Reklama

Prof. Przemysław Sadura: mamy wspólnego przeciwnika – zmianę klimatu

Autor. st. str. Noemi Biel / Państwowa Straż Pożarna / gov.pl/web/kgpsp

Nowy raport przygotowany na zlecenie Fundacji ClientEarth udowadnia, że choć w kwestii zmiany klimatu w polskim społeczeństwie wciąż istnieje wiele podziałów, to istnieją fundamenty, na których można budować politykę klimatyczną. Jak powiedział prof. Przemysław Sadura: powinniśmy skupić się na wspólnym przeciwniku – zmianie klimatu, a nie walczyć ze sobą na froncie.

Niemal 70 proc. Polaków uważa, że rząd powinien wydawać więcej na ochronę obywateli przed skutkami zmiany klimatu – wynika z badań przeprowadzonych przez agencję IPSOS i opracowanych przez zespół prof. Przemysława Sadury na zlecenie Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, opisanych w raporcie „Co Polacy naprawdę myślą o klimacie? Wyniki badania postaw wobec zmiany klimatu, polityki i prawa klimatycznego”. Choć wiele kwestii dotyczących klimatu dzieli Polaków, a podziały polityczne bywają głębokie, to są pewne tematy, które nas łączą. Takimi tematami są adaptacja i bezpieczeństwo klimatyczne. To od nich trzeba zacząć, by osiągnąć konsensus w sprawie działań proklimatycznych w Polsce – mówił w rozmowie z Energetyką24 prof. Sadura. Wbrew pozorom, wyborcy zarówno koalicji rządzącej, jak i obecnej opozycji, są skłonne wesprzeć politykę klimatyczną – mają po prostu różne wersje tej polityki. Są to fundamenty, na których musimy budować, jeśli chcemy tę politykę w ogóle mieć.

Nowy wymiar bezpieczeństwa – bezpieczeństwo klimatyczne

„W spolaryzowanym społeczeństwie ubywa spraw, o których mówimy jednym głosem. Obiegowy pogląd głosi, że różni nas wszystko poza wagą, jaką nadajemy kondycji służby zdrowia, a od niedawna bezpieczeństwu zewnętrznemu. Nasze badania dowodzą, że listę tę należy rozszerzyć. Adaptacja, czyli odpowiednie przygotowanie na zmianę klimatu, to największy polski konsensus klimatyczny. Wzrost nakładów na ten cel popiera 70 proc. Polek i Polaków, a aprobata dla tych działań idzie w poprzek politycznych podziałów” – skomentował wyniki raportu dr hab. prof. UW Przemysław Sadura, szef Katedry Socjologii Polityki na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz współautor badania.

YouTube cover video

Eksperci z Fundacji ClientEarth wskazali, że w obliczu podziałów społecznych i politycznych kluczem do przełamania barier może być koncepcja „bezpieczeństwa klimatycznego”. Jest ona odniesieniem do obecnej debaty o bezpieczeństwie narodowym i odpowiada na zagrożenia takie jak długotrwałe susze i spowodowane nimi pożary, powodzie błyskawiczne, nawałnice czy fale upałów, które zaczynają zbierać śmiertelne żniwo także w tej części świata. Zgodnie z wynikami badania 55 proc. ankietowanych uważa, że na bezpieczeństwo klimatyczne możemy przeznaczać 1 proc. naszego PKB – analogicznie do odsetka wydawanego na obronność, w 2026 r. ma to być 5 proc. PKB.

W XXI wieku o bezpieczeństwie musimy myśleć wielowymiarowo, uwzględniając kryzys klimatyczny. To nie tylko ważna kwestia bezpieczeństwa granic, ale też gwarancje dostępu do wody, żywności oraz koszty ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak podtopienia, powodzie, pożary, susza czy nawałnice. Zjawiska te często pociągają za sobą ofiary w ludziach i ogromne straty materialne.
Agnieszka Warso-Buchanan, radczyni prawna i członkini zarządu Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi
Reklama

Wyniki badania

57 proc. obywateli postrzega problem suszy w Polsce jako bezpośredni skutek zmiany klimatu i oczekuje od rządzących pilnych rozwiązań. Osobiste doświadczenia zmieniającego się klimatu to najmniej polaryzujący temat poruszany w badaniu. Coraz trudniej zaprzeczać zmianom, które dzieją się na naszych oczach. Co ciekawe, to kobiety są bardziej skłonne zwracać uwagę na bezpośrednie zagrożenia wynikające ze zmiany klimatu i to jedyny obszar w badaniu, w którym różnice między płciami są wyraźne. To także obszar, gdzie widać różnicę ze względu na wiek – starsi Polacy (40+ lat) wykazują większą świadomość bezpośrednich skutków zmian klimatycznych niż młodsi.

Większość społeczeństwa (51 proc.) zgadza się, że „zagrożenia klimatyczne należą do największych współczesnych wyzwań i wymagają jak najpilniejszych działań (27 proc. jest przeciwnego zdania). Podobna umiarkowana zgoda panuje co do antropogenicznych przyczyn zmiany klimatu. 53 proc. Polek i Polaków uznaje, że „to niewątpliwe, że przede wszystkim działalność człowieka odpowiada za obecne ocieplenie klimatu”. Jednakże, mimo ogólnej akceptacji istnienia zagrożeń klimatycznych, badacze zauważyli próby umniejszania ich znaczenia dla Polski – 36 proc. respondentów sądzi, że „globalne ocieplenie może znacząco pogorszyć warunki życia w niektórych częściach planety, ale raczej nie u nas, w Polsce”, podczas gdy 35 proc. się z tym nie zgadza.

Przekonania dotyczące realności zagrożeń klimatycznych to obszar bardzo silnie spolaryzowany politycznie. Na skali 1-5  średnia akceptacja dla stwierdzeń uznających realność zmian klimatu wynosi 3,7 wśród wyborców koalicji rządzącej, a tylko 2,9 wśród wyborców opozycji. Jak się okazało, właściwie nie było w tym obszarze różnicy między starszymi a młodszymi Polakami.

Prawie połowa (44 proc.) Polaków zgadza się, że „w Polsce powinniśmy jak najszybciej odejść od energetyki opartej na węglu i bardziej wykorzystywać inne źródła energii, w tym odnawialne”, podczas gdy przeciwnego zadania jest niecała 1/3 społeczeństwa (32 proc.). W tym przypadku polityczne podziały są bardzo głębokie – wyborcy koalicji rządzącej oceniają potrzebę na średnio 3,9 w skali 1-5, a opozycji – 2,3. Duża zgodność panuje natomiast – niestety – w podejściu do polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Aż 52 proc. Polaków zgadza się ze stwierdzeniem, że „jeśli Unia Europejska nie zmieni swojej polityki klimatycznej, to Europę czeka utrata konkurencyjności gospodarczej, a jej obywateli – znaczne pogorszenie jakości życia”.

Reklama

Co o polaryzacji sądzi autor badania?

Alicja Jankowska, Energetyka24: W odniesieniu do innych badań i raportów oraz w Pana odczuciu – Polacy wykazują obecnie mniejszą czy większą akceptację faktu zachodzenia zmiany klimatu niż w poprzednich latach? Są teraz bardziej czy mniej skłonni wspierać polityki klimatyczne niż wcześniej?

Prof. Przemysław Sadura: Trudno jest porównywać badania o różnych metodologiach, ale mogę powiedzieć o pewnych trendach i moim własnym wrażeniu. W pewnym momencie dało się zauważyć, że populiści rozsiewający dezinformację klimatyczną zmienili strategię, o czym pisałem w raporcie „Nowy negacjonizm klimatyczny. Jak populizm kształtuje nasze myślenie o walce ze zmianami klimatu”. Zaowocowało to tym, że spadł odsetek twardych negacjonistów, czyli osób podważających sam fakt zachodzenia zmiany klimatu czy wpływ człowieka na klimat.

