Reklama

OZE na Tajwanie: gdy ambicja zderza się z rzeczywistością

Autor. Eric Deng, Wikimedia Commons, Agongdian Solar PV Park

Tajwańscy aktywiści antynuklearni przez dziesięciolecia marzyli o “ojczyźnie wolnej od atomu”. Teraz, po wyłączeniu ostatniej elektrowni jądrowej, ich cele zostały osiągnięte, a wyspa skupia się na rozwoju OZE i magazynów energii. Jednak tempo inwestycji i społeczne poparcie nie jest tak optymistyczne, jak mogłoby się wydawać.

Jeszcze w 2020 r. prezydentka Tsai Ing-wen mówiła, że do 2025 r. wysiłki na rzecz rozwoju odnawialnych źródeł energii wygenerują “31,25 mld dolarów w inwestycjach, 40,8 mld dolarów w wartości produkcji i 20 tys. miejsc pracy”. “W przyszłości będziemy wdrażać trzy kluczowe strategie rozwoju, aby uczynić Tajwan centrum rozwoju zielonej energii w Azji” - zapewniała Tsai Ing-wen.

Piękna, zielona przyszłość

Plany dekarbonizacji Tajwanu rzeczywiście są ambitne. Zgodnie z Mapą Drogową Zerowej Emisji Netto, zainstalowana moc energii wiatrowej ma wynieść 40-55 GW do 2050 r., a fotowoltaiki - 40-80 GW. Celem jest produkowanie nawet do 70 proc. energii elektrycznej dzięki OZE - pozostałe 20 proc. ma pochodzić z paliw kopalnych, a ślad węglowy mają pochłaniać instalacje wychwytywania i wykorzystywania CO2 (CCUS). Przedstawione plany wspierają lokalną produkcję, gospodarkę obiegu zamkniętego, wodór i oszczędność energii (głównie w budownictwie).

YouTube cover video

Można powiedzieć, że robota pali się w rękach. Przykładem mogą być inwestycje w morskie farmy wiatrowe: Formosa 1 i 2 (łącznie 504 MW), Greater Changhua 1 i 2a (900 MW) czy Changfang i Xidao (600 MW), wszystkie oddane do użytku po 2019 r. W przypadku fotowoltaiki, wyniki nie są tak spektakularne, a największy z nich to park słoneczny Agongdian o mocy 10,2 MW. Tajwan inwestuje również w systemy magazynowania energii, takie jak system Longtan o mocy 60 MW, stanowiący 37,5 proc. pojemności magazynowej Taipower [państwowe przedsiębiorstwo energetyczne Tajwanu - przyp.red.E24], czy też Central Taiwan BESS (64 MW). Z kolei umowa zawarta między Google a Baseload Capital na 10 MW mocy z energii geotermalnej zasili lokalne centra danych i wesprze rozwój sektora.

Zaangażowanie polityczne w przeprowadzenie zielonej transformacji zostało potwierdzone przez obecnego prezydenta, Lai Ching-te (William Lai): “Niezależnie od zmian zachodzących w otoczeniu zewnętrznym, zielona transformacja i zrównoważony rozwój stanowią fundament długoterminowego dobrobytu kraju”. W podobnym tonie wypowiada się premier Cho Jung-tai, mówiący o rządowym wsparciu “zielonego wzrostu ekonomicznego”.

“Jeśli Tajwan zrealizuje zgodnie z planem instalacje słoneczne i morskie farmy wiatrowe, może to zwiększyć moc wytwórczą energii odnawialnej o 40 TWh” - zaznacza ekologiczna organizacja Green Citizens’ Action Alliance (GCAA). “Pozwoliłoby to firmom takim jak Amazon, Google i Nvidia na zaspokojenie zapotrzebowania nowych centrów danych wyłącznie energią odnawialną”.

