Reklama

Analizy i komentarze

Polski kryzys gazowy, o którym nikt nie mówi [KOMENTARZ]

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Autor. Canva.com

Wiceprezes Instytutu Staszica

Reklama

Emocje – głównie polityków – wzbudziła kwestia dostaw rosyjskiej ropy do jednej z czeskich rafinerii Unipetrolu, ale mniej się mówi o tym, że około połowy gazu LPG na polskim rynku stanowi import z Rosji i z Białorusi. Co gorsza, nie można tego importu szybko zastąpić surowcem z innych kierunków. A jeszcze gorzej, że niewykluczone, iż jeszcze w tym roku czeka nas poważny kryzys związany ze wstrzymaniem dostaw ze Wschodu.

Reklama

Trzy czwarte LPG wykorzystywane jest w samochodach (autogaz), reszta m.in. w sektorze komunalnym, rolnictwie i przemyśle. Zaledwie 10 proc. to produkcja krajowa, reszta – import. Z Rosji, ale i krajów skandynawskich, skąd trafia do nas drogą morską. Dostawy LPG obsługują terminale: szczeciński (Orlen), gdyński (Alpetrol) i gdański (Gaspol). Co oczywiste, morskie terminale nie mają nieograniczonych możliwości przeładunkowych. Gdański może przyjąć 600 tys. ton rocznie, szczeciński i gdyński – po 400 tys. ton.

Czytaj też

Media od wielu miesięcy donoszą o trudnej sytuacji spółki Onico, właściciela firmy, która jest operatorem gdyńskiego terminala. W maju br. sąd umorzył postępowanie sanacyjne wobec Onico – mimo, że kluczowi wierzyciele są skłonni do porozumienia. Jeżeli ta decyzja się uprawomocni, to terminal przestanie działać. Gdy zsumujemy prawdopodobny ubytek LPG z Rosji i Białorusi oraz wolumen, który nie będzie mógł trafić do Polski przez bałtycki terminal, to okaże się, że grubo ponad połowa zapotrzebowania polskiego rynku pozostanie bez pokrycia. A terminal w Gdyni nie będzie mógł zostać ot tak, szybko przejęty przez innego operatora, bowiem regulacje prawne nie dopuszczają takiego wariantu.

Reklama

Czytaj też

Zwiększenie krajowej produkcji – a w szczególności zwiększenie jej w ciągu kilku miesięcy w wyraźny sposób – nie jest możliwe. Trzeba zatem przygotować się na gazowy kryzys. Może nie taki katastrofalny, jak w przypadku braku gazu ziemnego, niemniej dla milionów właścicieli samochodów i tysięcy właścicieli domów będzie to istotny problem. Warto byłoby usłyszeć od rządzących, jaki mają pomysł na rozwiązanie tej sprawy.

dr Piotr Balcerowski, MBA

Reklama

Komentarze

    Reklama