Reklama

Co to jest kompromis? Zawsze wydawało mi się, że to taka sytuacja, w której dochodzi się do porozumienia, a wszystkie strony danego sporu muszą trochę ustąpić. Wydawało mi się także, że kompromis to nie jest – daj palec, a odgryzę Ci rękę tuż przy barku (zważywszy jeszcze na to, że to ta ręka, która karmi...). Głupia byłam po prostu i tyle.

Od 2007 r. piszę o górnictwie węgla kamiennego i przez tych 9 lat nigdy jeszcze nie czułam się tak zła, a jednocześnie tak bezradna obserwując to, co dzieje się z sektorem węgla kamiennego. Mogę sobie wykrzyczeć to swoje NIE NIE NIE. Tylko co z tego, jak niektórzy są po prostu beznadziejnie głusi...

Po przekładanych od tygodni rozmowach w Kompanii Węglowej w końcu powstał jakiś projekt porozumienia między zarządem a stroną społeczną. Oczywiście nic oficjalnie nie wiadomo, bo tajemnica, ale koledzy dziennikarze szybko przekazali dalej, że chodzi m.in. o plan zawieszenia na trzy lata „czternastek”, czyli nagród (sic!!!) rocznych w mającej powstać do końca TEGO miesiąca tzw. Nowej Kompanii Węglowej, czyli Polskiej Grupie Górniczej. 

Jednak związki zawodowe od razu powiedziały swoje słynne NIE (na to nie akurat politycy żadnej opcji nie byli, nie są i nie będą głusi, bo boją się górniczych związkowców jak diabeł wody święconej). Nie będziecie nam nic zabierać. Nie zamkniecie kopalń, nie obniżycie pensji, nie zmniejszycie zatrudnienia. No i dzisiaj związkowcy pokażą swój projekt porozumienia. Ponieważ jestem złośliwa (i okropnie zła), to spodziewam się w nim dożywotnich, dziedzicznych na trzy pokolenia do przodu gwarancji pracy i płacy oraz stałej podwyżki – co roku minimum 3 proc. A oprócz zachowania „czternastek” proponuję jeszcze dołożyć „piętnastki”. Nie rozmieniajmy się na drobne panowie, prawda?

Potem wyślijmy ten genialny plan do Brukseli, która w tydzień go notyfikuje, bo przecież takiego przebłysku geniuszu dawno nie widziała. I hop – z węgla zbudujemy drogi, upieczemy chleb, uszyjemy ubrania i zrobimy buty, a potem wybudujemy brakujące przedszkola oraz sfinansujemy pogram „500+”. Pani Premier – zdałam egzamin na doradcę w kwestii górnictwa? Na bank...

A teraz na poważnie. Niech mi ktoś wyjaśni, błagam – po co ma powstawać Polska Grupa Górnicza z takimi samymi warunkami działania jak Kompania? Skoro związkowcy uważają, że kompromis jest wtedy, kiedy wszyscy inni ugną się przed ich żądaniami, to po co, po co ma powstać PGG? Czy energetyka nie może objąć akcji Kompanii Węglowej? Przecież sama zmiana szyldu i pieczątek będzie kosztować krocie – nie lepiej zachować to, co jest, skoro niczego, ale to NICZEGO się nie zmieni? PGG ma przejąć wszystkie kopalnie i zakłady Kompanii. Ma też przejąć ludzi i wszelkie zasady pracy i płacy. Gdzie tu jest logika? Może i jest – z punktu widzenia związkowców. Ale z punktu widzenia ekonomii? 

Z drugiej strony proszę spojrzeć – dlaczego związkowcy mają odpuścić w sumie akurat te „czternastki”, skoro te świadczenia mają nawet pracownicy kopalń przeniesionych do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (ba, SRK „czternastki” za 2015 r. jako jedyna zapłaciła w całości i terminie – inne spółki walczą z tym balastem na raty...). Odpuśćmy już nawet ideę „czternastki” jako niegdysiejszej nagrody z zysku. Po prawdzie – albo zabieramy wszystkim, albo nie. Zaraz pewnie uważny Czytelnik zwróci uwagę, że przecież w sytuacji kryzysowej na trzy lata zawieszono  „czternastki” w Jastrzębskiej Spółce Węglowej (od 2016 r. nie będzie wypłacana). Za to zawsze chwalę tamtejszych związkowców. Sęk w tym, że średnia miesięczna płaca w JSW i tak jest o plus minus ok. 1500 zł brutto wyższa niż w Kompanii czy Katowickim Holdingu Węglowym.

Chcę przez to powiedzieć, że zgadzam się ze stwierdzeniem, iż prowizorki są najtrwalsze, ale w górnictwie nie ma czasu na doraźne kroplówki! Tu trzeba rozwiązań systemowych. A pół roku po wyborach PiS wciąż nie ma pomysłu na sektor węgla kamiennego. I to jest bardzo smutne. Bo tego pomysłu nie ma i nie miał nikt. A nawet jak ktoś trochę miał, to i tak klękał przed związkami. Skutecznie odczuła to ex premier Ewa Kopacz. I skutecznie odczuje to jeszcze pani premier Beata Szydło. Pieniędzy w Kompanii już nie ma. Porozumienie z bankami kończy się w tym miesiącu. W Jastrzębskiej wcale nie jest lepiej. W KHW również. Na dodatek jest chaos zarządczy – w Kompanii niedawno zdymisjonowano prezesa, a w KHW i JSW właśnie kończy się kadencja zarządów i ogłoszono konkursy. Ba, tak samo jest w Węglokoksie, który ma być przecież filarem PGG. W energetyce też nie jest za stabilnie (np. w Tauronie szykuje się zmiana prezesa – nowym może zostać Wojciech Myślecki, o czym w sobotę pisałam na Twitterze, ale Tauron akurat w PGG nie będzie się angażował). A zarówno polityków, jak i związkowców dobry humor nie opuszcza.

Ja tylko dla porządku przypomnę, że roczna „czternastka” kosztuje Kompanię obecnie 226 mln zł. Na uratowanie upadającego giganta potrzeba 1,5 mld zł. Bez planu oszczędnościowego nawet państwowy inwestor nie udowodni swoim akcjonariuszom mniejszościowym racjonalności wpompowania kasy w tę firmę. A poza tym Komisja Europejska bardzo szybko zorientuje się, co jest grane. I może się okazać, że cała inżynieria finansowa (zarówno z SRK, jak i np. z Brzeszczami w Tauronie) pójdzie... na zieloną łączkę.

A wiecie, kiedy to dotrze do polityków i związkowców? Jak któregoś razu wkurzeni górnicy odmówią wyjazdu na powierzchnię, albo gdy zbuntują się, jak kiedyś w końcu nie dostaną wypłaty. A ten dzień jest bliski. Powodzenia kochani czarodzieje.

Zobacz także: Markowski: zmiana kierownictwa w kopalniach jest konieczna

Zobacz także: Tobiszowski: Należy określić rolę węgla brunatnego w Polsce

Reklama

Komentarze

    Reklama