Reklama

Wiadomości

Zakaz sprzedaży aut spalinowych po 2035 roku? Von der Leyen zapowiedziała wyjątki

Ursula von der Leyen podczas przemowy na kongresie EPL po nominacji na kandydatkę na szefową Komisji Europejskiej 07.03.2024 r.
Ursula von der Leyen podczas przemowy na kongresie EPL po nominacji na kandydatkę na szefową Komisji Europejskiej 07.03.2024 r.
Autor. Twitter (X) / @EPP

Ursula von der Leyen ponownie została wybrana na przewodniczącą Komisji Europejskiej. Nazywana potocznie w kuluarach „klimatyczną misjonarką” zapowiedziała, że unijny kurs na ekologię pod jej rządami pozostanie bez zmian. Słowa te dotyczą także zakazu rejestracji nowych pojazdów spalinowych po 2035 roku, choć Unia Europejska powoli zaczyna rozważać możliwość wprowadzenia pewnych wyjątków, aby sprostać oczekiwaniom różnych interesariuszy.

Wczoraj eurodeputowani ponownie wybrali w tajnym głosowaniu Ursulę von der Leyen na przewodnicząca Komisji Europejskiej. Jak podaje Bloomberg, powołujący się na anonimowe źródła, zwycięstwo w drugiej kadencji udało jej się osiągnąć m.in. dzięki głosom parlamentarzystów z partii Zielonych, którzy początkowo nie chcieli jej reelekcji.

Reklama

Von der Leyen jest inicjatorka i orędowniczka planu osiągnięcia przez UE neutralności klimatycznej w ramach Europejskiego Zielonego Ładu. W swoim przemówieniu zapowiedziała kontynuację unijnego kursu i utrzymania zielonych ambicji w postaci obniżenia emisji o 90%. do 2040 roku a także wzmocnienia konkurencyjności, stawiając czoła groźbie konfliktu handlowego z Chinami. Zapowiedziała również przedstawienie nowego unijnego planu dla czystego przemysłu na pierwsze 100 dni swojej nowej kadencji. Miałoby to objąć inwestycje w infrastrukturę i przemysł energetyczny. „Europa się dekarbonizuje i uprzemysławia w tym samym czasie” - zapewniła von der Leyen dodając, że „Zielony Ład to nie tylko dokument polityczny, to nasz kompas na przyszłość”.

Czytaj też

Von der Leyen zamierza także bronić zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi po 2035 roku. Przypomnijmy, że w marcu 2023 roku Rada UE przyjęła nowe przepisy dotyczące redukcji emisji CO2 z nowych samochodów osobowych i dostawczych. Zgodnie z nimi, w latach 2030-2034 emisje z nowych samochodów osobowych mają spaść o 55%, a z dostawczych o 50%. Od 2035 roku wszystkie nowe samochody osobowe i dostawcze mają być zeroemisyjne.

Reklama

Jednak wszystko wskazuje na to że Ursula von der Leyen może rozważyć pewien wyjątek od tego przepisu biorąc pod uwagę rosnące zainteresowanie paliwami syntetycznymi, o których w Europie nadal toczy się zbyt mało debat. Jak zaznaczyła przewodnicząca KE, będzie ona zabiegać o wyłączenie samochodów napędzanych paliwami syntetycznymi spod tego przepisu. Dodała, że UE zamierza wprowadzić pewne zmiany w polityce motoryzacyjnej, aby umożliwić i upowszechnić szersze stosowanie takich paliw, gdyż są one uważane za możliwe rozwiązanie, które pozwoli na redukcję emisji z istniejących silników spalinowych, bez konieczności kompleksowej modernizacji infrastruktury dla pojazdów benzynowych i diesla.

Czytaj też

Jak informuje Reuters, von der Leyen znalazła się pod presją niektórych unijnych prawodawców, w tym członków własnej centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej, by złagodzić poszczególne cele zielonej polityki, które ich zdaniem mogą okazać się zbyt radykalne. To właśnie wsparcie przemysłu motoryzacyjnego w utrzymaniu konkurencyjności pomogło jej zyskać poparcie przed czwartkowym głosowaniem, ale również może pomóc budować kapitał polityczny zarówno wśród konserwatywnych kolegów, jak i lewicy, która naciska na dekarbonizację sektora.

Plany von der Leyen spotkały się z różnorodnymi reakcjami. Choć sektor motoryzacyjny, przemysłowy oraz organizacje biznesowe przyjęły jej propozycje pozytywnie, pojawiły się również wątpliwości dotyczące ich realności i potencjalnego wpływu na środowisko. Organizacje zajmujące się ochroną środowiska wyrażają sceptycyzm wobec paliw syntetycznych, obawiając się, że mogą one stanowić pretekst do kontynuowania użycia paliw kopalnych. Dodatkowo, krytycy obawiają się, że takie podejście może opóźnić przejście na pojazdy elektryczne.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama