Wiadomości
Nowy kierunek dostaw ropy wzmocni bezpieczeństwo energetyczne kraju [KOMENTARZ]
Wokół współpracy Orlenu z Saudi Aramco próbuje się robić atmosferę sensacji. Tymczasem ta współpraca przynosi Polsce już teraz realne korzyści, a obowiązujące regulacje prawne dobrze chronią przed zagrożeniami.
Wśród zarzutów, mających podważyć sens wspomnianej współpracy, najcięższy kaliber mają dwa. Pierwszy – to współpraca Aramco z putinowską Rosją. Drugi – to niekontrolowane wpuszczenie Saudyjczyków do państwowego koncernu i w związku z tym zagrożenie dla bezpieczeństwa naszych aktywów energetycznych.
Jeśli chodzi o pierwszy zarzut, to należy podkreślić, że jednym z tych globalnych graczy, którzy najbardziej zyskują na problemach i izolacji Rosji po agresji na Ukrainę, jest właśnie Saudi Aramco. Pod dyplomatycznymi deklaracjami o zainteresowaniu wspólnymi projektami z Rosją kryje się konsekwentnie realizowana strategia eliminacji rosyjskiej konkurencji z interesujących Saudyjczyków rynków. A także chęć dyktowania własnych warunków w potencjalnych wspólnych projektach. Nie jest przypadkiem bardzo duża aktywność Aramco w Azji od początku bieżącego roku. Na początku 2022 r. zawarto aż dziesięć porozumień ws. projektów downstream i niskoemisyjnej energetyki z Koreą, trwa i rozwija się współpraca z Tajlandią. Osłabienie Rosji wykorzystano również, zawierając umowy z Chinami, m.in. umowę dotyczącą budowy wielkiego kompleksu petrochemicznego. Obecność Saudi Aramco w Europie także nie leży w interesie Rosji – przypomnijmy, że po informacji o planach wejścia Aramco w Rafinerię Gdańską „Kommiersant" określił to jako zagrożenie dla rosyjskich interesów. Zresztą bardzo słusznie, bowiem ta współpraca ma na celu m.in. odejście od przeróbki rosyjskiej ropy jako core businessu gdańskiego zakładu. O wiele większy projekt Saudyjczycy realizują razem z Repsolem w Hiszpanii, gdzie powstaje jedna z największych na świecie fabryk paliw syntetycznych, wykorzystujących odnawialny wodór i CO2 jako jedyne surowce.
Czytaj też
Czy konsekwentna odmowa zwiększania wydobycia ropy naftowej przez państwa OPEC+, z Arabią Saudyjską na czele, służy interesom rosyjskim, jak chcą Stany Zjednoczone? Pośrednio tak, ale nie łudźmy się – w twardej grze biznesowej nie chodzi o Rosję, a o własne interesy. USA są zainteresowane spadkiem cen ropy i spadkiem cen paliw, na które popyt wzrósł bardzo od końca ubiegłego roku, a państwom naftowym o to, by wykorzystać ostatnie dekady gospodarki opartej na ropie. Dlatego – niezależnie od wojny w Europie – Saudyjczycy nie będą skłonni do „promocji" na ropę.
Co do zarzutów potencjalnego zagrożenia dla naszych interesów, brzmi on poważnie, jednak jak dotąd nie przedstawiono żadnego konkretnego argumentu na potwierdzenie tej tezy. Aramco jest w Rafinerii Gdańskiej mniejszościowym udziałowcem, a więc kontrolowany przez państwo Orlen zachował tu swoją decyzyjność. Treści umowy między Orlenem a Saudi Aramco nie znamy, lecz – jakakolwiek by ona nie była – to przepisy ustawowe dostatecznie chronią polski interes. Ustawa o kontroli inwestycji stanowi, że nabycie co najmniej 20 procent udziałów w podmiocie zajmującym się produkcją albo magazynowaniem paliw przez podmiot spoza państw OECD wymaga przeprowadzenia postępowania kontrolnego przez prezesa UOKiK i braku jego sprzeciwu. Swój sprzeciw w zakresie sprzedaży mienia stanowiącego infrastrukturę krytyczną wyrazić może również minister aktywów państwowych. Nie widać więc pola dla szkodliwej dla Polski transakcji – o ile w ogóle inwestujący w gdański zakład Saudyjczycy mieliby taki pomysł, co jest wątpliwe.
Czytaj też
Zatem zagrożenia są nawet nie potencjalne, ale domniemane i nieudowodnione, a korzyści – całkiem konkretne. Dzięki joint venture Orlenu z Aramco udało się zwiększyć dostawy ropy naftowej od tego partnera do 20 mln ton rocznie, co stanowi 45% zapotrzebowania całej Grupy Orlen. O ile jeszcze w 2013 roku 98% ropy przerabianej w polskim koncernie stanowiła ropa rosyjska, to obecnie jest to 30%. Owszem, o 30% za dużo, ale takie kontrakty, jak z Saudi Aramco, otwierają perspektywy eliminacji tego surowca. Orlen w tym kierunku konsekwentnie podąża.
Autor: dr Piotr Balcerowski, wiceprezes Instytutu Staszica