Reklama

Wiadomości

Kuriozalny pomysł na biznes. Sprzedają „arktyczny lód”, ten ma trafiać do drinków w Dubaju

Autor. Arctic Ice / Facebook

Jeżeli działania Arctic Ice nie są tak naprawdę ukrytym happeningiem, który ma zwrócić uwagę na fatalną kondycję arktycznych lodowców, to startup z Grenlandii naprawdę próbuje zarobić pieniądze na zamrożonej wodzie. Transport bloków lodu przez kilka tysięcy mil morskich będzie nie tylko generować emisje CO2, ale i wściekłość aktywistów.

Reklama

Czy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich trudno dostać kostki lodu? Chyba takie pytanie zadali sobie twórcy grenlandzkiego startupu, gdy wpadli na pomysł, by sprzedawać do Dubaju, a jakże – lód. Tylko nie byle jaki. Arctic Ice –bo tak nazywa się firma – pozyskuje bryły lodu z fiordów w Arktyce. „Ten lód nie miał kontaktu z zanieczyszczeniami wyprodukowanymi przez człowieka. To sprawia, że Arctic Ice to najczystsza H2O na Ziemi” – właśnie takim hasłem reklamuje się firma.

Reklama

O startupie zrobiło się głośno po tym, jak jego działalność opisał brytyjski „The Guardian”. Choć firma działa od 2022 roku, to dopiero niedawno (nie doprecyzowano, kiedy) wysłała pierwszy transport 20 ton lodu do Dubaju. Tam później mają trafiać m.in. do drinków serwowanych w tym mieście. W skrócie: klienci barów, zapewne tylko ci z wystarczająco zasobnymi portfelami, będą mogli raczyć się napojem, do którego dodane zostaną kostki lodu z Grenlandii, oddalonej o kilka tysięcy mil morskich od ZEA. Zagadką pozostaje cena usług Arctic Ice, a jedyna informacja o kosztach do poniesienia dotyczy tylko ewentualnych dodatkowych wydatków z tytułu różnych utrudnień w realizacji zamówienia lub specjalnych życzeń – to dodatkowe 89 dolarów za godzinę.

Rozgłos zdobyty dzięki publikacji brytyjskich mediów zaczął chyba przynosić pierwsze owoce. Jeszcze 9 stycznia strona firmy nie zawierała zakładki „Inwestorzy”. Po medialnym szumie już została rozbudowana o taką sekcję.

Reklama

Klimatyczny trolling czy „michałek" z dalekiej Grenlandii?

Można odnieść wrażenie, że firma powstała w ramach jakiegoś zawoalowanego happeningu i gdy nabierze rozgłosu, twórcy Arctic Ice ogłoszą światu, że wszystko było po to, by zwrócić uwagę na topniejące lodowce czy unikalność arktycznego lodu. Tylko jak na razie nic nie wskazuje na to, że tak się stanie.

Czytaj też

Choćby dlatego, że Arctic Ice ma już zarejestrowaną spółkę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Na startup trafić można także w duńskich oficjalnych rejestrach firm (odpowiednikach polskiego CEIDG), gdzie w dokumentacji wpisano, że jej celem jest „komercyjna eksploatacja lodu i wody” na Grenlandii. W oficjalnych materiałach Arctic Ice można natrafić m.in. na zdjęcia z „połowu” lodu – bo firma wybiera tylko odpowiednie bryły, najczęściej z oderwanych gór lodowcowych.

Kiedy startup dotarł do szerszej publiki, pojawiła się także krytyka – skądinąd słuszna. Pozyskiwanie lodu z dalekiej północy na potrzeby ekskluzywnych restauracji może wywoływać zdumienie i ewentualne oskarżenia o próżność przyszłych klientów barów serwujących arktyczne kostki.

Sęk w tym, że od lat alarmuje się o topnieniu lodowców Arktyki w wyniku globalnego ocieplenia i skutkach tego procesu dla całej Ziemi. Pomysł, aby oderwane bryły znikających lodowców służyły za ekskluzywny dodatek do drinka, można więc uznać za kontrowersyjny.

Arctic Ice – dziwaczny biznesplan

W dodatku lód trzeba przetransportować – z Grenlandii do ZEA jest to około 9 tys. mil morskich do pokonania. Umieszczenie go na kontenerowcu wymaga też chłodziarek (które potrzebują zasilania), a statek podczas podróży emituje m.in. dwutlenek węgla. Podsumowując: do wypełnienia niszowej, nieistniejącej dotąd potrzeby (wymyślonej chyba przez sam startup), konieczne będzie organizowanie transportu aż do Dubaju.

Czytaj też

Arctic Ice twierdzi, że w przyszłości będzie kompensował emisje powstałe w wyniku transportu swoich produktów. Zresztą, z deklaracji przedstawicieli startupu, które przytacza „Guardian”, wynika, że firma chce wspierać rozwój Grenlandii i jej transformację energetyczną. – Tylko jeszcze dobrze tego nie zakomunikowaliśmy – mówi Malik V Rasmussen, współzałożyciel Arctic Ice w rozmowie z dziennikiem. W jaki sposób chce to zrobić? Ponieważ wyspa zarabia głównie na turystyce i rybach (to słowa Rasmussena), to jego firma ma otworzyć nowe drogi do zdobycia kapitału. Później oczywiście ma go zainwestować.

Biznesplan Arctic Ice wydaje się kuriozalny, ale dopiero czas pokaże, jak skończy się ta dziwna historia. A ta zna przypadki, gdy właśnie na handlu lodem ktoś się dorobił. Z urodzonego w Bostonie Frederica Tudora śmiano się, gdy na początku XIX w. ruszył z lodowym biznesem. Później to raczej „Król Lodu”, bo takiego przydomka się doczekał, mógł się śmiać – skończył jako zamożny człowiek. Dorobił się właśnie na pozyskiwaniu darmowego lodu i transportowaniu go do m.in. na Karaiby i Indii. Z tą różnicą, że gdy Tudor robił karierę, nikt na świecie nie miał zamrażarki.

Reklama
Reklama

Komentarze