Federacja Rosyjska jest czwartym największym emitentem gazów cieplarnianych na świecie. Władze kraju zobowiązały się w marcu, że ich "produkcja" będzie utrzymywana na poziomie około 25 - 30% mniejszym, aniżeli w roku 1990 - przed upadkiem ZSRR z jego rozległym kompleksem przemysłowym.
Zieloni twierdzą, nie bez słuszności, że takie limity są zbyt łatwe do spełnienia i w gruncie rzeczy niczego nie zmieniają, ponieważ Związek Radziecki był gigantycznym "trucicielem", a dzisiejsza Rosja nie dysponuje już tak rozbudowaną bazą przemysłową - trzeba mieć zatem na uwadze, że jakiekolwiek porównywanie tych okresów jest obarczone sporym marginesem błędu.
Szczególnie mocne protesty płyną ze środowiska Climate Action Tracker, które zrzesza cztery globalne grupy badawcze. To właśnie one oceniły zobowiązania Moskwy, jako "niewystarczające" i "poniżej średniej". Aby wywrzeć większą presję na FR, przekazano te opinie innym wielkim emitentom - Stanom Zjednoczonym, Chinom i Unii Europejskiej.
Władimir Czuprow, szef programu energetycznego Greenpeace mówi: „Ta deklaracja to tragedia, katastrofa. (...) Z limitami na poziomie 25 - 30% wysyłamy mniej więcej taki komunikat:: Chłopaki, zostaliśmy w XX wieku z naszą węglocentryczną technologią".
Czuprow chciałby, żeby Rosja, kraj dysponujący największym terytorium na swiecie, zrobił więcej dla ochrony klimatu. Zwłaszcza, że jego najbogatsza firma - Gazprom - jest równocześnie (według danych organizacji) największym globalnym emitentem gazów cieplarnianych. Dobrym rozwiązaniem, oczywiście w przekonaniu reprezentanta Greenpeace, byłoby zwiększenie udziału OZE w miksie energetycznym i rozwijanie nowoczesnych technologii. Zieloni szacują, że w chwili obecnej 90% energii wytwarzanej w FR pochodzi z wykorzystania ropy naftowej, gazu i węgla, a za 85% emisji CO2 odpowiada właśnie przemysł energetyczny.
Greenpeace, WWF, etc. skarżą się również, że rząd federalny nie konsultuje z nimi w wystarczającym stopniu założeń krajowej polityki klimatycznej.
Oczywiście z takim stanowiskiem głęboko nie zgadza się doradca Władimira Putina ds. klimatu, który udzielił wywiadu agencji Reuters: „To jest tylko ich opinia, która nie odzwierciedla rzeczywistości i nie jest obiektywna" - powiedział Aleksander Bedricki, dodając jednocześnie, że Rosja zamierza trzymać się zadeklarowanego planu.
W jego opinii limity przyjęte przez Moskwę mają solidne uzasadnienie merytoryczne i odzwierciedlają moment rozwojowy, w którym znajduje się kraj:
„Mogą mówić, co zechcą, ale oparliśmy nasze zobowiązania na analizie około 70 scenariuszy, uwzględniających różne kierunki zmian klimatycznych (...) Porównywanie deklaracji Kremla z tymi, które złożyły państwa rozwinięte gospodarczo, jak Stany Zjednoczone, czy kraje członkowskie UE, jest zwyczajnie niesprawiedliwe, ponieważ Rosja jest nadal w okresie transformacji gospodarczej" - uważa doradca Władimira Putina.
Aleksander Bedricki bardzo mocno podkreślił także rolę zwiększenia efektywności energetycznej oraz rozwijania Odnawialnych Źródeł Energii. Na zakończenie podzielił się refleksją, z której wynikało, że minimalizacja szkodliwego oddziaływania na klimat jest oczywiście ważna, ale nie powinna zagrażać rozwojowi społeczno - ekonomicznemu. Z tej perspektywy, zobowiązania przyjęte przez Moskwę wydają się, jego zdaniem, optymalne.
Zobacz także: Forum Ekonomiczne: Unia Energetyczna zmierza w stronę „Unii Klimatycznej”
Zobacz także: Forum Ekonomiczne: "Globalny handel emisjami to mrzonka"