Reklama

Analizy i komentarze

Zakończenie COP29. Cel finansowania działań proklimatycznych to „żart”

głowy państw stoją z sekretarzem generalnym ONZ na tle ścianki COP29
Światowi liderzy podczas ceremonii otwarcia COP29
Autor. Flickr / UN Climate Change / Kiara Worth

Mimo że na COP29 potrojono cel finansowania działań proklimatycznych w krajach rozwijających się, kwota ta wciąż jest śmiesznie niska w stosunku do potrzeb. Co jeszcze przyniósł tegoroczny szczyt?

Tegoroczny szczyt klimatyczny ONZ, COP29 w Baku w Azerbejdżanie, zakończył się 24 listopada, 35 godzin później , niż powinien. Niestety, mimo wydłużonego czasu negocjacji, osiągnięte wyniki nie są satysfakcjonujące.

Państwa zgromadzone na COP29 uzgodniły nowy cel finansowania działań na rzecz klimatu (The New Collective Quantified Goal on Climate Finance, NCQG). Najbogatsze kraje będą bezpośrednio przekazywać krajom rozwijającym się 300 mld USD rocznie do 2035 roku w formie grantów, dotacji i niskooprocentowanych pożyczek, aby pomóc im w transformacji energetycznej oraz radzeniu sobie ze skutkami kryzysu klimatycznego. Do przekazywania funduszy zobowiązały się przede wszystkim te państwa, które historycznie wyemitowały najwięcej gazów cieplarnianych: UE, USA, Nowa Zelandia, Australia, Kanada i Japonia.

Tym samym państwa zgromadzone na COP29 potroiły poprzedni cel ustanowiony w 2009 r. podczas COP15 w Kopenhadze. Wówczas postanowiono , że kraje rozwinięte będą wspierać kraje rozwijające się w działaniach na rzecz klimatu, przekazując co roku kwotę, która najpóźniej w 2020 r. miała sięgnąć 100 mld USD rocznie. Przekazanie takiej kwoty udało się dopiero w 2022 r., a kwota ta jest zdecydowanie niewystarczająca. Okaże się jeszcze, jak pójdzie tym razem.

Reklama

To nie wystarczy

Podstawowa kwota wsparcia została teoretycznie ustalona na poziomie 1,3 bln USD rocznie – tyle żądały kraje rozwijające się podczas COP29. Kwota ta jest zgodna z zaleceniem opublikowanym przez Niezależną Grupę Ekspertów Wysokiego Szczebla ds. Finansowania Klimatu. Jednakże cel sformułowano ostatecznie jako „zapewnienie wysiłków wszystkich podmiotów na rzecz współpracy w celu zwiększenia finansowania dla krajów rozwijających się, ze źródeł publicznych i prywatnych, do kwoty 1,3 bln USD rocznie do 2035 roku” – napisano na stronie UNFCCC. To sformułowanie przykrywa znacznie mniejsze zobowiązanie w zakresie bezpośredniego finansowania w formie dotacji, grantów i pożyczek, ustanowione na poziomie 300 mld USD rocznie.

Co to oznacza? Jak powiedziała obecna na szczycie redaktorka Guardiana Fiona Harvey: „pieniądze (w ramach kwoty 1,3 bln USD – przyp. Energetyka24) mogą pochodzić nie tylko w formie dotacji i bardzo niskooprocentowanych pożyczek, których potrzebują kraje rozwijające się, ale… też z szerokiej gamy źródeł, publicznych i prywatnych, dwustronnych i wielostronnych oraz alternatywnych. Pieniądze zostaną »zmobilizowane«, a nie dostarczone – ładne rozróżnienie, które pozwala na uwzględnienie współinwestowania z sektora prywatnego obok pieniędzy publicznych z budżetów rządowych i banków rozwoju”.

Czytaj też

Według szacunków Reutersa 300 mld USD to kwota, którą państwa świata wydają na zbrojenia w ciągu zaledwie 45 dni.

Zaniżanie finansowania zupełnie nie leży w interesie państw najbogatszych. Jak ujął to sekretarz generalny ONZ António Guterres: „wsparcie finansowe to nie jałmużna. To inwestycja przeciwko zniszczeniom, jakie niekontrolowany kryzys klimatyczny wyrządzi nam wszystkim”. Brak działań na rzecz klimatu i transformacji energetycznej spowoduje wzrost średniej GLOBALNEJ temperatury, zaszkodzi więc wszystkim państwom świata.

Mnóstwo niezadowolonych

Kwota 300 mld USD spotkała się z ogromem krytyki . Indie uznały ją za „marną sumę”, którą uzgodniono bez wysłuchania stanowiska tego kraju. „Proponowana kwota jest żałośnie niska. Jest śmieszna” – skomentowała delegatka Indii, Chandni Raina. Ali Mohamed, który reprezentował grupę państw afrykańskich, podsumował, że wsparcie jest „zbyt niskie, zbyt późne i zbyt niejednoznaczne”. Przedstawiciele Malawi wypowiedzieli się w podobnym tonie: „jest ona za mało ambitna” dla krajów o najniższych dochodach. Nigeria stwierdziła wprost, że ta kwota to „żart”. Przedstawiciele niektórych państw rozwijających się wyszli z sali po usłyszeniu kwoty 300 mld USD, co groziło całkowitym niepowodzeniem szczytu. Jak to określił Guardian, konferencje ONZ to „najmniej zły mechanizm dostępny dla międzynarodowej współpracy  w walce z kryzysem klimatycznym”. Kraje rozwijające się już planują jak poprawić wynik następnym razem.

Słowa krytyki padły też ze strony organizacji proklimatycznych, w tym zrzeszenia Climate Action Network (CAN). Zdaniem dyrektorki wykonawczej Taasnem Essopy COP29 w Baku był „najstraszniejszym” szczytem klimatycznym od lat. Oskarżyła bogate państwa o złe intencje, a nawet chęć „zdrady” krajów Południa.

Reklama

Niektórzy przedstawiciele krajów o najwyższych dochodach również przyznali, że kwota 300 mld USD jest nieadekwatna w stosunku do potrzeb. Jednakże, jak zaznaczyli , „panujący na Zachodzie nastrój  związany z wpływem inflacji, wojny w Ukrainie i zbliżającej się prezydentury Trumpa wśród innych kryzysów politycznych i gospodarczych nie sprzyja bardziej ambitnym liczbom”. „Chociaż większość ludzi w większości krajów chce poważnych działań na rzecz klimatu, sukces partii prawicowych przy urnach wyborczych sprawia, że jest to bardzo trudne do osiągnięcia” – skomentowała z kolei Fiona Harvey z Guardiana.

Świat potrzebuje finansowania w wysokości 9 bln USD do 2030 r. by zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie 1,5°C. Do 2050 r. kwota ta może sięgnąć 12 bln USD rocznie. Obecnie globalne finansowanie jest na poziomie 1,3 bln USD rocznie. Daleko więc do tego poziomu, a w obliczu tych danych kwota 300 mld USD wydaje się jeszcze bardziej żenująca.

Czytaj też

Handel uprawnieniami do emisji

Porozumienie w sprawie finansowania działań na rzecz klimatu w krajach rozwijających się to niejedyne osiągnięcie COP29. Podczas tzw. finansowej COP ustalono także zasady funkcjonowania globalnego rynku handlu uprawnieniami do emisji, na którym kraje mogą kupować i sprzedawać jednostki emisji dwutlenku węgla. Porozumienie w tej sprawie było negocjowane przez niemal dekadę.

Utworzono dwa rodzaje rynków:

  • w ramach artykułu 6.2 Porozumienia Paryskiego rynek dwustronnego handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla między krajami;
  • w ramach artykułu 6.4 Porozumienia Paryskiego rynek kredytowania dla krajów w celu sprzedaży redukcji emisji.

