Reklama

Chemia

Rosyjski Acron wraca do gry dzięki Brukseli i Niemcom. Polska chemia znów w niebezpieczeństwie

Ciche porozumienie niemiecko-rosyjskie coraz mocniej uderza w Grupę Azoty. Wpływ obu krajów na Komisję Europejską jest niebagatelny i może skutkować przyjęciem przez nią niekorzystnych rozwiązań uderzających w polską chemią i wzmacniających Acron – spółkę, która w 2012 r. próbowała dokonać jej wrogiego przejęcia. Prowadzony od kilku lat spór wkracza w nową fazę. 

Grupa Azoty to polski potentat chemiczny i jedna z największych tego typu firm w Unii Europejskiej. Ma kluczowe znaczenie w kontekście interesów państwa co wynika m.in. ze strategicznej roli jaką pełni w zapewnieniu bezpieczeństwa żywnościowego, a także z powodu ilości gazu ziemnego niezbędnego do produkcji nawozów (jest największym konsumentem w Polsce). W ostatnich latach o koncernie było bardzo głośno za sprawą rosyjskiego udziałowca spółki, firmy Acron, która w 2012 r. próbowała dokonać wrogiego przejęcia polskiego potentata. Celem Acronu było ominięcie restrykcyjnego prawa unijnego dla producentów nawozów spoza UE poprzez posiadanie własnego centrum produkcyjnego we Wspólnocie, co pozwoliłoby przejąć dużą część europejskiego rynku. Produkty wyprodukowane z wykorzystaniem taniego gazu ziemnego dostarczanego przez Gazprom byłyby bowiem znacznie tańsze od tych produkowanych przez europejskich konkurentów. Plany te jednak nie zostały zrealizowane, a interesy skarbu państwa, głównego właściciela Grupy Azoty, zabezpieczono specjalną konstrukcją statutu spółki (tzw. złota akcja).

Od tej pory Acron próbował wpływać na politykę polskiego potentata chemicznego na różne sposoby. To temat obszerny, ale jedną z pułapek zastawionych przez Rosjan były próby uzyskania wpływu na łańcuch logistyczny Grupy Azoty. Chodziło o prowadzenie lobbingu ukierunkowanego na pokazywaniu korzyści związanych z kupnem apatytów (to minerały z grupy fosforanów) do produkcji nawozów. Odbywał się on m.in. wśród polskich dziennikarzy, którym w 2013 r. zorganizowano wyprawę na Półwysep Kolski – centrum ich wydobycia.

W tym obszarze Rosjanie również nie odnotowali znaczących sukcesów. Ostatecznie Polacy wybrali kierunek afrykański i sprowadzanie zamiast apatytów - fosforytów. Wydawało się, że bezpośrednie i zakulisowe działania zmierzające do zwiększenia wpływów Acronu w Grupie Azoty nie będą kontynuowane. We wrześniu br. Reuters poinformował o rozmowach jakie rosyjski potentat prowadzi z polskim ministerstwem skarbu w sprawie zbycia posiadanych przez siebie udziałów w polskiej grupie chemicznej (około 20% akcjonariatu).

Według informacji Energetyka24.com szanse na pozytywny finał wspomnianych negocjacji są jednak niewielkie. Acron nie uzyska satysfakcjonującej oferty od polskiego rządu, poza tym ma już inny plan zwiększenia swojej obecności na rynkach europejskich – znów związany z apatytami. 

Jak twierdzą nasze źródła w Brukseli: tym razem Acron zyskał niebezpiecznego sojusznika - Komisję Europejską. Coraz wyraźniejszych kształtów nabierają prowadzone od lat w jej obrębie prace dotyczące ograniczenia zawartości kadmu w nawozach fosforowych, których bezpośrednim skutkiem będzie przyznanie Rosjanom praktycznego monopolu na dostawy nawozów na rynek europejski. Może to być bardzo poważny problem dla Grupy Azoty, która – jak większość europejskich producentów nawozów - opiera swoją produkcję na sprowadzanych z Afryki fosforytach (mają większą zawartość kadmu od apatytów). Mówiąc wprost – rozwiązania wypracowywane obecnie przez unijnych urzędników będą sprzyjać Acronowi, a w dalszej perspektywie osłabią polską grupę chemiczną rzutując na jej wyniki. W efekcie niewykluczone, że za kilka lat spółka padnie  ofiarą Rosjan, dla których rynki UE od lat pozostają głównym celem ekspansji. Do tej pory Komisja pozostaje głucha na argumenty, że nie można stronie rosyjskiej przyznawać monopolu na rynku europejskim. Tymczasem na pewno uderzy on w rolników, gdyż ceny nawozów fosforowych i NPK z pewnością pójdą w górę.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że według naszych rozmówców planom Acronu sprzyjają Niemcy posiadający ogromny wpływ na KE (co uwidoczniły ostatnie wydarzenia w obszarze gazu ziemnego np. sprawa OPAL). Nieprzypadkowo niemiecki gigant chemiczny BASF wyzbywa się aktywów nawozowych – te zgodnie z planami Berlina będą w ramach zacieśniania relacji z Rosją trafiać nad Ren ze wschodu. To już w pewnym sensie się dzieje choć nie na taką skalę jak chciałby tego Acron. Europejski przemysł nawozowy chroni się przed importem nawozów z Rosji od lat 90., gdy nałożono na nie wysokie cła antydumpingowe, które ze względu na zagrożenie utrzymano do dzisiaj. Po wejściu Rosji do WTO w 2012 r., Rosjanie zintensyfikowali swoje starania o usunięcie ceł, w tym w sądach europejskich jak i w WTO. Starają się też uniknąć tych ceł, przesyłając towar przez inne państwa. „Rosyjski potentat najprawdopodobniej plasuje część swojej produkcji w UE „z ukrycia” poprzez inne państwa, które nie są objęte cłami dumpingowymi w UE, np. Gruzję czy Armenię” – twierdzi nasz rozmówca.  Stanowisko Niemiec będzie kluczowe dla rozstrzygnięcie sprawy kadmu i już teraz pojawiają się sygnały, że Niemcy będą sprzyjać Komisji i niskim limitom.

Polski rząd powinien w sprawie nowych przepisów dotyczących zawartości kadmu w nawozach podjąć stanowcze kroki (tak jak w kwestiach gazowych) ponieważ w przeciwnym wypadku sytuacja może przybrać niekorzystny dla naszego kraju obrót.  Tym bardziej, że Grupa Azoty nie jest jedynym producentem, który walczy o wyższe limity.  Razem z polską firmą działają producenci nawozów z innych państw europejskich produkujących nawozy, w tym Hiszpanii, Francji czy Rumunii.

Reklama

Komentarze

    Reklama