Jak zaznaczył prezes Eryk Kłossowski w rozmowie z dziennikarzami: kabel Kłajpeda-Władysławowo miałby być alternatywą dla realizacji projektu LitPolLink 2 tj. drugiego polsko-litewskiego mostu energetycznego.
„Na wypadek awarii dwutorowej linii (chodzi o LitPolLink) kraje bałtyckie pozostawałyby podłączone do świata zewnętrznego poprzez linie podmorskie. Proponujemy operatorom bałtyckim budowę połączenia, które spełniałoby rolę awaryjnego interkonektora” – stwierdził menadżer.
Działania PSE wydają się interesujące ponieważ od dłuższego czasu w nieoficjalnych rozmowach strona litewska informowała, że polski operator nie zamierza budować drugiego mostu energetycznego z Litwą. Tymczasem zdaniem Litwinów jest on niezwykle istotny w kontekście synchronizacji systemów elektroenergetycznych krajów bałtyckich z Europą kontynentalną. „Podmorski kabel nie da nam takich możliwości jak lądowy łącznik” – twierdzi źródło Energetyka24 w LitGrid.
„Budowa LitPolLink była wielkim wyzwaniem ekologicznym. Trudno mi sobie wyobrazić realizację drugiej linii w tym regionie. Obawiam się, że pojemność tzw. Bramy Suwalskiej jest ograniczona. Lokalizacja drugiego połączenia obok pierwszego mnoży problemy na etapie realizacji projektu, a nie poprawia bardzo bezpieczeństwa w przypadku synchronizacji” – tłumaczy Energetyce24 swoje stanowisko wobec LitPolLink 2 prezes Eryk Kłossowski.
„Nasze studium rynkowe nie wykazuje istotnych przewag w wariancie drugiego połączenia lądowego w kierunku Litwy. Owszem w zakresie niezawodności parametrów pracy bezpieczeństwa być może minimalne przewagi się rysują, ale uważam, że budowa połączenia morskiego jest równoważna, a zarazem nie mnoży takich problemów na etapie realizacji” – dodaje menadżer kontrując argumenty litewskie.
Jednak tak naprawdę w całej sprawie chodzi najprawdopodobniej o kwestię rosyjskiej energii napływającej do Polski przez Litwę z obwodu kaliningradzkiego. Ponadto rosyjski Rosatom jest zaangażowany w budowę elektrowni atomowej w Ostrowcu na Białorusi. Obiekt ten mógłby również eksportować energię na rynki ościenne.
„Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam by strona białoruska kontaktowała się ws. budowy białorusko-polskiego połączenia. Nie przewiduję takiego połączenia” – stwierdził Kłossowski w rozmowie z dziennikarzami podczas prezentacji nowej strategii PSE.
Zobacz także: Zielone ludziki mogą zagrażać polskim sieciom? "Stawiamy na wsparcie NATO"
Wiadomo jednak, że energia z Białorusi mogłaby, podobnie jak rosyjska, docierać do Polski przez Litwę. Sprawa wydaje się niezwykle interesująca ponieważ od dłuższego czasu pozostaje kwestią sporną pomiędzy Warszawą i Wilnem. Litwa dysponująca niewielką ilością mocy wytwórczych na swoim terytorium wdraża strategię uczynienia ze swojego terytorium „bramy przesyłowej”. Budując połączenia międzysystemowe Litwini są w stanie zarabiać na tranzycie energii pomiędzy państwami, a także zaspokoić własne potrzeby energetyczne. To nie podoba się Polsce. Teoretycznie prąd napływający przez LitPolLink trafia na giełdę i nie ma „narodowości”. W praktyce północno-wschodnia część kraju, deficytowa w energię, szybko uzależni się od dodatkowych wolumenów z krajów autorytarnych, które w dowolnym momencie mogłyby wstrzymać przesył z powodów politycznych.
Ponieważ sprawa jest delikatna nie można jej wprost komunikować – stąd najprawdopodobniej narracja o „wielkim wyzwaniu ekologicznym” jakim byłaby budowa LitPolLink 2. Drażliwa kwestia wymaga także solidnego „alibi” by nie nadwyrężać relacji polsko-litewskich. Najprawdopodobniej taką rolę będzie pełnić koncepcja Kłajpeda-Władysławowo, choć trudno spodziewać się by usatysfakcjonowała ona Litwę i w ogóle się zmaterializowała...
Zobacz także: Rosyjska flota uniemożliwi ułożenie Baltic Pipe?
Nie chodzi tu jedynie o aspekt techniczny, również podnoszony w nieoficjalnych rozmowach, ale przede wszystkim bezpieczeństwa. Taki kabel musiałby zostać ułożony na wodach międzynarodowych niedaleko obwodu kaliningradzkiego co w dobie zagrożeń hybrydowych wydaje się dość ryzykowne (warto przypomnieć, że flota rosyjska utrudniała ułożenie kabla elektroenergetycznego pomiędzy Litwą i Szwecją). Nieprzypadkowo PSE podpisało w ubiegłym roku umowę z centrum bezpieczeństwa energetycznego NATO zdając sobie sprawę z własnych deficytów takich jak np. brak odpowiedniego zabezpieczenia podmorskiego połączenia elektroenergetycznego Polska-Szwecja, o czym wspominał podczas konferencji NATO ESF, dyrektor ds. bezpieczeństwa PSE.