Reklama

Wiadomości

UE zaczyna gospodarczo zostawać w tyle za Chinami i USA. Nowy raport Atlantic Council

Flagi UE
Flagi UE
Autor. Dmitry_Rukhlenko / Envato

Amerykańska ustawa o ograniczaniu inflacji i chińska polityka masowego subsydiowania firm to największe wyzwania gospodarcze, z którymi będzie musiała zmierzyć się Unia Europejska w najbliższych latach. Stawką jest przyszłość europejskiej gospodarki i miliony miejsc pracy na Starym Kontynencie.

„Unia Europejska stoi na rozdrożu: musi podjąć decyzję, czy przeprowadzić gruntowne reformy, czy pogodzić się z groźbą upadku” – napisał pod koniec kwietnia Mario De Pizzo, ekspert Atlantic Council w analizie opublikowanej przez ten think tank.

Włoch miał na myśli przyszłość unijnej gospodarki, której dziś – jego zdaniem – brakuje zasobów i woli, aby konkurować ze zdolnościami USA i ChRL do stymulowania swoich rynków poprzez miliardowe wydatki rządowe.

De Pizzo nie jest odosobniony w swoich obawach. Unijni politycy coraz częściej dostrzegają, że w globalnym wyścigu gospodarczym UE zaczyna zostawać w tyle za Chinami i USA. „Dzieli nas coraz większa przepaść od naszych głównych konkurentów na świecie, Stanów Zjednoczonych i Chin” – powiedział w poniedziałek w Brukseli szef Rady Europejskiej Charles Michel w wywiadzie dla grupy brukselskich korespondentów, w tym PAP.

Reklama

UE zaczyna od pogłębionej diagnozy sytuacji. W kwietniu na szczycie w Brukseli unijni przywódcy za zamkniętymi drzwiami omawiali raport Enrico Letty, byłego premiera Włoch i szefa Instytutu Jacques’a Delorsa, na temat przyszłości wspólnego rynku. Zdaniem Letty, jeśli UE nie zmieni swojej polityki gospodarczej, zyskają na tym jej pozaeuropejscy partnerzy i rywale.

„Firmy z UE obecnie pozostają w tyle za swoimi globalnymi odpowiednikami, szczególnie tymi z USA i Chin. Ta luka ma krytyczne implikacje dla innowacji, produktywności, tworzenia miejsc pracy i ostatecznie bezpieczeństwa UE” – napisał Letta w raporcie, który odbił się szerokim echem w unijnych stolicach. Włoch nie ma wątpliwości, że dzięki publicznym subsydiom amerykańskie i chińskie firmy radzą sobie lepiej w globalnej gospodarce niż firmy europejskie i jeśli nic się nie zmieni, to będą radziły sobie jeszcze lepiej.

Kolejna diagnoza i zarazem recepta ma zostać opublikowana już po czerwcowych wyborach europejskich. Pracuje nad nią Mario Draghi, ekonomista, były prezes Europejskiego Banku Centralnego i podobnie jak Letta były premier Włoch.

Czytaj też

„Najważniejsze rzeczy, które dzieją się na świecie, nie dzieją się w Europie; dotyczy to zwłaszcza gospodarki i innowacji technologicznych. Draghi jest o tym głęboko przekonany” – uważa De Pizzo. Jego zdaniem raport Draghiego dostarczy „zimną, twardą dawkę rzeczywistości”.

Za tymi opiniami stoją liczby. Gospodarka UE w 2023 roku wzrosła zaledwie o 0,5 procent, tymczasem amerykańska o 2,5 procent, a chińska o 5,2 proc. Prognozy dla USA i Chin na najbliższe lata są też bardziej optymistyczne, niż dla UE.

ChRL masowo dotuje swój krajowy przemysł, szczególnie w sektorach zielonych technologii, pojazdów elektrycznych i kolei. Według opublikowanego w kwietniu raportu Instytutu Gospodarki Światowej (IfW) w Kilonii, dotacje władz Chin dla rodzimych firm są od trzech do dziewięciu razy wyższe niż w krajach UE i OECD.

Europejskie firmy coraz częściej muszą konkurować już nie tylko na globalnych rynkach z chińskimi firmami, ale też na rynku UE. Choć w 2023 roku UE obniżyła rekordowy deficyt handlowy z Państwem Środka z 400 mld euro (w 2022 roku) do niecałych 300 mld euro, to wciąż jest to bardzo wysoki wskaźnik.

Reklama

Amerykańska ustawa o ograniczeniu inflacji to z kolei odpowiedź Waszyngtonu na politykę gospodarczą Pekinu. To największy program inwestycyjny w klimat i energię w historii USA, który zakłada wpompowanie setek miliardów dolarów publicznych pieniędzy w amerykańską gospodarkę. Jego celem jest redukcja inflacji, obniżenie deficytu i stworzenie setek tysięcy miejsc pracy.

Tak ogromne środki zwiększą konkurencyjność amerykańskich firm na globalnym rynku. Do tego Stany Zjednoczone są drugim co do wielkości producentem energii na świecie, a od 2019 roku jej eksporterem netto. Niskie ceny energii w zestawieniu z elastycznym rynkiem pracy sprawiają, że konkurencja z amerykańską gospodarką będzie dla Europy dużym wyzwaniem.

Według Letty, co roku około 300 miliardów euro oszczędności europejskich jest przekierowywanych z rynków unijnych za granicę, głównie do gospodarki amerykańskiej i należy z tym skończyć.

Jak ma na te wyzwania odpowiedzieć UE? Letta w swoim raporcie proponuje euroobligacje jako sposób finansowania wydatków obronnych, przekazywanie części pomocy publicznej na wspólne inwestycje i integrację rynków usług finansowych.

Reklama

Draghi jest przekonany, że UE będzie potrzebowała większych inwestycji przede wszystkim w zieloną energię, obronność i nowe technologie, nawet kosztem zadłużania się, aby rywalizować na globalnej arenie. Chce zwiększenia inwestycji publicznych, które miałyby być lewarem dla inwestycji prywatnych. Były szef EBC opowiada się też za wspólnym długiem, wspólnymi zamówieniami publicznymi czy budowaniem niezależności UE jeśli chodzi o surowce krytyczne. Jest przekonany, że Europa musi przejść „radykalną zmianę”, aby pozostać konkurencyjną w obliczu Chin i USA.

Włoch uważa, że UE musi zainwestować „ogromną kwotę pieniędzy w stosunkowo krótkim czasie”, aby stawić czoła poważnym wyzwaniom, przed którymi stoi Wspólnota. Otwartym pozostaje pytanie, czy ma to oznaczać stworzenie nowego unijnego Funduszu Odbudowy.

Po diagnozie ma przyjść czas na decyzje. Będzie to wyzwaniem dla tych, którzy staną na czele Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej przyszłej kadencji. Debatując z przywódcami unijnej „27-ki” będą musieli zbudować konsensus dla nowej koncepcji gospodarczej Wspólnoty. Część wniosków i propozycji zawartych w raportach Letty i Draghiego stanie się zapewne jej częścią.

Czytaj też

Rodzi to jednak obawy w niektórych krajach i pytania w unijnych stolicach. Przykładowo część państw UE zastanawia się, czy ewentualna zmiana zasad pomocy publicznej oznaczać będzie stawianie interesów wielkich europejskich korporacji ponad interesem mniejszych firm.

Pojawiają się też obawy, że powstanie UE dwóch prędkości, w której bogatsza część Unii będzie w stanie pozwolić sobie na ogromne subsydia dla swoich korporacji, na które pozwolić sobie nie będzie mogła biedniejsza część UE.

„Niezależnie od tego, co wydarzy się po 9 czerwca, Europa będzie potrzebowała, parafrazując słowa często przypisywane Henry’emu Kissingerowi, przywódcy, który będzie w stanie poprowadzić Unię Europejską z miejsca, w którym jest, do miejsca, w którym jej jeszcze nie było” – podsumował w swojej krótkiej analizie De Pizzo.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama