Reklama

Wiadomości

Google szuka zielonego prądu m.in. dla AI. Weźmie go z multielektrowni wielkości Warszawy

Farma fotowoltaiczna na terenie parku energetycznego Khavda
Farma fotowoltaiczna na terenie parku energetycznego Khavda
Autor. X/Twitter / Gautam Adani / @gautam_adani

Grupa Adani z Indii dostarczy Google energię elektryczną ze swojego ogromnego parku energetycznego o nazwie Khavda. W przypadku tej inwestycji można śmiało sięgnąć nawet po określenie „gargantuiczny”. Będzie mieć bowiem moc równą tej, jaką mają w tej chwili wszystkie elektrownie wiatrowe i fotowoltaiczne w Polsce.

Adani to koncern, który działa nie tylko w sektorze energetycznym, ale i górniczym czy żywnościowym. Właśnie rozbudowuje kolejną gałąź działalności – odnawialne źródła energii. Kiedyś pisaliśmy o rozwijanym przez Adani parku energetycznym Khavda, którego łączna moc zainstalowana sięgnie 30 GW. To mniej więcej tyle, ile wynosi moc wiatraków i elektrowni słonecznych w Polsce (według stanu z sierpnia i września 2024 r.).

Hybrydowy projekt (26 GW mocy będzie pochodzić z fotowoltaiki, 4 GW – z farm wiatrowych) oddawany jest partiami, dopiero za jakiś czas osiągnie docelową moc. Po ukończeniu zajmie powierzchnię około 500 km2. To mniej więcej tyle, ile zajmuje Warszawa (517 km2).

Reklama

Google idzie po moc

Wygląda na to, że Adani Green Energy Limited (AGEL), spółka z grupy odpowiedzialna za rozwój odnawialnych projektów, nie będzie produkować w Khavdzie prądu tylko na potrzeby koncernu. Google właśnie podpisało umowę współpracy z Adani i będzie kupować wytworzony w parku energetycznym prąd. Ta część parku, która ma obsługiwać Google, zostanie uruchomiona w III kwartale 2025 r. Pojawiają się informacje, że gigant zabezpieczył sobie dostawy z instalacji hybrydowej (a więc wiatrowo-słonecznej) o mocy 61,4 MW zlokalizowanej na terenie parku energetycznego.

Jak przekonuje Adani, dzięki współpracy Google będzie mógł rozwijać się w zrównoważony sposób w Indiach i zasilać swoje operacje w tym państwie bezemisyjną energią elektryczną.

Reklama

Technologiczni giganci w ostatnich latach stawiali na energię elektryczną pochodzącą z odnawialnych źródeł. Zwłaszcza ze względów wizerunkowych oraz chęci wpisania się w trendy związane z CSR, oraz ESG. Teraz jednak, wraz z rosnącym popytem napędzanym rozwojem AI, nie wystarczy, aby prąd był „zielony” lub przynajmniej niskoemisyjny. Potrzeba go o wiele więcej, stąd np. takie ruchy jak ten Microsoftu, by przywrócić na własne potrzeby energetyczne pracę jednego z reaktorów jądrowych w USA.

Reklama

Komentarze

    Reklama