Wywiady
Bartłomiej Orzeł o zawieszeniu „Czystego Powietrza”: NFOŚiGW kłamie w dwóch sprawach
Na konferencji prasowej 28 listopada o godzinie 14:00 prezeska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Dorota Zawadzka-Stępniak oraz wiceprezes Robert Gajda ogłosili, że program „Czyste Powietrze” zostanie zawieszony i przejdzie reformę. Jednocześnie wyłączono przyjmowanie wniosków. O komentarz do tej sytuacji zapytaliśmy Pana Bartłomieja Orła, byłego pełnomocnika premiera ds. programu „Czyste powietrze” w latach 2020-2022.
Alicja Jankowska, Energetyka24: Co Pan sądzi o ostatnim ruchu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dotyczącym zawieszenia programu „Czyste powietrze”?
Bartłomiej Orzeł, były pełnomocnik premiera ds. programu „Czyste powietrze”: Ruch jest w mojej ocenie bardzo szkodliwy. Popełniono duży błąd komunikacyjny. Pamiętam z czasów, kiedy odpowiadałem za program, że trzeba było uważać na każde słowo, ponieważ jakaś zapowiedź zmian, które dotyczyły np. zwiększenia dofinansowania, powodowała wyhamowywanie programu, bo ludzie czekali po prostu na korzystniejsze warunki. A tutaj komunikacja została absolutnie położona.
Ponadto w mojej ocenie zmiany, które zapowiedział NFOŚiGW, są kosmetyczne w porównaniu do zmian, które pojawiały się wcześniej, a do nich nie trzeba było „wyciągać wtyczki” pt. nabór wniosków. Mówię tu np. o zmianie siedmiu progów dochodowych najpierw na jeden, potem dwa, a w ostatecznej wersji na trzy. Tym razem wystarczyłoby „wyciągnięcie wtyczki” dotyczącej prefinansowania – nie trzeba było wstrzymywać całego programu.
Co jeszcze jest nie tak z działaniem NFOŚiGW w kwestii tego Programu?
Mam problem nie tylko z tym, jak NFOŚiGW przekazuje komunikaty, ale także z samymi komunikatami. W programie dochodzi do nadużyć, potrzebuje on zmian i nie ma co do tego cienia wątpliwości. Natomiast Fundusz – mówiąc wprost – kłamie, twierdząc, że dowiedział się o nadużyciach w ciągu ostatniego miesiąca. W rzeczywistości były one zgłaszane nawet wcześniej, niż powołano nowy zarząd. Ministerstwo Klimatu i Środowiska również było informowane. NFOŚiGW kłamie ponownie, wprowadzając też w błąd panią minister Hennig-Kloskę, że liczba wniosków wzrosła z 3 tys. średnio miesięcznie do 6 tys. – czyli o 100 proc. – podczas gdy wzrosła ona z około 4-4,2 tys. średnio tygodniowo w zeszłym roku do 5,7 tys. średnio tygodniowo co daje wzrost o około 35 proc. Z danymi liczbowymi jest im nie po drodze.
Na konferencji prasowej nie została niestety podana skala tych nadużyć. W to, że one istnieją, absolutnie nie wątpię, ale nie wiem, czy mówimy tutaj o 100 tys. czy 10 tys. przypadków. Pan prezes Funduszu Robert Gajda powiedział, że dla niego 10 to już za dużo. Wygląda to na zasłanianie się liczbami, które prawdopodobnie nie istnieją albo NFOŚiGW ich nie zna. Tłumaczenia Pani minister, że ona nie może odpowiadać za decyzje inwestycyjne obywateli, którzy nie zdążyli złożyć wniosku, bo wyłączono im generator, nie pomagają sprawie.
Zajrzałem również na stronę programu – bo konferencja prasowa to jedno, a informacje na stronie drugie. Pojawia się tam sporo informacji na temat źródła finansowania programu oraz tego, że wnioski są rozpatrywane w ramach limitu środków. Mam więc podejrzenie, płynące również z informacji wewnątrz NFOŚiGW, że do czasowego wstrzymania programu przyczyniła się też po prostu pusta kasa.
Jakie pan ma uwagi do obecnej wersji programu?
Widzę trzy główne problemy, których rozwiązanie, moim zdaniem, ukróciłoby patologie w programie. Po pierwsze mechanizm prefinansowania od początku, w samej swojej konstrukcji, był patologiczny i w mojej ocenie jest on źródłem 3/4 nadużyć, które pojawiają się w programie „Czyste Powietrze”. Między innymi tych, o których mówiła pani minister Hennig-Kloska: drzwi za 40 tys. czy pompy ciepła w zawyżonej cenie.
Prefinansowanie w takiej formule pozwalało pukać do drzwi mniej świadomego beneficjenta i powiedzieć mu, że będzie mieć zrobioną termomodernizację czy wymianę źródła ogrzewania za darmo. Wiązało się to ze wciśnięciem mu przez taką firmę – kolokwialnie mówiąc – niesprawdzonego sprzętu po zawyżonej cenie, np. chińskiej pompy ciepła. Przez to słyszeliśmy właśnie o rachunkach grozy. W praktyce taka firma albo znikała po wzięciu zaliczki, chociaż podejrzewam, że są to pojedyncze przykłady, albo miała pokryte w całości własne koszty – sprzętu, instalatora czy tego domokrążcy. To jest ta wtyczka, którą należało wyciągnąć dzień po wyborach, a najlepiej nie wpinać w ogóle dwa lata temu.
Czytaj też
Po drugie, widzę nadal nierozwiązany problem z nadmierną biurokracją. Podobnie jak w 2022 r., również teraz niektóre z wojewódzkich funduszy żądały dwóch dokumentów na tę samą usługę, np. wymianę drzwi. Czasem wychodziły przed szereg i żądały dokumentów niewymaganych w programie, np. oświadczeń dotyczących montażu. To taki ping-pong korespondencyjny z obywatelem, zupełnie zbędny, który przedłuża rozpatrywanie wniosków.
Po trzecie, kolejnym problemem jest funkcjonowanie systemu informatycznego NFOŚiGW. Musi być on kompatybilny i połączony z centralną ewidencją emisyjności budynków. Musi mieć np. dostęp do danych dotyczących źródeł ogrzewania z tego rejestru oraz w drugą stronę – musi być możliwość zaznaczenia w rejestrze, że budynek został zmodernizowany w ramach „Czystego powietrza”.
Jak rozwiązać kwestię prefinansowania?
W tę kwestię muszą bardziej zaangażować się samorządy i operatorzy. NFOŚiGW zapowiedział co prawda wzmocnienie roli operatorów, ale tutaj dochodzi prawdopodobnie potrzeba instytucji inwestora zastępczego z punktu widzenia gminy. To jest dużo bardziej złożony proces niż stworzenie prostego mechanizmu typu „damy Wam 20 czy 50 proc. zaliczki i zróbcie z tym co chcecie”. To zawsze będzie generować patologie, bo zaraz pojawi się nowy sposób.
I tutaj pojawia się kolejny błąd komunikacyjny. Pani minister Hennig-Kloska zapowiedziała, że prefinansowanie zostanie całkowicie zlikwidowane, a Pan prezes Gajda, że zostanie utrzymane w takiej samej formule i zmniejszone do poziomu 20 proc., a komunikat na stronie NFOŚiGW, że będzie przekazywany na konto beneficjenta. A w takiej formule, jeśli chcemy chronić beneficjentów przed nieuczciwymi praktykami, to będzie oznaczało jeszcze większą - a nie mniejszą - biurokrację.
Czytaj też
Czy są jakieś elementy planu NFOŚiGW, które Pan popiera?
Tak naprawdę wiele z działań, które zamierza podjąć Fundusz, uważam za słuszne. To jest np. limit środków na stolarkę, by wyeliminować problem zawyżonych drzwi i okien. To także zwiększenie liczby kontroli, aczkolwiek to na pewno nie przyspieszy rozpatrywania wniosków, co również ma w planach Fundusz. Jednakże, by wprowadzić te zmiany, nie potrzeba wcale wstrzymywać Programu i to jest clue problemu.
