Konflikt rozlany na morze. Rosyjska flota cieni w służbie sabotaży

Przy kablu energetycznym łączącym Polskę i Szwecję na Morzu Bałtyckim manewrował jeden z rosyjskich statków przewożących ropę, należący do tzw. floty cieni – czy to reakcja na nowe unijne sankcje i zdecydowaną postawę Polski i innych krajów nadbałtyckich wobec rosyjskiej brawury na Bałtyku?
Jak poinformował premier Donald Tusk, po interwencji polskiego wojska, statek odpłynął do jednego z rosyjskich portów. Do tego zdarzenia doszło zaledwie dzień po uchwaleniu nowych unijnych sankcji wobec Rosji, które objęły 200 statków floty cieni i kilka dni po podpisaniu przez Polskę i kraje nadbałtyckie porozumienia o współpracy w zakresie bezpieczeństwa infrastruktury energetycznej na wspólnym morzu.
Rosyjski statek z „floty cieni” objęty sankcjami wykonywał podejrzane manewry w pobliżu kabla energetycznego łączącego Polskę ze Szwecją. Po skutecznej interwencji naszego wojska statek odpłynął do jednego z rosyjskich portów. ORP „Heweliusz” płynie na miejsce zdarzenia.
— Donald Tusk (@donaldtusk) May 21, 2025
Nadbałtycka współpraca
„Mamy do czynienia z niestabilnym środowiskiem bezpieczeństwa, dlatego też postanowiliśmy umieścić bezpieczeństwo regionu w centrum Rady Państw Morza Bałtyckiego” – oświadczył minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsahkna w estońskiej Vihula przy okazji podpisania deklaracji w sprawie współpracy dotyczącej bezpieczeństwa Morza Bałtyckiego.
„Zachęciliśmy wszystkie państwa do przyjęcia niezbędnych praw i przepisów, aby zapewnić, że zerwanie lub uszkodzenie kabli podmorskich, rurociągów lub innej krytycznej infrastruktury podwodnej dokonane umyślnie lub z powodu zawinionego zaniedbania w wyłącznych strefach ekonomicznych innych państw lub pod powierzchnią pełnego morza będzie przestępstwem podlegającym karze” – głosi jeden z fragmentów dokumentu podpisanego przez przedstawicieli dyplomacji Rady Państw Morza Bałtyckiego (RPMB), w tym ministra spraw zagranicznych RP Radosława Sikorskiego.
Do organizacji należą m.in. kraje skandynawskie i państwa bałtyckie, Niemcy oraz Polska. W przeszłości członkiem była również Rosja, jednak w 2022 r. po inwazji na pełną skalę na Ukrainę, jej udział został zawieszony, a następnie sama Moskwa podjęła decyzję o opuszczeniu RPMB. 1 lipca rozpoczyna się roczna polska prezydencja w RPMB, która, zgodni z zapowiedziami MSZ, ma się koncentrować wokół kwestii „szeroko pojętego bezpieczeństwa i wzmacniania odporności regionu”.
W czasie szczytu w Vihula wezwano m.in. do jak najszybszego nałożenie sankcji na statki należące do floty cieni, co wkrótce znalazło swoje odzwierciedlenie w unijnej decyzji w tej sprawie. Rosyjskie statki pływające pod obcymi, często bardzo egzotycznymi banderami, powodują poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa na Morzu Bałtyckim, między innymi, a być może szczególnie – ze względu na podwodne połączenia energetyczne, znajdujące się na dnie morza.
W ubiegłym tygodniu także doszło do incydentu z udziałem takiego tankowca, w Zatoce Fińskiej. Eskortowany przez estońską marynarkę statek Jaguar zignorował Estończyków i wpłynął do rosyjskiej strefy ekonomicznej. Rosyjskie siły powietrzne wysłały wówczas na miejsce dwa myśliwce, aby zapewnić statkowi ochronę. Jaguar obecnie jest zakotiwczony w rosyjskim porcie Primorsk. Według estońskich komentatorów, ta nieudana próba zatrzymania statku, uwypukliła słaby potencjał militarny Estonii.
Anarchia na morzach
Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski mówił w Brukseli po posiedzeniu, w trakcie którego zaakceptowano 17. pakiet sankcyjny, że widać „anarchię na morzach”.
Widzimy anarchię na morzach. Stare tankowce, które nie spełniają technicznych standardów, są nieubezpieczone, pływają bez flagi lub z flagą taką, jaka im pasuje, przewożąc olbrzymie ilości ropy.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski
Minister ostrzegał też, że w związku z poruszaniem się po Bałtyku starych, rosyjskich okrętów, możliwy jest „wyciek ropy porównywalny do tego w Zatoce Amerykańskiej, która jest znana jako Zatoka Meksykańska”, co stanowiłoby „całkowitą katastrofę” na Bałtyku.
„Musimy być pewni, że jeżeli do czegoś takiego dojdzie, ktoś poniesie za to konsekwencje” – podkreślił Sikorski, cytowany przez PAP.
Statek, który został odstraszony przez polskie wojsko, nie znajdował się na polskich wodach, ale wykonywał podejrzane manewry nad kablem energetycznym należącym do Polskich Sieci Energetycznych – poinformował szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak dodał, na Bałtyku dochodzi do największej liczby incydentów związanych z przerwaniem kabli. W przypadku katastrofy ekologicznej spowodowanej przez podejrzaną działalność statku należącego do floty cieni, niemal niemożliwe wydaje się pociągnięcie winnych do odpowiedzialności.
Polskie Sieci Elektroenergetyczne poinformowały, że połączenie Polska-Szwecja działa obecnie prawidłowo i jest wykorzystywane do wymiany energii elektrycznej.
Połączenie Polska – Szwecja działa prawidłowo i jest wykorzystywane do wymiany energii elektrycznej. PSE współpracują ze służbami i instytucjami państwowymi przy zapewnieniu bezpieczeństwa infrastruktury.
— PSE S.A. (@pse_pl) May 21, 2025
Zgodnie z podjętą przez UE decyzją o rozszerzeniu sankcji na 200 kolejnych statków należących do floty cieni, nie będą one mogły m.in. zawijać do europejskich portów. Rosja wykorzystuje wysłużone tankowce do przewozu ropy, którą sprzedaje po cenach wyższych niż ustalone przez Zachód – przekazała PAP. Nowe sankcje wobec Rosji i floty cieni ogłosiła równolegle Wielka Brytania.
Minister obrony Estonii Hanno Pevkur przekazał, że flota cieni przewozi obecnie około 60 proc. eksportowanej rosyjskiej ropy. Oznacza to, że po Morzu Bałtyckim przez cały czas poruszają się tankowce, przewożące towar, którego sprzedaż pomaga w finansowaniu rosyjskich działań wojennych. Powstrzymanie ruchu tych statków stanowi wyzwanie dla zjednoczonej przeciw Rosji Europy, ale wydaje się też być koniecznością. Szczególnie, gdy koniec wojny przynajmniej na razie nie widnieje nawet na horyzoncie, a machina wojenna jest finansowana dzięki rosyjskim zasobom naturalnym, od których tak trudno jest się uniezależnić wielu unijnym krajom.
Cicha walka na granicy Bałtyku
Za początek działań sabotażowych na Bałtyku uważa się Nord Stream – we wrześniu 2022 r. gazociąg łączący Rosję z Niemcami, z ominięciem Polski i państw bałtyckich, został w tajemniczy sposób uszkodzony. O akcję sabotażową podejrzewany jest obywatel Ukrainy, który jest obecnie ścigany europejskim nakazem aresztowania. Jednak od tamtego czasu liczba podejrzanych działań, uznawanych za sabotaże, rośnie. Uderzają one w połączenia telekomunikacyjne, gazowe i energetyczne państw leżących nad Morzem Bałtyckim.
Sama operacja sabotażowa okazuje się być stosunkowo prosta. Średnia głębokość Morza Bałtyckiego wynosi jedynie 52 metry, a sama Zatoka Fińska jest nawet płytsza – jej średnia głębokość to 38 metrów. Dla porównania, średnia głębokość Morza Śródziemnego wynosi ok. 1400 m. Kable łatwo jest przeciąć i tak na przykład podmorskie kable będące nośnikami danych, takich jak maile, są cienkie, ważą 3 kg i są szerokości ramienia. Z kolei podwodne interkonektory, które łączą kraje i turbiny wiatraków na morskich farmach, są szersze i ważą do 65 kg. Są one jednak zakopane zaledwie ok. pół metra pod dnem morskim i mogą wytrzymać wiele, jednak nie bezpośrednie uderzenie. A tak się stało w grudniu 2024 r., gdyż załoga tankowca Eagle S, uznanego za należący do floty cieni, ciągnęła kotwicę po dnie przez 100 km aż przecięła ona kilka kabli w okolicach Finlandii.
Z całą pewnością, Bałtyk stał się areną cichszej walki, prowadzonej przez Rosję. Konflikt rozlał się w jego basenie, a kraje leżące nad Morzem Bałtyckim szukają sposobów na wspólne powstrzymanie Rosji, mającej łatwy dostęp do Morza poprzez Obwód Królewiecki. Obecnie, dzięki flocie cieni, Moskwa koncentruje się na działaniach wymierzonych w komunikację i energetykę. Obrona przed zagrożeniami stwarzanymi przez tankowce-widma nie jest, oczywiście, łatwa – szczególnie, że wroga trudno jest rozpoznać, a prawo morskie ogranicza działalność poszczególnych krajów. Przykładem ograniczonych możliwości jest choćby historia Jaguara, który uciekł na rosyjskie wody.
W przeszłości Estonia i Litwa rozważały wprowadzenie ustaw dotyczących możliwości przejmowania statków uznanych za zagrażające krytycznej infrastrukturze, które znajdą się już poza ich wodami terytorialnymi. Jednak pod względem prawa międzynarodowego może okazać się to utrudnione, lub wręcz niemożliwe. A korzysta na tym rosyjski sabotaż.
Czytaj też
Ochrona kabli energetycznych i komunikacyjnych leży we wspólnym interesie krajów nadbałyckich, a zagrożenie jest poważne i bliskie. Uszkodzenie tych połączeń może prowadzić do poważnych konsekwencji – zarówno jeśli chodzi o dostawy energii, w tym nawet możliwość blackoutu, czy utrudnienia komunikacyjne. A to już powoduje namacalne zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. To nie tylko wojna za wschodnią granicą – coraz częściej przypomina się nam, że inna odsłona tego samego konfliktu rozgrywa się na granicy morza.