Reklama

Prezydent zawetował to, co wynegocjował rząd Morawieckiego. W tle miliony dla KPRP

Prezydent Karol Nawrocki
Autor. prezydent.pl

Senat chce wystawić rachunek za prezydenckie weto. Stanisław Gawłowski przekonuje, że wniosek o cięcie budżetu Kancelarii Prezydenta RP o ponad 217 mln zł ma być sygnałem, że blokowanie wdrożenia unijnych przepisów może skończyć się realnymi kosztami dla państwa i podatników. W jego ocenie sprawa jest tym bardziej paradoksalna, że chodzi o implementację regulacji, które wcześniej po stronie Polski negocjował rząd Mateusza Morawieckiego.

Wczoraj senator Stanisław Gawłowski za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazał, że senacka Komisja Klimatu i Środowiska wydała opinię, w której rekomenduje obniżenie budżetu Kancelarii Prezydenta RP na przyszły rok o ponad 217 mln zł. Powodem decyzji mają być konsekwencje prezydenckiego, wrześniowego weta wobec ustawy wdrażającej unijną dyrektywę wodną. Sprawę szerzej opisaliśmy w materiale Rząd zagłodzi prezydenta? Szykuje „zemstę” za weto.

Zapłacą podatnicy?

O komentarz do sprawy poprosiliśmy Stanisława Gawłowskiego. Senator w rozmowie w portalem Energetyka24 podkreślał, że prezydent nie powinien przerzucać odpowiedzialności na obecny rząd, bo w jego ocenie źródło problemu leży wcześniej. Jak zauważa, dyrektywa była negocjowana po stronie Polski za rządów Mateusza Morawieckiego, a termin jej wdrożenia do polskiego prawa upływał w styczniu 2023 roku, więc to tamten obóz polityczny ponosi odpowiedzialność za to, że sprawa nie została domknięta na czas. Zwracał uwagę, że rząd i parlament przyjęły później rozwiązania, które były jego zdaniem wyłącznie implementacją unijnych przepisów, czyli przepisaniem tego, co już zapisano w dyrektywie, do prawa krajowego. W tym ujęciu prezydenckie weto dotyczyło więc nie tworzenia nowych reguł, tylko wdrażania tych, które wcześniej uzgodniono w Unii.

Senator dodał, że jeśli ktoś ma pretensje do treści dyrektywy, to powinien kierować je do tych, którzy ją negocjowali, a nie traktować całej sprawy jak polityczną grę, bo to jego zdaniem prowadzi do realnych kosztów i problemów dla państwa.

YouTube cover video

W przestrzeni publicznej pojawiły się komentarze, które przedstawiają wniosek jako polityczny odwet, ale Gawłowski się z tym nie zgadza i uznaje taką interpretację za nieprawdziwą. Zaznaczał, że jego celem jest zwrócenie uwagi na mechanizm, w którym za wetem idą realne koszty i że dyskusja powinna dotyczyć skutków, a nie intencji przypisywanych komisji. Jak mówił, „chodzi tylko o to, żebyśmy jako komisja pokazali konsekwencje jego działań. Tyle to kosztuje i ktoś za to musi zapłacić.

Reklama

Skąd kwota ponad 217 milionów złotych?

Pytany o to, skąd tak wysoka kwota, Gawłowski wskazuje na wyliczenia komisji. Senatorzy zakładają, że w razie nałożenia przez TSUE kary Polska będzie zobowiązana do jej opłacania w wysokości ok. 141 tys. euro dziennie, a wydanie wyroku w tej sprawie uznają za kwestię czasu. Przy przeliczeniu tej stawki na cały rok (365 dni) oraz przy kursie euro na poziomie ok. 4,23 zł daje to 217 696 950 zł.

Senator wskazywał też, że jego zdaniem konsekwencje decyzji prezydenta rozkładają się na wszystkich obywateli, bo w ostatecznym rozrachunku koszty ponosi państwo. Ujmował to wprost i przekonywał, że społeczeństwo powinno to widzieć, bo wtedy łatwiej ocenić wagę prezydenckiego weta i jego następstwa.

Reklama
Niech 38 milionów ludzi ma świadomość, że pierwszy obywatel RP podjął decyzję, za którą zapłacimy, licząc w skali roku, taką kwotę. Niech obywatele to wiedzą i niech mają tego świadomość. Bo być może na przyszłość, zanim (prezydent – przyp. red.) zawetuje jeszcze cokolwiek, zastanowi się, jakie skutki finansowe może to wywołać.
mówi

Ewentualne kary nie muszą oznaczać bezpośredniego przelewu z krajowego budżetu. Gawłowski ocenia, że Komisja Europejska mogłaby po prostu potrącić te kwoty z puli środków, które i tak przysługują Polsce, dlatego w praktyce i tak byłyby to pieniądze publiczne.

Reklama

Czy to dużo?

Czy 217 mln zł to dużo? Na usta sama ciśnie się odpowiedź, że „to zależy” i w gruncie rzeczy jest to trafne. Ale wystarczy zestawić tę kwotę z innymi wydatkami państwa, żeby złapać właściwą perspektywę. Na łamach Energetyka24 red. Alicja Jankowska analizowała, ile w 2024 roku kosztowało państwo sektor górnictwa, ale liczby pojawiające się w jej materiale można też zestawić z innymi pozycjami w finansach publicznych. W ubiegłym roku na lecznictwo psychiatryczne przeznaczono 191 mln zł, a na system opieki nad dziećmi do trzeciego roku życia 202 mln zł. Centralne Biuro Antykorupcyjne miało do dyspozycji 312 mln zł. Przy takich liczbach 217 mln zł przestaje być abstrakcją, bo zaczyna wyglądać jak realny budżet konkretnej polityki publicznej albo całej instytucji.

W rozmowie senator wyjaśniał też, jak wygląda ścieżka proceduralna w Senacie z perspektywy komisji, w której przewodniczy. Podkreślał, że komisje branżowe opiniują te części budżetu, które dotyczą ich obszaru merytorycznego, natomiast sam budżet Kancelarii Prezydenta jest rozpatrywany w innym trybie. Zaznaczał jednak, że wnioski formułowane w komisjach branżowych trafiają następnie do senackiej komisji budżetu i finansów publicznych, która analizuje je w ramach prac nad całością ustawy budżetowej i przygotowuje rekomendacje dla Senatu. Ostatecznie to Senat decyduje, które propozycje przyjąć, a które odrzucić, oraz rozstrzyga, czy i w jakim zakresie uwzględnić argumenty przedstawione w uzasadnieniach.

Czytaj też

Jednocześnie Gawłowski zaznaczał, że nawet jeśli wniosek nie przejdzie, to dla niego kluczowe jest to, aby temat wybrzmiał i aby opinia publiczna zobaczyła związek pomiędzy wetem a ryzykiem kosztów. Podkreślał, że dla niego ważniejsze od matematyki sejmowo-senackiej jest to, aby pokazać logikę skutków.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama