Gaz
Gazprom zakręca Polsce kurek z gazem tydzień przed szczytem NATO [ANALIZA]
Tuż po pierwszych dostawach katarskiego i norweskiego LNG do Świnoujścia, a tydzień przed szczytem NATO w Warszawie, rosyjski Gazprom bez podania przyczyny ograniczył dostawy błękitnego paliwa do Polski. Sytuacja ta stanowi element szerszej strategii wymierzonej w plany wybudowania tzw. Korytarza Północnego, który w 2022 r. może dać Rzeczpospolitej pełną niezależność gazową.
Gazprom zakręca Polsce kurek z gazem
30 czerwca i 1 lipca mieliśmy do czynienia ze spadkiem dostaw rosyjskiego gazu do Polski. Momentami wyniósł on nawet 20% poniżej zamówionego przez PGNiG wolumenu. Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, Piotr Naimski, poinformował w komunikacie, że „To kolejny raz kiedy bez uprzedzenia i podania przyczyny rosyjski dostawca nie zrealizował przewidywanych dostaw. Powtarzające się tego rodzaju zdarzenia mogą mieć wpływ na stabilność systemu i bezpieczeństwo dostaw dla odbiorców (…) oczekujemy, że Gazprom udzieli w tej sprawie wyczerpującego wyjaśnienia operatorowi systemu gazowego w Polsce spółce Gaz System oraz spółce PGNiG”.
W 2014 r. Rosjanie także ograniczyli dostawy gazu do Polski
Warto przypomnieć, że podobna sytuacja, o której wspomina polityk, miała miejsce w 2014 r. Poprzez obniżenie wolumenu tłoczonego do krajów Europy Środkowe, w tym Polski, Gazprom próbował ograniczyć rewersowe dostawy gazu, które docierały z kierunku zachodniego na Ukrainę. Działania rosyjskiego koncernu nie powiodły się, a rząd w Kijowie przetrwał niezwykle trudną jesień i zimę. Do dziś nie jest jasne, czy Gazprom obniżając wolumen dostaw złamał warunki kontraktu z PGNiG. Większość komentatorów sugerowała jednak, że tak się nie stało i choć dyspozycje polskiej firmy nie zostały wypełnione to jednak ubytek surowca nie wykroczył poza minima przewidziane umową. W sytuacji z 2014 r. istotny jest szczególnie aspekt polityczny działań Gazpromu, który jest obecny także w aktualnych decyzjach tej spółki podejmowanych wobec polskiego odbiorcy.
Polska chce zbudować Korytarz Północny i ograniczyć ryzyko szantaży gazowych
Nowy rząd w Warszawie od początku br. zintensyfikował działania związane z dywersyfikacją dostaw gazu. Przede wszystkim odświeżono projekt Baltic Pipe tj. gazociągu pomiędzy Polską i Danią na norweski gaz. Wraz z terminalem LNG w Świnoujściu, który zostanie rozbudowany, będzie on tworzyć tzw. Korytarz Północny, którym znad Bałtyku do roku 2022 popłynie 17,5-18 mld m3 gazu. Pozwoli to w pełni uniezależnić się od rosyjskiego gazu.
Oprócz powyższych działań polski rząd złożył również bardzo ważną deklarację – obowiązujący także do 2022 r. kontrakt jamalski z Gazpromem nie zostanie przedłużony. Zakupy rosyjskiego gazu po tej dacie będą możliwe, ale jedynie w ramach umów krótkoterminowych, a warunkiem koniecznym dla ich zawarcia będzie atrakcyjna cena.
Rosyjska reakcja na polskie plany dywersyfikacji dostaw gazu
Rosjanie bardzo szybko odpowiedzieli na odważną politykę Warszawy, a zmniejszenie dostaw gazu do Polski 30 czerwca oraz 1 lipca jest bez wątpienia jednym z elementów tych działań. Poniżej postaram się wymienić najważniejsze ruchy wykonywane przez Rosjan celem osłabienia projektu budowy Korytarza Północnego:
- W kwietniu rosyjskie media zaczęły atakować bardzo mocno koncepcję budowy Baltic Pipe. Podkreślano m.in., że to już trzecie podejście do budowy rury, która ma już status „mitycznej” oraz powątpiewano w jej rentowność. Sugerowano ponadto, że jeżeli powstanie to będzie nią przesyłany przede wszystkim gaz z Rosji, a nie Norwegii (przedstawiciele PGNiG i Gaz System zdementowali te informacje). Co ciekawe ofensywa informacyjna Rosjan miała miejsce po spotkaniu premiera Danii i Polski.
- 1 czerwca Elena Burmistrowa, która stoi na czele eksportowego ramienia Gazpromu, odnosząc się do polskich planów dywersyfikacyjnych oświadczyła, że : "Politycy zmieniają się bardzo często, a obywatele będą podejmować decyzję kierując się zasadą gospodarczej racjonalności". Innymi słowy zasugerowała, że zmiana władz „unormuje sytuację”, a powstanie Korytarza Północnego nie jest przesądzone.
- 6 czerwca rosyjskie media uwypuklały wysokie koszty dostaw LNG do Świnoujścia (obok Baltic Pipe to drugi element koncepcji Korytarza Północnego). Posługiwały się w tym celu zdezaktualizowanymi wyliczeniami opartymi o ceny ropy powyżej 100 $ za baryłkę podczas gdy poziom cenowy w kontrakcie katarskim jest uzależniony od „czarnego złota”, za które dziś płacimy około 50 $.
- 8 czerwca głos w sprawie polskich planów dywersyfikacyjnych zabrał sam prezydent Rosji Władimir Putin co nie jest sytuacją standardową. Polityk stwierdził, że mimo nieprzedłużenia kontraktu jamalskiego rosyjskie gaz będzie mógł docierać do Polski za pośrednictwem innych firm (co teoretycznie w niewielkim zakresie jest możliwe dzięki liberalizacji rynku).
- 23 czerwca po polsko-niemieckich konsultacjach międzyrządowych dotyczących Nord Stream 2 doszło do dwóch zastanawiających wydarzeń, które szerzej omówiono w tym miejscu. Przedstawiciel powiązanej z Rosjanami niemieckiej spółki Wintershall poinformował, że Polska kupi 11 mld m3 gazu z Nord Stream 2 (Warszawa błyskawicznie zdementowała te informacje). Natomiast Gazprom sięgając tym razem po marchewkę, a nie kij, zasugerował przedłużenie umowy tranzytowej ze stroną polską.
- 1 lipca słowacka spółka Eustream poinformowała, że przyjmuje z zadowoleniem zapewnienia Gazpromu, że przesył gazu przez czeski i słowacki system będzie realizowany nawet jeśli Nord Stream 2 zostanie zrealizowany. Rosyjskie media odnosząc się do tego komunikatu poinformowały o "porozumieniu" Eustreamu i Gazpromu. Wydarzenie to pokazuje, żę Rosjanie próbują rozbić koalicję przeciwną budowie nadbałtyckiej rury.
- 30 czerwca i 1 lipca miało także miejsce ograniczenie dostaw gazu do Polski z kierunku wschodniego, o którym szerzej pisałem już powyżej.
Gazprom wytacza „ciężkie działa” przeciw Polsce
Spektrum działań rosyjskich wobec Polski pokazuje, że w sposób bezprecedensowy próbuje się wykoleić projekt Korytarza Północnego, który może zmienić rzeczywistość rynkową nad Wisłą, ale także w Krajach Wyszehradzkich (w przypadku zainteresowania będzie można przecież rozbudować jego przepustowość).
Mamy do czynienia z szerokim spektrum działań dezinformacyjnych, za pomocą których „udowadnia się” nieopłacalność polskich planów w sektorze gazowym oraz sugeruje zainteresowanie firm dostawami z Gazociągu Północnego świadczonymi nad Wisłę.
Oprócz tego wszelkimi sposobami Gazprom próbuje rozbić koalicję wrogą projektowi Nord Stream 2 czego wymownym przykładem jest Słowacja oraz uspokoić te czynniki niemieckie, które pozostają sceptyczne wobec nowej rury nad Bałtykiem (chęć przedłużenia umowy na tranzyt rosyjskiego gazu przez Polskę).
Ponadto Rosjanie sięgają po najtwardsze środki tj. ograniczenie dostaw realizowanych dla PGNiG. Co prawda nie stanowią one w okresie letnim zagrożenia dla krajowej gospodarki – stanowią jednak czytelny sygnał. Zapewne nieprzypadkowo mają także miejsce tuż po pierwszych dostawach katarskiego i norweskiego LNG do Świnoujścia, a tydzień przed szczytem NATO w Warszawie. Oba wydarzenia wzmacniają wymiar propagandowy „przykręcenie kurka”.
Zobacz także: Litwa przegrywa z Gazpromem. Obniżka cen gazu dla Polski zagrożona?