Reklama

Studenci latali dronem nad flotą cieni. Odkryli sekret Rosjan

Władimir Putin siedzący przy długim stole na spotkaniu w sprawie gospodarki Rosji.
Autor. http://en.kremlin.ru/events/president/news/78712/photos/84493

Niemieccy studenci dziennikarstwa znaleźli powiązania między podejrzanymi statkami krążącymi u wybrzeży europejskich krajów a rojami dronów nad bazami wojskowymi w Holandii i w Niemczech. W dużej mierze dzięki źródłom z otwartego dostępu.

Bohaterami tej historii są studenci Axel Springer Academy: Michèle Borcherding, Clara Veihelmann, Luca-Marie Hoffmann, Julius Nieweler, Tobias Wellnitz, Sergen Kaya i Clemens Justus. Siedmioro młodych ludzi przez pięć tygodni analizowało wykradzione tajne dokumenty, dziesiątki tysięcy danych do śledzenia statków i przeloty dronów – opisał Henk van Ess, ekspert OSINT, były członek redakcji Bellingcat.

Nieprzypadkowe incydenty

Niemieccy studenci postanowili sprawdzić, czy doniesienia o powiązaniu tajemniczych dronów nad europejskimi miastami, a przede wszystkim infrastrukturą krytyczną, i statków, które można uznać za należące do floty cieni mogą być prawdziwe. O takich przypuszczeniach pisaliśmy w przeszłości na łamach E24.

YouTube cover video

Co ich zaintrygowało? Następujące po sobie wydarzenia, które uznali za nieprzypadkowe – a przynajmniej postanowili spróbować to udowodnić. W nocy 16 maja br. dwa statki – jeden na niemieckich wodach, drugi na holenderskich – znalazły się w podejrzanej pozycji.

Statek HAV Dolphin pływający pod banderą Antiguy i Barbudy robił okrążenia w niemieckiej Zatoce Kilońskiej przez dziesięć dni, nie dostarczając żadnych ładunków, a kręcąc się w pobliżu stoczni wojskowych, nad którymi przez trzy dni obserwowano drony. W tym samym czasie 115 km od holenderskiej wyspy Schiermonnikoog statek HAV Snapper wypłynął i zatrzymał się pośrodku otwartego morza. Pojawił się tam dokładnie na dwie godziny przed pojawieniem się siedmiu dronów nad rosyjskich frachtowcem eskortowanym przez niemieckie władze przez Morze Północne. HAV Snapper pozostał tam przez cztery dni, również zataczając kręgi.

Ten rosyjski frachtowiec, Łauga – dawniej nazywany „Iwan Szczepietow” – poprzedniego lata pojawił się w syryjskim porcie Tartus. To jedyna rosyjska baza morska na Morzu Śródziemnym i miejsce, gdzie cumują rosyjskie okręty podwodne.

Reklama

Schematyczne operacje

Według tajnych raportów BKA (Federalnego Urzędu Policji Kryminalnej w Niemczech), do których udało się dotrzeć studentom: w samym 2025 roku odnotowano 1072 incydenty z udziałem 1955 dronów (według stanu na 19 listopada). Czterdzieści pięć procent z nich miało miejsce w godzinach wieczornych. Roje dronów latały „prawie wyłącznie nad lub w pobliżu obiektów wojskowych”.

Tylko w 29 z 498 zbadanych przypadków udało się zidentyfikować pilotów dronów. W 88 proc. przypadków władze nie były w stanie nawet określić typu drona. Sama BKA oceniła, że „pojedyncze incydenty wskazują na złożoność operacji wymagających dużych zasobów finansowych i logistycznych”.