Ponadto wymagane będzie uzyskanie określonego standardu energetycznego po realizacji inwestycji. Jeśli będzie to dla budynków z pompami ciepła to bardzo dobrze, bo ochroni przed rachunkami grozy. Natomiast jeśli dla wszystkich, to ja mam ogromną obawę, że w kontekście nadchodzącego ETS2 i dyrektywy budynkowej, dostosowanie do danego standardu po prostu nie będzie możliwe dla osób, które wsparcia najbardziej potrzebują. A z komunikatu NFOŚiGW to jasno nie wybrzmiewa.
Jakie będą skutki zawieszenia „Czystego Powietrza”?
Z pewnością będzie to utrata zaufania do państwa. To jest program, do którego do tej pory zgłoszono ponad milion wniosków, który działał w swoim określonym rytmie. Nagle okazuje się, że ktoś zwołuje konferencję prasową, mówi, że nabór zawieszony, a ktoś właśnie w tym momencie składa wniosek na swoim komputerze lub – co gorsza – porządkuje faktury do złożenia wniosku po zakończonym remoncie, bo też była taka możliwość. Takie osoby zostają na lodzie.
Fundusz zapowiada, że te środki zostaną wypłacone po Nowym Roku, po ponownym uruchomieniu naboru. Spodziewam się, że faktycznie będą, ale co np. z osobami, które chciały złożyć wniosek o wymianę źródła ciepła wyłącznie na gazowe? Od 2025 r. taka wymiana nie będzie już mogła być finansowana ze środków unijnych. Wówczas Polska będzie musiała dołożyć fundusze z własnej kieszeni. Pan prezes Gajda zapowiedział, że w tym przypadku każda sytuacja będzie indywidualnie interpretowana, ale to są kolejne roboczogodziny na rozpatrywanie jednego wniosku, co wydłuży proces. Osoby, które nie zdążyły złożyć wniosku, otrzymają pieniądze z kilkumiesięcznym opóźnieniem.
Obawiam się jeszcze jednej rzeczy. Może stać się tak, że tuż po uruchomieniu programu nowy system informatyczny – a powstanie takiego zapowiedziano na konferencji prasowej – nie wytrzyma. Moim zdaniem wniosków w ciągu pierwszego miesiąca będzie wówczas kilkukrotnie więcej niż wcześniej. Nawet jeśli system wytrzyma, to lista wniosków czekających na rozpatrzenie może okazać się bardzo długa, jak to wcześniej też bywało. By zwiększyć przepustowość takiego systemu, należałoby stworzyć uproszczone wnioski o dotację lub zatrudnić dodatkową kadrę. Tymczasem NFOŚiGW twierdzi, że chce przyspieszać rozpatrywanie wniosków i ograniczać biurokrację, jednocześnie zwiększając kontrolę nad procesem dla ochrony beneficjentów. Te dwa cele są rozbieżne.
Nie chciałbym, aby doszło do sytuacji, że nabory będą uruchamiane tylko tymczasowo, ponieważ systemy informatyczne lub zasoby ludzkie Narodowego Funduszu nie pozwolą, by wnioski rozpatrywać na bieżąco. Obawiam się jednak, że tak się stanie, ponieważ mówimy o prawdopodobnie kilkudziesięciu tysiącach wniosków złożonych w ciągu pierwszego miesiąca po ponownym uruchomieniu systemu.
Na koniec pozwolę sobie zwrócić uwagę na jedną rzecz – polski lokalny biznes, który przecież w większości działa uczciwie, z dnia na dzień został na lodzie. Mówimy tu nie tylko o producentach materiałów budowlanych, ale lokalnych małych firemkach, które decydowały się na realizację termomodernizacji czy wymiany źródeł ogrzewania. Mam obawę, że czeka nas fala bankructw i upadłości takich biznesów, tym bardziej, że na rynku budownictwa trwa permanentny kryzys.
„Czyste Powietrze” to pierwszy ogólnopolski program dopłat do wymiany starych pieców oraz docieplenia domów jednorodzinnych. Celem programu jest walka ze smogiem. Działa od 2018 r. i w tym czasie wypłacono ponad 13 mld zł dofinansowania.