Reklama

Analizy i komentarze

Trudna misja Habecka w Chinach. Czy przekonał Pekin do negocjacji ws. europejskich ceł na elektryki?

Autor. Twitter / @ThomasPrass

W chwili, gdy prezydent Andrzej Duda rozpoczął wizytę w Chinach, swoją pięciodniową delegację w państwach Azji Wschodniej zakończył wicekanclerz i minister gospodarki RFN Robert Habeck. Mimo oficjalnych komunikatów rządowej strony o przeprowadzonych wielopoziomowych rozmowach partnerskich, nieoficjalnie mówi się, że cel podróży był jeden: zrobić grunt pod negocjacje w sporze o nałożone niedawno cła handlowe na pojazdy elektryczne. I tu Habeck miał ponoć osiągnąć mały sukces.

Reklama

Zakończyła się wizyta wicekanclerza Niemiec Roberta Habecka w Azji Wschodniej. Podczas pięciodniowej delegacji, wiceszef rządu wraz z członkami Bundestagu i przedstawicielami niemieckiego biznesu odwiedził Koreę Południową oraz Chiny, prowadząc intensywne rozmowy na temat zacieśnienia więzi handlowych, jak również dyskusje na temat geopolityki oraz wzmacniania wartości demokratycznych. Na początku swojej podróży w Seulu spotkał się m.in. z premierem Hanem Duck-soo oraz przedstawicielami europejskich firm działających w Korei.

Czytaj też

Warto podkreślić, że wizyta Habecka odbyła się dzień po pierwszej od 24 lat wizycie Władimira Putina w Korei Północnej, podczas której oba reżimy objęte sankcjami Zachodu starały się zacieśnić współpracę. Habeck wyraził zaniepokojenie rosnącą współpracą między Moskwą a Pjongjangiem oraz zadeklarował wsparcie dla Ukrainy i zastraszanej Korei Południowej, którą Putin ostrzegł, że jeśli ta zdecyduje się na dostarczenie pomocy militarnej Ukrainie to „popełni wielki błąd”, zapowiadając jednoczenie odpowiedź Moskwy.

„Premier Han poinformował mnie o wizycie Władimira Putina w Korei Północnej. Podzieliłem się moimi obawami, że militaryzacja Korei Północnej i współpraca z Rosją, również poprzez omijanie sankcji, jest zarówno dla mnie, jak i całego świata, prawdziwym zmartwieniem” - powiedział Habeck podczas czwartkowej konferencji prasowej w Seulu.

Reklama

W Korei Habeck omówił również kwestie energetyki oraz przyszłej współpracy w zakresie zielonych technologii. Zaznaczył znaczenie trwających dyskusji dotyczących energetyki wiatrowej na morzu i odnawialnych źródeł energii, podkreślając potrzebę ujednolicenia ram regulacyjnych.

Czytaj też

„Rozmawialiśmy o systemie energetycznym i wyjaśniłem, w jaki sposób rozwijają się europejskie regulacje, zgodnie z którymi zielona technologia i technologia neutralna dla klimatu stanowią podstawę przyszłej współpracy” – dodał. Podkreślił znaczenie Korei Południowej jako strategicznego partnera w trudnym regionie, wyróżniając symboliczny charakter swojej wizyty.

Miejsce: Chiny

Misja: zapobiec wojnie handlowej

Po Seulu przyszedł czas na Chiny, które minister gospodarki Niemiec nazwał „niezastąpionym partnerem w rozwiązywaniu globalnych wyzwań, takich jak zmiana klimatu”.  Media wskazują, że nie miał on łatwego zadania, bowiem był pierwszym europejskim politykiem odwiedzającym Państwo Środka, który miał wyjaśnić ostatnią decyzję Komisji Europejskiej o nałożeniu znacznych ceł handlowych na chińskie pojazdy elektryczne. Według nieoficjalnych źródeł miał wyjaśniać, iż europejska decyzja nie stanowi taryf karnych, lecz jedynie wprowadza cła wyrównawcze mające na celu „dostosowanie do zakłóceń systemowych”. Habeck zaznaczał, że Niemcy, będąc największym partnerem gospodarczym Chin w Europie, nie są zainteresowane dalszą eskalacją sporu, który mógłby przekształcić się w regularną wojnę handlową. Ten ruch nadwyrężył stosunki gospodarcze i skłonił Chiny do wystosowania gróźb odwetu.

Niespełna dwa tygodnie Komisja Europejska nałożyła nowe, wyższe stawki celne na chińskie samochody elektryczne. Dotychczas obowiązujące cło przywozowe wynosiło 10%, lecz od 4 lipca ma się to zmienić. Nowa opłata będzie doliczana do obecnej, a jej wysokość będzie się różnić w zależności od producenta. Na przykład, Shanghai Automotive (SAIC) zostanie objęty cłami wyższymi o 38,1%, Geely o 20%, natomiast lider rynku elektromobilnego, a także oficjalny partner trwających mistrzostw Europy w piłce nożnej, BYD, będzie objęty cłem wyższym „tylko” o 17,4%. Wszyscy pozostali producenci, którzy nie współpracowali w unijnym dochodzeniu w sprawie subsydiów, również zostaną objęci cłem w wysokości 38,1%. Unijni urzędnicy swoją decyzję uzasadniają nieuczciwymi praktykami po chińskiej stronie i podkreślają, że to jedyne środki tymczasowe. Ostateczne sankcje mają zostać nałożone w listopadzie. Do tego czasu prawdopodobnie będą prowadzone intensywne negocjacje z Pekinem. Z jednej z takich rozmów wrócił właśnie wicekanclerz Niemiec.

Reklama

Tymczasem Chiny zdążyły zaprzeczyć wszelkim oskarżeniom a w rozmowach z Habeckiem chiński minister handlu Wang Wentao oskarżył Unię Europejską o protekcjonizm. „Środki te stanowią poważne zakłócenie międzynarodowego porządku gospodarczego i handlowego oraz utrudniają globalną transformację ekologiczną i niskoemisyjną. W rzeczywistości jest to próba zdławienia rozwoju chińskiego przemysłu” – stwierdził Wentao. Minister zagroził także złożeniem skargi do Światowej Organizacji Handlu, by bronić uzasadnionych praw chińskich firm.

Czytaj też

Jak pisaliśmy na łamach serwisu, na początku ubiegłego tygodnia w odpowiedzi na decyzję UE o podwyżce taryf na pojazdy elektryczne, chińskie ministerstwo handlu ogłosiło, że rozpocznie dochodzenie antydumpingowe w sprawie niektórych produktów wieprzowych importowanych z Unii Europejskiej, których łączna wartość, według danych pekińskiej służby celnej, w ubiegłym roku wyniosła ponad 3 miliardy dolarów.

Cios w niemiecki biznes

Jednak decyzje uderzające w handel mogą pójść znacznie dalej. Odpowiedzią Pekinu mogą być środki zaradcze, które wpłyną m.in. na europejski przemysł motoryzacyjny a wśród przedstawicieli firm zaczynają rosnąć obawy o wojnę handlową. Decyzja Unii Europejskiej wywołała niepokój wśród niemieckich producentów samochodów i coraz więcej krajowych przedsiębiorstw zajmuje krytyczne stanowisko w debacie na temat unijnych ceł na import chińskich samochodów elektrycznych.

Czytaj też

Maximilian Butek, dyrektor Niemieckiej Izby Handlowej w Chinach, przekonuje, że wyższe opłaty celne nie zapewnią ochrony niemieckim producentom samochodów ani nie zwiększą ich konkurencyjności. Co więcej, Niemcy już wcześniej wyrażały obawy dotyczące wprowadzenia wyższych stawek importowych, obawiając się represji wobec krajowych gigantów motoryzacyjnych, takich jak Volkswagen, Mercedes-Benz i BMW, które podsiadają ogromne inwestycje w Chinach. Takie działanie budzi coraz większe obawy dotyczące potencjalnej wojny handlowej typu „odwet za odwet”.

Zwrot akcji

Podczas całej podróży minister towarzyszyła burzliwa gama emocji. Po rozczarowaniu spowodowanym odwołaniem wizyty przez premiera Li Qiang’a oraz stanowiskiem Chińczyków, które zdawało się nie wróżyć sukcesu prowadzonych negocjacji ani określać celu jego misji, na dzień przed powrotem do Berlina okazało się jednak, że Pekin jest skłonny do negocjacji dotyczących europejskich ceł i zamiast gróźb, wybrał drogę kompromisu. Reakcje mediów są skrajne - jedni przypisują tej decyzji pełne zwycięstwo dyplomatyczne wicekanclerza, inni zaś widzą w tym jedynie podstęp i chciwość Chin. Niemniej jednak, zmiana zdania globalnego hegemona oznacza rewizję kluczowych obszarów jego polityki gospodarczej i przemysłowej.

Reklama

Komentarze

    Reklama