Analizy i komentarze
Koreańczycy i Amerykanie idą na noże. Bez porozumienia w procesie sądowym o technologię jądrową [KOMENTARZ]
Sądowy spór między Westinghouse’m a KHNP trwa od października 2022 r. W kolejnej rundzie rozmów obie spółki, które chcą budować w Polsce elektrownie jądrowe, nie osiągnęły porozumienia i sprawa trafi do międzynarodowego arbitrażu – informuje „The Korean Economic Daily”.
Żeby zrozumieć spór musimy skokowo cofać się w czasie na dwóch płaszczyznach. Polityka Energetyczna Polski do 2040 r. opublikowana w lutym 2021 r. i aktualizowana w marcu 2023 r. zakłada oddanie do 2033 r. „pierwszego bloku elektrowni jądrowej o mocy 1-1,6 GW". „Kolejne bloki będą wdrażane co 2-3 lata, a cały program jądrowy zakłada budowę 6 bloków" – czytamy w komunikatach rządowych. Ostatecznie Polska ma posiadać 6-9 GW mocy w atomie. Od kilku lat wiadomo było, że to Amerykanie z Westinghouse'a dostaną kontrakt na budowę pierwszej polskiej elektrowni w gminie Choczewo na Pomorzu.
Udostępniamy nagranie ze spotkania z prezesem @WECNuclear Patrickiem Fragmanem, aby rozwiać wszelkie wątpliwości nt. tego, co naprawdę powiedział szef spółki. pic.twitter.com/BAOTNTMKMO
— Energetyka24 (@Energetyka_24) April 28, 2023
Dość nieoczekiwanie we wrześniu 2021 r. wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin poleciał do Seulu i ogłosił, że powstanie alternatywna do państwowego programu inwestycja w Wielkopolsce, w którą zaangażowana ma być PGE, ZE PAK oraz koreańskie KHNP będące częścią czebola KEPCO. Najprawdopodobniej w Pątnowie, w miejscu elektrowni węglowej, miałyby stanąć dwa reaktory APR1400.
Czytaj też
To posunięcie odczytywano jako brak wiary w państwowy program lub co najmniej stworzenie projektu konkurencyjnego. Dlatego niedługo potem, 3 października Rada Ministrów ogłosiła, że „pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce będzie budowana w oparciu o amerykańską technologię przedsiębiorstwa Westinghouse Nuclear". W lutym br. spółka Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) podpisała z Westinghousem kontrakt pomostowy w sprawie budowy elektrowni jądrowej.
Pozew
Pod koniec października zaś Westinghouse... pozwał KHNP. W pozwie złożonym w amerykańskim sądzie okręgowym dla Dystryktu Kolumbii, Westinghouse stwierdził, że KHNP potrzebował pozwolenia Westinghouse, aby zachować zgodność z amerykańskimi przepisami ograniczającymi dzielenie się technologią energii jądrowej. Zgodnie z tymi przepisami Departament Energii USA musi wyrazić zgodę na udostępnianie niektórych technologii innym krajom.
Westinghouse stwierdził w swoim oświadczeniu, że KHNP zgodził się na taką potrzebę, gdy południowokoreańska firma sprzedała cztery reaktory APR1400 do Zjednoczonych Emiratów Arabskich w 2010 roku.
Czytaj też
Słowem – Westinghouse jest zdania, że KHNP nie ma prawa dostarczyć reaktory Polsce bez ich zgody. Dlaczego? W latach 80. XX w. Koreańczycy postanowili ustandaryzować produkcję kolejnych reaktorów i wybrali jako podstawę standardu rozwiązania amerykańskiej firmy Combustion Engineering (CE), znanych jako System 80. Opracowali na ich podstawie serię własnych reaktorów OPR1000, których od lat 90. zbudowali 12. Następnym krokiem ewolucji był wywodzący się z OPR projekt APR1000 i reaktor APR1400. Pierwszy APR1400 ruszył w 2016 r. Teraz w Korei Płd. pracują trzy tego typu bloki, a kolejne są w budowie. KHNP zbudowało także cztery reaktory APR1400 w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Polsce i Czechom KHNP zaproponowało zmodyfikowany pod kątem unijnych wymagań reaktor nazwany roboczo EU-APR1400.
W 1990 r. firma Combustion Engineering została przejęta przez koncern Asea Brown Boveri (ABB). W 2001 r. "atomową" część ABB kupiło Westinghouse'a i stąd wywodzą się roszczenia WEC do własności intelektualnej Systemu 80, który stał się podstawą technologii koreańskiej. System 80 był też punktem wyjścia dla zaprojektowanych przez spółkę na początku XXI w. niektórych rozwiązań reaktora AP1000, który WEC zaoferowała Polsce oraz Czechom.
KHNP jest innego zdania. Koreańczycy uważają, że roszczenia WEC są bezzasadne. Koreański koncern utrzymuje, że dawny System 80 został już na tyle zmodyfikowany, że całość rozwiązań jest już własnością intelektualna KHNP i firma nie potrzebuje do eksportu tych technologii ani zgody, ani zgłoszenia - ani do Westinghouse'a, ani do władz USA.
Czytaj też
Nikt nie odpuszcza
Prezes WEC Patrick Fragman postawił jednak sprawę na ostrzu noża. „Jesteśmy w sporze prawnym z KHNP. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić sytuacji, w której kraj taki jak Polska, realizujący zasady państwa prawa, mógłby rozważać ofertę naruszającą prawa własności intelektualnej. Dla nas projekt koreański pozostaje wirtualny. Według nas koreańska elektrownia w Polsce nigdy nie powstanie" - powiedział w kwietniu na spotkaniu z polskimi mediami. Wywołało to burzę, bo właściwie Fragman uznał plany wicepremiera polskiego rządu oraz wielkich koncernów energetycznych za żart.
Najprawdopodobniej te słowa wypowiedziane przy dziennikarzach były elementem gry negocjacyjnej. Nie wiemy tylko z kim – czy z KHNP czy z polskim rządem. Wcześniej tego samego dnia Fragmam spotkał się z ministrem rozwoju Waldemarem Budą. Wedle źródeł, spotkanie nie przebiegło w wesołej atmosferze.
Z jednej strony przeniesienie sprawy przed międzynarodowy arbitraż powinien rozwiązać spór i dać jasność co do przyszłości współpracy Polski z KHNP. O wiele łatwiej będzie procedować z kolejnymi etapami wielkopolskiej elektrowni jeśli klarowne będą warunki, na jakich Koreańczycy mogą sprzedać nam reaktory. „The Korea Economic Daily" podkreśla, że pomimo skierowania sporu do arbitrażu, pod stołem dalej będą się toczyć negocjacje. Na razie niewiele z nich wyniknęło, więc najprawdopodobniej arbitraż zdecyduje o losach konfliktu o własność intelektualną. A to może potrwać lata. Trudno oczekiwać, że prace nad elektrownią jądrową w Wielkopolsce będą sprawnie postępować w sytuacji, gdy wykonawca ma na karku rozgrzebany spór prawny dotyczący najważniejszego elementu inwestycji.