Analizy i komentarze
Skandaliczny wyrok Sądu Apelacyjnego ws. rosyjskiego szpiega energetycznego. Marek W. na wolności? [KOMENTARZ]
Marek W., były urzędnik Ministerstwa Gospodarki skazany w pierwszej instancji za szpiegostwo na rzecz Rosji na 3 lata więzienia uzyskał złagodzenie wyroku na mocy orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Dodatkowo obrona wniosła kasację do Sądu Najwyższego.
23 marca 2018 r. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poinformowała o zatrzymaniu osoby podejrzanej o szpiegostwo na rzecz Federacji Rosyjskiej. Marek W. był wieloletnim pracownikiem resortów związanych z gospodarką, który miał dostarczać obcym służbom informacje z zakresu polskiej energetyki.
Marek W. nie ograniczał się do przekazywania informacji do których miał dostęp poprzez pracę w ministerstwach. Aktywnie zabiegał o kontakty z politykami, ekspertami i dziennikarzami. Prowadził grupę „Energy Insight" na Facebooku do której zapraszał ludzi z branży. Wśród jego znajomych na Facebooku, czyli osób do których teoretycznie miał bezpośredni dostęp, znajdowali się ministrowie, sekretarze stanu, europosłowie i posłowie, pracownicy najważniejszych spółek energetycznych, eksperci, analitycy, dziennikarze oraz działacze społeczni zajmujący się energią. Tajna grupa Energy Insight, którą administrował liczyła w szczycie popularności ok. 600 osób.
Czytaj też
Korzyści z aktywności w mediach społecznościowych z perspektywy Marka W. są oczywiste – budował wiarygodność wśród ludzi odpowiedzialnych za energetykę w Polsce oraz uzyskiwał do nich bezpośredni dostęp, co mogło przełożyć się na pozyskiwanie informacji wykraczających poza jego ministerialne „możliwości". Sprawa Marka W. stała się jednocześnie poważnym ostrzeżeniem dla urzędników państwowych, pracowników spółek i całej branży, aby z większą ostrożnością podchodzić do kontaktów w mediach społecznościowych.
We wrześniu 2018 r. gotowy był akt oskarżenia. Prokurator oskarżył domniemanego rosyjskiego agenta z artykułu 130 par. 1 Kodeksu Karnego, który mówi o tym, że "kto bierze udział w działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.". Sam akt dotyczył działalności Marak W. z lat 2014-2016 gdy pracował w Ministerstwie Gospodarki. Z materiałów ABW wynika, że przekazywał on funkcjonariuszom rosyjskich służb specjalnych GRU informacje dotyczące planowanych działań rządu Rzeczypospolitej Polskiej wobec budowy gazociągu Nord Stream 2. Jak się później okaże, przekazywał znacznie więcej.
Proces w Sądzie Okręgowym w Warszawie nie trwał długo. Już w marcu 2019 r. Marek W. został skazany na 3 lata pozbawienia wolności. Opinia publiczna dowiedziała się o tym dopiero w lipcu, gdyż proces odbywał się w trybie niejawnym. "Sąd nieprawomocnie uznał W. za winnego tego, że w okresie od 6 marca 2015 r. do 27 stycznia 2016 r. brał udział w działalności rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU kierowanej przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej" - poinformowała wówczas piątek sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.
Czytaj też
Według sądu W., będąc zatrudniony jako główny specjalista w Departamencie Funduszy Europejskich Ministerstwa Gospodarki, a następnie w Ministerstwie Energii i posiadając dostęp do wrażliwych informacji z sektorów energetyki i funduszy europejskich, kilkakrotnie odbywał zainicjowane przez oficera GRU spotkania operacyjne. Podczas tych spotkań odpowiadał na zainteresowanie i oczekiwania oficera, przekazywał mu wiedzę uzyskaną w związku z zatrudnieniem w ministerstwie oraz uczestnictwem w konferencjach i szkoleniach branżowych - ustalił sąd.
Łagodna kara dla szpiega zbrodniarzy wojennych?
Portal Energetyka24.com dotarł do treści jawnej wyroku i jako pierwszy publikuje jego treść. W drugiej instancji Marek W. uzyskał jego złagodzenie – Sąd Apelacyjny w Warszawie obniżył karę do 1,5 roku pozbawienia wolności.
Treść wyroku SA odsłania więcej szczegółów nt. kontaktów oskarżonego z rosyjskim wywiadem. Marek W. kilka razy spotkał się z „pracownikiem wywiadu Federacji Rosyjskiej" między 6 marca 2015 r. a 27 stycznia 2016 r. Podczas tych spotkań przekazał informacje o terminie oddania Terminalu LNG w Świnoujściu oraz konsekwencjach finansowych niedotrzymania terminu jego oddania, wydatkowania środków unijnych w obszarze energetyki oraz „tworzenia polskiej polityki energetycznej". Dwa ostatnie punkty brzmią na tyle ogólnie, że właściwie mogą dotyczyć każdego obszaru polskiej energetyki oraz dowolnej inwestycji z wykorzystaniem środków unijnych (w prawie każdej większej z nich korzystamy). To jednak nie wszystko, bo Marek W. „przekazał pracownikowi wywiadu Federacji Rosyjskiej pendriva z zawartością nieustalonych resortowych dokumentów z zakresu energetyki oraz naprowadzenia i charakterystyki dotyczące osób z resortu energetyki i informacje o braku szkoleń kontrwywiadowczych w Departamencie Funduszy Europejskich, przewidując i godząc się, że tym samym bierze udział w działalności wywiadu Federacji Rosyjskiej skierowanej przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej". Z tego wynika, że w Moskwie jest pendrive z jakimiś dokumentami dotyczącymi polskiej energetyki pochodzącymi z ministerstwa, które się zajmowało tym obszarem. Wygląda na to, że polskim służbom nie udało się ustalić o jakie konkretnie dokumenty chodzi.
Przypomnijmy – budowany w latach 2007-2015 terminal LNG w Świnoujściu rozbił monopol importowy Gazpromu. Jeszcze w 2016 r., już po uruchomieniu terminala, rosyjski koncern odpowiadał za 88,9 proc. W 2020 r. – już tylko 60,8 proc. LNG zaczęło na poważnie wypychać niebieskie paliwo ze wschodu obniżając dochody Rosji. Na horyzoncie już bardzo zauważalny był gwóźdź do trumny dla Gazpromu na polskim rynku, czyli Baltic Pipe. Miał całkowicie wyprzeć surowiec rosyjski z Polski (co stało się faktem w kwietniu 2022 r.). Podczas gdy ta strategia się materializowała, Kreml mógł mieć dostęp do niejawnych informacji dot. strategicznych inwestycji w bezpieczeństwo energetyczne Polski.
Czytaj też
Już wtedy walczyliśmy na poważnie na rynku energetycznym z Rosją, gra toczyła się nie tylko o wielkie pieniądze, ale również o polityczne wpływy. Od dawna jasne jest, że Moskwa nigdy nie zrezygnowała z wykorzystywania gazu ziemnego do politycznych nacisków. W latach 2021-2022 potwierdziła to przebijając wszystkie wcześniejsze incydenty i gotując Europie kryzys energetyczny w wyniku którego UE łącznie przepaliła 800 mld dolarów. W wielkim skrócie do kryzysu energetycznego doprowadziły astronomiczne ceny gazu, które pociągnęły za sobą ceny energii. Z czego te wzrosty wynikały? Z konsekwentnej redukcji dostaw gazu ziemnego z Rosji do Europy pomimo obowiązujących kontraktów.
Okoliczności łagodzące
Sędziowie uznali za nieuzasadniony argument obrony nt. nieumyślnego przekazywania informacji przez Marka W. "Należy w tym miejscu zauważyć, że przekazywane przez oskarżonego informacje dotyczące oddania do eksploatacji Terminalu (...) w Ś., konsekwencji finansowych w przypadku niedotrzymania terminu oddania, wydatkowania środków unijnych w obszarze energetyki, polityki energetycznej są niezmiernie istotne dla wywiadu państwa dostarczającego do Polski surowce energetyczne. Uzyskiwanie tego rodzaju informacji od osoby zatrudnionej w resorcie gospodarczym – o czym jest mowa w dalszej części niniejszego uzasadnienia – daje możliwość przeprowadzania oceny rzetelności informacji dostępnych z innych źródeł, w tym oficjalnych. Bardzo ważne dla obcego wywiadu były też przekazywane przez oskarżonego informacje dotyczące osób zatrudnionych w ministerstwie" - czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Nie można odmówić racji skarżącemu, że stwierdzenie o poddaniu się przez oskarżonego w pełni reżimowi kontaktów z obcym wywiadem nie znajduje w pełni oparcia w materiale zgromadzonym w sprawie. Pozostaje ono zresztą w opozycji z innymi ustaleniami zawartymi w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku. Na str. 19 akapit 2 części jawnej tegoż uzasadnienia Sąd pierwszej instancji stwierdzając, że oskarżony dostarczając informacji interesujących rosyjski wywiad zauważył, iż„nie doszło do istotnych działań zadaniowanych przez ten wywiad", a„oskarżony otrzymał od wywiadu rosyjskiego pewne zadanie, ale go nie wykonał" - wydaje się, że to właśnie kluczowa część uzasadnienia wyroku zmniejszającego karę pozbawienia wolności.
