Reklama

Wywiady

Zyska: oskarżano nas o chęć zniszczenia prosumentów. Rynek pokazał co innego [WYWIAD]

Autor. Envato

Większość instalacji w Polsce jest przewymiarowana. To wynik zachłanności instalatorów, którzy namawiali klientów na panele o mocy 10 kW, podczas gdy wystarczyłoby 3,5 kW - mówi w rozmowie z Jakubem Wiechem Ireneusz Zyska, Sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, Pełnomocnik Rządu ds. Odnawialnych Źródeł Energii.

Reklama

Jakub Wiech: Panie Ministrze, już teraz mamy 1,3 mln prosumentów. Czy jesteśmy w stanie przyjmować kolejnych?

Reklama

Ireneusz Zyska, Sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, Pełnomocnik Rządu ds. Odnawialnych Źródeł Energii: Tak, jak najbardziej. W roku 2015 w grudniu było zaledwie cztery tysiące prosumentów. Dziś tyle instalacji pojawia się w ciągu dwóch-trzy dni. Przez ostatnie cztery lata odnotowaliśmy spektakularny rozwój rynku. Obecnie mamy około 1,3 mln prosumentów posiadających instalacje łącznie o mocy ponad 9,6 GW mocy zainstalowanej. Ten wzrost zaowocował powstaniem 130 tysięcy miejsc pracy, buduje się łańcuch wartości, tworzy się silny polski przemysł w sektorze PV. Tylko w ubiegłym 2022 roku wartość inwestycji w tym sektorze przekroczyła 19 mld zł. Kolejno w latach 2021 oraz 2022 Polska zajęła drugie miejsce w Europie po Niemczech w zakresie przyrostu rok do roku mocy zainstalowanych w fotowoltaice, przyłączonych do sieci.  

Przestajemy być „coal state"?

Reklama

W ostatnich latach obserwujemy w Polsce spektakularny rozwój odnawialnych źródeł energii. Na koniec 2019 roku moc zainstalowana OZE wynosiła łącznie 9,1 GW, zaś na koniec czerwca 2023 roku - 25,4 GW. To wzrost o ponad 14 GW w ciągu 3,5 roku. Z prostego rachunku wychodzi, że to ponad 7 GW przyrostu rocznie. Obiektywnie rzecz biorąc, to wielki sukces. Stopniowo polski miks energetyczny zmienia się na bardziej zrównoważony. Z wielu względów - uwarunkowań wewnętrznych i zewnętrznych, dzisiaj w podstawie systemu energetycznego nie ma w Polsce alternatywy dla węgla. Tak więc, już nie „coal state", ale „coal as the basis of state security and renewable energy sources as a condition for the competitiveness of the economy", byłoby bardziej właściwym określeniem sytuacji energetycznej naszego kraju.

Często słyszę od polityków opozycji, że do sukcesu Polski w zakresie rozwoju OZE, doszło tak jakoś samoczynnie. Że to wszystko zrobili obywatele, nawet wbrew rządowi, który blokował i chciał zniszczyć OZE, ale mu się nie udało, bo Polacy bardzo kochają OZE. To jest fake news! Uważam te głosy, za czystą demagogię i populistyczne, nieuczciwe rozsiewanie kłamstwa. Doceniam przedsiębiorczość i kreatywność polskich obywateli, jednak ten wzrost nie byłby możliwy, gdyby nie polityka rządu Prawa i Sprawiedliwości realizowana w postaci sprzyjającego otoczenia regulacyjnego oraz programów wsparcia, takich jak Mój Prąd, Czyste Powietrze, Moje Ciepło, i wielu innych.

Program Mój Prąd zmobilizował kapitał prywatny, angażując inwestorów indywidualnych, gospodarstwa domowe, ale także większe podmioty. Program stał się kołem zamachowym rozwoju sektora energetyki prosumenckiej. W piątej edycji mamy bardzo szeroką gamę możliwości dofinansowania, już nie tylko na fotowoltaikę, ale także na magazyn energii, pompę ciepła, bufory ciepłej wody użytkowej i centralnego ogrzewania, system zarządzania energią oraz kolektory słoneczne. Sumując wszystkie możliwości Mojego Prądu można uzyskać dofinansowanie w wysokości 58 tys. zł.

To wsparcie na poziomie gospodarstw domowych, zaś wielkoskalowe źródła OZE, szczególnie farmy wiatrowe i PV, nie osiągnęłyby takiego rozkwitu, gdybyśmy w 2016 r. nie wprowadzili systemu aukcyjnego, zapewniając bankowalność projektów. Z kolei wprowadzenie błękitnych certyfikatów w 2016 r. stało się ratunkiem dla upadającego sektora biogazowego. Nową dynamikę rozwoju projektów biogazowych i wodnych przyniosły wdrożone przez nas taryfy FIT i FIP. Wreszcie, można mówić o wprowadzeniu kompleksowych regulacji dla nowego sektora gospodarki, jakim jest morska energetyka wiatrowa (Ustawa o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych z dnia 17.12.2020 r.), czy też ostatniej, bardzo obszernej ustawy UC99, będącej implementację dyrektywy RED II oraz wprowadzającej szereg daleko idących ułatwień dla rozwoju OZE i zwiększających bezpieczeństwo systemu energetycznego, takich jak cable pooling. To także rozwiązania ułatwiające realizację inwestycji w OZE oraz przepisy wspierające rozwój społeczności energetycznych – klastrów i spółdzielni energetycznych. Nie można zapomnieć także o wprowadzeniu w ustawie Prawo energetyczne nowych przepisów o linii bezpośredniej, umożliwiających bezpośrednie zasilanie odbiorców końcowych z dedykowanych źródeł OZE.

Ale wróćmy do pytania, czy nowe moce zmieszczą się w systemie.

Żeby tak się stało, toteż w odniesieniu do mikroinstalacji prosumenckich Ministerstwo Klimatu i Środowiska zaproponowało wprowadzenie zmiany systemu rozliczeń prosumentów z net-meteringu na net-billing. To obudziło ożywioną dyskusję. Oskarżano nas o chęć zniszczenia prosumentów; mówiono, że rząd najpierw zablokował wiatraki, a teraz chce zablokować fotowoltaikę. Tymczasem, jak pokazuje rynek, od tamtego czasu przybyło 300 tys. prosumentów. Model jest dalej opłacalny ekonomicznie, zachęca do autokonsumpcji energii, ale ma jeszcze dwie wielkie zalety. Jest bardziej sprawiedliwy społecznie, bo w tym systemie konsumenci nie ponoszą w rachunku kosztów utrzymania prosumentów. No i druga istotna kwestia, która wiąże się z pana pytaniem. Ten model jest bardziej bezpieczny dla systemu elektroenergetycznego. Prosument widzi, że jego dom i instalacja PV to nie jest jakaś samotna wyspa, a krajowy operator systemu, czy też operator systemu dystrybucji energii, ma obowiązek przyłączyć jego instalację i na tym koniec. System elektroenergetyczny, to system naczyń połączonych. Wszystkie źródła wytwarzające energię, przyłączone do sieci, i duże, i małe, oddziałują na siebie, co ma znaczenie dla bezpieczeństwa dostaw energii do odbiorców końcowych.

A propos sieci, bo to o nie chodzi: sam net-billing problemu nie rozwiąże.

To prawda, dlatego w ubiegłym roku wprowadziliśmy do ustawy o OZE prosumenta zbiorowego i prosumenta wirtualnego. To nowy obszar rynku, który otwiera szansę, aby w Polsce prosumentami stało się nawet kilkanaście milionów gospodarstw domowych, oczywiście działających w systemie wirtualnym.

W jaki sposób?

Przede wszystkim dlatego, że mamy dużo budynków wielorodzinnych, często w zwartej zabudowie wielkomiejskiej, na których nie można instalować fotowoltaiki. Prosument wirtualny pozwoli na to, aby osoba mieszkająca w takim budynku, która chce być prosumentem i mieć w rozliczeniu swojego rachunku energię odnawialną produkowaną w instalacji fotowoltaicznej, czy wiatrowej, mogła podpisać umowę z wytwórcą takiej energii, posiadającego instalację oddaloną od miejsca rozliczenia, nawet o kilkuset kilometrów. Wirtualne rozliczanie energii zwiększy możliwości uzyskania wsparcia przez nowe projekty OZE. Pozwoli także obniżyć koszty rachunków za energię u odbiorców końcowych.

Jednakże już teraz zdarzają się wyłączenia mocy PV w polskim systemie. Czy to wynika z tego, że mamy za dużo instalacji? A może są one przewymiarowane? Czy też po prostu system jest przestarzały i nie daje rady?

Jeśli idzie o prosumentów, to tak, większość instalacji w Polsce jest przewymiarowana. To wynik, niestety trzeba to powiedzieć, zachłanności instalatorów. To było powszechne zjawisko, kiedy instalatorzy namawiali klientów na panele o mocy 10 kW, podczas gdy wystarczyłoby 3,5 kW. W sytuacji, kiedy w Polsce było kilka tysięcy prosumentów, przewymiarowanie instalacji nie było aż tak problematyczne. Jednak, kiedy prosumentów jest około 1,3 mln, nie ma co zrobić z nadwyżką energii. Prosumenci nie są w stanie jej zużyć, gdyż największa generacja jest w okolicy południa, kiedy większość z nas jest poza domem. Dlatego obecnie stawiamy na magazynowanie energii. Każde źródło energii powinno dysponować magazynem energii. Takie możliwości prosumentom oferuje program Mój Prąd, gdzie na domowy magazyn energii można otrzymać dotację w wysokości 16 tys. zł. Niezależnie od tego potrzebne są magazyny energii na sieciach dystrybucyjnych niskiego napięcia, które będą akumulować energię w pikach produkcji. Pozwoli to na zwiększenie elastyczności i bezpieczeństwa systemu energetycznego. Zniweluje zagrożenia, które okresowo się pojawiają. U prosumenta, w sytuacji przesilenia, inwerter samoczynnie wyłącza urządzenie. Natomiast, wielkoskalowe źródła OZE są wyłączane, w sytuacji nadmiaru energii w systemie, przez operatora. I nie jest to nic nadzwyczajnego. To powszechna praktyka w Europie, np. niemieccy operatorzy sieci każdego roku płacą 10 mld euro dla producentów energii z OZE za przymusowe wyłączenie pracy tych źródeł.

Spójrzmy na część tej recepty: magazyny to jednak spore koszty.

Wraz z upowszechnieniem technologii magazynowania energii w Polsce, koszty będą spadać. Nadwyżki energii produkowane w mikroinstalacjach zamiast trafiać do sieci, będą wykorzystywane przez prosumentów. Rozwój magazynowania energii należy postrzegać jako warunek dalszego rozwoju OZE przy jednoczesnym zapewnieniu stabilnej pracy systemu elektroenergetycznego. Magazyny powinny stać się obowiązkowym elementem projektów inwestycyjnych związanych z rozbudową sieci elektroenergetycznych.

W dyskusji o finansowaniu rozbudowy sieci średniego i niskiego napięcia oraz zwiększeniu elastyczności sieci poprzez magazyny energii, analizujemy możliwość wykorzystania środków pochodzących z handlu uprawnieniami do emisji CO2.

Czy to nie zostanie potraktowane jako pomoc publiczna dla spółek dystrybucyjnych?

To wymaga szczegółowej analizy takiej propozycji oraz notyfikacji w sytuacji, gdyby się okazało, że jest to konieczne dla zapewnienia zgodności z unijnymi przepisami dotyczącymi pomocy publicznej. Obecnie działa w Polsce aukcyjny system wsparcia wielkoskalowych magazynów energii. W grudniu ubiegłego roku magazyny energii elektrycznej po raz pierwszy zdobyły kontrakty na rynku mocy. Tak więc, pomoc publiczna w tym zakresie jest możliwa. Unia Europejska postawiła sobie za cel osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku. Zatem, rozwiązania prowadzące do tego celu, powinny być akceptowane.

W ciągu ostatnich 4 lat przyłączyliśmy do sieci ponad 15 GW mocy w OZE. Obecnie w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym moc zainstalowana OZE to 25 GW. W perspektywie 2030 r. osiągniemy co najmniej 50 GW, a wierzę, że możemy się zbliżyć nawet do 60 GW. Prognoza wynika z warunków przyłączenia wydanych dotąd przez PSE i operatorów systemów dystrybucyjnych. Źródła wytwórcze OZE będą się rozwijać. Teraz najpilniejsze są inwestycje w sieci i magazyny energii - w różnych technologiach.

Znowu zapytam: przestajemy być „coal state"?

