Analizy i komentarze
Berlin szuka pieniędzy, a frustracja Niemców coraz bardziej rośnie [KOMENTARZ]
Mimo trwających protestów na terenie całego kraju, Berlin na początku tygodnia zdecydowanie wprowadził środki oszczędnościowe do budżetu na rok 2024, obejmujące m.in. wycofanie dotacji dla paliwa rolniczego oraz zwiększenie podatku od biletów lotniczych. Głównym celem jest pokrycie deficytu w wysokości dziesiątek miliardów euro, które „zniknęły” z kasy państwa.
Na szczeblu państwowym trwa intensywna debata dotycząca budżetu na nadchodzący rok. Koalicja rządząca stoi przed niemałym wyzwaniem, ponieważ po decyzji Federalnego Trybunału Konstytucyjnego musi znaleźć sposób na pokrycie deficytu w krajowym budżecie oraz w funduszu klimatycznym i transformacyjnym. Przypomnijmy, że w listopadzie sędziowie Trybunału Konstytucyjnego uznali za niezgodne z niemiecką ustawą zasadniczą przeniesienie niewykorzystanych środków z długu zaciągniętego w celu zwalczania pandemii w 2021 roku do Funduszu Energii Klimatu i Transformacji. W konsekwencji decyzja poskutkowała utratą dziesiątek miliardów euro, które w złożeniu rządu, miały być przeznaczone na różne programy wspierające modernizację gospodarki i ochronę środowiska, takie jak dotacje dla pojazdów elektrycznych czy wymiana przestarzałych systemów grzewczych. Rzecznik rządu, Steffen Hebestreit, oznajmił, że ostateczna luka w finansowaniu wyniosła niemal 30 miliardów euro.
Czytaj też
Czytaj też
W obliczu wysokich cen energii, pogarszającej się kondycji krajowej gospodarki i nieudolnych działań rządu w łagodzeniu sytuacji, narasta frustracja w niemieckim społeczeństwie. Wyraża się to rekordowo niskim poparciem oraz wzrostem notowań opozycji, która aktywnie wykorzystuje okazję do zdobycia nowego kapitału politycznego. Niemcy zaczynają coraz wyraźniej mówić „dość” nieudolnej polityce koalicji sygnalizacji świetlnej i obietnic poprawy sytuacji, czego przykładem są trwające od poniedziałku protesty rolników na ulicach niemieckich miast. Dziś dołączyli do nich kolejarze niezadowoleni z warunków pracy, skutecznie uniemożliwiając transport na terenie całego kraju.
Gdzie Berlin szuka teraz oszczędności?
Propozycja rządu przewiduje podwyżki w sektorze transportowym, jednak to nie one są głównym źródłem społecznego niezadowolenia. Od maja planowane jest zwiększenie o ok. 20% podatku od biletów lotniczych, którego wysokość zależy od pokonanego dystansu. Obecnie, zgodnie z danymi urzędu celnego, opłata za pasażera wynosi 12,48€ w przypadku lotów do 2500 km, 31,61€ na trasach o długości 2500-6000 km, oraz 56,91€ dla podróży przekraczających 6000 km.
Czytaj też
2/3
— Michał Kędzierski (@mlkedzierski) January 9, 2024
ma służyć podreperowaniu budżetu RFN. Pierwotnie 🇩🇪rząd planował objęcie akcyzą paliwa lotniczego, ale na skutek lobbingu branży zdecydował się w zamian na podniesienie opłaty płaconej za pasażera. Wg 🇩🇪branży w mniejszym stopniu uderzy to jej konkurencyjność względem...
Jak tłumaczył Michał Kędzierski, analityk OSW ds. polityki energetycznej Niemiec, rząd zwracał jeszcze uwagę na kwestię opodatkowania paliwa lotniczego, jednakże wpływowe lobby skutecznie zablokowało ostatecznie ten pomysł. Niemiecka branża paliwowa argumentowała to tym, że wprowadzenie podatku od podróży w mniejszym stopniu wpłynie na konkurencyjność w porównaniu do opodatkowania paliwa lotniczego, co miało na celu ochronę interesów krajowych wobec zagranicznych hubów i linii lotniczych. Ostatecznie to krajowe linie lotnicze zostały objęte podwyżkami, które, co ciekawe, nie będą mogły być przeniesione na klientów. Rząd nakłania przewoźników do absorbowania tych opłat, choć można się spodziewać, że kreatywność księgowości pozwoli znaleźć sposoby na obejście tych przepisów. Analizy ekspertów sugerują, że wprowadzenie tego podatku przyniesie dodatkowe wpływy do kasy państwa w wysokości 445 milionów euro, co podniesie łączną sumę do 2,3 miliarda euro rocznie.
Niemieccy rolnicy wyjechali na ulice
Trwa czwarty dzień ogólnokrajowego protestu rolników przeciwko polityce oszczędnościowej rządu Olafa Scholza. Mówią stanowcze „nie” zniesieniu zwolnienia z akcyzy używanego w rolnictwie oleju napędowego. Do tej pory przedsiębiorstwa rolne mogły uzyskać częściowy zwrot podatku energetycznego od oleju napędowego w wysokość ok. 20 centów za litr. Początkowo zniesienie ulgi zwanej Agrardiesel, obowiązującej od ponad 70 lat, miało nastąpić natychmiastowo, lecz ostatecznie zdecydowano się na jej stopniowe wprowadzanie. I tak od marca niemieccy rolnicy zapłacą 40% podatku, od 2025 roku 70%, a od 2026 r. już zapłacą pełną sumę. „Takie rozwiązanie to umieranie na raty” – mówił w Deutsche Welle szef Niemieckiego Związku Rolników Joachim Rukwied. Zgodnie z wyliczeniami, do budżetu mogłaby wpłynąć nawet 440 miliona euro.
Czytaj też
W planach poszukiwania pieniędzy pojawił się również pomysł całkowitego uchylenia z podatku od pojazdów używanych w rolnictwie oraz leśnictwie, co miało przynieść od kasy państwa ok. 1 miliarda euro rocznie. Ostatecznie rząd wycofał się z tego pomysłu przyciśnięty społecznym niezadowoleniem.
Poza kolejarzami, do niemieckich rolników przyłączą się także rybacy, którzy sprzeciwiają się propozycji rządu wycofania dofinasowania do rybołówstwa. Według planów sygnalizacji świetlnej, kwota ta spadnie o 80%, z 670 do 134 milionów euro. Pieniądze te miałyby być przeznaczone m.in. na modernizację floty kutrów na bardziej przyjazne środowisku oraz ochronę morskiej flory i fauny. Susanne Voss, reprezentantka stowarzyszenia wędkarskiego w Szlezwiku-Holsztynie zapowiada, że jeśli w najbliższych dniach propozycja rządu nie ulegnie zmianie, członkowie stowarzyszenia dołączą 15 stycznia do końcowej demonstracji na ulicach Berlina.
Czytaj też
Czytaj też
Dobra mina do złej gry
Podczas gdy polskie media skupiają się na krajowej scenie politycznej, w Niemczech zachodzą wydarzenia równie intrygujące, co niepokojące z perspektywy funkcjonowania naszych zachodnich sąsiadów. Niemiecki rząd rozpoczyna rok od fali protestów paraliżujących kraj, co stanowi istotne wyzwanie dla jednej z największych gospodarek świata. Niekonsekwentna, chaotyczna polityka tylko zwiększa niezadowolenie społeczne. Z przeprowadzonych w listopadzie ubiegłego roku badań wynika, że 68% mieszkańców nie widzi korzystnej przyszłości dla obecnej koalicji, a ponad 40% ankietowanych liczy na przyspieszone wybory. Byle tylko zmienić rząd.