Reklama

USA chcą uchylić normy dotyczące emisji. W tle przemysł motoryzacyjny.

Autor. X.com/@TStandfield1789

29 lipca administracja Donalda Trumpa poinformowała, że zamierza uchylić orzeczenie prawne z czasów prezydentury Baracka Obamy stwierdzające, że emisje gazów cieplarnianych zagrażają zdrowiu publicznemu. W efekcie zniesie to podstawę prawną wszystkich amerykańskich regulacji ograniczających emisje.

Propozycja wystosowana przez amerykańską Agencję Ochrony Środowiska (EPA) w salonie samochodowym w Indianapolis miałaby umożliwić Amerykanom „zakup bezpiecznego i niedrogiego samochodu dla rodziny”.

"Największa akcja deregulacyjna w historii Stanów Zjednoczonych"

Administracja Trumpa ma zamiar znieść przełomowe orzeczenie prawne z 2009 r., które pozwalało EPA ograniczyć zanieczyszczenie środowiska pochodzące z samochodów osobowych i ciężarowych, a także elektrowni i pozostałych źródeł przemysłowych.

W orzeczeniu stwierdzono, że „obecne i prognozowane stężenia sześciu głównych gazów cieplarnianych (…) w atmosferze zagraża zdrowiu publicznemu i dobrobytowi obecnych i przyszłych pokoleń”. Jak podkreślono, ustalenia te same w sobie nie nakładają „żadnych wymogów na przemysł ani inne podmioty”, jednak umożliwiło to wdrożenie w USA norm emisji gazów cieplarnianych m.in. dla sektora motoryzacyjnego.

Jak podaje The Guardian, głównym argumentem EPA za uchyleniem jest twierdzenie, że ustawa o czystym powietrzu (Clean Air Act) przyznaje Agencji Ochrony Środowiska uprawnienia do regulowania wyłącznie emisji lokalnie zagrażających zdrowiu.

Wybór Indianapolis nie jest przypadkowy. Choć nie tak znane jak Detroit, miasto od początku XX w. było zagłębiem dla oddziałów firm motoryzacyjnych jak Stutz Motor Company czy Chrysler, a tor wyścigowy Indianapolis Motor Speedway pozostaje jednym z najstarszych i najsłynniejszych na świecie. Po przejściu kryzysu w latach 80., miasto pozostało centrum innowacji i produkcji specjalistycznej - głównie dla pojazdów użytkowych i wojskowych.

Reklama

Dlatego też słowa kierownika EPA Lee Zeldina o „przywróceniu konsumentom wyboru i umożliwieniu Amerykanom zakupu bezpiecznego i niedrogiego samochodu dla rodziny” oraz o „obniżeniu kosztów utrzymania wszystkich produktów dostarczanych przez ciężarówki” z pewnością znalazły pozytywny oddźwięk wśród lokalnej społeczności.

„Tą propozycją Agencja Ochrony Środowiska za administracji Donalda Trumpa zamierza położyć kres szesnastu latom niepewności, z którymi borykają się producenci samochodów i amerykańscy konsumenci” - mówił Zeldin. Zdaniem kierownika EPA, jeśli propozycja zostanie sfinalizowana, pozwoli to zaoszczędzić 54 mld dolarów rocznie dzięki uchyleniu wszystkich norm dotyczących emisji gazów cieplarnianych.

Jak zaznaczył Zeldin w prawicowym podcaście „Ruthless”, propozycja jest „największą akcją deregulacyjną w historii Ameryki”, która „wbije sztylet w samo serce religii zmiany klimatu”.

"Era zielonego oszustwa Obamy i Bidena wreszcie dobiega końca"

Komunikat Agencji Ochrony Środowiska zbiegł się w czasie z raportem Departamentu Energii, w którym stwierdzono, że „ocieplenie wywołane przez CO2 wydaje się mniej szkodliwe dla gospodarki niż się powszechnie uważa, a agresywne strategie łagodzenia skutków mogą być nietrafione”. W dokumencie jawnie bagatelizuje się badania sugerujące szkodliwość ekstremalnych zjawisk pogodowych dla rolnictwa oraz stwierdza, że „działania polityczne USA będą miały niewykrywalnie mały bezpośredni wpływ na globalny klimat”.

Wśród cytatów opublikowanych na stronie komunikatu EPA przeważają sformułowania o „nowym zielonym oszustwie administracji Bidena” (prokurator generalny Todd Rokita) czy „radykalnych programach zgodnych z Nowym Zielonym Ładem” (kongresmen Mark Messmer).