Sędziowie wzięli pod uwagę okoliczności łagodzące w postaci: dotychczasowej niekaralności, faktu, że nie doszło do przekazania informacji, które ze względu na interes państwa były chronione przepisami ustawy o ochronie informacji niejawnych oraz dobrowolnego zerwania współpracy. Sąd Apelacyjny uwzględnił również, że czyn przypisany oskarżonemu został przez niego popełniony w zamiarze ewentualnym.
"Zamiar ewentualny polega na tym, że sprawca wprawdzie nie chce popełnić czynu zabronionego, ale przewiduje realną możliwość jego popełnienia i na to się godzi. W odniesieniu do przestępstwa stypizowanego w art. 130 § 1 k.k. zamiar ewentualny zachodzi wówczas, gdy sprawca podejmując określone zachowanie ma świadomość możliwości tego, że nawiązuje współpracę z obcym wywiadem działającym przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, na którą się godzi" - czytamy na początku uzasadnienia.
Rzecz jasna, sędziowie są ograniczeni przepisami prawa, ale tu dotykamy szerszego problemu. „Ta sprawa jest kolejnym dowodem na to, że obecne przepisy dotyczące szpiegostwa na rzecz obcego państwa są wadliwe. Zdarza się, że po zatrzymaniach dokonanych przez służby sformułowany przez prokuraturę akt oskarżenia nie utrzymuje się w sądzie" – komentuje Dominik Mikołajczyk z InfoSecurity24.pl. „Prace nad zaostrzeniem przepisów trwają od lat, a najnowszy pomysł posłów PiS zakłada nawet karę dożywocia" – dodaje.
Czytaj też
„Należy wskazać, że obecnie w państwach Europy toczą się debaty dotyczące nowych przepisów w zakresie ścigania sprawców przestępstw o charakterze szpiegowskim. Jest to związane ze zmieniającą się sytuacją bezpieczeństwa w regionie, ale również wynika ze zmian, jakie zachodzą w sposobie działania obcych wywiadów przeciwko krajom Zachodu. Również instytucje RP odpowiedzialne za bezpieczeństwo Polski wskazują na potrzebę dostosowania przepisów do realiów i zagrożeń identyfikowanych obecnie" – czytamy w uzasadnieniu projektu nowelizacji .
Marek W. na wolności
Gdy sprawa Marka W. ujrzała światło dzienne w 2018 r. zszokowała opinię publiczną. Wysoki urzędnik pracujący w resortach gospodarczych od 2007 r. (!), głównie w nieistniejącym już Ministerstwie Energii, mający dostępo do strategicznych informacji nt. kluczowych projektów infrastrukturalnych tj. Baltic Pipe czy terminal LNG w Świnoujściu współpracował z GRU. Rosja miała bezpośredni interes w tym, aby ww. projekty nigdy nie powstały a nasz kraj pozostał uzależniony od rosyjskiego gazu.
Obecnie, po wspomnianym kryzysie energetycznym i przede wszystkim po krwawej inwazji Rosji na Ukrainę, po bezwzględnym ludobójstwie dokonywanym na jej ludności oraz innych zbrodniach wojennych, współpraca z reżimem Putina zasługuję na wielokrotnie większe potępienie niż w 2018 r., kiedy zapadł wyrok w pierwszej instancji. Tego zdania nie podziela skład orzekający ws. Marka W. z Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Redukcja wyroku do 18 miesięcy pozbawienia wolności to łagodny sposób potraktowania szpiega obcego wywiadu. I to państwa, które otwarcie walczyło o to, aby Polska nie dywersyfikowała swoich dostaw gazu ziemnego i pozostała zależna całkowicie od niego.
Wedle informacji Energetyka24.com sprawą Marka W. zajmie się teraz Sąd Najwyższy, gdyż obrona wniosła kasację, więc teoretycznie rosyjski szpieg ma szanse na uniknięcie odpowiedzialności.
Z drugiej strony w kontekście kary więzienia kasacja Markowi W. nie jest potrzebna. "Na podstawie art. 63 § 1 k.k. na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności zalicza oskarżonemu M. W. okres rzeczywistego pozbawienia wolności od dnia 23 marca 2018 r. godz. 06:05 do dnia 8 marca 2019 r." - czytamy w wyroku. Dodając do tego fakt, że wyrok zapadł 6 grudnia 2022 r. oraz zakładając, że Marek W. od razu rozpoczął odbywanie pozostałości kary 1,5 roku więzienia (6 miesięcy i 15 dni), już jest na wolności.