Wiadomości
Czy pieniądze z KPO napędzą polską elektromobilność? „Poprawią jakość floty”
Mam nadzieję, że dopłaty do aut elektrycznych uwzględnione w rewizji Krajowego Planu Odbudowy wpłyną na popularyzację elektromobilności, a w konsekwencji na odmłodzenie i poprawę jakości polskiej floty - powiedział PAP ekspert Deloitte Bartek Swatko.
Ekspert Deloitte nie ma złudzeń: 370 mln euro (ok. 1,6 mld zł) zapisane w KPO na dopłaty to nie jest budżet, który sprawi, że Polacy masowo zaczną kupować elektryczne auta. Ale - jak zaznaczył - ma nadzieję, że dzięki temu programowi uda się przełamać stereotypy, które blokują rozwój elektromobilności. „Np. takie, że elektryczne samochody są tylko dla bogatych, że się palą, że mają niewystarczający zasięg” - powiedział.
Jak mówił Bartek Swatko, celem programu wsparcia i rozwoju zielonej mobilności jest nie tylko zwiększenie liczby e-samochodów, ale przede wszystkim poprawa jakości powierza, rozwój zeroemisyjnego transportu publicznego czy budowa infrastruktury do ładowania zeroemisyjnych pojazdów.
W jego opinii proces przechodzenia Polaków na auta zeroemisyjne będzie trwał dłużej niż np. w zamożnych krajach zachodnich, takich jak Niemcy, gdzie tylko w I kwartale tego roku zarejestrowano 81 tys. e-aut; we Francji było ich w tym czasie 79 tys. 823, Belgii (31 tys. 91), a w Holandii 30 tys. 55. W sumie - jak przypomniał - w UE jeździ już ponad 3 miliony samochodów elektrycznych, a w Polsce ok. 65 tys.
Główną przyczyną wolniejszego procesu elektromobilności w naszym kraju jego zdaniem jest nie tylko słabo rozwinięta infrastruktura punktów ładowania czy myślowe stereotypy, ale przede wszystkim wiek polskich samochodów, a co za tym idzie - ich ceny. Ekspert Deloitte powiedział, że średni wiek polskiego auta to około 13 lat.
„Nawet jeśli dopłata, tak jak zapisano w KPO, wyniesienie 30 tys. zł, dla statystycznego Kowalskiego będzie to zbyt mała zachęta, by kupić auto za ponad 100 tys. zł” - wskazał. Zwrócił jednocześnie uwagę, że w kategorii średniego wieku pojazdu Polska wyprzedza takie kraje jak Grecja, Litwa czy Rumunia. Zauważył, że np. w Niemczech czy Norwegii, gdzie liczba 4-5 letnich aut jest znacznie większa, wymiana auta z napędem spalinowym na elektryka z dopłatą jest niskokosztowa.
Ekspert ma jednak nadzieję, że pozytywnie na odmłodzenie i poprawę jakości polskiej floty wpłyną dopłaty do elektryków używanych. „Myślę, że miarą sukcesu programu nie powinno być to, ile nowych bezemisyjnych aut pojaw się na naszych drogach, ale to, na ile ograniczymy najstarsze pojazdy z największym poziomem emisji” - powiedział.
Bartek Swatko nie zgodził się z tezą, że wsparcie do „używek” sprawi, że Polska stanie się „szrotem” elektrycznego złomu z UE. Podkreślił, że zapis w KPO zakłada, że e-auta używane (z dopłatą) nie mogą mieć więcej niż cztery lata, co oznacza, że ich stan techniczny będzie znacznie lepszy, niż obecnie kupowanych kilkunastoletnich spalinowych.
Czytaj też
„Poza tym efektywność mocy wygenerowanej z silnika i oddanej na koła w elektrykach jest znacznie większa, niż w autach z napędem tradycyjnym” - przyznał. Dodał, że „elektryk jest dużo sprawniejszy, inny jest jego poziom złożoności i konstrukcji”. Zauważył również, że dzięki rozwiązaniom konstrukcyjnym łatwo będzie nie dopuścić do rejestracji pojazdów, które są w złym stanie technicznym, o czym np. świadczy stopień degradacji baterii. „To zabezpieczy nas przed napływem samochodów niesprawnych czy mocno wyeksploatowanych” - ocenił.
Swatko uważa, że choć dzisiaj nowe auta elektryczne są zwykle droższe niż odpowiedniki (tej samej marki i klasy) z napędem tradycyjnym, to wraz z rozwojem technologicznym i rosnącą konkurencją ich ceny będą spadać. Jako przykład podał Chiny, gdzie dostępnych jest ponad 300 modeli elektryków, trzy razy więcej niż w UE. Jak mówił, oferta z Chin może być o ok. 30 proc. tańsza niż europejska.
Ekspert zwrócił uwagę, że dotychczas poznaliśmy tylko zapowiedzi programu i nadal czekamy na szczegóły.
Pod koniec kwietnia Rada Ministrów przyjęła uchwałę w sprawie zmiany Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności, przedłożoną przez Minister Funduszy i Polityki Regionalnej.
W ramach rewizji KPO utworzony zostanie nowy instrument finansowy dotyczący pomocy w nabyciu pojazdów zeroemisyjnych przez osoby fizyczne. Rozwiązanie pozwoli na popularyzację technologii i zwiększenie liczby pojazdów elektrycznych w Polsce. Inwestycja będzie dotyczyć dotacji na zakup, leasing lub wynajem długoterminowy pojazdów zeroemisyjnych (elektrycznych). W przypadku dotacji do zakupu używanego pojazdu, pomoc pokrywać będzie część ceny. Wsparcie wyniesie nie więcej niż 40 tys. zł dla osoby fizycznej. W przypadku leasingu czy wynajmu długoterminowego, wysokość wsparcia nie będzie mogła przekroczyć wielkości opłaty wstępnej.
Wsparcie będzie podwyższone o 10 proc., jeśli dana osoba złoży zaświadczenie o zezłomowaniu pojazdu spalinowego, który był w jej posiadaniu od co najmniej trzech lat. Aby umożliwić nabycie pojazdu przez osoby mniej zamożne, wsparcie będzie zwiększone o kolejne 10 proc., jeśli dochód danej osoby był niższy niż 135 tys. zł (za rok poprzedzający złożenie wniosku o dotację). W celu ograniczenia wsparcia najdroższych pojazdów elektrycznych, wprowadzony zostanie limit cenowy. W przypadku pojazdów nowych będzie to 225 tys. zł, a używanych – 150 tys. zł. Pojazd używany nie będzie mógł być starszy niż cztery lata.
Program dopłat do elektryków ma ruszyć jeszcze w tym roku. Bazowe dopłaty mają dotyczyć aut ze średniej półki i wyniosą około 30 tys. zł.