Wiadomości
Kopalnia Pniówek: ratownicy penetrują ścianę wydobywczą w poszukiwaniu zaginionych górników
Ratownicy, prowadzący poszukiwania dwóch górników zaginionych po ubiegłorocznej katastrofie w kopalni Pniówek, przebili się przez zawalony wlot ściany wydobywczej i rozpoczęli jej penetrację - podała Jastrzębska Spółka Węglowa, do której należy kopalnia.
Aby dostać się w rejon ściany, trzeba było najpierw odgruzować jej wlot, gdzie nastąpił zawał. Później rozpoczęło się przewietrzanie tego rejonu z wykorzystaniem tzw. lutniociągu. Po uzyskaniu odpowiedniej atmosfery, ratownicy mogli rozpocząć penetrację ściany.
Czytaj też
"Ratownicy przebrali obwał na wlocie do ściany N-6 , przedłużyli lutniociąg i rozpoczęli penetrację ściany" - poinformował we wtorek po południu PAP rzecznik JSW Tomasz Siemieniec.
Akcję utrudnia wysoka, przekraczająca 30 stopni Celsjusza temperatura, jednak pozostałe parametry w penetrowanym rejonie są w normie - ściana jest odpowiednio przewietrzona, nie ma zagrożenia wybuchem metanu, zmniejszyła się też wilgotność.
Z wcześniejszych informacji wynika, że jeden z zaginionych pracowników, górnik ścianowy, powinien znajdować się w pobliżu setnej sekcji obudowy zmechanizowanej, kombajnista - przy kombajnie w pobliżu głowicy ściany. Obudowa jest zachowana i na razie ratownicy nie napotykają na przeszkody w penetracji ściany. Poszukiwania będą kontynuowane tak długo, jak pozwolą na to panujące tysiąc metrów pod ziemią warunki.
Czytaj też
Ciała odnalezionych w poniedziałek pięciu innych zaginionych są już na powierzchni - przewieziono je do zakładu medycyny sądowej. Rozpoczął się też proces identyfikacji odnalezionych osób. To członkowie zastępu ratowniczego, który po pierwszym wybuchu metanu szedł z pomocą poszkodowanym górnikom. Wówczas metan wybuchł po raz kolejny.
20 kwietnia zeszłego roku w wyniku serii wybuchów metanu życie w kopalni Pniówek straciło 16 górników i ratowników górniczych, którzy po pierwszym wybuchu ruszyli z pomocą poszkodowanym. Siedmiu z nich pozostało za tamami, które po katastrofie odgrodziły rejon pożaru od pozostałych wyrobisk. Aby dotrzeć do zaginionych, trzeba było wydrążyć nowy, niespełna 350-metrowy chodnik, równoległy do otamowanej ściany wydobywczej. Prace trwały kilka miesięcy. W sobotę ratownicy przebili się w rejon katastrofy i rozpoczęli jego penetrację, w poniedziałek nad ranem odnajdując ciała pięciu z siedmiu górników.
Trwają poszukiwania dwóch pozostałych - kombajnisty i górnika.