Reklama

Analizy i komentarze

Dania w klimatycznej awangardzie. Pierwszy na świecie podatek od emisji w rolnictwie

Lars Aagaard na konferencji prasowej, przemawia zza mównicy na tle ścianek duńskiego ministerstwa klimatu
Lars Aagaard
Autor. Twitter (X) / @KlimaMin

Dania planuje osiągnąć neutralność klimatyczną do 2045 r. Pomóc ma w tym tzw. zielona umowa trójstronna, na którą zgodzili się praktycznie wszyscy zainteresowani. Jak do tego doszło, że rolnicy chcą płacić za emisje? Przede wszystkim zostali wysłuchani i włączeni w negocjacje.

W listopadzie 2024 r. Dania zatwierdziła pierwszy na świecie podatek od emisji gazów cieplarnianych w sektorze rolniczym, w tym w branży hodowlanej. Udało się tego dokonać koalicyjnemu rządowi, złożonemu z partii Liberalnej (tradycyjnie rolniczej), partii Umiarkowani (centrowej) oraz partii Socjaldemokracji. Ma to pomóc osiągnąć ambitny cel redukcji emisji o 70 proc. do 2030 r. w porównaniu z poziomem z 1990 r. Jak wskazują regulatorzy, bez tej zmiany udałoby się zredukować tylko o 40 proc.

Rolnictwo to sektor, który odpowiada już teraz za prawie największą część emisji gazów cieplarnianych w Danii ( 28 proc, zaraz po energetyce). Według szacunków w 2030 r. mógłby odpowiadać nawet za 46 proc. krajowych emisji – w końcu Dania jest ważnym eksporterem nabiału i wieprzowiny.

Niezwykłym sukcesem jest to, że wprowadzenie tego podatku zostało poparte przez wszystkie strony: związki zawodowe, organizacje z branży rolniczej, organizacje prośrodowiskowe oraz większość partii politycznych w duńskim parlamencie: od zielonych po konserwatystów. „Nie wahałbym się nazwać tego historycznym wynikiem” – skomentował Jeppe Bruus , minister ds. Porozumienia Trójstronnego dotyczącego podatku od emisji gazów cieplarnianych z Partii Socjaldemokratycznej. Przeciwna była nacjonalistyczna Duńska Partia Ludowa.

Ile więc będą płacić?

W ramach porozumienia ustalono podatek w wysokości 300 DKK (około 40 euro) za wyemitowanie tony ekwiwalentu CO2 od 2030 r. w fazie początkowej oraz w wysokości 750 DKK (około 100 euro) od 2035 r., kiedy podatek zostanie wprowadzony w pełni. Jednocześnie postanowiono, że rolnicy będą uprawnieni do ulgi podatkowej w wysokości 60 proc., w rzeczywistości będą więc płacić 120 DKK (około 16 euro) od 2030 r. i 300 DKK (około 40 euro) pięć lat później.

Duńscy rolnicy uznali , że taka kwota pozwoli im utrzymać ich gospodarstwa, chociaż oczywiście wciąż istnieją tacy, którzy się podatkowi sprzeciwiają. Jednakże jak powiedziała Maria Reumert Gjerding , prezeska Duńskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody: „na tym polega istota porozumienia – rolnicy mają historyczną szansę na skorzystanie ze znacznej puli środków publicznych”.

Wpływy z tego tytułu mają być przeznaczone na dotacje na innowacje i rozwój technologiczny w rolnictwie oraz na odbudowę bioróżnorodności (w tym zalesianie i odtwarzanie terenów podmokłych) Miesiące negocjacji doprowadziły do obecnego kształtu zielonej umowy trójstronnej. Zgodnie z szacunkami , dzięki podatkowi rząd będzie mógł zainwestować 43 mld DKK w ochronę i odbudowę przyrody w ramach Green Land Fund.

Reklama

Czego dotyczy umowa?

W ramach trójstronnej umowy zostanie wdrożony pakiet działań:

  • redukcja emisji gazów cieplarnianych o 1,8-2,6 mln ton ekwiwalentu CO2 do 2030 roku (według danych portalu Our World in Data Dania w 2023 r. wyemitowała 27 mln ton dwutlenku węgla); 
  • przeznaczenie dochodów z podatku od zwierząt gospodarskich w latach 2030-31 na fundusz wsparcia transformacji branży;
  • posadzenie nowych lasów o łącznej powierzchni 250 tys. hektarów;
  • podniesienie opłat dla ubojni o 45 milionów DKK (6 milionów euro) rocznie od 2029 roku oraz przeznaczenie puli 100 milionów DKK (13,3 miliona euro) na podnoszenie kwalifikacji pracowników w latach 2027-30;
  • zwiększenie finansowania  Funduszu Żywności Roślinnej do 1 mld DKK;
  • zwiększenie wsparcia dla rolnictwa ekologicznego.

Ponadto zgodnie z założeniami 140 tys. hektarów rolniczych terenów nizinnych ma zostać przekształconych w obszary przyrodnicze: wrzosowiska, łąki, bagna i tereny zalewowe rzek. Nie oznacza to, że grunty zostaną rolnikom odebrane – otrzymają oni dopłaty na przekształcenie gruntów. „Rolnik w Danii w przyszłości będzie nie tylko rolnikiem, ale także zarządcą gruntów i będzie posiadał pewne obszary, które będą tradycyjnymi uprawami rolnymi, lasami i być może terenami podmokłymi. Będzie więc posiadał portfel różnych rodzajów gruntów, które będą generować pewien dochód” – wyjaśnił Martin Kristian Brauer, główny ekonomista Duńskiej Rady ds. Rolnictwa i Żywności.

Czytaj też

Planowane jest także utworzenie sześciu nowych parków narodowych do 2030 r. oraz odbudowanie ekosystemów w morskich parkach narodowych Lillebælt i Øresund. W efekcie tych wszystkich działań do 2045 r. około 10 proc. powierzchni Danii ma zostać przekształcone w tereny cenne przyrodniczo.

Kolejnym celem jest poprawa jakości wody wokół duńskich fiordów, ponieważ są alarmująco ubogie w tlen z powodu zanieczyszczenia azotem z nawozów. Szkodzi to ekosystemowi, a rybołówstwo również ma spory udział w gospodarce Danii. Nowe przepisy dotyczące azotu zostaną wprowadzone w 2027 r. Będą obowiązywać limity na użycie nawozów azotowych w gospodarstwach (kwoty azotowe).

Postępy w ramach działań z umowy trójstronnej będą monitorowane, a w razie potrzeby regulacje będą korygowane – raczej w kierunku zaostrzania.

Reklama

Czy Dania będzie przykładem dla Europy?

Jak powiedział Lars Aagaard , duński minister ds. klimatu, energii i usług z Partii Umiarkowanych: „dzięki temu porozumieniu zmieniamy mapę Danii. Tworzymy bardziej zielony kraj z bardziej przyjaznym dla klimatu rolnictwem, większą ilością lasów, natury i czystszych wód. Robimy to na duńską modłę, gdzie wszystkie strony zawarły kompromis i znalazły długoterminowe rozwiązania. Rolnictwo to największy emitent CO2 w Danii. To nie może trwać. Dlatego jesteśmy pierwszym krajem na świecie, który zgodził się na podatek klimatyczny i przyspiesza zielone inicjatywy, aby pewniej zmierzać do celu na 2030 rok. Teraz przed nami stoi znaczące wyzwanie w realizacji porozumienia. Sektor rolniczy musi wnieść swój wkład i stać się częścią zielonej przyszłości”.

„Podatek od emisji w rolnictwie to odważny krok Danii, ale też cenna inicjatywa z punktu widzenia sposobu, w jaki zostały wprowadzone zmiany. Warto zwrócić uwagę m.in. na systemowe podejście, budowanie konsensusu wśród różnych środowisk i stopniowe wprowadzanie zmian, z pełną implementacją w 2035 roku, co daje czas na adaptację. W Polsce, gdzie rolnicy obawiają się nagłych zmian, takie podejście mogłoby pomóc w budowaniu akceptacji dla zmian. Z kolei model przeznaczenia części dochodów z podatku na fundusz wspierający nowe technologie w rolnictwie daje szansę na rozwój rozwiązań ograniczających emisje. W naszym kraju, gdzie wielu rolników boryka się z niską dochodowością i ograniczonymi możliwościami modernizacji, taki fundusz mógłby też stanowić istotne wsparcie” – skomentowała z kolei dr Paulina Sobiesiak-Penszko , kierowniczka programu Zrównoważonego Rozwoju i Polityki Klimatycznej z Instytutu Spraw Publicznych.

Czytaj też

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama