Mielczarski podkreślił podczas odbywającego się w Warszawie Kongresu Nowego Przemysłu, że problemy systemu elektroenergetycznego z jakimi mieliśmy do czynienia w lecie br. powtórzą się. Powodem takiego stanu rzeczy jest m.in. brak mocy dyspozycyjnej w systemie. - Stare bloki przestają pracować w ekstremalnych warunkach pogodowych. Ten problem będzie się nasilał, bo będą za kilka lat jeszcze starsze – stwierdził uczony.
Kolejnym problemem jest brak funkcjonowania w Polsce tzw. rynku mocy. Według Mielczarskiego „elektrowniom nie płaci się za dyspozycyjność”. Profesor dodaje, że "rocznie wydaje się 4 mld zł na odnawialne źródła energii, a tylko 400 mln przeznaczono na rezerwę (zimną i operacyjną rezerwę mocy – przyp. red.] stanowiącą namiastkę potrzeb kraju w zakresie jego bezpieczeństwa energetycznego”.
Mielczarski podkreślił, że obok braku rynku mocy i funkcjonowania starych elektrowni, na ryzyko blackoutu wpływa także to, że polski system opiera się na dużych blokach. – „Proszę zauważać, że problemy w lecie spotęgowała awaria Bełchatowa. Budowa obok siebie dwóch dużych bloków energetycznych jak w Opolu jest niepoważna. Awaria w takim przypadku będzie mieć ogromne konsekwencje” – stwierdził uczony
W ocenie Mielczarskiego szanse na to, że w najbliższych trzech latach nastąpi blackout należy ocenić na około 80 %.
Zobacz także: Awarie, remonty, upały powodem letnich ograniczeń dostaw energii
Zobacz także: Problem dostaw energii generuje w UE 150 mld euro strat rocznie