię też o Teksasie”.
„Prawdopodobnie, po prostu wyszło im w tabelce, że jest potrzebna tego typu oszczędność, żeby zmieścić się w tym limicie ramowym, ale to jest rzecz kontrowersyjna i tutaj zakładam, że akurat władze stanowe będą próbowały ze swojej strony tę dziurę łatać i te programy będą rozwijane nie na poziomie federalnym, tylko na poziomie stanowym” – dodał Michalski.
A jak – i czy w ogóle – Republikanie tłumaczą niechęć wobec OZE? Zdaniem komentatora, Republikanie po prostu tego nie robią i zdają sobie sprawę z tego, że założenia The One Big Beautiful Bill Act będą niepopularne, „szczególnie przy tak dużej emocji gospodarczej i niepewności ekonomicznej”. Republikanie wiedzą też, że wizerunkowo przed wyborami należy wypracować sukces, który przykryje tę ustawę – dodał Michalski. Teraz Donald Trump razem z Chrisem Wrightem powtarzają, że zielona energia jest zawodna, ale za to USA inwestowały w źródła kopalne od lat 70. XIX wieku, więc powinny trzymać się „sprawdzonego” planu.
Inną, ważną postacią tej polityki, jest wspomniany już wcześniej Doug Burgum, były gubernator Dakoty Północnej, pełniący obecnie funkcję sekretarza zasobów wewnętrznych.
Dakota Północna przeżywa od roku 2012 ogromny boom właśnie związany z wydobyciem. Widzimy ogromną migrację firm z Teksasu, które zaczynają tam inwestować, bo Dakota Północna jest o wiele mniej wyeksploatowana. To jest stan o wiele tańszy.
Rafał Michalski
Szczyt wydobycia ropy w Dakocie Północnej przypadł na 2012 r. Według danych przedstawianych przez Burguma, od 2014 r. mówi się o wydobywaniu ponad miliona baryłek ropy dziennie w tym stanie.
Dakota Północna jest trochę takim mitem konserwatywnym, ponieważ od kiedy rozpoczęła się tam ta masowa eksploatacja złóż ropy, zwiększył się poziom życia. Wiele regionów odbudowało się ekonomicznie po latach depresji, takiego dużego osłabienia tego całego regionu. Dzisiaj niektóre hrabstwa Dakota Północnej są jednymi z najlepiej prosperujących w Stanach Zjednoczonych.
Rafał Michalski
W jego opinii, Dakota Północna stała się symbolem tego, że wydobycie to motor odbudowywania regionalnej gospodarki. A Burgum został sekretarzem zasobów wewnętrznych właśnie dzięki sukcesom w swoim stanie.
Od stycznia administracja Donalda Trumpa poszukuje innych, podobnych, jeszcze niewyeksploatowanych wydobywczo regionów w USA. W tym celu wydzierżawiane i sprzedawane są ziemie federalne, trwają próby wprowadzenia ulg podatkowych na wydobycie. „Burgum to człowiek, którego rękę, poglądy, naprawdę mocno widać w The One Big Beautful Bill Act. Są w niej takie przepisy, szczególnie podatkowe, w których wyraźnie można zauważyć doświadczenie z Dakoty Północnej” – twierdzi Michalski.
Czytaj też
W ustawie „zaszedł zwrot ku wydobyciu, ku energii jądrowej przeciwko energii wiatrowej, solarnej, który jest ewidentny i był spodziewany. Bo właśnie kiedy w zeszłym roku Republikanie jasno postawili na tym, że chcieli ulg podatkowych dla podmiotów neutralnych technologicznie, to już było wiadomo, że część OZE odpadnie. Odpadł i wiatr, i słońce” – podsumował amerykanista.

Zbyszek
OZE jest przedstawiane jako tańsza alternatywa. Problem w tym, że w kalkulacji tych kosztów nie są uwzględniane koszty magazynowania, równoważenia tych wysoce niestabilnych źródeł (wiatr i słońce) oraz - co jest dobrze pokazane w tym artykule - koszt przebudowy i utrzymania całej sieci energetycznej państwa. Musi ona poradzić sobie bowiem z ogromnymi skokami wytwarzanej energii niewspółgrającymi z popytem. Innym tematem, którego się nie analizuje to problem realności światowego zmniejszenia emisji CO2, w sytuacji gdy utrzymujący się szybki wzrost tego gazu w atmosferze jest efektem poprawy sytuacji ekonomicznej krajów rozwijających się. W tych krajach korelacja między ich PKB a emisją jest bardzo wysoka. I wreszcie wytłumaczenie stanowiska Dakoty wobec magazynowania CO2 jest bardzo proste: w czasach Bidena traktowali to jako srodek obronny dla przemysłu wydobywczego co w świetle polityka Trumpa jest zbędne. Po co więc w to mieliby inwestować?