Reklama

"Rynek surowców od dłuższego czasu zmaga się z nadpodażą. Będzie ona co prawda z biegiem czasu się zmniejszać, ponieważ producenci ograniczają moce wytwórcze, jednak znacznego wzrostu cen surowców można by oczekiwać dopiero w momencie, gdy światowa gospodarka znacznie przyspieszać" – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Janusz Galas, analityk Domu Maklerskiego Deutsche Banku.

W ubiegłym roku według wstępnych szacunków Banku Światowego dynamika globalnego PKB wyhamowała do 2,4 proc. Spadek w największym stopniu dotknął kraje zaliczane do grupy BRICS, czyli Brazylię, Rosję, Indie, Chiny oraz RPA. Tempo wzrostu tamtejszych gospodarek spadło w ciągu roku z 5,1 do 3,9 proc.

"Mamy do czynienia z utrzymującym się niskim wzrostem gospodarczym. Szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde wezwała ostatnio rządy do podjęcia bardziej zdecydowanych działań zmierzających do przyspieszenia wzrostu gospodarczego" – wyjaśnia Galas.

Jeśli prognozy Banku Światowego okażą się trafne, wówczas, jak zaznacza analityk, już w tym roku możemy mieć do czynienia z dość wyraźnym odbiciem na światowych rynkach finansowych. Bank przewiduje, że w 2016 roku globalne PKB wzrośnie o 2,9 proc., czego największą zasługą będzie wzrost w najuboższych krajach świata. W kolejnych latach oczekiwane są dalsze wzrosty i osiągnięcie tempa wzrostu na poziomie 3,1 proc.

"Sytuacja na rynku surowców zależy w dużej mierze od tego, co dzieje się w Chinach. W ostatnich 2–3 miesiącach napłynęło na rynek kilka pozytywnych informacji z Państwa Środka. Były to m.in. odczyty indeksów PMI zarówno dla sektora przemysłowego, jak i dla sektora usługowego, które nieco napawają optymizmem. Pozytywne są także dane na temat chińskiego eksportu" – tłumaczy.

Ekspert odnosi się także do sytuacji na rynku ropy naftowej. Jego zdaniem w najbliższych miesiącach o wzrosty może być bardzo trudno. Powodem jest fiasko ostatnich rozmów w Dosze w sprawie zamrożenia poziomu wydobycia ropy naftowej przez największych światowych producentów, a także wzrost zapasów ropy w Stanach Zjednoczonych.

"Zakładamy, że w najbliższych tygodniach cena ropy powinna się kształtować w przedziale od 35 do 45 dolarów. Natomiast na koniec roku zakładamy, że baryłka ropy Brent osiągnie cenę 50 dolarów" – prognozuje analityk DM Deutsche Banku.

Aktualnie ceny baryłki ropy Crude waha się w okolicach 39–42 dolarów. Przeciętnie o 2 dolary więcej należy zapłacić za baryłkę ropę typu Brent.

Zobacz także: Polska Grupa Górnicza: jest porozumienie inwestorów i banków

Zobacz także: Ministerstwo Energii stawia na węgiel brunatny

Reklama
Reklama

Komentarze