Reklama

Nie milkną echa wypowiedzi ministra Piotra Naimskiego dotyczącej rezygnacji przez Polskę z umowy długoterminowej w relacjach z Gazpromem po roku 2022. Jeszcze wczoraj gdy Energetyka24.com analizowała reperkusje związane z planami rządu w zakresie dostaw gazu ziemnego, w ogólnopolskich mediach rozważaniom tego typu poświęcono niewiele miejsca. Dziś znalazły się one na czołówkach gazet. To pokazuje dużą przewagę tzw. „nowych mediów” w dostarczaniu czytelnikom specjalistycznych informacji z obszaru bezpieczeństwa, w tym energetycznego. Dlaczego o tym piszę?

Specyfika Internetu pozwala w bardzo krótkim czasie zebrać dane nie tylko od osób wyspecjalizowanych w danym obszarze wiedzy, ale również od społeczeństwa. Tymczasem aspekt społeczny jest w przypadku decyzji takich jak rezygnacja z umowy długoterminowej na rosyjski gaz bardzo ważna. Takie działania planują i wdrażają politycy, a jak wiadomo kontekst wyborczy jest tu dość istotny. 

Można by pomyśleć, że Polacy, bardzo nieufni wobec Rosji, źle zareagują na zapowiedź kontynuacji kupowania błękitnego paliwa od Gazpromu jeśli będzie sprzedawane w dobrej cenie. W istocie o tym mówił przecież minister Naimski choć media uwypukliły fragment jego wypowiedzi o rezygnacji z obowiązującej formuły kontraktu. Uwypukliły ponieważ gaz budzi nad Wisłą emocje co znajduje odzwierciedlenie także w dyskusji o całkowitej rezygnacji z rosyjskich węglowodorów z powodu transferowania przez Kreml zysków z ich sprzedaży w inwestycje wojskowe. Okazuje się jednak, że Polacy patrzą na te sprawy niezwykle pragmatycznie.

Sonda, którą przeprowadziłem w popularnym serwisie Twitter pokazuje, że społeczeństwo nie ma nic przeciwko kupowaniu surowca od Gazpromu jeśli będziemy traktowani w sposób rynkowy, tak jak kraje zachodnioeuropejskie:

Nie jesteśmy –jak chciałaby tego rosyjska propaganda- „rusofobiczni”, ale na wskroś pragmatyczni. Wiemy, że Rosja wielokrotnie „grała” gazem i wykorzystywała go do swoich politycznych interesów, ale jednocześnie zdajemy sobie sprawę z tego, że jeśli odpowiednio się zabezpieczymy przed takim szantażem i urealnimy poziom cen to Gazprom w jakimś zakresie może pozostać naszym partnerem. Dywersyfikacja nie jest bowiem równoznaczna z odcięciem się a priori od błękitnego paliwa ze Wschodu. To stworzenie sobie możliwości wyboru i poszukiwanie najlepszej oferty na rynku.

Rozumie to większość ekspertów, jak się okazuje rozumie także władza i –co jest niezwykle istotne- społeczeństwo. Nie rozumieją tego jednak Rosjanie na co zwrócił uwagę m.in. analityk Instytutu Jagiellońskiego Wojciech Jakóbik. Przykład? Jelena Burmistrowa, która stoi na czele eksportowego ramienia Gazpromu, oświadczyła, że "politycy zmieniają się bardzo często, a obywatele będą podejmować decyzję kierując się zasadą gospodarczej racjonalności". Tymczasem w Polsce mamy do czynienia ze swoistym konsensusem wokół gazu, którego elementem są obywatele. To pokazuje, że mimo zawirowań politycznych charakterystycznych dla krajów demokratycznych Polska zrealizuje plan przebudowy własnego i regionalnego rynku gazowego. Takich działań nie powstrzyma nawet zmiana rządu ponieważ chce ich społeczeństwo - najwyższy suweren w Rzeczpospolitej. 

Zobacz także: Naimski to pragmatyk a nie doktryner. „Polska nie zrezygnuje z rosyjskiego gazu”

Reklama

Komentarze

    Reklama