Reklama

Rosyjski dziennik ekonomiczny Wiedomosti poinformował, że od 1 lutego zmniejszył się wolumen gazu pompowanego przez gazociągi Nord Stream i OPAL. Ma to związek z działaniami polskiego PGNiG. Wspomnianej spółce udało się poprzez Trybunał Sprawiedliwości UE (TS UE) i sąd w Düsseldorfie czasowo wstrzymać wykonywanie decyzji Komisji Europejskiej o przekazaniu większej przepustowości OPAL Gazpromowi. W efekcie uniemożliwiło to przeprowadzenie styczniowej aukcji na wykorzystanie dodatkowych mocy wspomnianego rurociągu. Taka aukcja miała jednak miejsce w grudniu co znalazło swoje odzwierciedlenie w informacjach o rekordowym wykorzystaniu Nord Stream i spadku tranzytu błękitnego paliwa przez Ukrainę (tradycyjny szlak dostaw rosyjskiego gazu do UE).

Powyższe informacje potwierdzają doniesienia Energetyki24 z początku stycznia. Zgodnie z nimi strony pozostające w sporze z polskim PGNiG wykorzystały interpretację prawną, wedle której orzeczenie TS UE nabiera mocy wraz z jego ogłoszeniem i nie działa wstecz. Dzięki temu Gazprom mógł wygrać grudniową aukcję (19.12.2016) na dodatkowe przepustowości OPAL i rozpocząć szeroko zakrojoną kampanię dezinformacyjną o rekordowym wykorzystaniu tej rury. Miało to wywołać wrażenie o rosnącym zapotrzebowaniu na rosyjski gaz w Europie Środkowej z kierunku bałtyckiego – kluczowego w kontekście budowy nowego projektu rosyjskiego o nazwie Nord Stream 2.

Narrację tę uzupełniały dodatkowo komunikaty rosyjskie o niechęci rządu w Warszawie do przedłużenia umowy na tranzyt gazu z Rosji do UE przez Gazociąg Jamalski (tymczasem rezygnacja z kontraktu jamalskiego określającego dostawy do Polski nie jest tożsama z rezygnacją z tranzytu). Zgodnie z intencją Rosjan miało to wskazać na niepewność przesyłu surowca przez tradycyjne szlaki transportowe i podkreślić znaczenie trasy północnej biegnącej z ich pominięciem przez Morze Bałtyckie. 

Gra związana z OPAL toczy się o olbrzymią stawkę. Udrożnienie tego rurociągu dla Gazpromu krótkoterminowo uderzy w kraje tranzytowe takie jak Białoruś i Polska, Słowacja oraz Ukraina, a długofalowo całkowicie wyeliminuje je z gry poprzez budowę Nord Stream 2. W takim negatywnym scenariuszu Europa Środkowa mimo postępującej na świecie rewolucji LNG zostałaby „zacementowana” rosyjskim gazem na dekady. Łączna przepustowość rur Gazpromu nad Bałtykiem sięgnęłaby bowiem 110 mld m3 surowca rocznie. 

Zwieszenie decyzji TS UE w wyniku działań PGNiG to jedynie „strategiczna pauza” w wojnie o OPAL. Strony przygotowują się do bitwy gromadząc arsenał prawny. 

Działania jakie podejmie strona polska by dochodzić swoich praw można przewidzieć ze sporym prawdopodobieństwem. Jak podkreślał w rozmowie z Energetyka24 Paweł Grzejszczak, partner w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka Sp.k., chodzi o udowodnienie, że decyzja o udostępnieniu Gazpromowi większej przepustowości OPAL jest niezgodna z Dyrektywą Gazową UE. Zgodnie z nią wyjątek od obowiązującego prawa może mieć miejsce jeśli: poprawia bezpieczeństwo dostaw surowca bądź konkurencyjność rynku. Już na pierwszy rzut oka widać, że decyzja KE przeczy obowiązującemu prawu. Warto jednak pamiętać, że Niemcy i Rosjanie mają świetnych prawników. O ich strategii pisze się jednak w Polsce niewiele.

Według nieoficjalnych informacji Energetyka24 walkę z PGNiG w interesie Gazpromu podejmie znana międzynarodowa kancelaria kojarzona z tym koncernem. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że działa ona na rzecz jednego z ministerstw polskiego rządu… Wspomniany podmiot zaczął gromadzić decyzje TS UE, do których nie zastosowała się Polska. Będzie to kluczowe w kontekście walki z decyzją Brukseli uniemożliwiającą Gazpromowi przesył większych ilości gazu do UE z wykorzystaniem Nord Stream i OPAL.

Zobacz także: OSW w Parlamencie Europejskim: Nord Stream osłabia Unię

Zobacz także: Ekspert: Decyzja KE ws. OPAL może wpłynąć na przyszłość Nord Stream 2 [WYWIAD]

Reklama

Komentarze

    Reklama