Reklama

„Będziemy dążyć do sytuacji, w której umowa długoterminowa (z Gazpromem - przyp. red.) stanie się przeszłością. Oczywiście jeżeli cena rosyjskiego gazu będzie konkurencyjna, to nie wykluczamy jego zakupów - ale na pewno nie w ramach kontraktu długoterminowego” - poinformował Piotr Naimski, główny architekt polityki energetycznej w rządzie Beaty Szydło. Słowa te padły podczas zorganizowanego przez agencję Reuters Szczytu Inwestycyjnego Europy Wschodniej. Swoją drogą – zapewne nieprzypadkowo w takim a nie innym miejscu, ponieważ precyzyjny przekaz bardzo szybko rozprzestrzenił się w sferze informacyjnej. Ma on niebagatelne znaczenie zarówno dla wewnętrznej polityki naszego kraju (spór arbitrażowy PGNiG i Gazpromu o ceny gazu) jak i zewnętrznej (pokazanie partnerom zagranicznym, że plany dywersyfikacji dostaw błękitnego paliwa w regionie są poważne i będą konsekwentnie wdrażane). 

W drugim przypadku chodzi oczywiście o realizację koncepcji Korytarza Północnego, a więc sprowadzenie do Polski za pomocą infrastruktury służącej odbiorowi LNG i planowanego gazociągu Baltic Pipe około 17,5-18 mld m3 surowca znad Bałtyku. Biorąc pod uwagę potrzeby importowe Polski, tj. około 11 mld m3 surowca rocznie, pozostanie pewien wolumen (mimo rosnącej konsumpcji), który będzie mógł trafić do Europy Środkowej i zmniejszać jej zależność od Gazpromu.

Słowa Piotra Naimskiego wypowiedziane podczas Szczytu Inwestycyjnego Europy Wschodniej pokazują, że aspekt regionalny w kontekście planów dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego jest dla rządu niezwykle istotny. W ostatnich miesiącach sporo spekulowano na temat tego czy w 2022 r., a więc w momencie wygaśnięcia kontraktu jamalskiego i uzyskania operacyjności przez Korytarz Północny, Polska zrezygnuje całkowicie z importu rosyjskiego surowca. Konferencja Reutersa świadczy o tym, że w strukturze polskich dostaw nadal będzie dla niego miejsce. Sine qua non jego obecności jest jednak dostosowanie oferty Gazpromu do realiów zachodnioeuropejskich. Chodzi głównie o cenę, ale także uwolnienie się z archaicznych więzów indeksacji cen gazu do cen ropy naftowej czy klauzuli take or pay (bierz lub płać).

Stanowisko Naimskiego pokazuje, że nie jest doktrynerem, ale raczej pragmatykiem, który rozumie, że przy relatywnie niewielkich mocach Korytarza Północnego (choć mam nadzieję, że będą one z czasem rozbudowywane) konieczne jest wzmocnienie jego oddziaływania na region. To zaś natomiast jest możliwe jedynie w przypadku eksportu możliwie jak największego wolumenu błękitnego paliwa na rynki wyszehradzkie (duże zainteresowanie ze strony Czech a nawet Bułgarii akcentował prezes PGNiG w rozmowie z Energetyka24.com). Sprzyjać będzie temu natomiast obecność gazu rosyjskiego (paradoksalnie!). Naimski w swojej –w zasadzie geopolitycznej- wizji nie zapomina jednak o kwestiach ekonomicznych. Surowiec dostarczany przez Gazprom ma stanowić jedno z narzędzi budujących konkurencyjność polskiej gospodarki (dziś jest odwrotnie ponieważ płacimy za niego najwięcej w Europie), ale jednocześnie mają powstać mechanizmy, które w razie jakichkolwiek problemów z dostawami ze wschodu spowodują, że Polska zaspokoi swoje potrzeby z innych kierunków. 

Zobacz także: Naimski: w 2022 r. Polska nie przedłuży umowy długoterminowej z Gazpromem

Reklama
Reklama

Komentarze