Reklama

Rosnące potrzeby

Jednak podane wielkości istnieją przede wszystkim na papierze. Jak przyznaje GCAA, w 2024 r. energia odnawialna stanowiła 11,6 proc. produkcji energii elektrycznej, po raz pierwszy przekraczając próg 10 proc. Paradoksalnie, największy udział miała w niej energia słoneczna. Pomimo widocznego, szybkiego wzrostu (morskie farmy wiatrowe wygenerowały niemal dwukrotnie więcej mocy niż rok wcześniej), nadal są to bardzo niskie udziały - szczególnie, jeśli zestawi się je z lekko ponad 40 proc. prądu z węgla.

Transformacji energetycznej opartej w tak dużej części na odnawialnych źródłach energii nie pomaga również rosnące zapotrzebowanie na energię elektryczną. Wynika ono nie tylko z chęci zwiększenia elektryfikacji systemu - głównym czynnikiem pozostaje przemysł półprzewodników, rozwijany przez TSMC.

Tajwan pokrywa blisko 60 proc. światowego zapotrzebowania na półprzewodniki, w tym 90 proc. najbardziej zaawansowanych technologicznie projektów. Produkcja tej technologii pochłania ogromne ilości energii - w 2021 r. TSMC zużyło 6,4 proc. całego zapotrzebowania na energię elektryczną wyspy, a udział ten będzie jedynie rósł (także ze względu na rozwój sztucznej inteligencji). Najważniejsza karta przetargowa Tajwanu w polityce międzynarodowej i główny gwarant bezpieczeństwa wyspy zależy od sektora, wymagającego stabilnych źródeł energii elektrycznej.

Reklama

Not in my backyard - nie tylko przy atomie

OZE nie jest również w stanie uniknąć zarzutów pod swoim adresem - m.in. dotyczących nieopłacalności czy nadużyć w obszarze niewłaściwego wykorzystania gruntów rolnych, które są szczególnie ważne w kontekście wysokiego zagęszczenia ludnościowego na wyspie. Zdaniem naukowców z Narodowego Uniwersytetu Chung Kung (NCKU), rządowy program rozwoju PV zaszkodził rolnikom i “zagroził bezpieczeństwu żywnościowemu Tajwanu” oraz bioróżnorodności, przede wszystkim ze względu na brak odpowiedniego planowania przestrzennego.

Transformacja energetyczna na wyspie staje się polem walki między dominującymi partiami politycznymi, a słaba komunikacja ze strony rządu i brak przejrzystości polityki energetycznej doprowadziły do osłabienia zaufania obywateli. Przykładowo, wspomniana wyżej złożona kwestia użytkowania gruntów w kontekście rozwoju fotowoltaiki nie została określona przepisami w ustawie o planowaniu regionalnym. Sytuację szybko wykorzystały grupy interesów przeciwne OZE, rozsiewając dezinformację.

Rybacy również skarżą się na morskie farmy wiatrowe, twierdząc, że zakłócają połowy i zanieczyszczają środowisko. Jak podaje Reuter, spór wynika również z niewłaściwej komunikacji ze strony rządu. Dział energetyczny Ministerstwa Gospodarki Tajwanu zapewnia, że stworzono mechanizm umożliwiający wypłatę rekompensat za utratę dochodów z rybołówstwa - ważnego sektora gospodarczego wyspy.

Największym paradoksem planów rozwoju źródeł odnawialnych na Tajwanie jest… sprzeciw ekologów. Jak zaznacza Taiwan Insight, aktywiści środowiskowi oprotestowali m.in. projekty dwóch farm fotowoltaicznych: jednej na mokradłach Zhiben, ponieważ ingerowała ona w terytorium rdzennego ludu Katratripulr i drugą w powiecie Pingtung, ponieważ wymagałaby wycięcia 230 ha lasów równinnych.

Czytaj też

Działacze wspierający OZE odpowiadają na zarzuty dotyczące niewystarczającej przestrzeni, planując uruchamianie pływających farm wiatrowych na morzu oraz instalacji paneli fotowoltaicznych, przede wszystkim na dachach starych i nowych budynków. Mimo to, obawy dotyczące wpływu OZE na rolnictwo oraz kwestia osiągnięcia wystarczających mocy w systemie pozostają, a wyspa mierzy się nie tylko z perspektywą zmian klimatycznych, lecz również narastającego napięcia w kontakcie z Chinami.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama