Wiadomości
Kanada sięga po „niechemiczne metody”. Kozy zwalczają inwazję szakłaka i czosnaczku
Kanadyjskie media często opisują problemy z inwazyjnymi gatunkami roślin. Coraz popularniejsze stają się niechemiczne metody walki z niepożądanymi roślinami, takie jak wykorzystanie apetytu kóz.
W miejskich parkach w Kanadzie można spotkać znaki ostrzegające przed m.in. dzikim pasternakiem. Media przypominają o podobnym do barszczu Sosnkowskiego i równie groźnym dla zdrowia azjatyckim Heracleum mantegazzianum, prawdopodobnie zawleczonym do Kanady jako roślina ozdobna. Miasta koszą rośliny, coraz częściej jednak zapraszają do współpracy farmerów.
Pod koniec czerwca br. Toronto opublikowało komunikat w sprawie „zaplanowanego wypasu kóz”, w pilotażu w pobliżu jednego z miejskich parków, Don Valley Brick Works. Kozy można oglądać podczas pracy, codziennie od 10 rano do 20. „Zaplanowany wypas stanowi okazję do wprowadzenia nowego zintegrowanego narzędzia (…) wspierającego zachowanie ekosystemu miejskich łąk” - napisano. Kozy powielają działanie wielkich stad zwierząt, które przez tysiące lat kształtowały wygląd prerii i łąk – podkreślało miasto, wskazując, że wypas zapobiega rozrostowi gatunków inwazyjnych takich jak szakłak, czosnaczek, niekanadyjskie trzciny czy dziki pasternak.
Miasto Red Deer w Albercie używa kóz tam, gdzie nie powinno się stosować środków chemicznych, np. w pobliżu wody. Podobnie stolica Saskatchewan, Regina, która korzysta z usług spółdzielni pasterskiej wynajmującej 3 tys. kóz. Miasto Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej w raporcie nt. pilotażu w 2020 r. analizowało także takie utrudnienia jak ciekawski charakter kóz.
Kozy na froncie walki z inwazyjnymi roślinami
W rejonie Fort Erie w prowincji Ontario, na zarządzanym przez Niagara Parks bagiennym terenie Gonder’s Flats pojawił się problem z szybko rozrastającym się gatunkiem inwazyjnej trzciny. Przez ostatni tydzień czerwca br. w projekcie „Green Grazers” sprawdzano „użycie kóz jako (metody – przyp. PAP) wolnej od chemii, zrównoważonej i o niskim wpływie na otoczenie w zarządzaniu gatunkami inwazyjnymi” - napisano w komunikacie Niagara Parks.
Niagara Parks wykorzystało wdrożony w październiku 2020 r. projekt Ontario Power Generation (OPG), należącego do rządu Ontario wytwórcy prądu w tej prowincji. OPG opisywało pomysł specjalizującej się w ochronie środowiska techniczki Nancy Laser, na wykorzystanie kóz do walki z inwazyjnym gatunkiem trzcin utrudniającym dostęp do zbiornika wodnego elektrowni w Niagara Falls.
„Kreatywne podejście do tego szybko rosnącego problemu przyniosło usunięcie 140 tys. stóp kwadratowych (ok. 13 tys. m kw. – przyp. PAP) inwazyjnego chwastu w ciągu zaledwie kilku tygodni (…). Kluczowa korzyść w przypadku kóz związana jest z ich biologią. Enzymy w ślinie i bakterie jelitowe umożliwiają trawienie i wykorzystanie każdego rodzaju roślinności” - opisywało OPG. Żucie u kóz jest skuteczne także w przypadku nasion, rozdrabniając je do tego stopnia, że ogranicza rozsiewanie się inwazyjnej trzciny. OPG co roku wysyła stado ok. 50 kóz, już nie tylko w pobliże pilotażowego zbiornika.
OPG podawało, że Laser wpadła na pomysł, odwiedzając rodzinę w Kolumbii Brytyjskiej, gdy zauważyła, że kozy są wykorzystywane do kontroli roślinności pod liniami energetycznymi. W ub.r. o konsultacje zwróciły się do niej właśnie Niagara Parks, a także miasto Mississauga oraz Toyota Canada.
Wielozadaniowe kozy z Kanady
O użyciu stada kóz do oczyszczania terenu wzdłuż gazociągu w Kolumbii Brytyjskiej informowała także firma gazowa Enbridge, podkreślając, że powinny tam rosnąć tylko niewysokie rośliny. Sprawdzają się kozy, podkreślał Enbridge, ponieważ „mają apetyt na gatunki inwazyjne, który lepiej działa od (…) herbicydów czy wycinania”. Enbridge postanowił zaprosić naukowców do badań skuteczności swojego realizowanego od ub.r. projektu.
Z pomocy kóz i owiec korzysta od lat kanadyjskie wojsko w m.in. bazach lotniczych i ogłasza publiczne przetargi na usługi pasterskie. Wojskowi cytowani np. przez portal Lethbridgenewsnow.com podkreślali, że kozy i owce bardzo dobrze sprawdzają się na terenach, gdzie są instalacje odwadniające i gdzie nie można kosić.
Badacze z kanadyjskiego Uniwersytetu Dalhousie ponad 20 lat temu pisali, że dla kóz i owiec chwasty to zdrowa pasza i warto zwierzęta wykorzystywać do zapanowania nad niepożądanymi roślinami. „The Western Producer”, kanadyjski tygodnik specjalizujący się w informacji o rolnictwie, pisał o badaniach prowadzonych kilkanaście lat temu przez amerykański Uniwersytet Stanowy Montany. Podczas wypasu na ścierniskach owce likwidowały owady i larwy rośliniarek, błonkówek szkodzących zbożu. Zaś jako sposób na niepożądany wzrost chwastów owce okazały się lepsze od wypalania, zaorywania i stosowania glifosatu.