Wiadomości
Nie tylko media. Energetyka idzie po rząd Tuska za „200 zmarnowanych dni”
Rząd nie ma w czwartek lekko. Media idą na bitwę z Big Techami, pouczając przy tym władze, że przegapiły okazję na zabezpieczenie interesów wydawców. Tymczasem wiele organizacji rusza na walkę nie z wiatrakami, a o wiatraki. Po siedmu miesiącach od zaprzysiężenia rządu wciąż nie ma projektu nowelizacji przepisów dla turbin wiatrowych. I najwyraźniej niektórzy stracili cierpliwość.
W czwartek głośno jest o apelu mediów do władz, aby w trakcie prac w Senacie zmienili niekorzystne dla polskich gazet i portali przepisy prawa autorskiego. To pokłosie niedawnych głosowań w Sejmie, podczas których nie została uwzględniona poprawka, która w proces negocjacji między platformami internetowymi a wydawcami włączałaby Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Więcej o o sprawie można przeczytać tekstach serwisu CyberDefence24: Tantiemy przegłosowane przez Sejm. „Środowisko jest zjednoczone” oraz Media kontra Big Techy. Protest wydawców.
Jednak 4 lipca nie tylko media występują z apelem do rządzących. Po – jak to określono – „200 zmarnowanych dniach”, przedstawiciele organizacji pozarządowych, branżowych, społecznych czy biznesowych oczekują zmian. Chcą, aby wreszcie procedowano ustawę, która uwolniłaby potencjał energetyki wiatrowej w Polsce. W skrócie: apelują, aby zgodnie z przedwyborczą obietnicą ze „100 Konkretów” – zmieniono dopuszczalną minimalną odległość od budynków dla turbin wiatrowych. Z obecnych 700 na 500 metrów, oczywiście pod pewnymi warunkami.
O „uwolnienie wiatraków" walczy nawet organizacja związana z fotowoltaiką
„Wzywamy rząd Donalda Tuska do natychmiastowego odblokowania energetyki wiatrowej” – apelują sygnatariusze odezwy, którą wysłano do premiera i ministerki klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski. Podkreślają przy tym, że choć rząd działa od 7 miesięcy, to nic się w tej kwestii nie zmieniło, a zapowiadany przez MKiŚ projekt „poluzowania” przepisów nie ujrzał światła dziennego.
W ocenie autorów apelu odblokowanie rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce przyniesie szereg korzyści. „Odblokowanie potencjału lądowej energetyki wiatrowej przy poszanowaniu lokalnych społeczności i ochronie środowiska naturalnego przyniesie korzyści dla polskiej gospodarki i społeczeństwa. Szacuje się, że nowe farmy wiatrowe przy najlepszym scenariuszu rozwoju zagwarantują w perspektywie do 2030 roku 70-133 mld zł przyrostu PKB, 490-935 mln zł dodatkowych wpływów do samorządów, ok. 80 mld zł zamówień na produkty i usługi w łańcuchu dostaw oraz 51 do 97 tysięcy nowych miejsc pracy. Dla porównania, obecnie w górnictwie węgla kamiennego zatrudnionych jest ok. 75 tysięcy osób” – czytamy w apelu.
„Wzywamy do pilnego przedstawienia projektu ustawy spełniającego powyższe postulaty w ciągu najbliższych tygodni” – zaznaczają autorzy.
Z pełną treścią odezwy można zapoznać się pod tym adresem. Lista organizacji, które się pod nią podpisały, jest długa i zróżnicowana, od Greenpeace czy Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, przez Hutniczą Izbę Przemysłowo-Handlową po Polskie Stowarzyszenie Fotowoltaiki.
Drugie podejście do poluzowania przepisów dla wiatraków
W „100 Konkretach”, czyli liście obietnic Koalicji Obywatelskiej, które sformułowano przed wyborami w 2023 roku, znalazło się miejsce dla wiatraków. „Złożymy projekt ustawy odblokowującej możliwość rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie (zmniejszenie odległości do 500 m) z jasnymi i szybkimi regułami wydawania decyzji o budowie i przyłączeniu. Lokalne społeczności otrzymają 5% przychodów ze sprzedaży energii” – brzmi zobowiązanie KO.
Przez chwilę wydawało się, że nowemu rządowi uda się to zrobić stosunkowo szybko. Nawet nie rządowi, a grupie posłów, bo projekt miał być procedowany tzw. drogą poselską, a zgłosili go przedstawiciele i przedstawicielki Polski 2050. Pod koniec listopada 2023 r. koalicja wpadła na pomysł, aby do projektu ustawy dotyczącego tzw. mrożenia cen energii dołączyć propozycje przepisów dla poluzowania norm odległościowych dla wiatraków. Pomysł na nowelę wiatrakową zniknął niemal tak szybko, jak się pojawił. Najpierw posprzeczano się o nią wewnątrz koalicji, aby później rakiem wycofywać się z „wrzutki” do projektu.
Czytaj też
Niecałe trzy miesiące od zamieszania z wiatrakami, Ministerstwo Klimatu i Środowiska w lutym 2024 r. przekazało pierwsze informacje o swoich planach na „nowelę wiatrakową 2.0”. Następnie co kilka tygodni pojawiały się nowe doniesienia, ale projekt nie trafił nawet do wykazu prac Rady Ministrów.