Reklama

Wiadomości

Będzie spięcie w unijnej polityce? Kontratak zwolenników zakazu rejestracji nowych aut spalinowych

Autor. Unsplash

Spółki związane z sektorem elektromobilności, ale i producenci aut, domagają się, aby UE nie zbaczała z wytyczonej ścieżki i nie zrezygnowała z wprowadzenia zakazu rejestrowania nowych aut spalinowych z nastaniem 2035 roku. Apel w tej sprawie pojawia się teraz zapewne nieprzypadkowo.

„Wzywamy decydentów, aby nie wznawiali dyskusji na temat niedawno przyjętych norm emisji CO2 dla samochodów osobowych i dostawczych w 2026 r., a tym samym utrzymali cel 100% bezemisyjnych samochodów w 2035 r.” – apeluje 47 spółek i organizacji w liście otwartym do Unii Europejskiej. Za pośrednictwem witryny Industry for 2035 (pol. Przemysł na 2035) można dołączyć do tej grupy, tam opublikowano też pełną treść odezwy.

W apelu odnotowano, że unijne przepisy wskazują długoterminową strategię, której warto się trzymać. Choćby dlatego, że podobne decyzje podjęły Chiny i USA. „Chiny, strategicznie, od dziesięcioleci, inwestują w pojazdy elektryczne, Stany Zjednoczone odnotowują inwestycje dzięki Inflation Reduction Act (IRA – red.), Europejski Zielony Ład to długoterminowa wizja, której Europa potrzebuje, aby odnieść sukces” – przekonują autorzy odezwy.

Reklama

„Efektywne pojazdy elektryczne, ładowane energią elektryczną wolną od paliw kopalnych i zbudowane ze zrównoważonych akumulatorów oraz materiałów, oferują możliwość zapoczątkowania nowej ery bezemisyjnego transportu. Właśnie dlatego obserwujemy obecnie zaciekłą globalną konkurencję i wysiłki zmierzające do przeniesienia przemysłu pojazdów elektrycznych i związanego z nim łańcucha dostaw” – czytamy.

O zakaz rejestracji nowych aut spalinowych walczą zagraniczni producenci samochodów

Na tym etapie na liście sygnatariuszy firm stricte związanych z produkcją aut, nie tylko elektrycznych, jest niewiele. Można natrafić m.in. na Polestar (chińska grupa Geely, ale wywodzi się ze Szwecji) i Rivian (USA). Pod apelem podpisało się także Volvo Cars – do pewnego momentu szwedzkie, później szwedzko-amerykańskie, a obecnie wchodzące w skład grupy Geely z Chin. Jest to na razie jedyny na liście Industry for 2035 producent aut, który w ofercie wciąż ma spalinowe samochody.

Reklama

Przypadek Volvo jest szczególny – koncern na początku września tego roku ogłosił, że zmienia plany. Według deklaracji sprzed lat, w roku 2030 Volvo miało produkować już tylko i wyłącznie auta elektryczne, w dodatku pojazdy miały być wyłącznie elektryczne. Oznaczałoby to porzucenie także produkcji hybryd plug-in itd. Strategię zmieniono, ale jak pokazuje zaangażowanie w sprawie roku 2035 - Volvo tylko modyfikuje zamiary, cel pozostawia ten sam.

Poza producentami aut na liście znalazły się np. Iberdrola (hiszpański koncern energetyczny), transportowy gigant Maersk czy operatorzy, deweloperzy infrastruktury ładowania aut elektrycznych jak Powerdot, Wallbox i GreenWay.

Nieprzypadkowy apel branży moto

Jeszcze półtora roku temu była to informacja, którą żyli wszyscy: tak jak zaproponowała Komisja Europejska, w Unii wprowadzony zostanie zakaz rejestrowania nowych aut spalinowych w 2035 roku.

Reklama

Choć od marca 2023 r. – kiedy Rada UE zatwierdziła przepisy – minęło zaledwie 18 miesięcy, to sytuacja i kondycja branży motoryzacyjnej uległy niemałym zmianom. Jeszcze w ubiegłym roku poszczególni producenci prężyli muskuły, zapewniając, że elektryfikacja transportu to dla nich priorytet i deklarowali kolejne daty (jak wspomniane wcześniej Volvo) rezygnacji z oferowania nowych aut spalinowych. Teraz jest zupełnie inaczej.

„Volkswagen zamknie fabryki w Niemczech? Przemysł nie radzi sobie z kosztami i konkurencją”; „»>Koszty, koszty i jeszcze raz koszty«<. Niemiecki przemysł motoryzacyjny w tarapatach”; „Europejskie marki przegrywają z chińskimi autami elektrycznymi. Wraz z nimi polskie baterie” – to zaledwie kilka tytułów tekstów z naszego serwisu z września tego roku, a branżowe media stale donoszą o kolejnych problemach producentów.

Słabnąca kondycja branży sprawiła, że ta zaczęła sugerować, by KE jednak coś zrobiła ze wskazanym przez siebie terminem. Zwłaszcza że i moment jest dobry: w UE dopiero co doszło do przetasowań, nowa KE jeszcze się nie ukonstytuowała, więc różne środowiska starają się już w tym momencie zamieszać w legislacyjnym kotle. Pisaliśmy o tym szerzej w materiale „UE może zmienić plany ws. aut spalinowych. Zakaz rejestracji przesunięty?”.

Nie można wykluczyć, że lada moment powstaną po prostu dwa przemysłowo-biznesowe bloki (także na poziomie międzypaństwowym), które zaczną wywierać nacisk na nową Komisję Europejską i innych decydentów. Jedna grupa, chcąca modyfikacji terminu, już to robi, druga – zdecydowana na to, aby utrzymać harmonogram rezygnacji z nowych aut spalinowych – dopiero zaczyna. Drugi głos przyda się nowej KE, jeżeli rzeczywiście jej zaproponowany skład będzie ostatecznym. Kluczowe będzie to, czy troje kandydatów na komisarzy rzeczywiście nimi zostanie, o czym piszemy w tekście „Komisja von der Leyen 2.0. Są zaskoczenia. »>Zielony«< Duńczyk ma pokierować energetyką i mieszkalnictwem”.

Reklama

Komentarze

    Reklama