Reklama

Wiadomości

Zniżki nie dla wszystkich. Kto płaci mniej za energię elektryczną? [ANALIZA]

Autor. Canva

Podwyżka - przez ostatnie miesiące to słowo jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Towarzyszy nam na każdym kroku i nie oszczędza praktycznie żadnej z podstawowych usług czy dóbr. Rachunki za energię elektryczą od stycznia wzrosły średnio około 24%, a za gaz nawet 58% miesięcznie. Okazuję się jednak, że podwyżka cen energii nie obowiązuje wszystkich. Są bowiem grupy zawodowe, objęte specjalnym przywilejem.  

Reklama

„A czemu tak drogo?"

Reklama

A czemu tak drogo? Prawie każdy z nas zadał sobie to pytanie trzymając w dłoni nowy rachunek za energię. Nierzadko towarzyszy przy tym frustracja, a zaraz po niej bezradność i myśl, co jeszcze można zrobić, by te opłaty zmniejszyć. Analizując rachunek za prąd można śmiało stwierdzić, że niewiele ma on wspólnego ze zwykłym paragonem, który otrzymujemy w sklepie kończąc zakupy. Na pierwszy rzut oka wydaje się być niezrozumiały przez liczbę składowych ukrytych pod enigmatycznymi nazwami jak „opłata zmienna sieciowa" czy „opłata przejściowa". URE w komunikatach informuje o wzrostach cen poszczególnych taryf dystrybucyjnych, ale to co najbardziej interesuje przeciętnego odbiorcę to to, o ile wzrośnie cena końcowa na rachunku, czyli bilans „pod kreską". A ten dotkliwe wzrosła w ciągu ostatnich dwóch lat.

Nowy rok, nowa podwyżka

Reklama

Jak wynika z wyliczeń Forum Energii, jeszcze w 2019 roku średni koszt 1 kWh energii elektrycznej brutto w taryfie G11 wynosił ok 60 gr. Od tego czasu stawka regularnie rosła i rok później wynosiła już 66 gr. Każdy kolejny rok przynosił nowe podwyżki, sięgające nawet kilkudziesięciu procent w skali roku. W 2021 roku cena sięgała już 72 gr., a w roku 2022 cena 1 kWh wzrosła do 89 groszy, a więc o 17 groszy, czyli o ok. 24%. W ciągu zaledwie dwóch lat rachunek za prąd wzrósł średnio o ok 35%, a wynika to ze skoku cen praktycznie wszystkich jego składowych.

Wszystkiemu winna Unia Europejska?

Od dłuższego czasu na ulicach polskich miast możemy zobaczyć trwającą „kampanię edukacyjną" informującą o tym, jakoby opłata klimatyczna Unii Europejskiej stanowiła aż 60% kosztów produkcji energii. Informację tę możemy zobaczyć na bilbordach wielu miast w Polsce, niejednokrotnie była ona powielana w mediach, portalach branżowych, na stronach spółek energetycznych a także padała z ust prominentnych polskich polityków. Taka narracja ma tłumaczyć powody wzrostu rachunków za energie elektryczną oraz sprawiać złudne wrażenie, że tak jest w rzeczywistości. Samej kampanii nie można zarzucić kłamstwa, jednak manipuluje ona faktami i mija się z prawdą.

Na łamach naszego portalu już niejednokrotnie opisywaliśmy ten temat. W ramach przypomnienia należy podkreślić, że pojęcie opłaty klimatycznej jest błędnie użyte w przekazie i ma na celu wprowadzenie odbiorcy w błąd, a odnosi się do systemu ETS, czyli systemu handlu emisjami CO2 w Unii Europejskiej. Kampania ma na celu przykrycie rzeczywistego powodu podwyżki cen energii, czyli długo odwlekanej transformacji energetycznej. Lata zaniechań w tym sektorze, utrzymywanie wysokoemisyjnej gospodarki i brak inwestycji w nowe moce OZE sprawiły, że przychodzi nam z bólem opłacać rachunki za prąd. Dopiero teraz widać zdecydowane kroki, lecz nietrudno odnieść wrażenie, że zostały one podjęte zbyt późno.

Czytaj też

Wszyscy płacą tyle samo?

Początek 2022 roku przyniósł ze sobą zapowiadane podwyżki cen energii i gazu, co odczuła zdecydowana większość społeczeństwa. Powodem była wysoka inflacja oraz duże zapotrzebowanie na surówce energetyczne po zastoju gospodarczym wywołanym pandemią koronawirusa.

By zmniejszyć skutki inflacji i ochronić odbiorców przed dalszą podwyżką, z początkiem stycznia rząd wprowadził szereg działań mających na celu złagodzenie podwyżek cen prądu, gazu i paliw oraz zahamowanie inflacji, wśród których było obniżenie akcyzy i VAT-u za energie elektryczną z 23% do 5%. Ponadto wprowadzono nową formę wsparcia finansowego w postaci dodatku osłonowego, który wszedł wraz z „Polskim Ładem". Zgodnie z przepisami przysługuje on osobom, które spełniają odpowiednio niskie kryteria dochodowe. Tymczasem według ostatniego komunikatu GUS, inflacja w Polsce wyniosła w styczniu 9,2%.

Jednak jest pewna grupa zawodowa, której przysługują zniżki na energię elektryczną z tytułu wykonywanej pracy: są nią pracownicy spółek energetycznych. Portal energetyka24.com napisał w tej sprawie do 4 największych spółek w Polsce z pytaniem, czy i na jakiej zasadzie jest przyznawana ulga.

Najpierw do pytań odniosła się PGE. „W PGE Obrót i poszczególnych jej Oddziałach, zgodnie z zapisami Zakładowych Układów Zbiorowych Pracy, wypłacany jest ekwiwalent za energię elektryczną osobom do tego uprawnionym. Wskaźnik do wyliczenia ekwiwalentu jest zmienny i aktualizowany każdego roku."

Kolejna odpowiedź przyszła od Grupy Energi. Rzecznik spółki poinformował, że „pracownicy spółek należących do Grupy Energa mają możliwość korzystania w ograniczonej ilości z ulgowej odpłatności za energię elektryczną. Ulga przysługuje pracownikom, którzy w spółkach uprawnionych do korzystania posiadają określony staż pracy i są zatrudnieni na umowę o pracę. Informacje o liczbie pracowników uprawnionych do korzystania z ulgowej odpłatności za energię elektryczną to dane rozproszone w różnych spółkach Grupy Energa."

Dość obszerną odpowiedź przekazał Tauron Dystrybucja który podał, że „pracownikom wypłacany jest ekwiwalent za taryfę pracowniczą. Wypłata ekwiwalentu odbywa się zgodnie z zapisami Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy dla pracowników Tauron Dystrybucja S.A. Ekwiwalent jest dodatkowym świadczeniem z przeznaczeniem na pokrycie kosztów energii elektrycznej w gospodarstwie domowym pracownika do ilości do 3 000 kWh rocznie."

Najpełniejszą odpowiedź przekazała spółka Enea która wyjaśnia, że „pracownicy nabywają prawo do ulgowej odpłatności za energię elektryczną po roku pracy. Ulga obejmuje zużycie maksymalnie do poziomu 3000 kWh w roku i do 250 kWh średnio miesięcznie w nie więcej niż dwóch układach pomiarowych wyłącznie w gospodarstwach domowych wskazanych przez pracownika."  

Dwa pierwsze zakłady nie wyjaśniły dokładnie na jakich zasadach naliczana jest ulga, jednak można się spodziewać, że na podobnych co Tauron i Enea.

Czytaj też

W tym miejscu można zadać pytanie czy 3 000 kWh to dużo? Przeciętne 4-osobowe gospodarstwo domowe zużywa ok 200 kWh miesięcznie, czyli ok 2400 - 2500 kWh w skali roku. Analogicznie im więcej domowników, tym większe zużycie. Jednak z przekazanych informacji wynika, że przydzielone profity mogą pokryć roczny koszty zużycia energii w statystycznym gospodarstwie domowym. Warto podkreślić, że nie wszystkim pracownikom przypada tak wysoka ulga.

Zaskoczenia nie powinien wzbudzać fakt, że zniżkami są objęci również inwalidzi, renciści i kombatanci wojenni na emeryturze. Wielkość zniżek dla tej grupy reguluje zarządzenie ministra finansów ze stycznia 1987 roku.

Do obecnej sytuacji odniósł się również przewodniczący Związku Zawodowego NSZZ Solidarność Enea w Gorzowie Wielkopolskim, Krzysztof Gonerski. Pan przewodniczący podtrzymuje twierdzenie, że „wzrost cen spowodowany jest >zielonym ładem<, czyli chorą polityką energetyczną Unii Europejskiej". Podkreślił fakt, że Rosja stopniowo ograniczała dostawy gazu, co w konsekwencji doprowadziło do drastycznych podwyżek jego cen na rynkach. „Dzięki temu w Unii Europejskiej produkcja energii z węgla stała się opłacalna, mimo dociążenia jej parapodatkiem (opłata za prawa do emisji CO2). Elektrownie węglowe pod koniec 2021 roku uratowały wiele systemów energetycznych w krajach Unii. Tylko dzięki nim uniknęliśmy blackoutu".

Gomerski dodał także, że zarząd firmy nie uruchomił żadnych dodatkowych programów pracowniczych, wobec czego przewodniczący NSZZ zapowiedział rozpoczęcie rozmów dotyczących podwyżek rekompensujących dotkliwą inflację. Dodał również, że od połowy lutego Enea zmniejszyła taryfy dla odbiorców grup taryfowych G, polegającej na obniżeniu o 5 zł za 1 MWh cen energii elektrycznej zawartych w aktualnie obowiązującej taryfie, z tytułu czasowego zwolnienia z akcyzy. Porównując to do przywołanego wcześniej 4-osobowego gospodarstwa domowego (2500 kWh = 2,5 MWh), to oszczędność rzędu... 12,5 zł w skali roku.

Czytaj też

Utrzymując swoją teorię, pan przewodniczący mija się ze stanem faktycznym sytuacji w polskim sektorze energetycznym. Z drugiej strony nie powinno to dziwić, skoro identyczną linię tłumaczenia obrał rząd oraz czołowi politycy odpowiedzialni za bezpieczeństwo energetyczne w kraju. Na chwilę obecną nie są znane zdania związków zawodowych innych spółek energetycznych, ponieważ nie zdecydowały się one udzielić komentarza w tej sprawie.

Spółki energetyczne już po raz kolejny pokazały, za zaraz po górnikach, tworzą uprzywilejowane grupy zawodowe, którym przysługują dość pokaźne ulgi. U podstaw tego zjawiska stoją silne związki zawodowe dyktujące warunki kontraktów umów płacowych. Wydaje się, że w sytuacji stale rosnących cen energii, możliwość pokrycia chociaż w połowie rachunków za prąd stanowi lukratywny czynnik zachowujący pracownika w firmie. Dla pozostałych odbiorców pozostaje gorycz płacenia według otrzymanych faktur.

Reklama
Reklama

Komentarze