Uwaga dezinformatorów prezniosła się na polityki klimatyczne i silne stały się narracje o tym, że nie stać nas na działania proklimatyczne, polityka Unii Europejskiej jest niebezpieczna i obniża konkurencyjność, że nie damy rady lub że tego typu działania są niepotrzebne. Negowanie polityk klimatycznych stało się częścią mainstreamu – przestało być specyfiką skrajnej prawicy i populistów. Również w Polsce partie obecnie rządzące mocno dystansują się wobec polityk klimatycznych UE, a Zielony Ład stał się chłopcem do bicia.

Po tym nastąpiła kolejna zmiana – kiedy mainstream stał się otwarcie antyklimatyczny, zaczął ponownie rosnąć odsetek osób negujących fakt zmiany klimatu i wpływ człowieka na klimat, szczególnie wśród osób młodych. Są one w orbicie działań dezinformacyjnych i – w przypadku Polski – w orbicie zainteresowania takich partii jak Konfederacja i takich polityków jak Sławomir Mentzen.

Reklama

AJ: To pokazują też inne badania, np. raport „Ziemianie atakują” z 2024 r. – młodzi są bardziej obojętni na stan środowiska niż starsze grupy wiekowe.

Wśród osób starszych jest większa świadomość, bo same mogły doświadczyć zmian i na przestrzeni lat zaobserwować np. jak zmieniły się pory roku, jak zwiększyła się częstotliwość ekstremalnych zjawisk pogodowych. To, co naukowcy mówią w oparciu o pomiary, te osoby znają z własnego doświadczenia. Młode osoby oczywiście tego typu doświadczeń mieć nie mogą.

Istotne jest też to, że starsi ogólnie czują się bardziej odpowiedzialni za dobro wspólne, a stan planety jest tym dobrem wspólnym. Było to widać również na przykładzie pandemii, opisywałem to w raporcie „Nie nasza wina, nie nasz problem”. Okazało się, że doświadczenie pandemii spowodowało, że powstały międzypokoleniowe różnice w odbiorze zjawisk klimatycznych. Covid co innego oznaczał dla osób 60+, a co innego dla najmłodszych grup wiekowych. Dla starszych był realnym zagrożeniem życia, dla młodszych – atakiem na styl życia. Lockdown oznaczał ograniczenie mobilności i konsumpcji, czyli zmianę stylu życia na mniej emisyjny, ale było to wymuszone przez okoliczności. W przypadku osób starszych zagrożenie życia spowodowało zwiększenie postrzegania zmiany klimatu jako ważnego problemu, a w przypadku młodszych roczników nastąpił spadek gotowości do ograniczeń w stylu życia, które są konieczne, by spowalniać zmianę klimatu i ograniczać jej skutki. Wśród osób młodszych obserwujemy niższą percepcję zmiany klimatu jako problemu i mniejszą gotowość do popierania polityk klimatycznych, co również może mieć związek z lockdownami.

AJ: Ważnym elementem raportu „Co Polacy naprawdę myślą o klimacie?” jest temat polaryzacji politycznej. Czym charakteryzują się wyborcy obecnej opozycji w kontekście postrzegania zmiany klimatu i polityk klimatycznych?

Z badania wynika, że wyborcy obecnej opozycji dostrzegają, że zmiana klimatu jest faktem i ma swoje określone konsekwencje, między innymi w postaci zjawisk takich jak susze czy powodzie. Nie uważają, że jest w tym sprzeczność, chociaż populiści z tej strony sceny politycznej chętnie tak głoszą – że może tylko albo wysychać, albo zalewać. Wyborcy opozycji są nawet gotowi zapłacić za działania adaptacyjne. To jednak wcale nie oznacza, że uważają zmiany klimatyczne za jedno z największych zagrożeń. Jako bardziej poważne zagrożenia mogą postrzegać np. potencjalną wojnę, kryzys gospodarczy czy migracyjny.

Mają też inną wizję polityki klimatycznej. Mogą nawet popierać działania mitygacyjne, ale na przykład prowadzone z mniejszą intensywnością i z dłuższymi okresami przejściowymi. Mogą w pewnym stopniu wspierać transformację energetyczną, ale opartą o inny miks energetyczny, z większym udziałem węgla. Wyborcy opozycji często zgadzali się ze stwierdzeniem, że to Polska powinna określać cele swojej polityki klimatycznej, nawet jeśli miałyby być one ambitniejsze niż to, co proponuje Unia Europejska. Przemawia więc do nich suwerenność energetyczna. Nie chodzi im o to, aby wcale nie podejmować wyzwań, tylko aby nie przychodziły one do nas w formie dyrektyw z Brukseli, tylko abyśmy sami mogli o nich decydować i z większym wyprzedzeniem planować zmiany w prawie tak, aby móc dawać czytelne sygnały przedsiębiorcom, by mieli czas przygotować się do ograniczeń, jakie byśmy wprowadzali. To badanie pokazuje, że „druga strona” też jest gotowa na pewną politykę klimatyczną, tylko trochę inną. Jeśli stwierdzimy po prostu, że są tam osoby, które mają niespójne poglądy i ogólnie nie mają racji, to uruchamia to tylko syndrom oblężonej twierdzy i do niczego nie prowadzi.

Reklama

AJ: A w przypadku wyborców obecnej koalicji rządzącej?

Wyborcy koalicji mają np. świadomość, że unijna polityka klimatyczna może być dla nas kosztowna i może osłabić naszą konkurencyjność wobec Chin czy USA. Są jednak gotowi do pewnych ograniczeń i poświęceń w imię działań proklimatycznych, nawet kosztem tej konkurencyjności.

Jednakże zwolennicy koalicji demokratycznej mają w zasadzie równie niską wiedzę, jak wyborcy opozycji, na temat fizycznych mechanizmów stojących za globalnym ociepleniem i kryzysem klimatycznym. Jednocześnie wierzą, że jest to problem, bo tak mówi nauka i tak mówią politycy, którym oni ufają. Gdy rozmawiamy z nimi podczas badań, to nie do końca są w stanie wyjaśnić, dlaczego właściwie klimat się zmienia. Jako rozwiązanie kryzysu klimatycznego podają przykładowo segregację odpadów czy redukcję zużycia plastiku, a to ma niewielki związek ze zmianą klimatu. Więc i po jednej, i po drugiej stronie mamy ludzi, którzy nie mają wiedzy, co się  dzieje, ale różnią się tym, w co wierzą. I to jest pewien problem.

Byłoby korzystnie zadbać o to, aby przynajmniej wśród proklimatycznych obywateli poparcie dla polityk klimatycznych było jednak oparte na rzetelnej wiedzy, a nie tylko na wierze w liderów politycznych czy środowiska naukowe.

AJ: W jaki więc sposób zmniejszać polaryzację?

Zacząć oczywiście trzeba od tego, co nas łączy, a łączy nas podejście do polityki adaptacyjnej i skupienie na usuwaniu skutków zmiany klimatu. Wyborcy po obu stronach zgadzają się, że ten obszar był zaniedbywany i potrzeba więcej inwestycji. Deklarują nawet gotowość, by przeznaczyć na to stały odsetek PKB – w badaniu pytaliśmy o 1 proc. PKB przeznaczany na tzw. bezpieczeństwo klimatyczne. To wcale nie wyklucza jednoczesnego przeznaczania środków na działania mitygacyjne. Jeśli osoby są już gotowe finansować polityki adaptacyjne, to oznacza, że akceptują fakt, że zmiana klimatu zachodzi i ma poważne skutki. Jest to konsensus, na którym można dalej budować. Z czasem można rozpocząć dialog o tym, że zamiast ciągłego wydawania coraz większych środków na adaptację, bardziej efektywne jest równoczesne zwalczanie przyczyny, czyli działania mitygacyjne. Metodą małych kroków, z szacunkiem dla osób, które mają inne poglądy, należy stopniowo zwiększać poparcie dla kolejnych polityk klimatycznych. Planeta na to zasługuje.

Reklama

Rekomendacje Fundacji ClientEarth

Badania mówią same za siebie. Polskie społeczeństwo ma dość bierności kolejnych rządów, które nie zrobiły nic, albo niewiele, by zwiększyć odporność kraju w obliczu kryzysu klimatycznego. Najpilniejsze jest opracowanie wieloletniej i uwzględniającej rozwiązania oparte na naturze polityki adaptacyjnej, która przygotuje rząd centralny, samorządy, biznes oraz zwykłych obywateli i obywatelki do wyzwań wynikających ze zmiany klimatu.
Agnieszka Warso-Buchanan z Fundacji ClientEarth

Jak wynika z badania, 53 proc. Polaków uważa, że polskie rządy w ostatnich 10 latach powinny były robić zdecydowanie więcej na rzecz ochrony klimatu. W związku z tym Fundacja ClientEarth proponuje nowelizację ustawy Prawo ochrony środowiska, w taki sposób, aby dodać do niej nowy dział: „Ochrona klimatu”. To tam można zawrzeć trzon rozwiązań proponowanych przez Fundację, a zmiany w innych ustawach miałyby charakter pomocniczy. Propozycje Fundacji wyjaśniła dla Energetyki24 Agnieszka Warso-Buchanan:

  • Minimalny roczny próg wydatków publicznych na poprawę polskiego bezpieczeństwa klimatycznego, wynoszący 1 proc. krajowego PKB – chodzi o inwestycje w nowoczesną infrastrukturę, pomoc dla poszkodowanych, ochronę zdrowia oraz dostosowanie się do coraz bardziej ekstremalnych i niszczycielskich w skutkach zjawisk pogodowych. Zmiana klimatu jest zjawiskiem w pewnym stopniu podobnym do wrogich działań wojennych – grozi narażeniem życia i zdrowia obywatelek i obywateli, zniszczeniem gospodarki m.in. ogromnymi stratami w rolnictwie oraz spustoszeniem przyrody. Tak jak dla sił zbrojnych broniących kraj określony jest minimalny pułap finansowania z budżetu państwa, tak i na działania zabezpieczające Polskę przed niszczycielskimi skutkami zmiany klimatu, w szczególności na adaptację, powinny być przeznaczone odpowiednie pieniądze z budżetu państwa. Konieczne jest zwłaszcza zapewnienie odpowiedniego finansowania samorządom. Ponadto, proponowany mechanizm powinien w sposób priorytetowy traktować wydatki na rozwój energetyki rozproszonej i lokalnych społeczności energetycznych.
  • Powołanie Rzecznika Bezpieczeństwa Klimatycznego, który stojąc na czele niezależnej, eksperckiej instytucji pilnowałby, żeby państwo realizowało swoje obowiązki wobec obywateli – i mógłby z tego rozliczać władze, a także zwalczać dezinformację klimatyczną. Podobne instytucje działają już m.in. w Wielkiej Brytanii, Nowej Zelandii czy Danii.
  • Obowiązek posiadania planów adaptacyjnych – każda gmina, województwo i całe państwo powinny mieć konkretny plan radzenia sobie ze skutkami zmian klimatu z przypisanym budżetem i jasno określonym zakresem zadań. Plany powinny być zhierarchizowane i spójne ze sobą, a działania w nich zawarte w dużej mierze oparte na nature based solutions".

Czytaj też

Badanie i Fundacja

Sondaż został zrealizowany w maju 2025 r. przez agencję IPSOS, według scenariusza przygotowanego przez prof. Przemysława Sadurę, na reprezentatywnej próbie 1000 osób z wykorzystaniem metod ilościowych i jakościowych, aby uzyskać pełniejszy obraz opinii respondentów. Część wywiadów przeprowadzono telefonicznie (CATI), a część online (CAWI), stosując podejście mixed-mode.

Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi działa w Polsce od 15 lat. Warszawski zespół tworzy blisko 30 osób. Fundacja wykorzystuje narzędzia prawne, aby wprowadzać systemowe zmiany na rzecz ochrony klimatu i środowiska w Polsce i na świecie. Fundacja jest częścią ClientEarth, globalnej organizacji pozarządowej, która zatrudnia prawie 300 osób w ośmiu biurach na świecie i prowadzi działalność w ponad 50 krajach.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama