Reklama

Górnictwo

111 przypadków koronawirusa w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Do 111 wzrosła we wtorek liczba potwierdzonych przypadków koronawirusa wśród pracowników Polskiej Grupy Górniczej (PGG), a liczba osób objętych kwarantanną przekroczyła 900.

Firma liczy jednak, że dwie zatrzymane z tego powodu kopalnie za kilka dni będą mogły wznowić wydobycie.

Jak wynika z danych PGG, w rybnickiej kopalni ROW potwierdzono dotąd obecność SARS-CoV-2 u 50 pracowników, a 508 poddano kwarantannie. Większość to górnicy z ruchu Jankowice - jednej z czterech części tej kopalni. W katowickiej kopalni Murcki-Staszic zachorowały dotąd 44 osoby, a 344 są w kwarantannie. W gliwickiej kopalni Sośnica potwierdzono 17 przypadków koronawirusa, a kwarantanną objęto 67 osób. Wśród załogi PGG wykonywane są kolejne testy pod kątem zachorowania na Covid-19.

Od poniedziałku zatrudniająca ponad 3,9 tys. osób kopalnia Murcki-Staszic i ruch Jankowice, gdzie pracuje przeszło 3,1 tys. osób, nie wydobywają węgla. PGG zakłada, że obydwa zakłady będą mogły wznowić pracę 4 maja.

"W obu kopalniach zastosowaliśmy taki sam scenariusz postępowania, polegający na ograniczeniu aktywności do niezbędnego minimum. Będziemy obserwować, czy i w jakim tempie następują ewentualne kolejne przypadki zachorowań, żeby móc podejmować dalsze działania. Zakładamy i mamy nadzieję, że po święcie majowym będziemy wznawiać produkcję w tych zakładach" - powiedział we wtorek PAP prezes PGG Tomasz Rogala.

Dodał, że w obu kopalniach prowadzone są obecnie wyłącznie czynności o charakterze zachowawczym, czyli niezbędne do tego, żeby utrzymać kopalnie. "Mówimy tutaj o profilaktyce pożarowej, wyzbrajaniu ścian oraz wykonywaniu tych prac i czynności, które są konieczne, aby kopalnia mogła dalej funkcjonować i aby można było wznowić produkcję. Pewne czynności musimy wykonywać, bo inaczej kopalnie się zapożarują i nie będzie dokąd wracać" - wyjaśnił prezes.

Rogala tłumaczył, że zaprzestanie np. likwidacji wyeksploatowanych ścian i innych działań zabezpieczających mogłoby doprowadzić do powstania podziemnego pożaru czy np. obwału - skutki tego byłyby trudne, a czasami wręcz niemożliwe do usunięcia, co byłoby groźne dla funkcjonalności kopalni.

Prezes przyznał, że przestój negatywnie wpływa na sytuację ekonomiczną spółki - także w sytuacji, gdy - jak obecnie - przykopalniane zwały są pełne nieodebranego przez odbiorców węgla.

"Mniejsza podaż węgla to zawsze mniejszy potencjalny przychód dla spółki. Dlatego pozostawienie kosztów funkcjonowania przy zmniejszonym przychodzie - a z taką sytuacją mamy do czynienia - nigdy nie jest dobre dla spółki. Dlatego liczymy na to, że przestój obejmie tylko cztery dni robocze, a nie będziemy mówili o dłuższym okresie" - powiedział prezes. Ocenił, że sytuacja na zwałach kopalń PGG jest stabilna.

"Wśród ponad 3 mln ton węgla, który znajduje się obecnie na naszych zwałach, niespełna 1 mln ton to wielkość operacyjna - tyle spółka musi stale utrzymywać, by zaspokajać bieżące potrzeby odbiorców. Stąd realna nadwyżka węgla na zwałach to obecnie ok. 2 mln ton. Ta wielkość w sposób drastyczny nie przyrasta, sytuacja jest ustabilizowana" - poinformował Rogala. Zastrzegł, że w obecnej sytuacji trudno prognozować przyszłe zapotrzebowanie na energię elektryczną i służący do jej wytwarzania węgiel.

Prezes największej górniczej spółki przypomniał, że w kopalniach PGG wdrożono wiele działań służących ograniczeniu ryzyka rozprzestrzeniania się koronawirusa. M.in. systematycznie jest przeprowadzana dezynfekcja najbardziej newralgicznych miejsc - łaźni, lampowni, cechowni i ważnych ciągów komunikacyjnych. Codziennie odbywa się pomiar temperatury u wchodzących na teren zakładu pracowników. Spółka kupiła także dodatkowe kamery termowizyjne, które automatycznie alarmują, gdy ktoś przechodzący przed obiektywem ma podwyższoną temperaturę. Zmieniono zasady zjazdów na dół i wyjazdów na powierzchnię oraz zasady korzystania z podziemnego transportu, by zwiększyć odległości między pracownikami.

"Działamy w dwóch trybach. Pierwszy służy temu, aby maksymalnie przewidzieć zagrożenia i ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa - temu służą wszystkie podjęte działania prewencyjne. Drugi tryb to elastyczne reagowanie na sytuację, tak jak miało to miejsce w ruchu Jankowice i kopalni Murcki-Staszic" - powiedział Rogala. Ocenił, że jeżeli bezpieczeństwo załogi będzie wymagało wstrzymania wydobycia także w innych kopalniach, to takie decyzje trzeba będzie podjąć. Na razie nie ma jednak sygnałów, aby inne zakłady musiały wstrzymać produkcję.

Koronawirus jest już obecny we wszystkich śląskich spółkach węglowych. W minioną niedzielę potwierdzono wirusa u pierwszego pracownika zatrudniającej ok. 22 tys. osób Jastrzębskiej Spółki Węglowej - to górnik z kopalni Pniówek. Na kwarantannę skierowano tam 29 osób, które miały z nim kontakt. Ponadto, wśród chorych na Covid-19 są górnicy z należącej do spółki Węglokoks Kraj kopalni Bobrek-Piekary w Bytomiu oraz górnik z należącej do spółki Tauron Wydobycie kopalni Janina w Małopolsce.

Pierwszym przypadkiem koronawirusa w środowisku górniczym na Śląsku było 3 kwietnia potwierdzenie zakażenia dwóch pielęgniarek z punktu pierwszej pomocy przy kopalni Rydułtowy - części należącej do PGG kopalni ROW. Dwa dni później okazało się, że chory jest górnik zatrudniony w innej części tej kopalni - Marcel w Radlinie. W ciągu minionych dwóch tygodni potwierdzono zakażenie koronawirusem u kolejnych pracowników innego ruchu kopalni ROW - Jankowice. Przybyło również osób zarażonych w należącej do PGG kopalni Sośnica w Gliwicach - pierwszy przypadek koronawirusa potwierdzono tam 9 kwietnia. Później potwierdzono przypadki koronawirusa w katowickiej kopalni Murcki-Staszic.

Według przekazanych we wtorek danych sanepidu, w woj. śląskim zakażanie koronawirusem potwierdzono dotąd u 2001 osób; od poniedziałku przybyły 72 nowe przypadki. Od początku epidemii w regionie zmarło 102 chorych, a 304 osoby wyzdrowiały.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze