Ropa
Saudyjska umowa Orlenu – regionalny „game changer”
Saudyjska umowa PKN Orlen to prawdziwy „game changer”. Proces przełamywania dominacji rosyjskiej na bałtyckich i środkowoeuropejskich rynkach naftowych wkracza w kluczową fazę. Analogiczne ruchy mają miejsce także w branży gazowej.
PKN Orlen sięga po surowiec z Bliskiego Wschodu
Potwierdziły się styczniowe informacje Energetyka24.com: PKN Orlen wykorzystał nową konstrukcję kontraktów z rosyjskimi firmami Rosnieft i Tatneft Europe AG (chodzi o tzw. widełki zakupowe) do podpisania umowy długoterminowej z firmą Saudi Aramco. Dzięki temu do Gdańska będzie trafiało około 2,4 mln ton ropy rocznie z Arabii Saudyjskiej. Tym samym płocki potentat zapewnił sobie w grudniu 2015 r. w pragmatyczny sposób i na atrakcyjnych warunkach, dostawy z Rosji, a dziś sukcesywnie dywersyfikuje kierunki importowe.
W przyszłym miesiącu wysoce prawdopodobne wydaje się uruchomienie dostaw z Iranu. Zachodnie media informowały w lutym, że drugi kwartał roku to czas na testowanie nowej mieszanki ropy przez przyszłych klientów National Iranian Oil Company, a w czerwcu powinno mieć miejsce formalizowanie współpracy. Tymczasem testy irańskiej ropy przeprowadził w swoich instalacjach PKN Orlen.
Płocki potentat aktywnie bada także rynek iracki, z którego surowiec trafił już do należącej do niego rafinerii w litewskich Możejkach.
Umowa Orlen-Saudi Aramco jako bałtycki „game changer”
Nową umowę długoterminową największej polskiej firmy paliwowej ze spółką Saudi Aramco należy rozpatrywać w oparciu o zarysowany powyżej szkic sytuacyjny. W przeciwnym wypadku jej znaczenie nie będzie mogło zostać zaprezentowane w pełnym zakresie. A jest ono o wiele większe aniżeli zakontraktowany wolumen 2,4 mln ton ropy rocznie, który w zestawieniu z dostawami Rosnieftu (od 18 do 25,2 mln ton rocznie) nie wydaje się imponujący.
Najważniejszym aspektem nowego porozumienia jest jego charakter. To klasyczny „game changer”. Od momentu zawarcia kontraktu długoterminowego przez Orlen i Saudi Aramco nie tylko w Polsce, ale w całym regionie nic już nie będzie takie jak wcześniej. Rosjanie tracą monopol, a nad Bałtyk po raz pierwszy w historii wchodzi nowy gracz – Arabia Saudyjska.
Większości czytelników wydaje się to zapewne zupełnie naturalne – Moskwa i Rijad na fali spadających cen ropy zaczęły ze sobą przecież ostro konkurować. Jednak tak naprawdę Saudom wcale nie śpieszyło się z ekspansją w naszej części świata. Długotrwałe rozmowy –skoncentrowane na podpisaniu umowy długoterminowej- prowadzono przez cały 2015 r. Mimo to nie udało się zawrzeć długofalowego kontraktu, a jedynie dostawy spotowe. Problemy miały miejsce także na początku 2016 r. gdy okazało się, że oferta saudyjska prezentuje się cenowo na gorszym poziomie niż irańska.
Jak widać wszelkie przeszkody udało się ostatecznie przezwyciężyć co dla Polski ma fundamentalne znaczenie. Za trzy lata –gdy dobiegnie końca aktualna umowa z Rosnieftem- porozumienie z Saudami może okazać się kluczowe (również w kontekście wolumenu). Warto jednak w tym momencie wspomnieć, że mimo, iż jesteśmy dużym odbiorcą surowca nasz głos nie przeważyłby w kalkulacjach Rijadu jeśli Orlen nie skoncentrowałby się na pozyskiwaniu sojuszników w Szwecji i Finlandii (to odbiorcy rosyjskiej ropy). Saudi Aramco skusił bowiem prawdopodobnie dopiero połączony potencjał regionu, a strona polska musiała go w rozmowach dwustronnych i wielostronnych odpowiednio zaprezentować.
"Jagielloński" aspekt umowy Orlen-Saudi Aramco
Kontrakt PKN Orlen i Saudi Aramco to jednak regionalny „game changer” nie tylko w aspekcie bałtyckim. Potwierdza ona bowiem kwietniowe informacje Energetyka24.com o uruchomieniu dostaw saudyjskich do rafinerii w Możejkach, Litvinowie i Kralupach. Innymi słowy proces dywersyfikacji dostaw ropy naftowej wymierzony w Rosję obejmie aktywa płockiego giganta w Polsce, Czechach i na Litwie.
Saudyjska ropa i katarski gaz dla Europy Środkowej
Jeśli przyjrzeć się strategii wypierania rosyjskiego surowca z naszej części świata to budzi ona jasne skojarzenie z osią północ-południe, a więc tą samą, która napędza projekt tzw. Korytarza Północnego. W jego przypadku chodzi o skruszenie monopolu Gazpromu w Europie Środkowej przy pomocy świnoujskiego terminala LNG i projektowanego gazociągu Baltic Pipe pomiędzy Polską i Danią (na norweski gaz).
Jak więc widać głęboki proces dywersyfikacyjny, który będzie kontynuowany w nadchodzących latach, ma miejsce zarówno w obszarze ropy jak i gazu ziemnego. W obu przypadkach realizuje postulat budowy bezpieczeństwa energetycznego regionu poprzez osłabienie wpływów rosyjskich wynikających z zaszłości historycznych (infrastruktura przesyłowa wschód-zachód była budowana na obszarze satelitów ZSRS w okresie jego regionalnej dominacji). Poprzez dopuszczenie zewnętrznych dostawców i wzmocnienie konkurencyjności polskie koncerny zmieniają dotychczasowe reguły gry. Dla Kremla to prawdziwy „game changer”.
Zobacz także: Jagiellońska strategia: Orlen wypiera rosyjską ropę z Polski, Czech i Litwy