Piękny, amerykański węgiel. Czemu Trump wspiera czarne paliwo?
Powiedzieć, że druga kadencja prezydencka Donalda Trumpa wzbudziła niepokój środowisk ekologicznych i energetycznych, to jak nie powiedzieć nic. Co prawda Waszyngton nadal stawia na energetykę jądrową (mocniej niż kiedykolwiek przez ostatnie dziesięciolecia), jednak równocześnie obniża standardy środowiskowe, cofa pozwolenia budowy OZE oraz… ponownie inwestuje w „piękny, cudowny węgiel”.
O tym, czy energetyczny powrót do czarnego złota w USA jest prawdą czy fikcją opowiada Energetyce24 analityk ds. amerykańskich, Rafał Michalski.
Prawo tworzy rzeczywistość
Zdaniem Michalskiego dyskusję o „powrocie amerykańskiego węgla” należy rozpocząć od aktów prawnych z 2025 roku, a mianowicie: dwóch kwietniowych rozporządzeń wykonawczych oraz Jednej Wielkiej Pięknej Ustawy (ang. The One Big Beautiful Bill Act. Pierwszy ze wspomnianych dokumentów zakłada rozszerzenie dzierżawy kopalni węglowych na gruntach federalnych, jednak co najważniejsze - w tym wypadku nie obowiązują wobec nich wszystkie przepisy środowiskowe (m.in. te nałożone przez amerykańską agencję ochrony środowiska (EPA)).
Widzimy liberalizację na gruncie federalnym, aby umożliwić otwieranie większej liczby kopalń. W mojej ocenie wszystkie grunty federalne, które mają potencjał do odnalezienia złóż węgla, mają zostać odnotowane przez Departament. Część z nich zostanie wykorzystana do wydobycia węgla, część ma mieć przygotowane procedury na wypadek operacji szybkiej dzierżawy. Bardzo jasno ujęto to jako priorytet obecnej administracji.
Rafał Michalski
Drugie rozporządzenie wykonawcze rozszerzyło listę surowców, uznawanych przez Stany Zjednoczone za minerały krytyczne. Dodano do niej m.in. węgiel metalurgiczny, jako element decydujący o bezpieczeństwie USA - i to na wniosek samego Pentagonu i Departamentu Obrony. “Minerały krytyczne nie są objęte szeregiem przepisów regulacyjnych, administracyjnych, podatkowych. W efekcie przedsiębiorstwo zajmujące się wydobyciem oraz przetwarzaniem węgla metalurgicznego również nie będzie im podlegać”.
Zmiany prawne wprowadzane przez nową administrację idą jeszcze szerzej. W Jednej Wielkiej Pięknej Ustawie zapisano, że jeżeli na gruncie federalnym istnieje potencjał do wydobycia złoża mineralnego, to dany grunt musi zostać w tym celu wykorzystany. Dodatkowo, ustawa wspiera stanowe rynki przetwórstwa i wydobycia, a także wykorzystania surowców (w tym węgla) do produkcji energii elektrycznej.
“Dane pokazują, że udział węgla w produkcji energii elektrycznej się zmniejsza - w ciągu 15 lat spadł z 45 proc. do 15 proc. Uderza to bezpośrednio w lokalne społeczności, które już od lat 50. XX w. były budowane wokół przemysłu węglowego” - zaznacza Michalski
Stare, dobre czasy węgla
Administracja Trumpa odpowiada na zniechęcenie i resentymenty mieszkańców Dakoty Północnej, Wyoming czy Montany, które stanowią nadal główne miejsca wydobycia węgla w USA. Montana ma największe szacowane odzyskiwalne zasoby węgla w Stanach Zjednoczonych , stanowiące ok. 30 proc. całkowitej produkcji kraju. Z kolei Wyoming, jeden z najbardziej konserwatywnych stanów USA, od 1988 roku jest krajowym liderem w produkcji węgla - tym bardziej bolesne dla władz stanowych musiało być zamknięcie elektrowni węglowych, co poskutkowało zmniejszeniem produkcji surowca do najniższego poziomu od 1992 roku. Zestawienie kończy Dakota Północna - rezerwuar największych złóż węgla brunatnego na świecie. We wszystkich wymienionych stanach górnictwo przez ostatnie 60 lat przyczyniało się do wzrostu gospodarczego i przemysłowego.
Jak zaznacza Michalski, wycofywanie węgla i zamykanie przedsiębiorstw naturalnie skutkowało zredukowaniem miejsc pracy, a to z kolei zmniejszało wpływy do budżetów samorządowych. W efekcie dany stan dysponował ograniczonymi środkami finansowymi na rozbudowę infrastruktury, remonty szpitali czy opłacanie szkół.
Chciałbym podkreślić, że oprócz poziomu federalnego, o którym najczęściej mówimy w Polsce, USA posiadają również poziom stanowy - i to do niego jest skierowana polityka deregulacji i dzierżawy gruntów. Gubernatorzy Montany, Dakoty Północnej i Wyoming zwrócili się do obecnej administracji, że wycofywanie węgla skutkuje kryzysem ich społeczności. Przekazane 620 mln dolarów wsparcia ma pokazać, że obecna administracja jest otwarta na pomoc amerykańskim politykom lokalnym.
Rafał Michalski
Komunikat jest jasny: Biały Dom nie tylko nie ignoruje problemów tzw. flyover states (stanów, których się nie odwiedza ze względu na ich niewielkie znaczenie - przyp.red.E24), ale słucha ich skarg i na nie reaguje. Jednak wygląda na to, że obecna administracja prezydenta Trumpa zatrzymała się mentalnie na poziomie polityki energetycznej i surowcowej lat 80. XX w. - i myśli, że paliwa kopalne są odpowiedzią na kryzys.
Czyste powietrze szkodliwe dla przemysłu
Wypowiedzi prezydenta Trumpa o “pięknym węglu” oraz wycofywanie się z globalnych i krajowych umów klimatycznych oraz ustaw środowiskowych wzbudzają słuszne obawy. Na początku lutego bieżącego roku zawieszono program budowy stacji ładowania pojazdów elektrycznych o wartości 5 mld dolarów, w sierpniu zakończono program dotacji na energię słoneczną (7 mld dolarów).
Jak podkreśla Michalski, orzeczenie Sądu Najwyższego z 2007 wymusiło na prezydencie Baracku Obamie wprowadzenie dyrektyw chroniących społeczności lokalne przed wyjątkowo dużym stężeniem substancji zanieczyszczających powietrze i gazów cieplarnianych (orzeczenie to wcześniej zostało zignorowane przez prezydenta George’a W. Busha). W lipcu administracja Trumpa poinformowała o planach uchylenia orzeczenia.
“W wyniku orzeczenia i konieczności przejścia szeregu testów i norm środowiskowych, otwarcie zakładu hutniczego mogło trwać nawet do 7 lat. Administracja Trumpa zgadza się, że duża ilość energii jest potrzebna do wygrania wyścigu technologicznego, a ich zdaniem normy środowiskowe wstrzymują rozwój. Dlatego planuje się wycofać uznanie spalin za zagrożenie dla zdrowia (deregulacja na korzyść aut spalinowych), a także zderegulować przemysł koksowniczy” - mówi Michalski. “Decydenci zakładają, że w przypadku odczuwalnych szkód środowiskowych społeczności lokalne pozwą przedsiębiorstwo, tak jak przed 2007 rokiem i nie potrzeba do tego odgórnych regulacji”.
Po co Ameryce węgiel?
Jednak deregulacja przepisów środowiskowych to jedno, a inwestycje w przedsiębiorstwa węglowe to drugie. Pierwsza kadencja prezydenta Trumpa przyzwyczaiła komentatorów, aby nie przywiązywać się zbyt mocno do jego deklaracji, jednak czy również tym razem chodzi jedynie o “słowa, słowa, słowa”?