„Agencja Ochrony Środowiska jasno daje nam do zrozumienia, że wysiłki Stanów Zjednoczonych mające na celu rozwiązanie problemu zmian klimatycznych dobiegły końca” - komentuje na łamach The Guardian Abigail Dillen, prezeska organizacji non-profit Earthjustice.

Reklama

Gwoli ścisłości należy również zacytować w tym miejscu słowa sekretarza Departamentu Energii, Chrisa Wrighta: „Zmiany klimatu są realne i zasługują na uwagę. Ale to nie one są największym zagrożeniem, przed którym stoi ludzkość. Jako osoba ceniąca dane, wiem, że poprawa kondycji ludzkości zależy od zwiększenia dostępu do niezawodnej i niedrogiej energii”.

Jednocześnie, jak pisała na łamach E24 Alicja Jankowska, Wright to CEO firmy Liberty Energy zajmującej się szczelinowaniem hydraulicznym. Twierdzi również, że zmiana klimatu zachodzi, ale „pozytywnych zmian jest prawie tyle samo, co negatywnych”.

Na pohybel elektromobilności

Wśród komentarzy opublikowanych przez EPA równie silnie wybrzmiewają głosy dotyczące pogarszającej się konkurencyjności amerykańskiego przemysłu, obciążeniu nadmiernymi podatkami amerykańskich rodzin, wykorzystaniu regulacji jako narzędzia politycznego czy doprowadzeniu do ruiny branży transportowej.

Cytowani konserwatywni politycy mówią tutaj jednym głosem z producentami takimi jak Daimler czy Volvo Group, którzy sprzeciwiali się dotychczasowym działaniom EPA zmierzającym do zaostrzenia norm emisji. Jak podaje Financial Times, zorganizowane grupy pracownicze pokroju American Trucking Association twierdziły, że „sprowadzają one branżę transportową na ścieżkę ekonomicznej ruiny”.

W równej mierze obrywa się także elektromobilności oraz „autorytarnym nakazom [EPA - przyp.red.E24] dotyczącym pojazdów elektrycznych (EV)”. Głośna kłótnia między prezydentem Donaldem Trumpem a Elonem Muskiem w sprawie EV nie była związana jedynie z walką ego, lecz odnosiła się do realnego problemu przed jakim stoi Ameryka.

Jak podaje U.S. Energy Information Administration (EIA), w 2023 r. 89 proc. całkowitego zużycia energii w amerykańskim sektorze transportu stanowiły produkty ropopochodne. Ponadto, transport w USA nadal opiera się w przytłaczającej części na pojazdach z silnikami spalinowymi, w związku z czym „zazielenienie” całego sektora pozostaje karkołomnym wyzwaniem. Na koniec pierwszego kwartału bieżącego roku w USA udział zarejestrowanych aut elektrycznych stanowił jedynie 2,1 proc. całej floty lekkich pojazdów użytkowych, a na koniec 2024 r. w całych Stanach dostępnych było jedynie 204 tys. publicznych ładowarek EV.

„Sprzedaniu” elektromobilności w USA nie sprzyja również fakt, że głównym amerykańskim producentem EV jest Tesla. Pozostałe marki, takie jak General Motors czy Ford, pozostają daleko w tyle w tym zakresie, odpowiednio ok. 300 tys. i ok. 46,5 tys. EV w 2024 r. Chińskie marki aut elektrycznych wydają się być lata świetlne przed dawnymi amerykańskimi gigantami motoryzacji, w związku z czym deklaracje administracji Trumpa uderzają w czuły punkt dawnych zagłębi przemysłowych, grając na sentymencie „starych, dobrych czasów”, kiedy auta z USA królowały na amerykańskich szosach.

Czytaj też

Warto zaznaczyć: propozycja nie jest jeszcze prawnie wiążąca. Po opublikowaniu wniosku w Rejestrze Federalnym, Agencja Ochrony Środowiska rozpocznie okres konsultacji społecznych (45 dni), a kolejno będzie musiała zmierzyć się z szeregiem wyzwań prawnych i odpowiedzieć na komentarze. Jak podaje The Guardian, oczekuje się, że ostateczna wersja przepisów spotka się z falą pozwów, które trafią do federalnego sądu apelacyjnego w Dystrykcie Kolumbii.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama