Ekspert: to głównie AfD chce powrotu Nord Stream
“AfD jawnie deklaruje: chcemy pragmatycznej polityki z Rosją; róbmy z nimi interesy, przecież nie wejdą do Europy; a jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie, to przecież nic nam do tego” - zaznacza dr Witold Ostant z Instytutu Zachodniego w wywiadzie dla E24. Jak podkreśla ekspert, obecnie to przede wszystkim politycy niemieckiej skrajnej prawicy popierają współpracę energetyczną z Moskwą, nie wykluczając wznowienia pracy gazociągów Nord Stream.
Projekt gazociągów Nord Stream, łączących rosyjski Wyborg i niemiecki Greifswald, od początku wzbudzał wiele kontrowersji i silny sprzeciw Polski oraz państw bałtyckich, a z czasem również Komisji Europejskiej. Współpraca energetyczna na linii Berlin-Moskwa nie tylko obudziła traumy historyczne Warszawy. Jak pokazał czas, była realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego UE, a także zagrożeniem egzystencjalnym dla Ukrainy.
Zeitenwende jednak działa?
Choć Niemcy od początku projektu (umowę o rozpoczęciu budowy pierwszej nitki podpisano już w 2005 roku) określali go jako stricte gospodarczy i komercyjny, po pełnoskalowym ataku Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku trudno było udawać, że Kreml nie wykorzystał gazowego uzależnienia UE w rozgrywkach geopolitycznych oraz militarnych.
W efekcie ówczesny kanclerz Olaf Scholz (SPD) ogłosił Zeitenwende – punkt zwrotny w polityce Berlina, dotyczący również kontaktów z Moskwą. Tajemnicze wysadzenie trzech z czterech nitek gazociągu we wrześniu 2022 roku symbolicznie przypieczętowało odejście od rosyjskiego gazu.
Partie głównego nurtu w Niemczech są przekonane, że przesył gazu przez Nord Stream nie powinien zostać wznowiony. Ze względu na rosyjskie zbrodnie, taka decyzja byłaby nie do udźwignięcia politycznie, łącznie z naciskami na odwołanie rządu. Możemy być więc pewni, że przynajmniej do końca kadencji obecnego Bundestagu do tego nie dojdzie.
dr Witold Ostant, Instytut Zachodni
“Kanclerz Friedrich Merz jest - moim zdaniem - jednym z najlepszych niemieckich kanclerzy z perspektywy UE oraz Europy Wschodniej. Jednoznacznie opowiada się przeciw wznowieniu Nord Stream i podejrzewam, że nie zmieni zdania aż do 2029 roku - zakładając oczywiście, że obecna “koalicja z rozsądku” między CDU/CSU a SPD przetrwa. W Niemczech nie ma zgody politycznej do wznowienia importu gazu z Rosji na skalę, która miała miejsce przed rozpoczęciem pełnoskalowej wojny na Ukrainie przez Federację Rosyjską” - dodaje ekspert.
Czytaj też
Licho nie śpi
Zgoła co innego sugeruje lipcowe wydanie Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ). Zdaniem gazety, po agresji na Ukrainę Rosja zbudowała sieć kontaktów z Niemcami, a jednym z celów była reaktywacja nitki Nord Stream 2. Główne skrzypce w przedsięwzięciu miał grać były szef SPD, Matthias Platzeck, który od końca 2022 roku co najmniej dziewięciokrotnie odwiedził Moskwę (ostatnio w marcu bieżącego roku).
Jak podkreśla FAZ, za rządów Olafa Scholza zwolennicy uratowania Nord Stream “mogli liczyć na zrozumienie w Berlinie, przede wszystkim w CDU i SPD”. Co jakiś czas do pracy wyciekają wypowiedzi polityków głównego nurtu, napomykających o gazociągach - jak np. sugestia Thomasa Bareissa (CDU), że Nord Stream kontrolowany przez USA mógłby stać się “elementem porozumienia Trumpa z Rosją”.
“To gra polityczna o elektorat twardej prawicy” - komentuje ekspert Instytutu Zachodniego. “Polityk CDU/CSU co jakiś czas rzuca tzw. kaczkę dziennikarską mówiąc, że chciałby taniej energii dla Niemiec i być może warto wrócić do rozmów z Rosjanami. Jednak moim zdaniem jest to sondowanie, na ile elektorat prawicowy - nie do końca identyfikujący się z AfD - mógłby zostać przejęty przez niemieckich chadeków czy socjaldemokratów”.
“Alternatywa dla Niemiec” to nie “alternatywa dla współpracy z Rosją”
Jak podkreśla ekspert, większość polityków CDU/CSU, SPD, partii Zielonych czy szeroko pojętej lewicy jednoznacznie negatywnie wypowiada się o perspektywie wznowienia przesyłu Nord Streamem. “Jednak z drugiej strony barykady znajduje się AfD, która zyskuje na sile - w sondażach pobiła ostatnio swój historyczny rekord 27 proc. poparcia” - dodaje.
AfD jawnie deklaruje: chcemy pragmatycznej polityki z Rosją; róbmy z nimi interesy, przecież nie wejdą do Europy; a jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie, to przecież nic nam do tego. Niestety, biorąc pod uwagę przeciętnego Hansa Schmidta, ta argumentacja wydaje się racjonalna - szczególnie, jeśli priorytetem jest obniżenie cen energii elektrycznej i kosztów życia.
dr Witold Ostant, Instytut Zachodni
Ekspert studzi podejrzenia mówiące o wyjątkowym przywiązaniu AfD do rosyjskiego gazu, za to podkreśla kwestie ekonomiczne, z jakimi mierzą się Niemcy. Rosnąca inflacja, pogarszające się perspektywy na rynku pracy ze względu na wzrost automatyzacji i coraz mniejsza konkurencyjność niemieckiego przemysłu nie napawają optymizmem.
Według wielu Niemców tani gaz z Kremla, który był podstawą Energiewende, z pewnością pomógłby wrócić Berlinowi na dawne tory, prowadzące do świetlanej przyszłości.
Berlin: słuchajcie, głupio wyszło
Czy w takim razie, biorąc pod uwagę ponoszone obecnie koszty bliskiej współpracy energetycznej z Moskwą, Niemcy uznają ją za strategiczny błąd? Czy może nadal są zdania, że pomysł był dobry, ale wszystko pokrzyżowały ambicje Putina? “Pewnie i jedno i drugie” - komentuje dr Ostant.
Nie zapominajmy, że przez ostatnich 20 lat największe partie polityczne RFN stały murem za projektem Nord Stream, to był wielki sukces współczesnych Niemiec. Każdy, kto atakował Nord Stream - naukowo, ekologicznie, politycznie, ekonomicznie - był uznawany za wroga niemieckiego sukcesu, a nawet samej Unii Europejskiej. Sprzeciw wobec współpracy energetycznej z Rosją był z kolei określany jako nierozsądny, bo przecież od lat 80. XX w. władze na Kremlu uważano za wiarygodnego i pragmatycznego partnera. Niemcy uwierzyli we własne słowa o racjonalnych korzyściach.
dr Witold Ostant, Instytut Zachodni
Czytaj też
Jak podkreśla ekspert Instytutu Zachodniego, tworzenie podobnej narracji było w pełni racjonalne z punktu widzenia Berlina, który dzięki taniemu gazowi chciał zbilansować zieloną transformację. “Obecnie dokonuje się ona o wiele większymi kosztami i między innymi dlatego niemiecka gospodarka traci konkurencyjność” - dodaje.
Zdaniem dr Ostanta nie dojdzie jednak do wielkiego, narodowego rozliczenia z Nord Streamem - przede wszystkim dlatego, że winni są niemal wszyscy. A skoro politycy CDU/CSU i SPD tak chętnie przekładali oportunistyczny interes ekonomiczny kraju nad kwestie bezpieczeństwa Niemiec i Europy Wschodniej jeszcze 3 lata temu, to z jakiej racji mieliby krytykować oportunistyczne, gospodarcze, prorosyjskie pomysły AfD?
“Obecna koalicja będzie podchodziła do kwestii rozliczeń bardzo powściągliwie” – dodaje. Do dzisiaj nic konkretnego nie stało się z komisją śledczą, która miała zająć się powiązaniami politycznymi z Rosją.
Nigdy nie mów nigdy
Raz nawiązane kontakty niekoniecznie tracą na znaczeniu - szczególnie, jeśli były budowane i utrzymywane przez ostatnie 30 lat. Kremlowskie macki sięgają daleko i płacą sowicie - poprzez działania agentury, fundacje, intratne projekty. Dr Ostant nie zaprzecza, że w strukturach SPD czy CDU/CSU nadal znajdują się politycy opowiadający się za współpracą energetyczną z Moskwą i szukają możliwości wznowienia pracy ostatniej sprawnej nitki Nord Stream.
Czytaj też
“Ludzie, którzy w tym uczestniczyli przez ostatnich kilka dekad, nie rozpłynęli się w politycznej mgle. Nie zaprzeczą również z dnia na dzień temu, za czym opowiadali się tak długo. A każda wojna kiedyś się kończy i nawet najbardziej nieprawdopodobne sojusze mogą dojść do skutku. Idealnym przykładem są same Niemcy i to, jaką pozycję zyskały po II wojnie światowej. Z pewnością niewielu by w to uwierzyło w 1945 roku” - komentuje ekspert.


