Chociaż zapasy antracytu, na bazie którego pracuje połowa ukraińskich elektrowni, wzrosły z 744,8 tys. ton do 835,9 tys. ton, to sytuacja Kijowa jest nadal bardzo trudna. Połowa rezerw znajduje się bowiem na terenie Ługańska, a więc obszaru kontrolowanego przez prorosyjskich separatystów. Ukrenergo podaje, że tamtejsza elektrociepłownia pracuje niezależnie od krajowego systemu energetycznego.
Według stanu na 27 września, wartość importu energii elektrycznej na Ukrainę, w okresie maksymalnego obciążenia wynosiła 530 MW, a przy minimalnym, transfery z innych systemów nie były konieczne.
Przypomnijmy, że wg. agencji Interfax, która powoływała się na źródła w ministerstwie energetyki, średnia produkcja węgla na Ukrainie spadła w okresie styczeń - lipiec br. do poziomu 22,8 mln ton, co w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku oznacza spadek o 50,8 %. Wiąże się to przede wszystkim z sytuacją w obwodzie donieckim, gdzie redukcja wyniosła 63,3% oraz ługańskim - spadek o 83,4%. Intensywniej niż do tej pory pracują natomiast zakłady w regionach dniepropietrowskim i lwowskim, ale nie są one w stanie wyrównać powstałych strat.
Pod koniec sierpnia Wołodymyr Demczyszyn udzielił wywiadu, w którym poinformował, że w związku z katastrofalną sytuacją sektora górniczego, rośnie rola elektrowni atomowych w bilansie energetycznym Ukrainy. ,,Energia jądrowa wzięła w tym roku na siebie więcej odpowiedzialności. Jest to siła i technologia, która pozwoli nam przejść przez okres zimowy łagodniej, minimalizując ryzyko losowych odłączeń”. Władze w Kijowie dążą również do ograniczenia udziału antracytu w procesie wytwarzania prądu - w ostatnich latach jego udział wynosił ok 60%.
Zobacz także: "Czarne chmury" nad projektem Nowej Kompanii Węglowej
Zobacz także: Ukraina sprowadza coraz więcej węgla z Donbasu