Reklama

Wiadomości

Obajtek odkopał znany wszystkim projekt i straszy samowolką władzy. Szefowa MKiŚ odpowiada

Daniel Obajtek i Paulina Hennig-Kloska
Daniel Obajtek i Paulina Hennig-Kloska
Autor. MKiŚ/https://www.gov.pl/web/klimat ; mat. prasowe/Orlen

„Kolejna skandaliczna, lobbystyczna wrzutka Pauliny Hennig-Kloski” - twierdzi w serwisie X (daw. Twitter) były prezes Orlenu, obecny europoseł PiS, Daniel Obajtek. O co chodzi? O projekt MKiŚ, nad którym resort pracuje od dawna. W dodatku polityk błędnie interpretuje zaproponowane przepisy, co zresztą wytyka mu kierownictwo resortu.

„Bez skrupułów, przy odwróconej uwadze opinii publicznej skupionej na powodzi, po cichu przepycha przepisy (…).18 września (w środku powodzi) na stronie Rządowego Centrum Legislacji udostępniono pilny projekt ustawy o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii (UD 41)” – alarmuje w mediach społecznościowych Daniel Obajtek. Problem w tym, że były prezes Orlenu pomija pewien fakt: projekt wcale nie jest pilny oraz wcale nie został opublikowany 18 września w RCL.

Łatwo to sprawdzić zaglądając właśnie do RCL, gdzie od początku czerwca można było zapoznać się z projektem ustawy o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz niektórych innych ustaw. W dniu publikacji projektu pisaliśmy o jego założeniach na łamach Energetyki24, a z początkiem września ministerka klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska ogłosiła nawet zakończenie prac. Dopiero jedno z ostatnich pism do Stałego Komitetu Rady Ministrów zawiera wzmiankę o tym, że projekt jest „pilny”. Jednak głównie dlatego, że przeleżał 3 miesiące w RCL, a dotyczy m.in. zmian dla prosumentów, którzy rozliczają się w systemie net-billing.

Reklama

Obajtek myli także inwestycję celu publicznego z nadrzędnym interesem publicznym

Były prezes Orlenu sugeruje, że jeden z projektowanych przepisów (art. 3b projektu) doprowadzi do tego, że „każda inwestycja OZE ma być od tej pory zawsze uznawana za nadrzędny interes publiczny”. „Wiatraki bez pytania o zgodę blisko domów? Proszę bardzo. W środku obszaru NATURA 2000? Nie ma sprawy. Brak konsultacji społecznych? Oczywiście. Niszczenie środowiska? No trudno. Wszak to o bezpieczeństwo kraju chodzi” – przekonuje Obajtek.

W tej kwestii obecny europoseł też się myli. Wykazano to w uzasadnieniu, że jeżeli dane przedsięwzięcie „może znacząco negatywnie oddziaływać na obszar Natura 2000, to warunkiem wydania pozytywnego rozstrzygnięcia jest m.in. potwierdzenie, że zgodnie z art. 34 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody przedsięwzięcie spełnia wymogi nadrzędnego interesu publicznego”. W dodatku – uznanie odnawialnych źródeł energii (OZE) za spełniające nadrzędny interes publiczny to żadna krajowa wrzutka, tylko implementacja unijnego prawodawstwa.

Reklama

„Podkreślenia wymaga, że pojęcie to nie powinno być mylone z pojęciem inwestycji celu publicznego, o której mowa w ustawie z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz celami publicznymi z ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami, ponieważ te pojęcia stosuje się w innych przypadkach” – czytamy w uzasadnieniu projektu.

Droga do tego, aby np. można było budować coś przy obszarze Natura 2000, jest długa i wyboista. Wpis danej technologii czy rodzaju przedsięwzięcia na listę „nadrzędnego interesu publicznego”, niczego nie przesądza. Trzeba wykazać też, że nie ma innego rozwiązania niż budowa w danym miejscu, wiele zależy to od tego, jakie gatunki występują na danym obszarze itd. Musi zostać spełniona także przesłanka, że dana inwestycja przyniesie długofalowe efekty.

Tu przykład, jak opisuje to Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu: „Odpowiednie władze mogą zezwolić na takie przedsięwzięcie lub plan, jeśli ten plan lub przedsięwzięcie realizuje wymogi nadrzędnego interesu publicznego, a interes ten nie może być osiągnięty w inny sposób. W takiej sytuacji konieczne jest jednak skompensowanie szkód poniesionych przez przyrodę, tak aby utrzymać spójność sieci (np. poprzez stworzenie w innym miejscu siedlisk dogodnych dla chronionych gatunków)”.

Dopiero uznanie inwestycji za taką, która realizuje cel publiczny, mogłoby poskutkować na przykład: wywłaszczeniem, zignorowaniem wielu przepisów z zakresu ochrony środowiska.

Reklama

Hennig-Kloska dementuje

Głos w sprawie zabrała szefowa MKiŚ Paulina Hennig-Kloska, która nawiązała do kilku innych wątków poruszonych przez Obajtka (jego post nie dotyczył wyłącznie projekt). Jednak kluczowe wyjaśnienia to: „w projekcie ustawy o OZE nie ma mowy o wysiedleniach. Projekt mówi o nadrzędnym interesie publicznym, a nie o inwestycji celu publicznego. Myli Pan pojęcia prawne”.

Hennig-Kloska zaznacza, że projekt trafił do pełnych konsultacji – a to burzy narrację o rzekomej wrzutce. „Siedzą i knują. W piątek kłamali o atomie, dziś o wiatrakach. Szanowni przedstawiciele PIS, ogarnijcie się. Ludzie potrzebują pomocy, a nie szerzenia kłamstw. Panie Obajtek, nie pierwszy raz z premedytacją wprowadza Pan opinię publiczną w błąd” – stwierdza ministerka klimatu.

W kwestii kłamstw o atomie, polecamy nasz materiał z ubiegłego tygodnia, gdy pojawiła się specyficzna, nieprawdziwa narracja przedstawicieli byłej władzy.

Czytaj też

Reklama

Komentarze

    Reklama