Pierwsza kadencja Trumpa była bardziej zniuansowana pod kątem energetyki: mówiono o atomie, OZE, węglu, gazie. Obecnie widzimy położenie nacisku przede wszystkim na energetykę jądrową i… węgiel. Wszystkie pozostałe elementy, nie licząc LNG, są rugowane z procedowanych ustaw. Trump rzeczywiście próbuje ograniczyć działanie zielonych polityk.
Rafał Michalski
Czytaj też
Można by powiedzieć: zaczynało się tak pięknie. Szczególnie w 2021 roku, kiedy prezydent Joe Biden stworzył międzyagencyjną grupę roboczą ds. społeczności energetycznych. Gromadziła ona urzędników właśnie ze stanów o tradycyjnie dużym udziale wydobycia węgla. W efekcie rozpoczęto działania nakierowane na transformację energetyczną - działania, które były dofinansowywane z budżetu państwa. W 2024 roku Montana zajmowała 10. miejsce wśród stanów o największym udziale energii elektrycznej wytwarzanej z OZE (57 proc.). W Wyoming w latach 2019-2024 produkcja energii wiatrowej wzrosła dwukrotnie (do 23 proc.), a w Dakocie Północnej w ubiegłym roku wygenerowała ona 35 proc. energii elektrycznej stanu.
Skoro zielona transformacja energetyczna ruszyła (nawet jeśli była wspomagana przez znienawidzone przez Republikanów środki federalne), czemu z niej rezygnować? Zdaniem Michalskiego, zarówno prezydent Trump jak i sekretarz spraw wewnętrznych Doug Burgum uważają, że węgiel to jedno z najtańszych i najbezpieczniejszych źródeł energii, a rozbudowa sieci OZE wymaga wiele czasu i nakładu wysiłków - również stanowych.
Dotychczasowa „zielona polityka” była partnerstwem federalno-stanowo-prywatnym. Według analityka obecnie poszczególne stany mierzą się ze zmniejszonymi wpływami do budżetu, a administracja obiecuje ograniczenie wydatków federalnych. Jest to jednym z powodów, dla których nawet stany popierające demokratów (nie licząc Kalifornii i Nowego Jorku, które są relatywnie bogate) ograniczają rozwój zielonej polityki energetycznej.
Finansowanie przedsiębiorstw węglowych to plan krótkoterminowy. Administracja Trumpa wie, że odbudowanie przemysłu węglowego jest niemożliwe, stany takie jak Wyoming prędzej czy później muszą przejść transformację energetyczną. Jednak węgiel kojarzy się ze stabilnym, amerykańskim surowcem wydobywanym na miejscu.
Rafał Michalski
“Trump mówi: musimy być samowystarczalni. A inwestycje w OZE wiążą się z kupowaniem technologii z Azji, a dokładniej: z Chin. Dlatego obecna narracja skupia się na krajowych surowcach, a po cichu zastanawia się, w jaki sposób mogłaby przeprowadzić transformację energetyczną, w której jest daleko w tyle. Trumpowi rzeczywiście zależy na samowystarczalnej Ameryce” - mówi Michalski.
Czytaj też
Czy jednak polityczny zwrot w kierunku lat 80. XX w. i jak największe ograniczenie działania agencji federalnych oraz skupienie się na wydobyciu i sprzedaży paliw kopalnych to rzeczywiście krok w stronę niezależności “kraju wolności, marzeń i szans”? Zgodnie z danymi think-tank’u Ember Energy za cały 2024 rok i pierwsze półrocze 2025 roku USA sprzedały ropę i gaz o wartości 80 mld dolarów, z kolei Chińska Republika Ludowa (ChRL) wyeksportowała zielone technologie o wartości 120 mld dolarów. Liczby zaczynają mówić same za siebie.