Rola energetyki węglowej w Polsce w perspektywie kilku dekad ulegnie stopniowemu ograniczeniu, jednak z uwzględnieniem konieczności zapewnienia w systemie odpowiedniej ilości źródeł dyspozycyjnych. Oparcie systemu elektroenergetycznego wyłącznie na OZE nie jest możliwe. Konieczne jest utrzymanie w wysokiej sprawności technicznej stabilnych źródeł gwarantujących nieprzerwane dostawy energii do odbiorców i bilansowały system elektroenergetyczny. W 2030 r. przekroczymy poziom 50% zużycia energii brutto w systemie elektroenergetycznym z odnawialnych źródeł energii, ale bez magazynowania energii, np. w elektrowniach szczytowo-pompowych, czy w innej formie, może dojść do czasowych przerw w dostawach energii. Elektrownie węglowe, zwłaszcza wysokosprawne bloki 200+, będą odgrywać ważną rolę w systemie, co najmniej do czasu pojawiania się energii jądrowej w polskim miksie energetycznym.

...a tu jak bumerang wraca pytanie o sieć.

Tak, dlatego, że zmiana miksu energetycznego w kierunku zwiększenia udziału OZE oraz budowa systemu rozproszonej generacji energii, stwarza wyzwania dla sieci. Ale o tym już mówiłem: przebudowa sieci elektroenergetycznych oraz powstanie systemu magazynowania energii są teraz sprawami najpilniejszymi.

I nie ma obaw, że ten proces przez sieć się zatrzyma?

Może się wydłużyć, ale nie zatrzymać. Wszystko zależy od skali inwestycji w sieci i dostępności kapitału na ich sfinansowanie. OZE to jest opłacalny biznes. Wszystkie banki na świecie chcą finansować te projekty. Trzeba powiązać instalacje OZE z magazynami energii i przebudową sieci, tworząc nowe kompleksowe projekty inwestycyjne, które uzyskają specjalne finansowanie, tańsze niż projekty w innych sektorach gospodarki. To już się dzieje.

A propos gospodarki. Wspomniał Pan o tym, że mamy 130 tys. miejsc pracy w sektorze źródeł odnawialnych – to więcej niż bezpośrednio w górnictwie. Jaką mamy pewność, że te „zielone etaty", tak nazwijmy, nie są chwilowe?

Całkiem niedawno, bo w 2007 roku Unia Europejska miała 30% globalnego rynku przemysłu fotowoltaicznego. To znaczy, że w Unii Europejskiej były fabryki wytwarzające moduły fotowoltaiczne, oprzyrządowanie i inwertery. Czy pan wie, ile jako UE mamy w tej chwili? Według danych sprzed półtora roku ok. 3% Obecnie to Chiny rozdają karty na rynku komponentów do instalacji fotowoltaicznych. W sytuacji pandemii i wojny na Ukrainie, które wpłynęły na przerwanie łańcuchów dostaw, Chiny zajęły tą niszę. To pokazuje, że trzeba odbudować przemysł fotowoltaiczny. Zgodnie z przedstawionym przez Komisję Europejską projektem Net-Zero Industry Act, co najmniej 40% zapotrzebowania na czyste technologie w UE będzie wytwarzane do końca dekady na obszarze Wspólnoty. Polska ma tutaj ogromne możliwości. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że to w Polsce jest największy na świecie producent srebra, a do produkcji paneli fotowoltaicznych potrzebna jest pasta srebrna. Mamy również znakomicie rozwinięty przemysł oparty o przetwórstwo piasków kwarcowych, który może brać udział w produkcji ogniw fotowoltaicznych, a dokładnie w tworzeniu płytek kwarcowych. Wreszcie, po nasyceniu rynku instalacjami PV, przyjdzie czas na naturalny proces repoweringu, tj. zastępowania wyeksploatowanych urządzeń nowymi. Jego realizacja uruchomi z kolei recykling starych urządzeń, w tym paneli fotowoltaicznych. Możemy omówić także inne ogniwa w łańcuchu wartości, jak urządzenia elektroniczne, programy do zarządzania energią, okablowanie, falowniki, czy konstrukcje wsporcze. Wszystkie te branże łącznie tworzą wielki potencjał rozwojowy w zakresie nowych miejsc pracy w sektorze OZE. 

Dziękuję za rozmowę.

Reklama
Reklama

Komentarze