Reklama

Analizy i komentarze

Afrykańskie przewroty w bogatych w surowce energetyczne państwach [KOMENTARZ]

Autor. hdptcar from Bangui, Central African Republic/wikimedia/CC BY-SA 2.0

Latem 2023 roku na terenie Afryki mieliśmy do czynienia z dwoma przewrotami, które skutkowały przejęciem władzy przez wojskowe junty. Wspólnym mianownikiem zamachów stanu w Nigrze i Gabonie jest chęć uniezależnienia się od Francji, a oba kraje charakteryzuje ogromne bogactwo w surowce energetyczne.

Reklama

Pierwszy z przewrotów wojskowych na Czarnym Lądzie miał miejsce w Nigrze. 26 lipca demokratycznie wybrany i wspierający współpracę z Unią Europejską prezydent Mohamed Bazoum został obalony przez wojskową straż prezydencką i zatrzymany w areszcie domowym. Nowe władze na czele z generałem Abdourahamanem Tchianim mają prorosyjskie poglądy oraz cieszą się poparciem części społeczeństwa, które demonstruje je na licznych manifestacjach, podczas których powiewają rosyjskie flagi, a palone są te francuskie.

Reklama

Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS), która zrzesza 15 państw regionu (chociaż Niger stał się już czwartym tymczasowo zawieszonym członkiem), zapowiedziała interwencję zbrojną w celu przywrócenia demokratycznych władz. Warto wspomnieć, że na terenie kraju swoje bazy wojskowe mają Amerykanie oraz Francuzi. Nigerska junta w obawie przed konfliktem zawiązała sojusz militarny z dwoma sąsiednimi państwami – Mali i Burkina Faso – w których władze również sprawują wojskowi puczyści, wspierani zbrojnie przez Grupę Wagnera. Działanie tej ostatniej, zwłaszcza po śmierci Jewgienija Prigożyna (który notabene w przededniu swojej śmierci podróżował po Afryce Subsaharyjskiej), wisi na włosku. Niewykluczone jest, że jej aktywa zostaną przejęte bezpośrednio przez rosyjskie Ministerstwo Obrony.

To wszystko sprawia, że pod dużym znakiem zapytania stoi dalsze działanie nigerskiej kopalni uranu – SOMAIR. World Nuclear Association podaje, że kopalnia, która w 2022 roku odpowiadała za wydobycie 2020 ton uranu (stanowiło to ponad 4% globalnej produkcji, a sama kopalnia okazała się być siódmą największą na świecie), jest własnością francuskiej spółki skarbu państwa – Orano (dawniej: Areva). Przedsiębiorstwo posiada większościowy pakiet 63,4% udziałów, natomiast reszta należy do nigerskiego rządu.

Reklama

#READ[ articles: 1017105 | showThumbnails: true ]

W pierwszych dniach po zamachu stanu francuskie władze postanowiły ewakuować swoich obywateli, którzy w dużej mierze byli zatrudnieni przez Orano. Firma ogłosiła jednak, że działanie kopalni jest niezagrożone, ponieważ 99% pracowników zakładu wydobywczego stanowią Nigerczycy. Zaznaczyła również, że Orano, będące trzecim największym producentem uranu na świecie, posiada zdywersyfikowany portfel kopalni, ponieważ prowadzi wydobycie również w Kanadzie i Kazachstanie (chociaż warto pamiętać, że SOMAIR jest największym zakładem wydobywczym przedsiębiorstwa).

Wobec zaognionej sytuacji między dwoma krajami, a także w obliczu wojny, która może wybuchnąć w każdej chwili, ciężko jest jednak spodziewać się dalszej, niezakłóconej pracy kopalni. Pojawiają się głosy, że sankcje, które zostały nałożone na Niger, są bardzo dotkliwe i mogą doprowadzić do rychłego zamknięcia kopalni SOMAIR, która boryka się z problemami logistycznymi . Oddala się również perspektywa uruchomienia planowanej kopalni Imouraren, której 57,65% udziałów posiada Orano, 9% doskonale znane w Polsce koreańskie KHNP, a pozostałe 33,35% należy do nigerskiego skarbu. Trudno sobie obecnie wyobrazić współpracę gospodarzy z zachodnimi spółkami. Niger, który według wskaźnika HDI jest trzecim najsłabiej rozwiniętym krajem na świecie, ale siódmym największym producentem uranu, chociaż nie czerpie zbyt dużych korzyści ze swojego surowcowego bogactwa, może stracić i tak ważną część przychodów do krajowej gospodarki.    

Nieco ponad miesiąc po zamachu stanu w Nigrze, 30 sierpnia puczyści przejęli władzę w afrykańskim Gabonie. Było to pokłosie wyborów prezydenckich, które odbyły się 26 sierpnia i wygrał je urzędujący od 2009 roku prezydent Ali Bongo Ondimba. Z wynikami wyborów nie zgodzili się wojskowi, którzy uznali je za sfałszowane. Warto odnotować, że rodzina Bongo Ondimba sprawowała władze w Gabonie nieprzerwanie od 1967 roku, ponieważ wcześniej przez 42 lata urząd prezydenta piastował ojciec Aliego – Omar. Aby rodzina utrzymała się przy władzy, konieczne były zmiany w konstytucji – na przestrzeni kilku dekad zniesiono limit kadencji, a ponadto ustalono, że wybory można wygrać uzyskując zaledwie względną większość głosów (zatem prezydenta wyłaniano już po jednej turze wyborów).

Mimo nie w pełni przejrzystych chęci i interesów, Francja (której Gabon do 1960 roku był kolonią) wspierała rodzinę Bongo. Ta pozwalała jej m.in. na ulokowanie bazy wojskowej, a także często wspierała tzw. Françafrique i mediowała w relacjach między Francją a jej dawnymi koloniami. Pojawiły się ponadto pogłoski, jakoby Omar Bongo, będący jednym z najbogatszych ludzi na świecie, sponsorował w kampaniach politycznych m.in. Jacques'a Chiraca oraz Nicolasa Sarkozy'ego.

Czytaj też

Majątek rodziny Bongo pochodził przede wszystkim z jednego źródła – Gabon jest niezwykle bogaty w złoża ropy naftowej. Kraj ten jest członkiem OPEC i charakteryzuje się wydobyciem rzędu 200 tysięcy baryłek dziennie i zgodnie z wrześniowym OPEC Monthly Oil Market Report](https://www.opec.org/opec_web/en/publications/338.htm) w sierpniu 2023 Gabon odpowiadał za 0,78% całkowitego wydobycia surowca w kartelu. Wprawdzie czyni to kraj drugim najmniejszym producentem ropy zrzeszonym w strukturach organizacji (ostatnią pozycję zajmuje Gwinea Równikowa), jednak ropa naftowa jest ogromnym filarem gabońskiej gospodarki. Bank Światowy podaje, że w 2020 roku sektor naftowy stanowił 38,5% krajowego PKB i odpowiadał za 70,5% eksportu. Za sprawą dość nielicznej populacji (liczącej niecałe 2,4 mln ludzi), Gabończycy mogą się poszczycić wysokim (zwłaszcza na skalę afrykańską) PKB per capita, które wynosiło w 2022 roku 8 820 dolarów. Jest to wynik zbliżony do Brazylii. Nie wpływa to jednak na uniknięcie problemów z biedą. Nierównomierne rozłożenie przychodów sprawia, że wg CIA w 2017 roku aż co trzeci Gabończyk żył poniżej granicy ubóstwa.

Rodzina Bongo, inkasująca przez lata ogromne sumy związane z wydobyciem ropy naftowej (oraz manganu, którego Gabon jest drugim największym na świecie producentem, a który jest używany m.in. do produkcji baterii), stała się wrogiem numer jeden dla sporej części społeczeństwa, a obalenie władzy witane było z radością. Przewrót miał też wpływ na niewielki wzrost notowań ropy naftowej na światowych rynkach, gdyż cena baryłki wzrosła w dniu puczu o 0,3%. Zdaniem ekspertów, zamach stanu nie doprowadzi do konfliktu zbrojnego (jak zapowiada się to w Nigrze). Dalsze wydobycie ropy naftowej zdaje się nie być zagrożone, a puczyści starają się również normalizować sytuację, m.in. stopniowo włączając dostęp do francuskich stacji (np. France 24 oraz radia RFI), których nadawanie zostało ograniczone przed wyborami przez Aliego Bongo. Co ciekawe, jednym z pierwszych kroków nigerskiej junty po przewrocie była zgoła odmienna decyzja, kiedy to dostęp do francuskich mediów został wyłączony.

Przewroty w afrykańskich, bogatych w surowce energetyczne krajach mogą mieć zróżnicowane skutki. Z pewnością Francja, której energetyka opiera się na atomie, a nigerski uran zaspokaja około 25% zapotrzebowania na paliwo jądrowe wykorzystywane w krajowych elektrowniach, będzie musiała przemyśleć swój łańcuch dostaw, aby zagwarantować sobie bezpieczeństwo energetyczne. Przewrót w Gabonie miał natomiast nieco inny charakter, a wydobycie ropy naftowej – choć marginalne w skali światowej – wydaje się być niezagrożone w skali długoterminowej. Warto jednak zaznaczyć, że w obu przypadkach widać bezsilność władz francuskich, których postkolonialne wpływy na Czarnym Lądzie kurczą się praktycznie z miesiąca na miesiąc, co może w przyszłości w diametralny sposób zmienić geopolitykę regionu. 

Autor: Michał Forycki, SKN Energetyki SGH

Reklama

Komentarze

    Reklama