Te operacje dotyczyły zarówno lotnisk (lotnisko w Monachium w październiku, drony zauważone po raz pierwszy 2 października), jak i baz wojskowych (np. amerykańska baza lotnicza w Ramstein, nad którą regularnie obserwowano nieznajome drony w pierwszym kwartale br.). Ale dotyczy to także infrastruktury krytycznej, np. terminala LNG Stade niedaleko Hamburga, gdzie między lutym a marcem 2025 r. zaobserwowano trzy przeloty dronów. Lista obiektów, nad którymi krążyły w tym roku drony z uzyskanych przez niemieckich studentów źródeł znajduje się tutaj.

Mapa ruchu statków udostępniona przez niemieckich studentów.
Mapa ruchu statków udostępniona przez niemieckich studentów.
Autor. https://www.digitaldigging.org/p/they-droned-back

Schemat może zaniepokoić: drony nie tylko latają nad lotniskami, ale systematycznie monitorują instalacje wojskowe – często podczas newralgicznych operacji. W Ramstein w czasie przelotów niezidentyfikowanych dronów „akurat” ćwiczyli ukraińscy żołnierze.

Reklama

Przypadek HAV Dolphin

Żeby zbadać wszystkie te przypadki, grupa studentów zaczęła niemal niewinnie. Udało im się dotrzeć do maila, z którego wynikało, że wszystkie ministerstwa spraw wewnętrznych niemieckich landów otrzymały polecenie udzielania jednolitych odpowiedzi na pytania dotyczące obserwacji dronów. „Kraje związkowe zwarły szeregi. Nikt nie czuł się odpowiedzialny. Byliśmy przekierowywani od jednego rzecznika do drugiego i mieliśmy wrażenie, że lewa ręka nie wie, co robi prawa” – skomentowała Michèle Borcherding. Jak dodała, odpowiedzi, które otrzymali były „niemal identyczne”, co jeszcze bardziej wzbudziło podejrzenia młodych dziennikarzy.

Dotarli do tajnych raportów BKA i analizowali ruchy statków. Tą częścią pracy kierowała Clara Veihelman. Wykorzystali dane AIS (automatycznego systemu identyfikacji używanego przez statki) z portalu Global Fishing Watch. Szukali anomalii i udało im się je znaleźć. Jak można się domyślić, zwykłe statki przewożące towary poruszają się między określonymi punktami, a dziennikarze zaobserwowali takie statki, które robiły pętle – zupełnie bez celu. Eksperci, z którymi skontaktowała się grupa, potwierdzili, że nie jest to normalne.

Najbardziej „uderzającym” przykładem jest statek HAV Dolphin. Przez niemal miesiąc między marcem a kwietniem znajdował się w stoczni Pregol w Obwodzie Królewieckiem – obiekcie, który ma udokumentowane powiązania z rosyjskim wojskiem i Rosatomem.

I tutaj małe wtrącenie. Jak również ustalili studenci, rosyjska spółka jądrowa Rosatom, ma swoją własną flotę dronów. Nie może to do końca zaskakiwać, ponieważ firma ta nie zajmuje się wyłącznie cywilką energetyką jądrową. Jest ona odpowiedzialna także za broń jądrową i program okrętów podwodnych, jak i za flotę lodołamaczy o napędzie jądrowym. A co z dronami Rosatomu? Mogą startować ze statków i lądować na nich – jak przekazano w oficjalnej prezentacji firmy, którą znaleźli młodzi dziennikarze.

Ale wróćmy do przygód HAV Dolphin. Z Obwodu Królewieckiego statek udał się do Zatoki Kilońskiej, gdzie spędził 10 dni (od 1 do 10 maja) – i dokładnie w tym okresie zaobserwowano drony nad stoczniami wojskowymi w Niemczech oddalonymi od HAV Dolphin o 25 kilometrów. Obserwatorzy zauważyli, że drony zdawały się nadlatywać z kierunku Morza Bałtyckiego.

Statek HAV Dolphin był trzykrotnie kontrolowany przez niemieckie i holenderskie władze – niczego nie odnaleziono. Kontrole te były jednak „powierzchowne” i „miały symboliczny charakter” – dowiedzieli się niemieccy studenci. Nie otwarto choćby wszystkich znajdujących się na statku kontenerów, zgodnie z informacją uzyskana z anonimowych źródeł. Z kolei cała załoga statku składała się z Rosjan.

Wśród metod śledztwa studentów znalazł się nawet przelot dronem nad HAV Dolphin. Wcześniej ścigali statek przez kolejne europejskie kraje samochodem, próbując nadążyć za jego morską trasą. Z powietrza udało im się potwierdzić, że statek ma 88 metrów długości i 12 metrów szerokości oraz otwartą ładownię z pokrywami krat, typowymi dla wielozadaniowych frachtowców.

Niemieckie źródła przekazały im, że załogę stanowili wyłącznie rosyjscy marynarze. Niemiecki wywiad wyjaśnił, że rosyjskie służby wywiadowcze wykorzystują tzw. agentów niskiego szczebla do szpiegostwa, sabotażu i innych działań destrukcyjnych. Ci agenci działają za niewielkie kwoty w interesie wrogich służb wywiadowczych, nie będąc ich członkami. Są wykorzystywani do stosunkowo prostych operacji. Narażanie ich na niebezpieczeństwo jest akceptowane jako koszt prowadzenia działalności. Są to głównie młodzi mężczyźni w niestabilnej sytuacji życiowej, doświadczający trudności finansowych. Są rekrutowani online za pośrednictwem komunikatorów i mediów społecznościowych. Ich motywacje są zarówno finansowe, jak i ideologiczne.

Prokurator w Monachium nie znalazł dowodów łączących incydenty z dronami z agentami. Służby wywiadowcze potwierdzają jednak, że taktyka ta istnieje i jest aktywnie stosowana

Prezes HAV Shipping, Petter Kleppan, odniósł się do ustaleń zespołu: „Klientami HAV są wyłącznie duże, uznane firmy europejskie. Transportujemy towary suche z portu do portu – stal, krawężniki, zboże, złom. Typowa faktura: około 50 000 euro. Nie mamy rosyjskich klientów i nie generujemy z Rosji żadnych przychodów”.

Reklama

Podejrzane zachowanie

Zespołowi udało się ustalić 19 korelacji czasowych i geograficznych między obserwacjami dronów a pozycjami trzech statków. Kiedy drony pojawiły się nad północnymi Niemcami, często wiele statków jednocześnie wykazywało podejrzane zachowanie.

Jednak zdaniem niemieckich studentów dziennikarstwa, „trop prowadzi do Rosji”. „Nie jest to bezdyskusyjne, ale obecnie jest to najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie. Systematycznie zestawiamy obie te rzeczy: tajne raporty o incydentach z dronami i trasy statków. Przynajmniej można rozpoznać pewien schemat” – skomentowali.

Nie wiemy, jaki zakres wiedzy na temat działalności rosyjskich dronów i ich startowania z rosyjskich statków mają europejskie agencje wywiadowcze, jednak wszystko wskazuje na to, że – przynajmniej w niemieckich służbach – istnieje pewna świadomość w tym zakresie. Nie wszystko może być upublicznione, jednak już wcześniej dziennikarze wskazywali na możliwość startowania dronów z pokładów floty cieni. To, co zmieniła praca siedmiorga młodych Niemców, to w gruncie rzeczy uzyskanie dowodów na podejrzaną działalność – z wykorzystaniem, w dużym stopniu, otwartych źródeł, które zostały przekazane opinii publicznej.

Czytaj też

Drony nad obiektami wojskowymi czy infrastrukturą krytyczną startujące ze statków, z którymi w żaden sposób nie potrafi poradzić sobie szereg europejskich krajów leżących nad Bałtykiem i Morzem Północnym? To kolejny rozdział wojny hybrydowej, która ma to do siebie, że potrafi być prawdziwie zaskakująca. A jeśli nie jesteśmy w stanie nawet rozpoznać wroga, to tym bardziej nie możemy z nim zawalczyć.

Reklama

Komentarze

    Reklama