Zgodnie z Mechanizmem Kredytowania Porozumienia Paryskiego, projekty redukcji emisji będą obowiązkowo kontrolowane pod kątem ochrony środowiska i praw człowieka. Mają zapewnić, by żaden taki projekt nie mógł być realizowany bez wyraźnej zgody rdzennej ludności.

Prace nad rynkami będą kontynuowane w 2025 r. Zadania w tym zakresie będą realizowane przez Organ Nadzorczy ustanawiający nowy mechanizm przyznawania uprawnień do emisji dwutlenku węgla.

Jak powiedział Simon Stiell, sekretarz wykonawczy ONZ ds. zmian klimatu, rynki uprawnień do emisji dwutlenku węgla „nie są jakąś tajemniczą biurokracją ONZ”, a „pomagają krajom wdrażać plany klimatyczne szybciej i taniej, ograniczając emisje”. Według Yalchina Rafiyeva, głównego negocjatora COP29, pozwoli to „zaoszczędzić do 250 miliardów dolarów rocznie podczas wdrażania naszych planów klimatycznych”.

Reklama

Nationally Determined Contributions

Do lutego 2025 r. wszyscy sygnatariusze Porozumienia Paryskiego mają ogłosić nowe NDCs , czyli ustalane na szczeblu krajowym wkłady w redukcje globalnych emisji. Niektóre państwa, takie jak Wielka Brytania, Brazylia czy Zjednoczone Emiraty Arabskie zrobiły to już teraz w Baku. Zgodnie z Porozumieniem NDCs muszą być aktualizowane co 5 lat. Nowe plany klimatyczne, zwane NDCs 3.0, muszą obejmować wszystkie gazy cieplarniane i wszystkie sektory.

Jak powiedział António Guterres, NDC każdego państwa musi „obejmować wszystkie emisje i całą gospodarkę, przyspieszyć wycofywanie paliw kopalnych i przyczynić się do realizacji celów transformacji energetycznej uzgodnionych na COP28 – wykorzystując korzyści płynące z tanich, czystych odnawialnych źródeł energii. Koniec ery paliw kopalnych jest ekonomiczną nieuchronnością. Nowe plany krajowe muszą przyspieszyć tę zmianę i pomóc zapewnić sprawiedliwość”.

Czytaj też

Co przyniesie COP30?

Kolejna Conference of Parties odbędzie się w Belém w Brazyli w dniach 10-25 listopada 2025 r. Marina Silva, brazylijska ministra środowiska i zmian klimatycznych, powiedziała podczas tegorocznego szczytu, że COP30 będzie „COPem COPów”, bo „nie ma już czasu do stracenia”. Wysłanniczka tego kraju ds. klimatu, Ana Toni, dodała , że prezydencja nie zamierza „unikać” wzywania do „sprawiedliwego przejścia do zaprzestania stosowania paliw kopalnych”.

W Brazylii będzie m.in. kontynuowany dialog w sprawie Krajowych Planów Adaptacji (NAPs), które powinny zostać złożone w 2025 r. W tym roku postanowiono już o powołaniu programu wsparcia na rzecz wdrażania NAPs w krajach najsłabiej rozwiniętych i wezwano do „działania w celu przyspieszenia realizacji krajowych planów działania i przełożenia ich na konkretne wyniki”. Za rok strony będą pracować nad wskaźnikami dotyczącymi ich realizacji. W związku z niemal równoległym ogłoszeniem NDCs w przyszłym roku, COP30 ma być „kluczową konferencją mającą na celu zwiększenie ambicji w zakresie ograniczenia emisji na całym świecie”.

Niepokój może wzbudzać fakt, że będzie to trzeci z rzędu szczyt, który odbywa się w kraju, który planuje zwiększyć krajową produkcję paliw kopalnych.

Czytaj też

Reklama
Reklama

Komentarze